Chwała tej mniejszości  co się w ogóle stara i czas i pieniądze wykłada na badanie tego rodzaju zjawisk. Ten przypadek mógł się także skończyć całkiem inaczej i nikt oprócz paru osób  nie dowiedzał by się o tym duchu. Wystarczyłoby żeby znerwicowany prawnik od razu jak się podejrzenia wokół Anemarie koncentrowały od razu wyrzucił ją z pracy, "straszenie" ustałoby, nie trzeba wzywać parapsychologów, sprawa  załatwiona, ducha nie ma, ani żadnej dokumantacji na ten temat.
ale dlaczego innym tak trudno zaakceptować te zjawiska?
Widzę to tak , żeby brać się za sprawy takiego pokroju trzeba mieć (w przenośni JAJA 

 ) i nie bać się możliwych konsekwencji. Dużo naukowców boi się sparzyć, co będzie jak się okaże że to coś, ktoś  zmanipulował a ja uznałem na łamach gazety że to  prawdziwy duch.  Człwiek długo pracuje żeby mieć dobrą reputację, a żeby się stać pośmiewiskiem nie trzeba wcale dużo.
Już nieraz spotkałem się w różnych książkach z takim zjawiskiem że ludzie prosili znanych naukowców o pomoc , a taki odmawiał, argumentując że to śliski temat.
Ale z drugiej strony nie ma się co dziwić,