Ustrzeleni przez UFO

Historyczne przypadki spotkań z obiektami UFO i ich pasażerami.
Awatar użytkownika
Rysiek23
Homo Infranius Alfa
Posty: 3237
Rejestracja: sob cze 02, 2007 11:25 am
Kontakt:

Ustrzeleni przez UFO

Post autor: Rysiek23 »

[ external image ]W historii spotkań z obiektami UFO pojawiają się historie, obok których nie sposób przejść obojętnie. W ich skład wchodzą m.in. te bliskie spotkania, podczas których świadek znajdujący się w bliższym czy dalszym sąsiedztwie obiektu doznał tymczasowego lub stałego uszczerbku na zdrowiu. Wydawałoby się, że wiele z tych przypadków jest podejrzanych i zapewne to prawda, jednak czy wszystkie mogą być jedynie wymysłem świadków i co ważne… samych ufologów? A co, jeśli prawda o tych przypadkach nie pochodzi wcale z innej galaktyki?



WIĘCEJ
Ostatnio zmieniony śr maja 26, 2010 8:30 pm przez Rysiek23, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
UFOWORLDNEWS
Weteran Infranin
Posty: 1363
Rejestracja: śr sty 28, 2009 2:27 pm
Kontakt:

Re: Ustrzeleni przez UFO

Post autor: UFOWORLDNEWS »

Uszkodzenie ciała spowodowane przez NOL-a.

11 września 1981 roku, o godzinie 3.00 rano, do Boba Boyda, prezesa Grupy Badaczy NOL-i w Plymouth [PUFORG], zadzwonił John Greenwall, który właśnie skończył pracę jako dyskdżokej w lokalnej stacji radiowej i pojechał po swoją dziewczynę do domu jej matki.Po przybyciu na miejsce dowiedział się, że siostra dziewczyny, Denise Bishop, przed ponad trzema godzinami miała spotkanie z NOL-em w Weston Mill, Plymouth.Greenwall niezwłocznie powiadomił najbliższy posterunek policji i dowiedział się, że nie mają tam rzdnych wskazówek na wypadek zaobserwowania NOL-i, ale podano mu numer telefonu Boyda.Zbiegiem okoliczności Boyd mieszkał w rejonie domniemanego spotkania, postanowił więc pomimo późnej pory rozejrzeć się tu i ówdzie.

Denise, wówczas dwudziestotrzyletnia księgowa, nigdy nie interesowała się NOL-ami, nie czytała też żadnej literatury na ten temat.Oto jej relacja przekazana Bobowi Boydowi w kilka godzin po incydencie z 10 września 1981:



Wracałam do domu o godzinie11.15 wieczorem i kiedy zbliżyłam się do narożnika bungalowu, zdawało mi się , że widzę za nim jakieś światła.Kiedy podeszłam do tylnych drzwi, skąd mogłam dostrzec wzgórze za domem zobaczyłam ogromnego NOL-a unoszącego się nad domami na szczycie wzgórza.Obiekt był nie oświetlony, metaliczny, ciemnoszary,ale spod spodu wystrzelało sześć lub siedem świetlistych słupów.Miały delikatny odcień różowy, amarantowy, a także biały.Zobaczyłam to wszystko w jednej chwili i byłam przerażona.W popłochu pobiegłam do drzwi , ale kiedy chwyciłam za klamkę,z nie oświetlonej części pojazdu wystrzeliła cytrynowo zielona, cienka jak ołówek wiązka światła, uderzając w moją dłoń.W tym momencie nie mogłam się ruszyć.Byłam jak martwa.Promień dotykał mojej dłoni przynajmniej przez 30 sekund, a ja tylko stałam i patrzyłam na NOL-a.Bardzo się bałam, choć był to wspaniały widok.Obiekt był ogromny i zupełnie bezgłośny.W gruncie rzeczy cała okolica zdawała się bardzo cicha.Zielony promień który niczego nie oświetlał i wydawał się prętem świetlnym, zgasł, a ja zaczęłam otwierać drzwi.Jakby film mi się urwał i po chwili znowu zaczął.Zatrzymałam się w pół kroku a kiedy promień zniknął, kontynuowałam zaczęty ruch.Otworzyłam drzwi i wbiegłam do domu.Wtedy NOL uniósł się nieco i odleciał,ginąc mi z pola widzenia.Pocierając dłoń, pobiegłam do siostry o opowiedziałam jej o wszystkim.Wyszłyśmy na zewnątrz, ale niczego tam już nie było.Kiedy wróciłyśmy do domu, siostra obejrzała moją rękę, ale nic nie dostrzegła.wyszłam i usiadłam, a po kilku minutach przybiegł pies siostry i zaczął obwąchiwać mi rękę, a ja odczułam piekący ból.Przyjrzawszy się, zobaczyłam plamki krwi, a po umyciu okazało się, ze dłoń jest poparzona.O godzinie 2.30 nad ranem przyszedł chłopak mojej siostry i powiedział, ze musimy o wszystkim powiedzieć policji.Zadzwonił ,na posterunek, ale nic nie mogli zrobić, dali tylko numer telefonu do Boba Boyda.



