Zbyt głębokie cięcie

Biologia, klimat, medycyna, eksperymenty, przyroda.
Awatar użytkownika
Rysiek23
Homo Infranius Alfa
Posty: 3237
Rejestracja: sob cze 02, 2007 11:25 am
Kontakt:

Zbyt głębokie cięcie

Post autor: Rysiek23 »

Saper myli się tylko raz, bo omyłka kończy się jego śmiercią. Pomyłki lekarzy też bywają tragiczne w skutkach, tyle że poszkodowanym zwykle bywa ktoś inny.



W marcu 1828 r. istniejące od pięciu lat pismo „The Lancet” opublikowało wstrząsającą relację z zabiegu przeprowadzonego w londyńskim Guy’s Hospital. Operowanym był robotnik Stephen Pollard, nóż chirurgiczny trzymał w dłoni Bransby Cooper, bratanek legendarnego chirurga sir Astleya Coopera.



Sir Astley był wybitnym fachowcem, ale i człowiekiem niepozbawionym przywar. Jedną z nich była skłonność do nepotyzmu. Bransby mógł być jego ulubionym bratankiem, ale tej klasy ekspert nie mógł nie zauważyć, że chirurg z niego doprawdy kiepski. Mimo to nalegał na jego zatrudnienie, a pozycja i prestiż sprawiły, że młodemu Cooperowi zaproponowano stanowisko.



Bransby Cooper został więc chirurgiem. Na nieszczęście pana Pollarda, który akurat potrzebował zabiegu usunięcia kamieni z pęcherza moczowego. Taka operacja, zwana litotomią, zajmowała zwykle od kilku do kilkunastu minut. Pollard leżał na stole operacyjnym blisko godzinę, z nogami uniesionymi nad głowę i przywiązanymi do rąk. Grono kolegów po fachu z przerażeniem obserwowało, jak Bransby Cooper najpierw myli narzędzia, a kiedy nie daje rady wyciągnąć kamieni, usiłuje dokonać tego rękami. Mimo błagań cierpiącego Pollarda nie przerywał prób, by w końcu, cudem, wyciągnąć kamyk. Wywieziony z sali Pollard umarł 29 godzin po zabiegu.



Thomas Wakley, chirurg i wydawca „The Lancet”, który z rodziną Cooperów miał od dawna na pieńku, nie mógł przegapić takiej okazji do odwetu. Opublikował szczegółowy opis operacji. Cooper nie miał wyjścia i musiał pozwać Wakleya. Proces zakończył się pyrrusowym zwycięstwem nieudolnego medyka, ale przeszedł do historii jako jeden z pierwszych procesów związanych z błędem w sztuce lekarskiej (choć de facto dotyczył zniesławienia).



Błędy lekarskie muszą być równie stare jak medycyna, bo przecież nie myli się tylko ten, kto nic nie robi. A jednak przez całe stulecia tego typu omyłki uchodziły lekarzom i chirurgom na sucho, bo ofiarom i ich rodzinom najczęściej nie przyszłoby do głowy, że ich nieszczęście może wynikać z niekompetencji, a nie zrządzenia opatrzności.



Dopiero rozwój kontroli środowiskowej, jak i – co tu kryć – prasy w XIX w., przyniósł zmiany w tej dziedzinie. Błędy lekarskie nie tylko zaczęto zauważać, ale też szeroko opisywać. A to, czego można się czasem dowiedzieć, nieraz jeży włosy na głowie.



Oto na przykład w 1995 r. cukrzyk z Florydy Willi King musiał mieć amputowaną prawą nogę poniżej kolana. Tuż przed operacją King żartował z lekarzami, żeby tylko obcięli mu właściwą. Dowcip wydawał się absurdalny, bo przecież chorą nogę dotknęła gangrena. Okazało się, że rzeczywistość przekracza najśmielsze wyobrażenia. W połowie operacji chirurg zorientował się, że obcina zdrową nogę. Było już za późno, żeby się wycofać. Willi King stracił obie kończyny, choć milion dolarów odszkodowania zapewne osłodziło mu tę szkodę.



Pan King mógł być rozżalony utratą stopy, ale przynajmniej rozumiał, że amputacja była niezbędna dla ratowania mu życia. Co ma jednak powiedzieć Szkot Laurence Ball, któremu w 2005 r. usunięto zdrowe płuco? Lekarzom zdawało się, że ma raka i dlatego dokonali resekcji płuca. Po wszystkim poinformowali Balla, że nastąpił błąd, a w jego płucach nigdy nie było raka. Co ciekawe, brytyjska służba zdrowia – choć wyraziła oględne ubolewanie – nie miała sobie nic do zarzucenia.



