Strefa 51: Byli pracownicy zaczynają mówić...

Awatar użytkownika
Newsman
Weteran Infranin
Posty: 1379
Rejestracja: śr wrz 09, 2009 10:17 am
Kontakt:

Strefa 51: Byli pracownicy zaczynają mówić...

Post autor: Newsman »

Strefa 51: Byli pracownicy mówią?

Znany m.in. z książki o Ranczu Skinwalkera dziennikarz George Knapp opisuje spotkanie pięciu byłych pracowników Strefy 51, którzy za pozwoleniem CIA, ujawniają szczegóły prac nad tajnymi projektami, o których przez lata nie mogli mówić nawet swoim żonom. Czy ich inicjatywa jest przekonująca?



G.Knapp, I-team / 8news.now
Przez Dolinę Tikaboo niczym zjawa przejeżdża dusznym burzowym popołudniem samochód, który de facto wiezie byłe zjawy - pracowników mrocznego świata czarnych projektów, dziś na emeryturze.



Wszyscy zjadają posiłek i pozują do zdjęć w miejscu znanym jako Black Mailbox. Od 1989 r., kiedy Bob Lazar zaczął mówić o obserwowaniu z tego miejsca latających spodków, stało się do punkt kultowy dla ufo-pielgrzymów.



- Czekaliśmy na to, ale przez długi czas nam na to nie pozwalano. Ale czasy się zmieniły - mówi jeden z mężczyzn, T.D. Barnes.



Nieco dalej w przytulnym zajeździe Littre A'Le'Inn, staje się on bohaterem dnia opowiadając o swym pobycie i pracy w bazie, o której istnieniu nie wypowiada się nawet rząd.

- Przez 30 lat byliśmy nieznani. Nikt nie wiedział, że tam jesteśmy - mówi.



Ten były operator radaru pracujący dla CIA był jednym z pierwszych ludzi ze Strefy 51, którym pozwolono mówić o niej otwarcie. Ponad 5 lat temu, wraz z innymi, udzielił on pierwszego wywiadu. Od tego czasu CIA zaczęła bardziej otwarcie wypowiadać się na temat tajnych programów i szpiegowskich samolotów testowanych w okolicach położonej w Newadzie placówki.



Nadzór CIA wciąż widoczny jest nawet w A'Le'Inn. Na miejscu znajduje się "oficjalny historyk" agencji i sprzedaje się tam nawet gadżety z jej logo.



O szczegółach niektórych przedsięwzięć byli pracownicy Strefy 51 mogą mówić w określonym zakresie. Inne wiadomości pozostaną tajemnicą nie wiadomo jak długo. Rewelacje poczynione 20 lat temu przez Boba Lazara, który podawał się za byłego pracownika bazy sprawiły, że w okolicy zaczął kwitnąć UFO-biznes turystyczny, a na pustynię corocznie ściąga masa ciekawskich.



Byli pracownicy Strefy zapytani o latające spodki uśmiechają się i mówią, że to nieprawda. Historyk CIA twierdzi, że agencja tworzyła podobne historie w celu dezinformowania przeciwników. Wiele obserwacji UFO nad USA było w rzeczywistości spotkaniami z samolotami SR-71 lub U-2, choć żaden z nich kształtem nie przypomina latającego spodka.



Wspomnienia byłych pracowników zajmujących się tajnymi projektami stanowią treść bloga http://roadrunnersinternationale.com/



Z reguły jednak opowieści o tajnych programach sygnowane przez CIA przyjmowane być muszą z odrobiną dystansu. Sam Barnes twierdzi, że przez lata o tym, co dzieje się w Groom Lake nie mógł mówić nawet własnej żonie. Kiedy zatem CIA przyznaje, że nie było tam latających spodków, a samoloty szpiegowskie, przypomina to dewizę z kubka, który można było kupić w A'Le'Inn: "W razie konfrontacji, nie przyznawaj się do niczego, wszystkiemu zaprzeczaj, albo zwal na kogoś innego".



Czytaj więcej:

- Strefa 52

- Nowa Stref 51

- Podróż do Strefy 51
Ostatnio zmieniony pt paź 14, 2011 3:30 pm przez Newsman, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ

Wróć do „AREA 51, TAJNE PROJEKTY”