Wrrr...Brrr... Philip Coppens

ciotka
Początkujący
Posty: 5
Rejestracja: wt cze 26, 2012 6:03 pm
Kontakt:

Wrrr...Brrr... Philip Coppens

Post autor: ciotka »

Ja wiem, ze redakcja za Mr Coppensa nie odpowiada, tylko uczciwie go na polszczyzne przeklada, ale - niestety - nalezy on do tej grupy zurnalistow, co dzieki zerowaniu na 'hamerykanskim' przyglupie wala kase. Bezwstydnie, za wszelka cene, wciskajac najgorsze kity... I potem pewnie z zonka czy kochanka smieja sie w kulak z tych przyglupow przy dobrym i drogim winku...

A ze kompromituja przy tym badania tzw. pogranicza, ze zamykaja sciezki poznania, ze klada na lopatki wszystko, co w nauce niestandardowe, to juz ich guzik obchodzi - bankowe konto i poklask rzeszy nieukow daleko wazniejsze. ]:->

Do tej smutnej refleksji sklonil mnie jego tekst na temat konfliktu nuklearnego w Mohenjo-daro. Z tymi dobrze zachowanymi radioaktywnymi trupami na ulicach. Jak Bozie kocham - nie zdzierzylam! :D

Tu juz rece opadaja, bo 1) cale Mohenjo-daro trzeba bylo spod ziemi dosc dlugo wygrzebywac (co jest dobrze udokumentowane, bo zaczelo sie to w 1927 roku); 2) zadnych trupow na ulicach tam nie bylo, nawet pojedynczej kosteczki, dotad nie odkopano miejskiej nekropolii (cmentarz powinien byc, i to podobny do naszych - zmarlych chowano w drewnianych trumnach, tylko w okresie schylkowym ich kremowano - odnaleziono cmentarz w Harappie i innych miastach), a jedyne 'istoty czlekoksztaltne' to slawna figurynka 15-letniej zalotnej tancerki, przybranej jedynie w bizuterie, oraz figurki eleganckich, zadbanych brodatych mezczyzn w srednim wieku.3) Jak dotad nie stwierdzono tam zadnego skazenia radioaktywnego - ni prehistorycznego, ni wspolczesnego, co w Indiach i Pakistanie wcale nie jest rzadkie (na zasadzie - daj chlopu atom). 4) Wiadomo juz, ze Mohenjo-daro (nazwa wspolczesna, oryginalna miala w nazwie...koguta, nie zas smierc) bylo porzucane i wskrzeszane w trakcie swej historii pare razy na skutek wylewow Indusu. Lud zabieral co najpotrzebniejsze i uciekal przed fala powodziowa, pozostawiajac za soba domostwa i statki. Tym razem pewnie tez tak sie stalo (kupa pozostawionych artefaktow, w tym i zabawki), ale lud juz do miasta nie powrocil. I tu jest zagadka - porzucenia tego miejsca tym razem na zawsze przez najwyrazniej zamozna, dobrze zorganizowana, ponad 30 tysieczna populacje. Czy mieli dosyc walki z rzeka? Czy klimat sie zmienil? Czy przypadkiem trafili do nowego raju, z ktorego nie chcialo sie im powracac? A moze padli ofiara hord dzikich nomadow? Popadli w niewole? Rozsprzedano ich jako niewolnikow? Co ciekawsze, mniej wiecej w tym samym okresie mamy upadek i innych miast tej kultury, a bylo ich dobre TYSIAC :! Umieraly powoli - widac, ze zmniejszala sie skala i zasieg handlu... Zwlaszcza miedzynarodowego - i znow pytanie: dlaczego? Nowa silna konkurencja gdzies w owczesnym swiecie?

Niestety KLAMSTWA na temat napromieniowanych trupow na ulicach, trupow ktorych nie bylo, odpowiedzi nie przyniosa.

Nb. Byla to fascynujaca kultura i bez broni jadrowej: swietnie zorganizowana, acz egalitarna, z dosc wyrownanym poziomem zamoznosci obywateli, ze - jako zyjacy z handlu (w tym i miedzynarodowy z Mezopotamia, Egiptem, nawet i Kreta) - mieli standardy miar i wag, ze ich technika stala na wysokim poziomie (kolo w garncartwie i transporcie), ze mieli pismo (nieodczytane jeszcze, niestety), ze dbali obsesyjnie o higiene (lazienki w domach - nawet z podgrzewana woda - i laznie publiczne, system krytych kanalow do odplywu nieczystosci) i zdrowie. I ze mieli nawet..dentystow (pierwsze plomby i borowane zeby).

I po co ta bajka o zagladzie nuklearnej? By durnia-Hamerykana postraszyc Iranem? Sprzedajnosc niektorych 'popularnych' pismakow jest bardziej obrzydliwa od sprzedajnosci TIRowki.
Awatar użytkownika
Rysiek23
Homo Infranius Alfa
Posty: 3237
Rejestracja: sob cze 02, 2007 11:25 am
Kontakt:

Re: Wrrr...Brrr... Philip Coppens

Post autor: Rysiek23 »

No cóż każdy ma prawo do własnego zdania odnośnie autorów, a redakcja nie tylko przekłada na polski teksty Coppensa ale także bardzo go ceni bowiem jest jednym z niewielu faktycznie rzetelnych publicystów poruszających tematy z "pogranicza nauki". Co istotne nie jest "hamerykaninem" :) Ciotko nie wiem skąd te szczegóły o Mohendżodaro bo z artykułów Coppensa sobie tego nie przypominam, aczkolwiek snuje w nich różne spekulacje. Czyżby Twoje rozgoryczenie wynikało z obejrzenia któregoś z odcinków "Acient Aliens"? Nie dziwię się. Autorzy tego cyklu wyjątkowo sprawnie potrafią pogrążyć niejednego autora umiejętnie manipulując obrazem i wypowiedziami, ale to wątek na osobny temat.



Coppens jest bardzo otwartym i sympatycznym facetem, chętnie odpowiada na korespondencję także możesz bezpośrednio z nim skonfrontować swe zarzuty :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „HYDEPARK”