Re: Wszystko o Voodoo
: pn lis 14, 2011 9:04 am
Z tymi kolesiami na półśpiąco, to jest rożnie. W większości znanych mi przypadków ludzie się sami rozdwajają, komentując z innej perspektywy jakieś ważne zdarzenia z życia.
W oobe wytwarzamy takie duplikaty siebie, poszerzając własną świadomość wieloma punktami postrzegania-uwagi, często nawet nadając im odmienny charakter. Wytworzone w ten sposób osoby, staja się aspektem naszego Ja. Jest nas wtedy więcej z jednego.
Robić sobie świadomie można, co innego, gdy się samo robi i jeden w wielości się nosi po świecie jak kukułka.
W ezoteryce mówimy wtedy o zagubionych aspektach, członach siebie samego, rozsianego po kontach wspomnień. Stanowią one ich wzmocnienie, rodzaj znajdującej się na zewnatrz nas, znaczy mózgu hehe,-kosmicznej pamięci.
Ludzie wchłaniają je w siebie ponownie, eliminując w ten sposób psychiczne napięcia, otulając niechciane na słodko
Czy są to astralne postacie, czy jedynie wytworzone w naszym umyśle twory, to wlasciwie rybka. Ważną wydaje mi się sama procedura ich unicestwiania i osiąganie wewnętrznej harmonii.
W pierońskiej magi, ludzie świadomie ślą takie strzały. Te zapaździory wbijają się w nas, czyniąc niezłe szkody.
Czy duch jakiś się tobą zaopiekował? Heh, pewnie nie raz.
Substancją, z jakiej się składa ciało nief. kolegi jest właśnie to samą, z której tworzymy my własne aspekty, znaczy astralne mazgaje.
Ruch niefizycznego, zastępczego ciała daje się łatwo rozpoznać w naszym pobliżu: zwiewny cień, przeczucie ruchu, wiaterek, delikatne dotkniecie, czy nawet zwijka niekontrolowanych emocji, Problem , ze w ciele fizycznym ciężko postrzec światło jaźni, znaczy świadomego elementu tych cieni, stad problemy w określeniu źródła tych szeleszczących za głowy postaci.
Kiedyś tez strzeliło mi w głowie na półśpiąco, aż wywaliło mnie z ciała od bólu, jakby już wprost pod kose. Parę miesięcy bolało, ale przeszło.
Fajna przygoda, Danut, gratulacje!!!
jeje
W oobe wytwarzamy takie duplikaty siebie, poszerzając własną świadomość wieloma punktami postrzegania-uwagi, często nawet nadając im odmienny charakter. Wytworzone w ten sposób osoby, staja się aspektem naszego Ja. Jest nas wtedy więcej z jednego.
Robić sobie świadomie można, co innego, gdy się samo robi i jeden w wielości się nosi po świecie jak kukułka.
W ezoteryce mówimy wtedy o zagubionych aspektach, członach siebie samego, rozsianego po kontach wspomnień. Stanowią one ich wzmocnienie, rodzaj znajdującej się na zewnatrz nas, znaczy mózgu hehe,-kosmicznej pamięci.
Ludzie wchłaniają je w siebie ponownie, eliminując w ten sposób psychiczne napięcia, otulając niechciane na słodko
Czy są to astralne postacie, czy jedynie wytworzone w naszym umyśle twory, to wlasciwie rybka. Ważną wydaje mi się sama procedura ich unicestwiania i osiąganie wewnętrznej harmonii.
W pierońskiej magi, ludzie świadomie ślą takie strzały. Te zapaździory wbijają się w nas, czyniąc niezłe szkody.
Czy duch jakiś się tobą zaopiekował? Heh, pewnie nie raz.
Substancją, z jakiej się składa ciało nief. kolegi jest właśnie to samą, z której tworzymy my własne aspekty, znaczy astralne mazgaje.
Ruch niefizycznego, zastępczego ciała daje się łatwo rozpoznać w naszym pobliżu: zwiewny cień, przeczucie ruchu, wiaterek, delikatne dotkniecie, czy nawet zwijka niekontrolowanych emocji, Problem , ze w ciele fizycznym ciężko postrzec światło jaźni, znaczy świadomego elementu tych cieni, stad problemy w określeniu źródła tych szeleszczących za głowy postaci.
Kiedyś tez strzeliło mi w głowie na półśpiąco, aż wywaliło mnie z ciała od bólu, jakby już wprost pod kose. Parę miesięcy bolało, ale przeszło.
Fajna przygoda, Danut, gratulacje!!!
jeje