Po przybyciu do domu Bishopów Boyd zrobił kilka czarno-białych zdjęć oparzenia, które wyglądało jak płatek lśniącej skóry z plamami krwi i śladami zadrapań.Boyd zanotował:,,...wyglądało to tak, jakby płat skóry został usunięty, ukazując spodnią warstwę nowego, lśniącego naskórka..."Boyd starał się przekonać pannę Bishop, żeby udał się do ambulatorium w miejscowym szpitalu, ale odmówiła.Ponieważ oparzelina bolała, poradził, żeby dziewczyna włożyła rękę do zimnej wody, ale to tylko pogorszyło sprawę.Natomiast maść antyseptyczna przyniosła ulgę.Nazajutrz Bob Boyd w towarzystwie Desa weeksa, sekretarza grupy z Plymouth oraz pielęgniarki złożyli wizytę pannie Bishop, która była w stanie szoku.Oparzelina wyglądał znacznie gorzej niż w nocy.Pielęgniarka obejrzała ranę i bezskutecznie próbował przekonać dziewczynę żeby poszła do lekarza.Zarówno 14 jak i 15 września Boyd kontaktował się się z bazą RAF-u w Mount Batten, żeby spowodować powiadomienie Ministerstwa Obrony o incydencie oraz uświadomić władzom jego wagę i wyjątkowość.Podpułkownik lotnictwa J.S Fosh wysłuchał szczegółowej relacji i wyjaśnił, ze choć w Moun Batten RAF nie prowadzi dochodzeń w sprawie NOL-i, on osobiście jest przekonany, ze kiedy meldunek dotrze do Ministerstwa Obrony w Londynie, z pewnością wyślą kogoś, żeby porozmawiał ze świadkiem.

Aż do dziś nie odbyła się żadna rozmowa.



Wiarygodny świadek

Kiedy w 1982 roku spotkałem się z Denise Bishop, stwierdziłem , ze jest osoba przekonującą i zrównoważoną nie widziałem zatem powodu dla którego miała by zmyślić te historię.Unikała rozgłosu, odmówiła wywiadu dla Westward Television, choć w końcu zgodziła się , aby w październiku 1981 roku lokalny reporter Roger Malone opisał jej historię.

Darek Mansell z Kontaktu bardzo się zainteresował się tym przypadkiem i zaofiarował pomoc.W grudniu 1981 roku napisał do Boba Boyda list, dołączając raport chirurga ortopedy z renomowanego londyńskiego szpitala.Chirurg ów przedstawia swoją opinię, że tego typu urazy są charakterystyczne dla oparzeń laserowych i ze w takim wypadku zazwyczaj,, początek procesu gojenia zaczyna się dopiero po 48 godzinach".Zostało to potwierdzone przez Boyda i jego grupę:15 września zauważono formowanie się strupa, w końcu zniknął pozostawiając bliznę, która stopniowo także zniknęła, ale stawała się dobrze widoczna podczas zimnej pogody.Kiedy dziesięć miesięcy po incydencie odwiedziłem Denise Bishop, blizna choć nieznaczna, była nadal widoczna.

Z cienkim jak ołówek promieniem światła, powodującym czasowy paraliż, mieli do czynienia także inni świadkowie i nie jest wykluczone, że panna Bishop mogła przeczytać o tym w gazecie i zachować to w podświadomości.Nigdy jednak nie wykazywała jednak zainteresowania ani NOL-ami, ani zjawiskami paranormalnymi, co stanowiło by warunek nieodzowny, gdybyśmy jej doświadczenie chcieli przypisać, silnemu pragnieniu uwierzenia, które często wywołuje skutki psychosomatyczne w postaci ran blizn na ciele.

Itd...

Źródło:,,Z tajnych archiwów:UFO zagrożenie dla światowego bezpieczeństwa" Tim Good
Ostatnio zmieniony czw maja 27, 2010 4:49 pm przez UFOWORLDNEWS, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
azor
Homo Infranius Alfa
Posty: 2463
Rejestracja: wt cze 19, 2007 9:45 pm
Kontakt:

Re: Ustrzeleni przez UFO

Post autor: azor »

Ja szczególnie lubię rodzime zdarzenia tym bardziej że nasze archiwa przechowują również relacje po CE-2 gdzie świadkowie doznali od UFO różnych fizycznych objawów i dolegliwości zdrowotnych. Osobiście rejestrowałem bardzo ciekawe zdarzenie z 2002 oku z okolic Bochni (małopolska) gdzie świadek późna nocą obserwował z domu przez jeden wizjer lornetki (drugi uszkodzony) około 5 metrowa pulsującą kulę za domem. Na drugi dzień miał całe zapuchnięte oko przez dwa tygodnie wokoło oka schodziły mu jakby ''strupy'' tylko z tego którym obserwował przez lornetkę.
ODPOWIEDZ

Wróć do „HISTORIA SPOTKAŃ Z UFO”