Bóg w naszych głowach

Różne religie, Biblia, własne interpretacje pisma, cuda, etc.
Elowen
Zaangażowany Infranin
Posty: 394
Rejestracja: ndz lut 12, 2012 1:08 pm
Kontakt:

Re: Bóg w naszych głowach

Post autor: Elowen »

<blockquote class="ipsBlockquote" data-author="Ronin" data-cid="104352" data-time="1364150021">Nie pisałem o ludziach jako takich, ale o świadomości (która dotyczy wszelkich istot świadomych z tego świata, z innego i innych wymiarów)...  Bo kto (lub co) jeżeli nie dysponuje świadomością istnienia jest w stanie stwierdzić, że coś istnieje...? Jeżeli nie ma takiej istoty to nic nie istnieje...Sama wierzysz w istnienie kosmitów, a zakładasz, że pojęcie swiadomość dotyczy tylko ludzi ? Zaiste pyszne to...Odrzucasz istnienie Boga (istoty wyższej, kreatora), więc w sposób naturalny stwierdziłem, że musi Ci być bliskie naukowe podejście do określania rzeczywistości. Jeżeli nie przez pryzmat wiary i nie przez pryzmat nauki to jak Ty próbujesz rozgryźć kwestie istnienia czegokolwiek... ? Tylko nie pisz, że przez medytacje, bo to też należy do sfery ducha...</blockquote> A może nie musimy znać odpowiedzi na pytanie po co istnieje Wszechświat? Może odpowiedz jest nam niepotrzebna i/ lub nie do ogarnięcia i poznania? Kiedy nasz Wszechświat był tylko zupą, to znaczy, że nie istniał, bo żadna świadoma istota w nim nie żyła i te z innych światów  o nim (jeszcze) nie wiedziały? Świadomość nie kreuje rzeczywistości, tylko stwierdza jej istnienie.  Duchowość nie jest zmonopolizowana przez religie czy boga. Wierzę, że nasze życie nie kończy się po śmierci, ale nie wierzę w istnienie boga. W każdym razie nie osobowego, nie jakiś konkretny omnipotentny byt. Nie wierzę w piekło, niebo, grzechy w sensie chrześcijańskim. Wierzę w dobro, płaczę nad złem. Myślę, że miłość pojęta jako nieskończone dobro ma głęboki sens. Inaczej do czego potrzebna by nam była tak wysoko rozwinięta świadomość? Nie potrzebujemy jej do przetrwania naszego gatunku. Doskonale poradzilibyśmy sobie ze świadomością orangutana czy lisa. Ogólnie sadzę, że sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana i w naszej ziemskiej postaci nie jesteśmy w stanie jej pojąc. To taki bryk z moich przemyśleń ;)
"Słowo Bóg jest dla mnie niczym więcej niż słowem i wytworem ludzkiej słabości, a Biblia zbiorem dostojnych, ale jednak prymitywnych, legend, które są na dodatek dość dziecinne. Żadna interpretacja, niezależnie od tego jak subtelna, nie może (dla mnie) tego zmienić" A. Einstein
Ronin
Zaangażowany Infranin
Posty: 349
Rejestracja: pt mar 15, 2013 2:53 pm
Kontakt:

Re: Bóg w naszych głowach

Post autor: Ronin »

<blockquote class="ipsBlockquote" data-author="Elowen" data-cid="104354" data-time="1364153062"> A może nie musimy znać odpowiedzi na pytanie po co istnieje Wszechświat? Może odpowiedz jest nam niepotrzebna i/ lub nie do ogarnięcia i poznania?</blockquote>Poznanie prawdy gdy dysponuje się tylko takimi zmysłami jakie posiadamy jest raczej niemożliwe... Dlatego mamy coś więcej... Tak myślę. <blockquote class="ipsBlockquote" data-author="Elowen" data-cid="104354" data-time="1364153062"> Świadomość nie kreuje rzeczywistości, tylko stwierdza jej istnienie. </blockquote>Są dowody naukowe, że świadomość kreuje rzeczywistość... (np. różne wesje doświadczenia Younga itp.) Fizyka kwantowa też się ociera o takie stwierdzenia... co prawda marksizm twierdził z goła co innego, że to byt kształtuje świadomość, ale Marksowi dajmy spokój :) <blockquote class="ipsBlockquote" data-author="Elowen" data-cid="104354" data-time="1364153062">

