Genetyczne wytnij – wklej
: ndz lip 10, 2011 11:54 am
Pierwszy raz udało się dokonać tak dokładnych zmian w DNA żyjącego organizmu – chwalą się amerykańscy genetycy. Dzięki edycji genomu zespół ze Szpitala Dziecięcego w Filadelfii wyleczył u laboratoryjnych myszy hemofilię – groźną chorobę polegającą na zaburzeniu krzepnięcia krwi.
Cierpiący na nią ludzie są zmuszeni do przyjmowania preparatów uzupełniających czynniki krzepnięcia krwi. W tym przypadku jednak hematolodzy i genetycy zlikwidowali nie skutek, lecz przyczynę choroby.
– Dowiedliśmy, że możemy przeprowadzić edycję genomu in vivo (w żywym organizmie) i osiągnąć trwałe oraz wartościowe klinicznie rezultaty – podkreśla dr Katherine High kierująca Centrum Terapii Molekularnej i Komórkowej w Szpitalu Dziecięcym w Filadelfii, główna autorka badań. Jej zdaniem to milowy krok w doskonaleniu terapii genowej, zbliżający tę technikę do pełnego wykorzystania u ludzi.
Jak w edytorze tekstu
W eksperymencie opisywanym w internetowym wydaniu magazynu „Nature" zespół dr Katherine High i eksperci z firmy Sangamo BioSciences wykorzystali enzymy (tzw. ZNF) pozwalające precyzyjnie ciąć i sklejać DNA. Cała sztuka polegała na takim zaprojektowaniu tych enzymów, aby zadziałały w konkretnym, wybranym przez lekarzy, miejscu.
Aby precyzyjnie wyciąć wadliwą wersję genu i wkleić właściwą, naukowcy musieli się posłużyć dwoma zmodyfikowanymi wirusami. Jeden niósł przepis na specjalnie spreparowane enzymy tnące DNA we właściwym miejscu. Drugi został wyposażony w prawidłową wersję genu.
Zwierzęta zostały wcześniej zmodyfikowane genetycznie w taki sposób, aby chorowały na odpowiednik ludzkiej hemofilii B.
Im celniej, tym lepiej
Zwierzętom wstrzyknięto spreparowane wirusy. Trafiły do wątroby, gdzie produkowany jest potrzebny czynnik krzepnięcia. Terapia zadziałała – u laboratoryjnych myszy jego poziom wrócił do normy. Czas krzepnięcia krwi odpowiadał temu, jaki jest uzyskiwany u zdrowych zwierząt. Myszki z grupy kontrolnej chorowały nadal.
Dobre efekty leczenia utrzymywały się przez osiem miesięcy od podania wirusów. Naukowcy twierdzą, że nie zaobserwowali żadnych negatywnych efektów ubocznych – zwolnienia tempa wzrostu i wagi czy zaburzeń czynności wątroby. To znak, że leczenie było dobrze tolerowane.
– Potrzebujemy jeszcze kolejnych badań, aby przełożyć tę technikę na bezpieczną i skuteczną terapię dla ludzi – mówi dr High. – Ale to obiecujący start.
Dwie dekady oczekiwania
W tym eksperymencie naukowcy zajmowali się odpowiednikiem ludzkiej hemofilii B. Podmieniali wadliwą wersję genu odpowiedzialnego za kodowanie białka tzw. czynnika krzepnięcia IX. Na tę odmianę chorują wyłącznie mężczyźni.
Zbliżona do niej i częściej występująca hemofilia A wywoływana jest przez niedobór czynnika krzepnięcia krwi VIII. Łącznie oba typy tej choroby występują z częstotliwością jeden na 12 tys. urodzeń. Badany przez amerykańskich ekspertów typ B jest prawie czterokrotnie rzadszy niż typ A (występuje z częstością jeden na 40 tys. urodzeń).
Ile będziemy musieli czekać na wykorzystanie tej wiedzy w leczeniu ludzi?
– Przeniesienie doświadczeń w terapii genowej z modelu zwierzęcego na pacjentów to długi proces – zastrzega dr High. – Może trwać nawet 20 lat, ale teraz widzimy świetne rezultaty w przypadku wielu chorób, i to tak różnych jak wrodzone wady wzroku czy hemofilia. Edycja genomu potrzebuje sporo czasu, aby osiągnąć dojrzałość i być wykorzystywana w celach leczniczych.
