Wykańczam swoich znajomych???

Listy forumowiczów i czytelników. Podziel się swoim niezwykłym przeżyciem!
golmaal
Początkujący
Posty: 1
Rejestracja: wt lip 06, 2010 8:02 pm
Kontakt:

Wykańczam swoich znajomych???

Post autor: golmaal »

Cała moja historyjka zaczyna się od kwietnia 2010. W ciągu tych kilku miesięcy kilku moich znajomych zaczęło podejrzewać, że rzucam na nich klątwy. Ja chyba zresztą też zaczynam w to wierzyć, ale jakoś na to nie mam wpływu.Wszystkie te dziwne rzeczy dzieją się w moim miejscu pracy.

1. Zaczęło się od lidera mojego działu. Miałem z nim dosyć ostre spięcie. I mimo, że ta sprawa była tylko zwykłym głupstwem, następnego dnia został odsunięty z naszego działu i przeniesiony na inny. Kilka tygodni później został zwolniony z pracy.

2. W międzyczasie miałem leciutkie starcie z innym kolegą - powiedzieliśmy sobie kilka słów i tyle. Przez trzy kolejne dni starałem się go jak najbardziej unikać i nie wchodzić mu w drogę. Po tym czasie podszedł do mnie i powiedział, że odchodzi z pracy, ponieważ znalazł coś innego. Jak powiedział, tak zrobił - zwolnił się z pracy, ale z tego co słyszałem, to nigdzie nowej pracy nie dostał i nigdzie nie pracuje.

3. Mniej więcej w tym samym czasie jeden z moich najlepszych kolegów stał się dla mnie śmiertelnym wrogiem. Poszło o małe nieporozumienie. Jest osobą bardzo upartą, więc postanowiłem go przeprosić i wziąć całą winę za to wszystko na siebie. Okazał się jednak osobą trudniejszą niż przypuszczałem - powiedział że z byle ****** nie gada. Postanowiłem nie zawracać sobie tym wszystkim głowy i dałem sobie spokój. On jednak starał się jak najbardziej uprzykrzyć i życie i opowiadał jakieś dziwne historyjki innym osobom na mój temat (tak na marginesie - totalne bzdury). Po dwóch tygodniach doznał kontuzji kolana. Po 6 tygodniach zwolnienia lekarskiego chciał wrócić do pracy jednak lekarz medycyny pracy nie chciał go do tego dopuścić. Chyba czeka go dłuższa rehabilitacja.

4. Kolejny przypadek jest podobny do poprzedniego - znowu głupstwo, kilka dni później (po obrobieniu mi dosyć ostro tyłka jeden z kolegów miał lekki wypadek, czego efektem było 2 tygodniowe zwolnienie lekarskie.

5. Dzisiejszy przypadek. Inny kolega, który zawsze mógł na mnie liczyć w każdej sytuacji w oststni czwartek zachował się w stosunku do mnie po prostu tragicznie. Powiedziałem mu: 'zawsze stałem murem za tobą, pomagałem Ci kiedy była taka potrzeba, a Ty mi się teraz tak odwdzięczasz. Nie licz na mnie już nigdy więcej.' Piątek tradycyjnie - pogróżki, co mi nie zrobi jak mnie dorwie. Wczorajszy poniedziałek - wrak człowieka. Dzisiejszy wtorek - odesłany do domu z podejrzeniem choroby psychicznej.



Bądź tu teraz człowieku mądry i zrozum o co tutaj chodzi. Dodam tylko, że we wszystkich przypadkach chciałem o tych sprawach jak najszybciej zapomnieć. Nie żywiłem żadnej urazy do nikogo, natomiast reakcj drugiej strony była zawsze odwrotna. Od jakiegoś czasu bawię się sztuczkami parapsychologicznymi (np. kokon ochronny), medytuję itp. Kiedy dochodziło do tych sytuacji wyczuwałem zawsze niesamowity napływ jakiejś energii (nie była ona negatywna, ale bardziej "nijaka"). Wszystkie te osoby wydawały mi się z czasem bardzo "małe" i niegroźne, śmieszne.

Czy jest jakieś racjonalne wyjaśnienie tego zjawiska? Z góry dzięki.
Awatar użytkownika
ADAX
Weteran Infranin
Posty: 1147
Rejestracja: ndz sty 13, 2008 5:54 pm
Kontakt:

Re: Wykańczam swoich znajomych???

Post autor: ADAX »

Racjonalne ? Ok, zmień środowisko w jakim się otaczasz, bo ci "znajomi" "przyjaciele i "koledzy" najwyraźniej są tylko takimi jak napisałem. Bo jeśli dla przykładu się posprzeczałeś z najlepszym kolegą o niewielką sprawę, a on cię olał i jak napisałeś
On jednak starał się jak najbardziej uprzykrzyć i życie i opowiadał jakieś dziwne historyjki innym osobom na mój temat
to po prostu olej te osoby totalnie. Możliwe, że te nieszczęścia są wynikiem przypadku, lub konsekwencji, wywołanych złymi emocjami (i nie chodzi o żadne ezoteryczne bzdury, tylko ciąg przyczynowo-skutkowy ) . Spróbuj przypomnieć sobie, czy ktoś kto jest dla Ciebie ok, jest dobry i miły w stosunku do Ciebie, miał podobne przypadki, lub czy ktoś ten po sprzeczce miał problemy.
Awatar użytkownika
becia78
Infrzak
Posty: 61
Rejestracja: ndz sie 10, 2008 2:18 pm
Kontakt:

Re: Wykańczam swoich znajomych???

