Bezgłowy upiór pod drzwiami...

Duchy, Zjawy, Klątwy
hanter97
Początkujący
Posty: 28
Rejestracja: wt lis 10, 2009 6:37 pm
Kontakt:

Re: Bezgłowy upiór pod drzwiami...

Post autor: hanter97 »

Cóż brzmi to dość dziwnie..

W tego meżczyzne na ulicy jestem w stanie uwierzyć lecz... W tą gadke ,że zabłąkał się aż pod drzwi domu to nie zabardzo.

Nie obraź się... Ale jeśli to zmyśliłeś to masz naprawdę dobrą wyobraźnie... :D
Chcieć nie zawsze oznacza wierzyć.

Pomyśl przez chwilę! To proste!
Awatar użytkownika
Scoobany
Zaangażowany Infranin
Posty: 302
Rejestracja: ndz wrz 19, 2010 11:39 am
Kontakt:

Re: Bezgłowy upiór pod drzwiami...

Post autor: Scoobany »

Słyszałem już kiedyś tą lub bardzo podobną historię, więc ośmielę się podważyć jej prawdziwość. Takie historie niestety ale nie mają żadnej wartości, są krótkie, nie zawierają szczegółów, mają za zadanie szybko wprowadzić słuchacza lub czytelnika w stan zdumienia.
Awatar użytkownika
UFOWORLDNEWS
Weteran Infranin
Posty: 1363
Rejestracja: śr sty 28, 2009 2:27 pm
Kontakt:

Re: Bezgłowy upiór pod drzwiami...

Post autor: UFOWORLDNEWS »

[quote name='Orson' post='72232' date='13 sierpień 2010 - 23:28']Z pewnością to Pedobear.[/quote]



Ha ha ha nie no takich tekstów się nie spodziewałem nawet na tym forum...
shadow hunter
Początkujący
Posty: 16
Rejestracja: wt sty 25, 2011 2:56 pm
Kontakt:

Re: Bezgłowy upiór pod drzwiami...

Post autor: shadow hunter »

Wpadłam na całkiem ciekawą teorię... Możnaby przypuścić (idąc za pomysłem Orsona), że jakiś daleki przodek Pedobear'a śledził nową ofiarę i zabłąkał się za nią, aż pod drzwi jej domu. Kiedy jednak zapukał spotkał się z ciepłym przywitaniem jednego z członków rodziny, który na dzień dobry odrąbał mu głowę siekierką. I w ten sposób, od czasu swojej śmierci, Bezgłowy Pedobear odgrywa całą sytuację, gdyż za złe postępowanie oraz liczne gwałty został skazany na wieczną tułaczkę... :D Sami zobaczcie - ta teoria ma ręce i nogi, choć brakuje jej głowy! :Cool:



No, a teraz tak na poważnie. Historia upiora podążającego za przypadkowymi ludźmi nie jest zbyt odosobniona. Moja prababka w swojej młodości (wedle słów mojej matki) też miała spotkanie z osobliwym jegomościem, któremu to strąciła kapelusz w żarcie, spiesząc się na potańcówkę. Późniejsze spotkanie nie należało do najprzyjemniejszych, aczkolwiek jego autentyczność jest wątpliwa i raczej podchodzi pod opowieść grozy, więc nie będę was tym męczyła. :D Pierwszy raz jednak spotkałam się z wersją, że upiór nie ma głowy. Brr, ciarki przechodzą po plecach gdy myślę o spotkaniu takiego na ulicy...
ODPOWIEDZ

Wróć do „DUCHY”