Źródło:RZECZPOSPOLITA
Cierpiący na nią ludzie są zmuszeni do przyjmowania preparatów uzupełniających czynniki krzepnięcia krwi. W tym przypadku jednak hematolodzy i genetycy zlikwidowali nie skutek, lecz przyczynę choroby.
– Dowiedliśmy, że możemy przeprowadzić edycję genomu in vivo (w żywym organizmie) i osiągnąć trwałe oraz wartościowe klinicznie rezultaty – podkreśla dr Katherine High kierująca Centrum Terapii Molekularnej i Komórkowej w Szpitalu Dziecięcym w Filadelfii, główna autorka badań. Jej zdaniem to milowy krok w doskonaleniu terapii genowej, zbliżający tę technikę do pełnego wykorzystania u ludzi.
Jak w edytorze tekstu
W eksperymencie opisywanym w internetowym wydaniu magazynu „Nature" zespół dr Katherine High i eksperci z firmy Sangamo BioSciences wykorzystali enzymy (tzw. ZNF) pozwalające precyzyjnie ciąć i sklejać DNA. Cała sztuka polegała na takim zaprojektowaniu tych enzymów, aby zadziałały w konkretnym, wybranym przez lekarzy, miejscu.
Aby precyzyjnie wyciąć wadliwą wersję genu i wkleić właściwą, naukowcy musieli się posłużyć dwoma zmodyfikowanymi wirusami. Jeden niósł przepis na specjalnie spreparowane enzymy tnące DNA we właściwym miejscu. Drugi został wyposażony w prawidłową wersję genu.
Zwierzęta zostały wcześniej zmodyfikowane genetycznie w taki sposób, aby chorowały na odpowiednik ludzkiej hemofilii B.
Im celniej, tym lepiej
Zwierzętom wstrzyknięto spreparowane wirusy. Trafiły do wątroby, gdzie produkowany jest potrzebny czynnik krzepnięcia. Terapia zadziałała – u laboratoryjnych myszy jego poziom wrócił do normy. Czas krzepnięcia krwi odpowiadał temu, jaki jest uzyskiwany u zdrowych zwierząt. Myszki z grupy kontrolnej chorowały nadal.
Dobre efekty leczenia utrzymywały się przez osiem miesięcy od podania wirusów. Naukowcy twierdzą, że nie zaobserwowali żadnych negatywnych efektów ubocznych – zwolnienia tempa wzrostu i wagi czy zaburzeń czynności wątroby. To znak, że leczenie było dobrze tolerowane.
– Potrzebujemy jeszcze kolejnych badań, aby przełożyć tę technikę na bezpieczną i skuteczną terapię dla ludzi – mówi dr High. – Ale to obiecujący start.
Dwie dekady oczekiwania
W tym eksperymencie naukowcy zajmowali się odpowiednikiem ludzkiej hemofilii B. Podmieniali wadliwą wersję genu odpowiedzialnego za kodowanie białka tzw. czynnika krzepnięcia IX. Na tę odmianę chorują wyłącznie mężczyźni.
Zbliżona do niej i częściej występująca hemofilia A wywoływana jest przez niedobór czynnika krzepnięcia krwi VIII. Łącznie oba typy tej choroby występują z częstotliwością jeden na 12 tys. urodzeń. Badany przez amerykańskich ekspertów typ B jest prawie czterokrotnie rzadszy niż typ A (występuje z częstością jeden na 40 tys. urodzeń).
Ile będziemy musieli czekać na wykorzystanie tej wiedzy w leczeniu ludzi?
– Przeniesienie doświadczeń w terapii genowej z modelu zwierzęcego na pacjentów to długi proces – zastrzega dr High. – Może trwać nawet 20 lat, ale teraz widzimy świetne rezultaty w przypadku wielu chorób, i to tak różnych jak wrodzone wady wzroku czy hemofilia. Edycja genomu potrzebuje sporo czasu, aby osiągnąć dojrzałość i być wykorzystywana w celach leczniczych.
Źródło:RZECZPOSPOLITA