[left]
Jako, że pominęło się parę osób postanowiłem coś na to poradzić i jakoś to wynagrodzić
ORSON NAWIEDZA IMMORTAL
[/left]
"Infranioł Ryśkański zwiastował Nieśmiertelnej,
I poczęła z Ducha Podczerwonego.
Zdrowaś Immortal Ryśkaś pełna pozdro tobie, wesołaś ty pomiędzy wesołkami i wesoły owoc żywota Twojego Zituś,
Swięta Immortal matko Zita, pisz ty za nami grzecznymi, teraz i w godzinę kaca naszego enter
Oto ja służebnica Ryśkańska,
Niech mi się stanie według słowa Twego.
Zdrowaś Immortal...
A infra stała się ciałem,
I zamieszkała w bazie danych."
I zstąpił Orson z nieba, by przekazać jej tą cudowną nowinę. Dziewczę zlękło się przeogromnie i poczęło wypędzać Orsona czosnkiem. Anioł mimo tego mało entuzjastycznego powitania kontynuował opowieść.
- Urodzisz syna, który połączy dwa światy- świat nieśmiertelnych i świat ludzi. Zjednocz się z Ryśkiem by na zawsze być władczynią wszystkiego co fizyczne i niematerialne. Dołącz do naszego imperium, nie obiecamy Ci żadnych Ciastek, ale na pewno dostaniesz piwo.
- Eeee... No dobra koleś, powiedzmy że jesteś prawdziwy... Gdzie to piwo?
- Co? Oszalałaś? Najpierw musisz urodzić Zita.
- No dobra, ale nie jutro bo jutro mam karaoke!
- Ehh... Musisz trochę poczekać. On przyjdzie na świat w opdowiednim momencie, a ty musisz być gotowa w każdej chwili. - powiedział Orson po czym wyparował (jak wódka z mojego barku, a właśnie nie wiecie, kto jest za to odpowiedzialny ? eee nieważne)
- Gdzie moja komórka - krzyknęła Immortal. - O jest! hmm... okej dzwonimy.
...
...
...
- Tak?
- Józek? Czy to Twoje burito było świeże?...
- No oczywiście że tak, najświeższe jakie może być.
- Słuchaj wpadł do mnie jakiś nawiedzony koleś i mówił żebym urodziła Ryśkowi jakiegoś Zita.
- O masz ale czad!
- Nie żaden czad tylko paranoja. Ja nawet nie znam żadnego Ryśka...
- No dobra, może pomylił chatę i wparował nie tam gdzie trzeba. (Ej koleś zachabisz mi całe zioło.) - krzyknął Józek do postaci w jego pokoju. - Słuchaj muszę kończyć nara!
- No pa!
9 miesięcy później
No i się stało, teraz masz babo placek i szukaj tego przeklętego Betlejemsko, cholera wie gdzie to jest. - Rzekła po czym sięgnęła po Telefon i zadzwoniła do Józka:
- Hej to znowu ja, załatw mi jakiś transport do miasta Betlejemsko, co ?
- No cześć, ale to na pomorzu, ale dobra podwiozę Cię tam.
Za pół godziny pod domem Immortal pojawił się Józek. Przyjechał Maluchem.
- No hej mała! Wskakuj, jedziemy.
Za miesiąc byli już na miejscu.
- Wieki to trwało, ale dzięki.
Przez całą noc szukali noclegu i nie mogli go znaleźć. Przechodzili obok opuszczonej przyczepy Campingowej, była w dobrym stanie, postanowili w niej się zatrzymać na jakiś czas. Teraz Immortal mogła spokojnie czekać na Zita.