Strona 2 z 4

Re: Życie po życiu

: sob cze 25, 2011 10:37 pm
autor: valdemar99
Ale co się kończy bo nie rozumiem ...śmierć i koniec ...bardzo proste ale nic się nie kończy bo dalej jest niesamowita wartość fizyczna ...WIECZNOŚĆ ...to wystarczająco długo na prawdopodobieństwo bycia czy powstania Boga ...raju ...odkupienia....

...można przyjąć że wieczności nie ma ale wtedy musimy odpowiedzieć na pytania a co było przed wiecznoscią ...NIC...a co to jest NIC ...? ;) ;)

Re: Życie po życiu

: śr cze 29, 2011 10:17 am
autor: Zbyszek
FRAGMENT:)

Przed paru dniami mailem niezwykłych gości. Stojąc w kuchni usłyszałem wewnętrzny głos, zwracający mi uwagę na pewne zdarzenia. Eh, czyżby pogłośnione wspomnienia przemykają mi przez głowę, spytałem sam siebie zaskoczony czyjaś obecnosci. Nie widziałem nikogo w pobliżu, cicho wszędzie a drzwi szczelnie zamknięte. Delikatny podmuch w umyśle zasygnalizował mi, ze mam niefizyczna wizytę, -są i chcą porozmawiać.

O ONI, hehe.

Tak to JA, usłyszałem ponownie słowa w głowie. Ech, zbyt delikatnie to zabrzmiało, zignorowałem i poszedłem dalej, nie dostrajać się do szepczącego głosu. Wtedy wlała się w mnie gotowa odpowiedz na wcześniejsze pytanie, intensywna i wibrująca myśl, idea wyjaśniająca moje wcześniejsze pytania.

Ach to WY, teraz słyszę świadomie, reaguję zaskoczeniem na niezwykłą rozmowę.

Cos we mnie zaprotestowało i odczułem chęć ucieczki. Moje ciało niefizyczne postąpiło krok do przodu, porywając po chwili ze sobą świadomość. Jestem poza ciałem niczego nie widząc, skoncentrowany na krokach w ciemności. Nie dostrzegam zaniku wzroku, jakby go nie pragnąc. Wiem w która stronę pragnę iść, mając w umyśle doskonalą orientacje wnętrza. Cos zatrzymało mnie jednak w miejscu, wyciszając moja chęć ucieczki. Nie dysponowałem w tym momencie wola, jakby ktoś mi ja powstrzymał, uniemożliwiając wykonywanie spontanicznych decyzji. Nie zdziwiło mnie to zbytnio, gdyż wielokrotnie miałem już takie kontakty z niefizycznymi znajomymi i często chciałem w pierwszej chwili uciec. To zamrożenie ruchu powstrzymało mnie od tego, uniemożliwiło spontaniczną ucieczkę.

Dostrojony bylem do ciała astralnego, które nie słuchało się mojej woli, stojąc zamarłe w bezruchu. W czasie rozmowy towarzyszyłem uwagą wypowiadanym słowom, ciągnąc zrozumieniem za ich treścią. Przy zawężeniu słownego dialogu do myślowego kontaktu, mojemu zrozumieniu towarzyszyło wyobrażanie sobie już gotowych odpowiedzi. Odczuwając- słysząc pojawiające się we mnie przesłane niezwykle klarowne myśli, komentowałem ich treść, ustosunkowując się do nich, przyjmując w śpiącym ciele rożne pozy( chyba w ciele mentalnym) obrazujące mój stosunek do wypowiedzi niezwykłych gości.

To spontaniczne zachowanie się ciał niefizycznych wydaje mi się największym problemem utrudniającym takie duchowe rozmowy. Zamiast siedzieć cicho i słuchać co maja nasi towarzysze do powiedzenia, kręcimy się niefizycznymi ciałami, wyrażając przy ich pomocy własne zdanie. Gdy odpowiedz nam się nie podoba, rozrabiamy strasznie w niefizycznej postaci, uniemożliwiając wręcz jakikolwiek dialog.

Nie wierzysz MI, zabrzmiało znowu słowem?

