Zaburzenia czasowe

Pozostałe tematy dotyczące parapsychologii
arkadjusz
Infrzak
Posty: 40
Rejestracja: czw kwie 12, 2012 5:20 am
Kontakt:

Zaburzenia czasowe

Post autor: arkadjusz »

Witajcie,

przed laty przesłałem do FN swoją historię, która do chwili obecnej nie znalazła swojego końca ani też rozstrzygnięcia/jednoznacznej oceny. Jest ona związana niewątpliwie z innymi wymiarami. Od dłuższego czasu miewam wspomnienia jakby nie z tego życia. Wszystko opisałem FN w artykule z.. 28 sierpnia 1937r. którego opublikowanie stało się jedną z przyczyn, które skłoniły mnie do dalszych poszukiwań.

Zdołałem ustalić, że wspomnienia, które.. czuję należą do jednego z radomskich adwokatów, który w 1937r. został śmiertelnie pobity niedaleko swojego domu. W moich "wspomnieniach" miał on ok 30 lat. W rzeczywistości był on bliżej 40. Związał się z pisarką, która niedługo przed jego śmiercią wydała "Ludzi spod żagli".

Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że pamiętam prawie każdy szczegół, a dźwięki polskich dróg czy też rodziny połanieckich jedynie przybliżają mnie do tamtych lat.

Jest to niesamowite uczucie. Nie mniej jednak nie jestem w stanie sam tego w pełni ogarnąć, dlatego też piszę tu - jak i przedtem na dawnym forum fundacji. W końcu "co dwie głowy - to nie jedna".

Serdecznie pozdrawiam,

Arkadjusz
Ostatnio zmieniony pt kwie 13, 2012 8:41 pm przez arkadjusz, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie boję się śmierci, uczę się nie bać życia.
Awatar użytkownika
danut
Homo Infranius Alfa
Posty: 2660
Rejestracja: ndz lut 07, 2010 9:45 pm
Kontakt:

Re: Zaburzenia czasowe

Post autor: danut »

Arkadjuszu wzruszył mnie Twój powrót do tego tematu, ja i parę osób tu wypowiadających się pewnie pamiętają Twoją historię z FN, ale inni nie, dlatego przybliżmy ją bardziej szczegółowo. ;) Jest też tak, że ja się tam nie chwalę, ale pomimo tylu lat wstecz- mam taką szczegółową pamięć, chociaż to tylko przeczytałam, ale może dla innych zacznijmy od tego momentu głównego- wizji, gdzie ona się zaczęła, co zdążyłeś zarejestrować podczas tej podróży autobusem, zanim przeniosłeś się w ten rok 1937- tu sprawdzaliśmy wtedy rok wydania "Ludzi spod żagli"i odnaleźliśmy nazwisko Wanda Karczewska, jako ta autorka.Dziwne jest też to, że ja również mam takie przeskoki i też związane z autobusem, jako tym momentem, gdzie "zaczynałam podróże" i nawet Kasia też tu wspominała o naklejkach nie dopasowanych do czasu w .. autobusie..i nagle.. znajdujemy się gdzieś indziej- w rzeczywistości, ale nie w naszej.
Ostatnio zmieniony czw kwie 12, 2012 9:12 pm przez danut, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Katarzyna_1
Homo Infranius Alfa
Posty: 1969
Rejestracja: sob lut 06, 2010 4:22 pm
Kontakt:

Re: Zaburzenia czasowe

Post autor: Katarzyna_1 »

Witaj Arkadiuszu,

Dobrze by było gdybyś opisał tę historię. Ja np. zupełnie jej nie znam. W internecie "hulam" sobie dopiero od trzech lat. Rozumiem, że "cofnąłeś" się do przeszłości rok 1937.

Danusiu, u mnie to był trolejbus i autobus.