Lekarze zajmujący się Kingiem i Ballem mieli problem z właściwym rozpoznaniem, zaś pacjent pewnego meksykańskiego chirurga padł ofiarą zbyt zamaszystych ruchów skalpela. Szkopuł w tym, że mieszkaniec Tijuany zgłosił się do doktora Francisca Javiera Valentina y Ortiza z prośbą o wykonanie zabiegu… obrzezania.



Usunięcie napletka wykonuje się w znieczuleniu miejscowym, a poza nadmiernym krwawieniem i sześcioma tygodniami abstynencji seksualnej pacjentom nie grożą powikłania. O ile oczywiście lekarz umie właściwie poprowadzić skalpel. Doktor Valentin nie umiał, co dla jego klienta skończyło się amputacją penisa! Nieudolnego lekarza oskarżono o błąd w sztuce lekarskiej, zaniedbanie skutkujące uszkodzeniem ciała i dokonywanie zabiegów bez uprawnień.



Podobnie bolesna, choć mniej tragiczna w skutkach, była wizyta w szpitalu niejakiego Williama Davida Morrisona z Georgii. Podejrzewał on u siebie zakażenie wirusem HPV i kłykciny na penisie. Jedną z metod ich diagnozowania jest smarowanie penisa 3% roztworem kwasu octowego. W wyniku błędu narząd posmarowano roztworem 72%. Efekt? Ciężkie poparzenia.



Od czasów Bransby’a Coopera zmieniło się wiele. Błędy w sztuce już nie uchodzą lekarzom na sucho, a oprócz dziennikarzy w ślad za niekompetentnymi medykami ruszają prawnicy. Ich królestwem są Stany Zjednoczone (15 mln pozwów rocznie!), gdzie sądy przyznają poszkodowanym rekordowe odszkodowania. Na największe kwoty mogą liczyć rodzice dzieci, które w wyniku błędu zostają sparaliżowane albo popadają w stan wegetatywny. Suma odszkodowania może wtedy przekroczyć 100 mln dolarów (w kolejnych instancjach jest zwykle ograniczana).



Amerykanie zauważyli jednak, że ta hojność sądów działa na szkodę pacjentów. Lekarze i szpitale, aby uniknąć zrujnowania procesem, muszą bowiem wykupywać drogie ubezpieczenia. Ich koszt jest wliczany do kosztów opieki zdrowotnej, co skutkuje utrudnionym dostępem, zwłaszcza dla ubogich i nieubezpieczonych. Dlatego coraz głośniej mówi się o ograniczeniu roszczeń, co ma być elementem reformy zdrowia Baracka Obamy.



A w Polsce? U nas też wiele zmieniło się, zwłaszcza po 1989 r. Największe odszkodowanie przyznano rok temu rodzicom chłopca, który doznał uszkodzenia mózgu wskutek niedotlenienia podczas operacji wycięcia migdałków w poznańskim szpitalu. Sąd okręgowy zasądził kwotę 2,4 mln zł, sąd apelacyjny zmniejszył do 750 tys. zł, co – mimo iż nijak się ma do kalectwa dziecka – i tak pozostaje rekordową kwotą.



tajemnicemedycyny.pl
valdemar99
Infranin
Posty: 288
Rejestracja: wt mar 08, 2011 6:58 pm
Kontakt:

Re: Zbyt głębokie cięcie

Post autor: valdemar99 »

To są pomyłki spektakularne ale są takie z pozoru prozaiczne występujące często rano w szpitalach gdy pielęgniarka rozdziela zgodnie z zaleceniem lekarza lekarstwa a tu wpada gadatliwa koleżanka która za nic ma misterium rozdziału albo lekarz z jakimiś pretensjami co oczywiście najczęściej rozprasza pielęgniarkę. Często są to pomyłki drobne o małej " szkodliwości " dla pacjenta.Ale nie zawsze .

Te błędy zostają zwykle owiane mgłą tajemnicy i rzadko wychodzą na zewnątrz.

Sam tutaj piszący ma na swoim koncie wadliwe dawkowanie wypisane na recepcie właśnie w podobnych sytuacjach. Co prawda było to bardzo dawno a potrafię się uczyć (a raczej staram się ) na własnych błędach ale były.

Niestety zawsze będą złe rozpoznania , nieprawidłowe leczenie bo człowiek omylny jest ale jednak jednego nie można darować lekarzowi : głupoty i lekceważenia cierpienia chorego.
ODPOWIEDZ

Wróć do „CZŁOWIEK i NATURA”