Powstrzymałem się od wypowiedzi gestem, zamierając w bezruchu, by pochopnie nie strzelić byka jakimś spontanicznym grymasem. Nie wierze odpowiedziałem, obserwując niepewność jaka się we mnie zrodziła.

To zaczekamy aż zobaczysz!

Od dłuższego czasu skoncentrowany jestem na malarstwie, poświęcając mu cała swoją energię. Moje pytanie brzmiało- czy na całego się wciągnąć w realizacje jednego, by osiągnąć jak najszybciej efekty, czy wszystkiego po trochu, rezygnując z konkurencji i pragnienia sukcesu.

Wszystkiego po trochu, padła odpowiedz, bez tego palącego napięcia, pragnienia-pospiechu które odczuwasz.

Trudno było mi się zgodzić z tym zdaniem. Druzgotało to przecież mój sposób życia jaki przyjąłem. Przecież się sprawdza, osiągałem w ten sposób czego chciałem, wyszeptałem tracąc już pewność. Przecież się zniszczę!!

Wychodząc na ogród starałem się pozbyć pragnienia sukcesu, odczuwając wzrastającą we mnie trwogę, strach i niepewność, iż popełniłem błąd, tak bardzo się przecież starając.

Rozprężyłem rodzaj wewnętrznego napięcia i wyrzekłem się silnego pragnienia sukcesu. Wtedy stało się coś niezwykłego.

Cały ogród nabrał dziwnego blasku, rodzaju poświaty a mnie ogarnęła radość, rodzaj lekkości i beztroski. O, to jest zdecydowanie cenniejszym doznaniem, niż siedzenie przed sztaluga i drapanie pędzlem po płótnie.

Po chwili powróciło stare rutynowe przyzwyczajenie i wyobraziłem sobie jak kolejny obraz mi nie wychodzi. Zacisnąłem zęby.

Dla zainteresowanych - FOTKI Z MOJEGO WERNISAŻU W PRACOWNI

http://kunstarena.com/ausstellungen/atelietausstellung-lauf


Re: Życie po życiu

: czw wrz 22, 2011 2:10 pm
autor: Jendrek
Zycie jest wieczne i to w rożnych formach objawione.
Skoro dusza posiada pamieć wszystkich wcieleń (i jeżeli w ogóle jest), to dlaczego nikt z nas nie pamięta swojego poprzedniego wcielenia (no może prawie nikt).
Po drugiej stronie również się umiera i dlatego zatraca się pamięć subtelna ,( nawet teraz żyjąc nie pamiętamy szczegółów) zostaje tylko pamięć "karmiczna. Upodobania. tyki, nawyki, zainteresowanie itd. Po drugie jakbyśmy mieli wspomnienia koszmarne, potworne itd, to życie by było ciągnącym się piekłem. Nikt by się nie zajmował swoim rozwojem, tylko by leczył różnego rodzaju fobie. Z kolei pamiętając życie po drugiej stronie, by nie dawało nam spokoju tylko jak najszybciej pragnęlibyśmy się tam dostać, (samobójstwa by były nagminne).

Re: Życie po życiu

: czw wrz 22, 2011 5:54 pm
autor: spacemaster92
No może i masz rację. Osobiście mam niespełna 20 lat i nie chciałbym nic w następnym życiu pamiętać z tego życia. Za dużo w nim cierpienia i w ogóle. Lepiej samemu przeżywać wszystko na nowo. Jak dla mnie najbardziej realna jest pamięć genetyczna. Może być też tak, że my to nasi pradziadkowie :D

Re: Życie po życiu

: ndz kwie 15, 2012 7:42 pm
autor: arkadjusz
W mojej ocenie, w stanie agonalnym dusza ludzka odczuwa "słodycz bólu" w przypadku śmierci, której ból towarzyszy, a w przypadku pozostałych jest to zwykły szum i kołysanie się duszy, zgon następuje w momencie "wyjścia z ciała". Jeszcze przez jakiś czas dusza "ogląda" z góry swoje ciało, ale ma do niego obrzydzenie; ciało jest zimne i po wyjściu dusza czuje, że ma konsystencję mazi. Nie jest to przyjemne.