Ps Wanda Karczewska urodziła się w Wieliczce.
"Balbus melius balbi verba cognoscit"
Awatar użytkownika
danut
Homo Infranius Alfa
Posty: 2660
Rejestracja: ndz lut 07, 2010 9:45 pm
Kontakt:

Re: Zaburzenia czasowe

Post autor: danut »

Znam sprawę pana Arkadjusza, tak jak piszemy, parę lat temu przerwano nam dyskusję, przez zlikwidowanie forum, ciekawe w tym jest to, ze wiele wątków z niej wiąże się z moimi drogami. Tu jakby początkiem są ci "Ludzie spod żagli"- miejsca pobytu, życie i twórczość Wandy Karczewskiej, dlatego w jednym temacie rozpatrywaliśmy tą sprawę. Ja byłabym za tym aby tu pozostał ten wątek, ale decyzja, oczywiście należy do Adminów i pana Arkadjusza.
Ostatnio zmieniony pt kwie 13, 2012 11:09 am przez danut, łącznie zmieniany 1 raz.
arkadjusz
Infrzak
Posty: 40
Rejestracja: czw kwie 12, 2012 5:20 am
Kontakt:

Re: Zaburzenia czasowe

Post autor: arkadjusz »

Mnie nie robi różnicy gdzie prowadzimy tę rozmowę.

Pozwólcie, że raz jeszcze przytoczę Wam moją historię.

Otóż, pewnego wieczoru wracałem do domu autobusem. Założyłem słuchawki i włączyłem muzykę, która zaczynała się od dźwięków wydawanych przez pianino. To przywołało dziwne uczucie i wspomnienia.. jakby nie moje.



"Przypomniało" mi się pewne zdarzenie. Jakaś kamienica, z żółtą elewacją, nr 44. Ulice wyłożone były kamieniami, takie już wyjeżdzone. W jakiś sposób znalazłem się na pierwszym piętrze; pamiętam całą drogę, ale nie pamiętam żebym wchodził. Gdy znalazłem się w środku zobaczyłem duży pokój, z trzema wielkimi, białymi oknami. Po prawej stronie stało pianino, a na nim siedział kot, który był rudy, taki pręgowany, w kolorze pianina, które stało bokiem do okien. Pomiędzy nim, a oknem stał regał z książkami, lekko poprzewracanymi, w takim specyficznym nieładzie. Podłoga była drewniana, z desek lub belek, błyszcząca. Na niej leżała gazeta – tytuł był napisany czerwonymi literami, po prawej stronie, obok data.. 28 sierpień 1937 rok. Zgięta na pół.



Na parapecie pamiętam jak leżał taki biuletyn `Inicjatywa Polska – czasopismo Polskich poetów i pisarzy` - na pierwszej stronie znajome twarze. Rozejrzałem się po pokoju. Stał wielki, drewniany stół. Na nim owalna, haftowana serwetka, a na niej wazon, w wazonie czerwona, uschnięta róża – wyraźnie czułem, że to róża ode mnie, którą dałem .. mojej kobiecie (!). Na stole leżą jeszcze jakieś notatki, tej kobiety, z którą mieszkałem/żyłem. Lubiła pisać, dużo pisała. Zawsze pisała czarnym piórem, w czerwonej obudowie. Książki, felietony do gazet. Widziałem jak pisała coś płacząc. Pamiętam też jak dała mi swoją pierwszą książkę, chciała, żebym przeczytał ją pierwszy. Na książce nie potrafię przeczytać imienia - nazwisko to „Karczewska” i rok wydania: 1937. Tytułu nie potrafię przeczytać ponieważ tak jakby sie poruszał czy falował, zbyt szybko, abym mógł to ujrzeć. Na ścianach jest namalowany taki pasiasty wzór, pionowy. Nad pianinem wisiał jakiś obraz. Coś z zimą było. W pokoju jest niesamowita cisza, widać jak na podłogę padają promienie słoneczne. Zegar taki stary, drewniany, z wahadłem wskazuje godzine 14.37. Wisi pomiędzy pierwszy, a drugim oknem od strony pianina, czyli od prawej. Na ściane vis a vis pianina wisi kalendarz: 1937 rok, obok niego jakieś małe pułeczki. Na jednej z nich modlitwenik chyba, ale jakaś książeczka religijna, tej kobiety.



Ja nie wierzyłem w Boga, ona wierzyła. Zaczynam wchodzić dalej do pokoju, rozglądam się. Czuje się zdezorientowny, w szoku. Jakbym po wielu, wielu latach powrócił do domu. Jednocześnie szcześliwy i przerażony. Wszystko jest znajome, takie moje.



Zaczynam oglądać siebie. Dotykam swoich rąk. Jestem ubrany w porządny garnitur i biała, taką delikatnią, miekką, świeżo uprasowaną koszulę. Oglądam swoje spodnie i chce zobaczyć buty i stopy.. ale ich nie ma. To potęguję moje przerażenie. Patrze w lustro. Widze tam 30-40 letniego faceta. Na krześle postawiłem swoją aktówkę. Pamiętam, że byłem adwokatem. Pamiętam również jak stary, siwy sędzia – mój dobry znajomy gratulował mi wygranej sprawy Zenona Chrotkiewicza/Chrobawskiego/Chrobaczewskiego (nie pamiętam dokładnie nazwiska – dostałem od niego tę aktówkę, pamiętam, że była włoska).