Duchowość nie jest zmonopolizowana przez religie czy boga. Wierzę, że nasze życie nie kończy się po śmierci, ale nie wierzę w istnienie boga. W każdym razie nie osobowego, nie jakiś konkretny omnipotentny byt. Nie wierzę w piekło, niebo, grzechy w sensie chrześcijańskim. Wierzę w dobro, płaczę nad złem. Myślę, że miłość pojęta jako nieskończone dobro ma głęboki sens. Inaczej do czego potrzebna by nam była tak wysoko rozwinięta świadomość? Nie potrzebujemy jej do przetrwania naszego gatunku. Doskonale poradzilibyśmy sobie ze świadomością orangutana czy lisa. Ogólnie sadzę, że sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana i w naszej ziemskiej postaci nie jesteśmy w stanie jej pojąc. To taki bryk z moich przemyśleń ;)</blockquote> Tutaj w dużej części mogę się z Tobą zgodzić z małymi zastrzeżeniami (oczywiście zastrzeżenia z mojego punktu postrzegania świata i w żaden sposób nie mam zamiaru wywierać na Ciebie presji, że musisz przyjąć mój punkt widzenia).Wierzysz w jakąś formę życia po śmierci fizycznej, wierzysz w nadrzędne znaczenie miłości... a ta miłość to jednak wg. Chrystusa i Chrześcijaństwa Bóg... Bóg może być miłością, a czy miłość może być Bogiem... ? Chyba tak... Pojęcie grzechu to temat na całą rozprawę, bo np. religie tłumaczą grzech jako wystąpienie przeciw prawu boskiemu, ale moim zdaniem, skoro Bóg jest miłością to może wszystko wybaczyć, więc grzech istnieje, ale może być przez Boga wymazany w imię miłości (to tak jakby tego grzechu nie było - taki mój paradoks). Na jakiej zasadzie rozróżniasz dobro od zła, skoro odrzucasz religijne aspekty tego zagadnienia ? Rozróżniasz bo tak mówi Ci Twój wewnętrzny głos (sumienie), doświadczenie życiowe itd. Myślę, że jednak nie zabiłabyś swojej babci tylko dlatego, że jest stara i zniedołężniała... Tak więc wpływ religii, nawet w sposób nieuświadomiony jest obecny w naszym życiu... Przyznasz chyba, że gdyby nie kaganiec religijnych zakazów mielibyśmy dziś na świecie niezły bałagan. I na koniec myślę podobnie jak Ty, że w chwili obecnej nasze możliwości poznawcze są zbyt ubogie, byśmy mogli ogarnąć i wytłumaczyć całość...
Elowen
Zaangażowany Infranin
Posty: 394
Rejestracja: ndz lut 12, 2012 1:08 pm
Kontakt:

Re: Bóg w naszych głowach

Post autor: Elowen »

<blockquote class="ipsBlockquote" data-author="Ronin" data-cid="104360" data-time="1364159356"> Przyznasz chyba, że gdyby nie kaganiec religijnych zakazów mielibyśmy dziś na świecie niezły bałagan.</blockquote> Nie, nie przyznam, wręcz się od tego odżegnam. Nie potrzeba nam religijnych nakazów, nie jesteśmy głupcami. Może Tobie kaganiec służy, mi nie. Sama wiem, co jest dobre, a co złe i nie życzę sobie, by ktokolwiek i cokolwiek mówiło mi jak mam żyć. I chyba jednak się nie rozumiemy.
"Słowo Bóg jest dla mnie niczym więcej niż słowem i wytworem ludzkiej słabości, a Biblia zbiorem dostojnych, ale jednak prymitywnych, legend, które są na dodatek dość dziecinne. Żadna interpretacja, niezależnie od tego jak subtelna, nie może (dla mnie) tego zmienić" A. Einstein
Ronin
Zaangażowany Infranin
Posty: 349
Rejestracja: pt mar 15, 2013 2:53 pm
Kontakt:

Re: Bóg w naszych głowach

Post autor: Ronin »

<blockquote class="ipsBlockquote" data-author="Elowen" data-cid="104365" data-time="1364163333"> Nie, nie przyznam, wręcz się od tego odżegnam. Nie potrzeba nam religijnych nakazów, nie jesteśmy głupcami. Może Tobie kaganiec służy, mi nie. Sama wiem, co jest dobre, a co złe i nie życzę sobie, by ktokolwiek i cokolwiek mówiło mi jak mam żyć. I chyba jednak się nie rozumiemy.</blockquote> Sama wiesz co dobre, a co złe...  ot tak urodziłaś się i wiedziałaś, ciekawe. I sobie nie życzysz, aby Ci mówiono jak masz żyć. A jaki Ty masz wpływ na to gdzie się urodziłaś, kiedy itd. Twoje życie od samego początku jest zdeterminowane... Ale skoro Ty jesteś najważniejsza i samodzielnie władasz swym życiem  to kto tu jest antropocentrykiem ? Samowystarczalna korona stworzenia, też mi coś... :kekeke:
Ostatnio zmieniony pn mar 25, 2013 9:00 am przez Ronin, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
observator
Infranin
Posty: 272
Rejestracja: śr mar 07, 2012 2:35 pm
Kontakt:

Re: Bóg w naszych głowach

Post autor: observator »

<blockquote class="ipsBlockquote" data-author="Elowen" data-cid="103846" data-time="1362347346">Astromaria, jak zwykle ciety jezyk, mocne argumenty, celne uwagi,  ...  "Gdyby Boga nie bylo(...)", swiat bylby szczesliwszy. "Bog w naszych glowach" to efekt prania mozgu. Nic wiecej.</blockquote>Sama piszesz jak astromaria, dokladnie w jej stylu, więc albo nie jesteś oryginalna, albo sama siebie chwalisz. Obawiam się że gdyby Boga nie było, nas też by nie było, bo w walce o byt już dawno wszyscy by się pozjadali. Prać mózgi można w różnym celu, antyreligijnym też i Ty w tym kierunku usilnie pracujesz.
Elowen
Zaangażowany Infranin
Posty: 394
Rejestracja: ndz lut 12, 2012 1:08 pm
Kontakt:

Re: Bóg w naszych głowach

Post autor: Elowen »

[font="verdana, geneva, sans-serif;"]Observator, naprawdę tak trudno ci zrozumieć, że są ludzie, kt[/font]órzy podzielają podobne poglądy, chociaż są inne od Twoich?  W każdym razie, porównanie mnie do Astromarii odbieram jako komplement. [font="verdana, geneva, sans-serif;"]Nazywasz wyrażanie opinii sprzecznej z ogólną „praniem mózgu”? Żałosne.[/font] [font="verdana, geneva, sans-serif;"]Ronin, Twoje „odbicie piłeczki” również jest żałosne. Odrzucenie jarzma religii, nie jest wyrazem zadufania w sobie, tylko aktem odwagi, swoistym „przebudzeniem”. Jest decyzją o wzięciu odpowiedzialności za własne życie, własne czyny. Jest oznaką wewnętrznej siły. Tylko słabi i niedojrzali potrzebują moralnego i duchowego, (użyję znów Twojego określenia) kagańca. Wskaz[/font]ówek jak żyć. Cóż, każdy ma prawo szukać i  błądzić, ale smutne jest to, że większość ludzi utwierdza się w swoim błędzie przez całe życie i nigdy nie dojrzewa do odrzucenia bajek. Niektórym trudno jest żyć bez odpowiedzi na wszystkie pytania. Bez możliwości obwiniania siły wyższej. Wolą poukładać sobie świat wg mitów, niż sami wziąść swoje życie we własne ręce. [font="verdana, geneva, sans-serif;"]Gdyby chrześcijaństwo było tym, czym Ty sobie wyobrażasz, że jest, to od 2000 tys lat, życie na Ziemi byłby tylko coraz lepsze. Ludzie byliby coraz lepsi. Nie byłoby wojen, zbrodni, religijnej nienawiści i fanatyzmu, ojcowie nie gwałciliby własnych c[/font]órek, matki nie mordowały własnych dzieci, nie byłoby pedofilii, ludzie dbali by o planetę, itp, itd. Można wyliczać bez końca. Tymczasem od wieków jest tak, jak było: homo homini lupus est. [font="verdana, geneva, sans-serif;"]W każdym razie jedno jest pewne: dłuższe prowadzenie rozmowy z „wierzącymi” nie ma sensu, bo to jak walka z wiatrakami. Żegnam Panów.[/font]
"Słowo Bóg jest dla mnie niczym więcej niż słowem i wytworem ludzkiej słabości, a Biblia zbiorem dostojnych, ale jednak prymitywnych, legend, które są na dodatek dość dziecinne. Żadna interpretacja, niezależnie od tego jak subtelna, nie może (dla mnie) tego zmienić" A. Einstein
Ronin
Zaangażowany Infranin
Posty: 349
Rejestracja: pt mar 15, 2013 2:53 pm
Kontakt:

Re: Bóg w naszych głowach

Post autor: Ronin »