Następnie pojawia się lej, zrobiony z dobrych uczynków, czy dobrych myśli. Wydaje on ciepło. W prześwitach widać najpiękniejszy błękit jaki jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Na końcu tego leja widać niesamowitą biel, czy jak niektórzy to określają "światło", które wydaje wyraźne ciepło. Dusza, która właśnie opuściła zimną i kleistą maź ma zrozumiałe pragnienie podążania w stronie ciepłego światła.



Dla duszy każdego człowieka opuszczenia ciała jest swego rodzaju uwolnieniem się i podążaniem do "właściwego miejsca". Czynnikiem, który pozwoli nam dotrzeć na koniec naszej duchowej wędrówki jest pragnienie miłości. Dusza z natury nic nie jest w stanie uczynić bez miłości.

Re: Życie po życiu

: wt kwie 17, 2012 11:42 am
autor: PASTOR
Arkadjusz...Dusza czuje obrzydzenie do ciała? Nie jest tak do końca weźmy po uwagę fokus 27 wdł monroe, czyli tak silna więź człowieka z ciałem, żę jego dusza nie może opuścić ciała i w nim zostaje na dłuższy czas. Pierwsze słyszę o obrzydzeniu duszy do ciała, to ciało w końcu dało duszy pewne nowe doświadczenia i to ciało jest ważne dla duszy... Skąd te teorie? Możesz jasniej?

Re: Życie po życiu

: wt kwie 17, 2012 12:15 pm
autor: TheMichal
W jednym odcinku Strefy Tajemnic pamiętam jak mówili o OBE były relacje, że osoby "wchodzące" do ciała po świadomym śnieniu mieli takie - negatywne - odczucia.

Re: Życie po życiu

: śr kwie 18, 2012 7:40 pm
autor: Konstantina
Trzeba na to spojrzeć z szerszego, multidyscyplinarnego punktu widzenia. Panowie ograniczają się do ezoteryki. Tak naprawdę obrzydzenie do ludzkiej cielesności u samego Homo Sapiensa pojawiło się, gdy uświadomił on sobie separację cnoty od ciała. Hinduiści przykładowo nie mają tego problemu. Po drugie, ponieważ życie ludzi zwykle było ciężkie, w zaświatach upatrywali oni zbawienia i lepszego żywota. Ciekawe gdyby wszystkim, wszystko zagwarantować. Jak wyglądałby wtedy ich raj?

Re: Życie po życiu

: sob kwie 21, 2012 9:47 am
autor: Zbyszek
Zeby zaraz obrzydzenie?

Zdecydowanie poprawia sie kondycja po opuszczeniu ciala fizycznego. Duchowe to jak sama smietanka.)) Jest znacznie wiecej tych cial. Samo umieranie, juz po smierci, trwac moze nawet wieki, jesli czlowiek oporny. By sie dostac do nieba, trzeba az ze 3 razy umrzec, albo dac sprytnego dyla w niebo,

jednym skokiem- droga dla zasluzonych. I tutaj pokorni, pokrzywdzeni i madrzy gora.

Znam pewien trik, by dostac sie do nieba, nie na dlugo, ale tak, aby choc popatrzec i sie rozpoznac. heh

W ezo-mezo mowi sie o strefie cieni- sterfie lucyferycznej i parku, zacieru z nieba -strefie swiatla. Zwal jak zwal, ale co by, swoje trzeba odsiedziec, albo jednym skokiem, no , dla tych zasluzonych.

Tak sie czasami zastanawiam, jakie oczy zrobi nygus po smierci, gdy swojego garga zobaczy i zacznie go palic piekielnym ogniem a obok bedzie sobie hasala wesolo, obtluczona przez niego sierota.

Ha, ha az sie wtedy wesele, nie bym byl zlosliwy, choc moze tak troszeczke i tylko jednym okiem.

Waskie to ucho igielne.))

pozdrawiam

Re: Życie po życiu

: sob kwie 21, 2012 1:12 pm
autor: Katarzyna_1
Zbyszek, a skąd masz taką wiedzę? :(