Z zamiłowania byłem pianistą, dużo grałem. Lubiłem to. W pewnej chwili, słysze czyjeś kroki, wchodzące po schodzach. Jestem zdenerwowany, przestraszony. Po chwili otwierają się drzwi. Widzę postać kobiety. Zakupy stawia na podłodze obok. Sama stoi w progu. Jest to niesamowicie bliska mi kobieta. Piękną. Ubrana była w balerinki, spódnicę taką lekko za kolana, uszytą jakby z lnu, takiego beżowego, we wzorki (czerwone kwiatki – widać, żeby były naszywane z jakiejś włuczki lub czegoś podobnego). Ma taką białą bluzeczkę obszywaną koronkową falbanką, na to sweter taki zielonkawy zapinany na trzy guziki, z takim rozcięciem pod biustem. Włosy są upięte z tyłu i boku, lekko pofalowane. Cera delikatna. Smutny wyraz twarzy. Na mój widok zamiera. Nogi złączyła, ręce trzyma razem na wysokości brzucha. Widać, że jest przerażona. Zaczynają jej lecieć łzy i mówi do mnie `Zawszę będę Cie kochała`. Wyraźnie zacząłem rozumieć co się dzieje, że ja już nie żyje.



Nie wiem skąd, ale zrozumiałem, że zginąłem śmiercią tragiczną. Później widzę scenę nad moim grobem. Grób jest usypany ziemią, taką bardzo czarną. Mokrą – od łez tej kobiety. W ziemie wbity był zwykły drewniany krzyż. Ona znajdowała się po lewej stronie grobu, w połowie położyła się na grobie. Płacze. Ściska piach. Wiem, że nie jadła już od dawna. Tylka ciągle płacze.



Zapamiętałem jak wypowiedziała nad moim grobem: „Jeszcze będziemy razem, ZOBACZYSZ!” Później usłyszałem jak nasi znajomi, pytali się mnie `jak się czujesz, jak sobie teraz radzisz?` to pytanie zadała mi jakaś Maria Rapkiewicz/Radkiewicz. Później usłyszałem, słowa profesora Popławskiego, również `naszego znajomego`, który mówił tej kobiecie, że potrzebuje pomocy, że ja na pewno nie chciałbym, żeby ona tak cierpiała.



Ona wciąż pisze i pisze. Płacze i pisze. Chciałem ją przytulić, ale coś mi niepozwalało. Wiedziałem, że ona czuła moją obecność. Odczuwałem jak ona się czuje. Wiedziałem, że panicznie bała się mojego pianina. Nie chciała go dotykać, a przechodząc odwracała głowę. Nie chciała się do niego nawet zbliżać. Dużo płakała.



Najdziwniejsze jest to, że nie potrafię tego w racjonalny sposób zrozumieć. Ja tego nie widziałem własnymi oczami, ani nie słyszałem własnymi uszami. Ja to wszystko czułem, widziałem i słyszałem jakby duszą. Czułem to niesamowicie blisko mnie. To było wspaniałe uczucie. Jakbym po latach wrócił do domu. Łzy mi płynęły z radości. Potrafię opisać każdy szczegół. Nawet coś co wydaje się nieistotne, jak spojrzenie kota, który patrzył się z pianina na środkowe okno i na mnie, i tak na zmianę. Od tamtej pory, na każdy dzwięk pianina, te wspomnienia powracają.. czasem jakby przez mgłe, a czasem bardzo wyraźne. Wówczas czuje taką wewnętrzną radość i odrazu lecą mi łzy ze szczęścia.
Nie boję się śmierci, uczę się nie bać życia.
Awatar użytkownika
danut
Homo Infranius Alfa
Posty: 2660
Rejestracja: ndz lut 07, 2010 9:45 pm
Kontakt:

Re: Zaburzenia czasowe

Post autor: danut »