Post autor: becia78 »

Witaj,

według mnie problem tkwi nie w Tobie, a w Twoich znajomych, jak ktoś już wcześniej zauważył. Ludzie generujący negatywne emocje, żyjący pod presją, w stresie często podupadają na zdrowiu albo ulegają wypadkom, ale to raczej sprawa psychosomatyczna, a nie paranormalna. Proponuję nie przejmować się mimo wszystko. Pozdrawiam
Bo tu każdy(a) ma Swego, najbardziej Swojego,

odchodząc najwyżej - pojmuje, że to Ten Sam;" (J. Kleyff)
Awatar użytkownika
Zbyszek
Homo Infranius Plus
Posty: 901
Rejestracja: wt cze 01, 2010 6:49 am
Kontakt:

Re: Wykańczam swoich znajomych???

Post autor: Zbyszek »

Widzisz jakie serdeczne rady dostałeś, jasne, ze inni są winni. zawsze tak jest

Ha nicponie, wścieknij się jeszcze raz, masz prawo boś wolny człowiek a jeśli już nikt w robocie nie zostanie, to zmień prace, a potem następną i znowu inna, aż nikogo nie będzie na ziemi:
Ostatnio zmieniony czw lip 08, 2010 7:53 pm przez Zbyszek, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
ADAX
Weteran Infranin
Posty: 1147
Rejestracja: ndz sty 13, 2008 5:54 pm
Kontakt:

Re: Wykańczam swoich znajomych???

Post autor: ADAX »

Jeśli ktoś kto dla nie go był dobrym znajomym lub przyjacielem, i po jakimś błahym (mam nadzieje) incydencie "obrabia dupsko" za przeproszeniem. To tak, z pewnością są to dobre osoby :rolleyes: . "Prawdziwych przyjaciół poznaje się w bidzie" dziś to powiedzenie, wydaje się względne.
kropka
Infranin
Posty: 252
Rejestracja: ndz wrz 05, 2010 5:24 pm
Kontakt:

Re: Wykańczam swoich znajomych???

Post autor: kropka »

Nie, to nie Ty wykańczasz swoich znajomych... Wykańcza ich ten który ma ochotę zawładnąć Tobą. Jak na mój gust jeszcze mu się to nie udało i nie możesz do tego dopuścić. Podsuwa CI TAKIE SŁODKIE DIABELSKIE CUKIERECZKI.... Albo je zjesz albo z obrzydzeniem wyrzucisz. Pojawi się myśl,, o ja mogę wiele osiągnąć... niech mi no który podskoczy... Wiem,że ty tak nie myślisz... bo to on planuje Ci te myśli posunąć.

Ty jeszcze masz zdrowe morale... tylko szeroko otworzyłeś drzwi swojego domu i Ci wlazł nieproszony ale jakże chętny do odwiedzenia Ciebie gość...

Goń go chlopie gdzie pieprz rośnie... Będzie Ci pschlebiał i sprzyjał a Ty w swojej głupocie uznasz go za pana ibędziesz jego bezwolnym narzędziem!

Zapłatą dla takiego pana jest Twoja dusza... Zastanów się więc dobrze... i wiej

Zalecenia kropki ( 1. spowiedź 2. wizyta u dobrego egzorcysty- nie żaden tam świecki tylko katolicki bądź prawosławny , zależnie od Twego wyznania.3 modlitwa sercem wynagradzająca za bałwochwalstwo)

Nie przyjmuj już,, diabelskich cukiereczków" - przecież jesteś już dużym chłopcem.

Pewnie da ci trochę popalić jak zobaczy,że się postawiłeś... ale jesteś twardy facet i wytrzymasz. Nie bój się.. walka z rogatym nie jest taka straszna. Tak wiele to on nie może.... tylko mu się wydaje
Maria
Zaangażowany Infranin
Posty: 312
Rejestracja: wt cze 12, 2007 4:16 pm
Kontakt:

Re: Wykańczam swoich znajomych???

Post autor: Maria »

Kropko........z tym rogatym.......to żart...metafora ?

Tak jak wcześmiej pisałam biblia /66 książeczek / nie tylko dobre rzeczy wniosła, ale z checi zysku stała sie dla niektórych narzędziem władzy........z Boga zrobiono grożnego tyrana a żeby to zrównoważyć...pojawia sie nauczyciel miłosci...Jezus.

Potem pojawia się szatan........heh.....jak wiele w nas z tego określenia...oskarżamy sie wzajemnie...moze dlatego tyle nieporozumień wszędzie....potem znowu słowo wymyślone aby siać strach...klątwa.

Prawda moze być prozaiczna, co siejemy ....za jakis czas zbieramy.

Szkoda,że zamiast siać u siebie nauki Jezusa......siejemy strach...wybieramy ten gorszy scenariusz.
JAM JEST Światłością Serca - Saint Germain
kropka
Infranin
Posty: 252
Rejestracja: ndz wrz 05, 2010 5:24 pm
Kontakt:

Re: Wykańczam swoich znajomych???

Post autor: kropka »

Mario- największym przekrętem szatana było przekonać ludzi, że go nie ma...

I mamy jak mamy...

Nie chcę tu za bardzo polemizować, ponieważ zaraz powiedzą,że jestem mocherem albo i jeszcze lepiej. Powiem więc tak... doświadczyłam i WIEM

Oczywiście szanuję zdanie innych.

To co ja wiem już na ten temat dziś... ktoś inny odkryje jutro. Powiedzieć też można,że ja dowiem się czegoś nowego jutro a Ty już dziś tą prawdę znasz.

Tak czuję... i wiem, że się nie mylę w tym przypadku. Lepiej zadziałać kiedy jeszcze nie trzeba ,,antybiotyku" i wystarczy aspiryna.

.
ODPOWIEDZ

Wróć do „RELACJE I HISTORIE CZYTELNIKÓW”