Dowody na istnienie boga

[Scoobany]

Zwracam się tutaj do osób wierzących jak i niewierzących w celu dyskusji (na czele ze mną :rolleyes: ) o przekonanie mnie, że bóg faktycznie istnieje. Często o to pytam i zawsze jestem ciekaw co nowych to "dowodów" na to, że tam u góry jest jakiś stary ziomal, który trzyma z nami sztamę, jednak gdy wyda się, że sypiemy innym zsyła na nas swój wielki topór zagłady, śmierci, zniszczenia i jakichś tam pierdół jeszcze.



Więc wprost, jakie możecie mi przedstawić dowody na istnienie boga?

[Scoobany]

I tu się nie do końca z tobą zgodzę. Nawet na poczekaniu można kilka "dowodów" wymyślić. Jezus jest bogiem, chodził po ziemi, łaził po palach w wodzie, przepuszczał denaturat przez chleb i robił z tego wino, dla wierzącego to właśnie są dowody na to że posiadał swoją nazwijmy to magiczną moc, że ośliniał ślepców i ożywiał zombiaków. Wiara wiarą ale równie dobrze mogę się modlić do półki w szafie, żeby więcej starych gazet utrzymała, bo przecież dowodów na jej istnienie mam mnóstwo. Widzę ją, mogę dotknąć, powąchać, polizać itd. Jeśli coś jest kwestią wiary i istnieje tylko w mojej świadomości to czy nie podchodzi to pod chorobę psychiczną? Na bank gdybym wymyślił sobie, że mam super ziomala przyjaciela, który wszędzie ze mną chodzi, widzi co robię, słyszy co mówię a czasem z nim rozmawiam (swego rodzaju modlitwa) to zostałbym uznany za pomyleńca, który jest dzieckiem autystycznym i żyje w swoim świecie.



Pytam więc, co sprawia, że ten ziomal u góry jest inny? Jeśli nie istnieje to czy wiarę można uznać za swego rodzaju odstępstwo od zdrowych zmysłów? A jeśli istnieje TO PODAJCIE DOWODY.

[Scoobany]

No ale cóż, ja już tak mam, że na istnienie wszystkiego potrzebuję dowodów. Zostałem wychowany w wierzącej rodzinie jednak jakieś opowieści o podstarzałym prawiczku pałętającym się 40 dni po pustyni nie sprawiały, że moja wiara stawała się coraz silniejsza, wręcz przeciwnie. Jedni powiedzą, że religie powstające w aktualnych czasach można nazwać sektami, spoko, ale ja religie sprzed x tysięcy lat nazywam debilizmem dla ociemniałych ludzi, którzy 2 tysiące lat temu wierzyli, że maryja była dziewicą, jezus był synem bożym a gwiazda na niebie działała jak GPS.

[Scoobany]

Mam 21 lat tak w gwoli ścisłości. Nadal jednak nie rozumiem czemu mam wierzyć w coś co nie istnieje. Nie czuję wewnętrznej potrzeby chodzenia do kościoła, modlenia się ani ogólnie potrzeby wierzenia w coś. Wierzę, że po śmierci jest świat duchowy, jednak nie w kwestii religijnej jak to uczą na katechezach, że idzie się przed oblicze boga i ten z jakiegoś starego notesu podsumowuje dobre i złe czyny. A jeśli tego nie ma to nie ma nic, nie będzie mnie, nie będzie mnie boleć, nie będzie smucić, śmieszyć bo nie będzie nic, więc generalnie mi to lata.

[Scoobany]

Wcale nie piszę, że chcę, powiedzmy, że pytam z ciekawości o te dowody na istnienie boga. Wiara wiarą, mogę wierzyć w latające czajniczki w kosmosie ale spróbuj zapytać księdza czy istnieje bóg, zwyklinałby cię pewnie, gdybyś mu powiedział, że nie. Więc pytam, jeśli istnieje to chcę na to dowodów.

[robertcb]

[quote name='Scoobany' post='79417' date='12 styczeń 2011 - 20:28']Wcale nie piszę, że chcę, powiedzmy, że pytam z ciekawości o te dowody na istnienie boga. Wiara wiarą, mogę wierzyć w latające czajniczki w kosmosie ale spróbuj zapytać księdza czy istnieje bóg, zwyklinałby cię pewnie, gdybyś mu powiedział, że nie. Więc pytam, jeśli istnieje to chcę na to dowodów.[/quote]



Przeanalizuj skąd się biorą treści snów, które masz co noc.