Arkadjuszu wiele się pisze o reinkarnacji, jednak do końca jej pojmowanie jest nie dopracowane, pomija się w nim wiele istotnych faktów. Ja je próbuje wyłapywać- te pomijane jak łączność w czasie pomiędzy istotami żyjącymi jakby z góry z jakiegoś punku patrząc - na raz, jednocześnie, tak, ze istnieje możliwość połączenia ich świadomości, istnieje możliwość przechwytywania ich, łączność wraz z współodczuwaniem.Pisałam wcześniej o takiej łączności jakby jednego życia mojego, ale z przeskokami znacznymi w czasie- ja młoda dziewczyna i ja gdzieś z obecnego wieku, ale działo się w przełomie lat 70/80- wtedy nie mogłam mieć pojęcia o swojej dalszej drodze życia, o swoich późniejszych doświadczeniach, ale wtedy zostały mi one przekazywane tej młodej dziewczynie z przeszłości. Pojawił się u ciebie w tym doświadczeniu rudy, duży, prążkowany kot- no ja o nim z tej opowieści zapomniałam, ale.. hmm. Parę dni temu i proszę może to zapowiedź tego, ze powrócisz tu do tematu- jest taka możliwość, tak mi przyszło na myśl, nie wyśmiewajcie :D Parę dni temu mam sen. W nim jestem na weselu u rodziny w górach, ale zupełnie to nie takie zabudowania, nie taka miejscowość, wszystko jest inaczej, chociaż bohaterowie, postaci w tym śnie to znane mi osoby.. Po tej imprezie udaje się na nocleg, nocleg- dziwny budyneczek stary drewniany dworek, malowany ciemna bejcą, przechodzę przez jakiś salon i tam znajdować się ma pokój sypialny, jest w nim otwarte okno. Pojawia się jakiś pan, który też miał być gościem, ale dla nas, mnie z rodziną ma opuścić ten pokój. Rozmawiamy z nim i nie wiem skąd ale mamy ze sobą naszego kota w tej gościnie, spostrzegam za późno to otwarte okno i ten nasz kot wybiega przez nie. Idziemy z synem za nim, ale akcja dzieje się nagle i niespodziewanie, jest łąka i tu paśnik, tak jakby właśnie w górach, ale okolica inna- mnie nie znana, tam za tymi drutami wyskakuje do mojego kota (czarno- biały) ten wielki rudy prążkowany kocur , rzuca się na niego i go zagryza, bierzemy go na ręce i zaczynamy reanimację, wraz z moim kuzynem-właścicielem niby tego budynku- ale w tym śnie..
Ostatnio zmieniony pt kwie 13, 2012 4:40 pm przez danut, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Katarzyna_1
Homo Infranius Alfa
Posty: 1969
Rejestracja: sob lut 06, 2010 4:22 pm
Kontakt:

Re: Zaburzenia czasowe

Post autor: Katarzyna_1 »

"Na niej leżała gazeta – tytuł był napisany czerwonymi literami, po prawej stronie, obok data.. 28 sierpień 1937 rok. Zgięta na pół.

Na parapecie pamiętam jak leżał taki biuletyn `Inicjatywa Polska – czasopismo Polskich poetów i pisarzy`"



Arkadiuszu, proszę mi wybaczyć śmiałość, ale mam pytanie; czy próbowałeś w archiwach prasy polskiej przejrzeć gazety z 28 sierpnia 1937 r. i czy sprawdzałeś czy powyższy biuletyn istniał w 1937 r. Wiem, że to pracochłonne, ale np. ja pamiętając tak szczegółowo (po prawej stronie czerwonymi , obok data..) "przeorała" bym wszystko, no.. teraz bo mam dużo czasu. Wcześniej nie.

Bardzo ciekawe i intrygujące to o czym piszesz. :(



PS, a taka zbieżność.. Titanic i Danuta no i książka p. Wandy
"Balbus melius balbi verba cognoscit"
arkadjusz
Infrzak
Posty: 40
Rejestracja: czw kwie 12, 2012 5:20 am
Kontakt:

Re: Zaburzenia czasowe

Post autor: arkadjusz »

Danuto, piszesz o swoich przeskokach w czasie na przełomie lat 70/80, może został Ci dany dar jasnowidzenia? To by wyjaśniało również to, iż przewidziałaś niejako mój powrót w swoim śnie.

Sen Twój wydał mi się bliski. Kiedyś pamiętam, śniła mi się chata z bali, która stała na skraju lasu, a w niej jakieś wesele, w środku wystrój biały, ludzie jakby znani, ale nie potrafiłem skojarzyć dokładnie twarzy. I pamiętam również, że na kogoś czekałem oraz taki charakterystyczny płot wokół tej posesji.