Elowen - oj tam, oj tam... się nie obrażaj kobieto... Chyba jednak lepiej na takie tematy dyskutować z osobami wierzącymi niż tylko z ateistami, bo to chodzi (tak mi się wydaje) o wymianę poglądów, a nie o rozmowę w towarzystwie wzajemnej adoracji.  Tak jestem osobą wierzącą, ale swego czasu miałem z tym sporo problemów, biorących się z mojego mocnego racjonalizmu. Z czasem doszedłem do pewnych wniosków z których wynikło tyle, że  religia (wiara) z nauką  wcale się wzajemnie nie wykluczają, a nawet często uzupełniają. Świat (wszechświat) jest bardzo logiczny, tylko my z powodu swoich ograniczeń często nie jesteśmy w stanie tej logiki ogarnąć, czasami w jakimś przebłysku udaje nam się dostrzec pewne zależności istniejące pomiędzy na pierwszy rzut oka wykluczającymi się zjawiskami...Co do Chrześcijaństwa to ono trochę krócej trwa niż te zaproponowane przez Ciebie 2 miliony lat i może dlatego ten świat nie jest jeszcze tak doskonały :)
Elowen
Zaangażowany Infranin
Posty: 394
Rejestracja: ndz lut 12, 2012 1:08 pm
Kontakt:

Re: Bóg w naszych głowach

Post autor: Elowen »

Ależ ja się wcale nie obrażam, tylko już mi się nie chce gadać, choć masz rację, że ciekawiej rozmawiać z oponentem, niż z kimś, kto ma podobne poglądy. Jednak, kiedy opinie się zbytnio rozmijają, wtedy rozmowa prowadzi do nikąd. A co do długości trwania Chrześcijaństwa, to zwykły lapsus – miałam oczywiście na myśli 2 tys. lat.  I jak dla mnie religia i nauka całkowicie się wykluczają - to tak, jakbyś chciał naukowo  wytłumaczyć istnienie krasnoludków. Nie znaczy to wcale, że ślepo wierzę w naukę. Nauka się zbyt często myli, by można było w nią wierzyć. Jednak do nauki mam szacunek, czego nie mogę powiedzieć o religii.
Ostatnio zmieniony wt kwie 09, 2013 4:50 pm przez Elowen, łącznie zmieniany 1 raz.
"Słowo Bóg jest dla mnie niczym więcej niż słowem i wytworem ludzkiej słabości, a Biblia zbiorem dostojnych, ale jednak prymitywnych, legend, które są na dodatek dość dziecinne. Żadna interpretacja, niezależnie od tego jak subtelna, nie może (dla mnie) tego zmienić" A. Einstein
Awatar użytkownika
observator
Infranin
Posty: 272
Rejestracja: śr mar 07, 2012 2:35 pm
Kontakt:

Re: Bóg w naszych głowach

Post autor: observator »

Co do jarzma religii owszem w dzieciństwie tak było, ale szybko się wyzwoliłem i nikt więcej niczego mi nie narzucił. Samodzielnie doszedłem do poglądów chrześcijańskich, więc mi tu nie pitol że ja jest lemingiem czy coś w tym stylu, jak to macie w zwyczaju bredzić o każdym bez wyjątku wierzącym. Cieszy mnie Twoje: żegnam.
Ostatnio zmieniony wt kwie 09, 2013 4:40 pm przez observator, łącznie zmieniany 1 raz.
Kinga
Infrzak
Posty: 33
Rejestracja: pt maja 14, 2010 9:13 pm
Kontakt:

Re: Bóg w naszych głowach

Post autor: Kinga »

Czy do odróżniania dobra od zła potrzebna jest wiara w Boga?  Są przecież ogólnie przyjęte normy współżycia społecznego, etyka i człowiek rozumny raczej nie ma problemu, żeby odróżnić, co jest dobre , a co złe. Chyba że osobnicy o zaburzonej psychice. To ,że jestem niewierząca, nie oznacza,że nie posiadam sumienia, moralności. Mało tego ,osoby uważające sie za wierzące, czasem zachowują się tak, jakby nie odróżniały dobra od zła właśnie. Czyż nie znamy takich przypadków? Ja znam takich ludzi w swoim otoczeniu, nie będę się rozpisywać na temat wyrządzanych krzywd np. znęcanie się nad zwierzętami. Czy tak postępuje człowiek wierzący w Boga? :(  :( . Ubolewam nad tym zjawiskiem, ale niestety jest dosyć powszechne. A może religia nakazuje traktować zwierzęta z wyższością, pogardą?
ODPOWIEDZ

Wróć do „ZAGADNIENIA RELIGIJNE”