To prawda, współodczuwanie faktów, a tym samym współpojmowanie danej rzeczywistości zostaje bardzo często pomijane. Przyjęło mówić się, że reinkarnacja "była", a przecież ona ciągle trwa w umysłach ludzi, którym dane było tego doświadczyć. Jest przecież czasem utrapieniem. Zaburza niejako "wypracowany" pogląd na własne życie, a jednocześnie mobilizuje do głębszego poznania.



Sam często podejmuję próby autohipnozy, świadomego śnienia, podróży astralnych i dochodzę do wniosku, że może się po prostu zgubiłem gdzieś w międzyczasie.
Nie boję się śmierci, uczę się nie bać życia.
Rew
Infrzak
Posty: 39
Rejestracja: pt mar 23, 2012 2:47 pm
Kontakt:

Re: Zaburzenia czasowe

Post autor: Rew »

Ja również przepraszam za swoje pytanie, ale czy badał się Pan na okoliczność krótkiego zawału serca w chwili, gdy jechał Pan autobusem? Wydaje mi się realnym to, że czasami wchodzą w nasze ciała dusze zmarłych. W tym przypadku Pańskie ciało mogło stać się nośnikiem czyjejś duszy. Na krótką chilę poczuł Pan to, co kiedyś czuł ten martwy człowiek. Być może dzięki panu ten człowiek powrócił w okolice swojego domu, gdzie czekała nań jego ukochana, również w postaci duszy. Te dwie dusze wymieniły się między sobą swoimi wspomnieniami, stąd dowiedział się Pan o śmierci tego mężczyzny i o tym, że ta kobieta płakała potem nad jego grobem. Takie tylko gdybanie oczywiście, ale dobrze jest wiedzieć, jeśli się przeżyło zawał.
arkadjusz
Infrzak
Posty: 40
Rejestracja: czw kwie 12, 2012 5:20 am
Kontakt:

Re: Zaburzenia czasowe

Post autor: arkadjusz »

Katarzyno, przyznam, że nie przeglądałem jeszcze tych archiwów. W chwili obecnej utknąłem w archiwach Sądu Okręgowego w Radomiu oraz Archiwum Państwowym w Radomiu gdzie udało mi się jedynie ustalić losy tego człowieka sprzed lat.

Opis, który przesłałem zarówno do FN jak i tutaj na forum jest bardzo ogólnym zarysem całej tej sytuacji. Jestem w stanie opisać szczegółowiej jeśli tego trzeba.



Mniej szczegółowo opisałbym odczucia, które powracają gdy słyszę rosyjską muzykę. "Czuję" wówczas jak z plecakiem i bronią czołgam się w śniegu, w strachu i przerażeniu, po jakichś polach i próbuje doczołgać się do lasu. Bardzo nie lubię tego czuć. Strasznie się tego boje do dzisiaj. Dlatego też może nie pamiętam tego aż tak dokładnie jak dwudziestolecia międzywojennego.

Zadziwiające jaką rolę w tym wszystkim odgrywa muzyka - jest jakby "przełącznikiem" pomiędzy wymiarami.



Ludzie przychodzą na świat jak do szlifierni. Diament wymaga szlifu, tak jak i człowiek. Z całego naszego ziemskiego istnienia zabieramy naszą wiedzę, wiarę, nadzieję i miłość. Uczymy się prawdy o życiu. Doświadczamy go. Zadziwiające, że posiadamy nawet "wskaźnik" nabycia tej wiedzy. Mam na myśli tutaj ludzkie bity. Można by długo o tym mówić.



Kasiu - jeśli wolno mi tak mówić - przybliż proszę te zbieżność, o której wspomniałaś. Nie rozumiem jaki ma z tym związek Titanic.











[quote name='Rew' post='96304' date='13 kwiecień 2012 - 23:29']Ja również przepraszam za swoje pytanie, ale czy badał się Pan na okoliczność krótkiego zawału serca w chwili, gdy jechał Pan autobusem?[/quote]



Szczerze mówiąc nigdy mi nie przyszło do głowy ażeby badać się pod tym kątem, ale jak to zrobić?
Ostatnio zmieniony pt kwie 13, 2012 7:46 pm przez arkadjusz, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie boję się śmierci, uczę się nie bać życia.
ODPOWIEDZ

Wróć do „DYSKUSJA OGÓLNA”