Ślady obcych w Biblii

Paleoastronautyka, tajemnicze odkrycia, niezwykłe dokonania starożytnych i ciągnące się za nimi pytanie, czy naszych przodków odwiedzili przybysze z kosmosu?
Awatar użytkownika
Arek 1973
Homo Infranius Alfa
Posty: 2940
Rejestracja: śr paź 29, 2008 6:13 am
Kontakt:

Re: Ślady obcych w Biblii

Post autor: Arek 1973 »

Z Biblii przypomina mi się ks. Jonasza i ta dziwna "ryba".

"""Bóg posyła wielką rybę, aby połknęła Jonasza, i prorok przebywa w jej brzuchu trzy doby. Przez cały ten czas Jonasz modli się do Boga, wołając o pomoc i oświadcza, że spełni to, co ślubował. Na rozkaz Boga, ryba wypluwa Jonasza na suchy ląd""""

Albo za czasów Mojżesza gdy cały lud Izraela czekał niedaleko góry Synaj na spotkanie z Bogiem, to wtedy miał Mojżesz otrzymać 10 przykazań, ale ciekawe w tej opowieści jest opis jak w oczekiwaniu na pojawienie się Boga """"zaczli się bać widząc jak góra grzmi i dymi , potworny ryk zagłuszał wszystko, pioruny cięły niebo, wtedy pojawił się Bóg pod postacią ciemnej chmury""""

Inna taka perełka znajduje się w opowieści o Sodomie i Gomorze kiedy to ci "aniołowie" przybyli do Sodomy i chcieli nocować u Lota, w pewnym momencie zostali otoczeni przez grupę mężczyzn, zrobiło się dla nich niebezpiecznie wię sprawili że napastnicy oślepli....

W Biblii jest wiele takich dziwnych fenomenów, a że mnie ufologia interesuje i znam troszeczkę ufo-literaturę to takie opisy kojarzą mi się zaraz z USO, UFO, lub oddziałowywanie obcych na ludzi podczas bliskich spotkań
"Jestem fanem nauki ale nie jej ślepym wyznawcą"
 
<a href="https://www.facebook.com/arek.czaja">ht ... k.czaja</a>
CRH
Infrzak
Posty: 54
Rejestracja: pt cze 24, 2011 7:30 am
Kontakt:

Re: Ślady obcych w Biblii

Post autor: CRH »

[quote name='Arek 1973' post='101263' date='02 listopad 2012 - 23:17']W Biblii jest wiele takich dziwnych fenomenów, a że mnie ufologia interesuje i znam troszeczkę ufo-literaturę to takie opisy kojarzą mi się zaraz z USO, UFO, lub oddziałowywanie obcych na ludzi podczas bliskich spotkań[/quote]



Wcale Ci się nie dziwię, że kojarzysz tak właśnie fakty. Znam to z własnych doświadczeń :NotDoneCare: .

Dziękuję za przytoczone przykłady, jednak pisałeś Arku o apokryfach i opisach statków powietrznych w nich zawartych i to właśnie tego tyczy się moje pytanie.

Mianowicie, w których z apokryfów takie opisy są zamieszczone?

Nie pamiętam bym spotkał się z nimi w literaturze apokryfów NT i ST...

Opowieści o obserwatorach, dziwnych aniołach, olbrzymach, etc., są i faktycznie opowiadają one o istotach, które interpretować można jako obcych i ich żyjące doświadczenia genetyczne (można, co nie znaczy że tak jest - a jak jest, tego nie wiemy), jednak opisy rzekomych UFO i USO w przekazach apokryficznych to dla mnie nowość.

Jak już wspominałem, mogłem coś przeoczyć, stąd też była (jest) prośba o przykłady, ale z apokryfów.
Ostatnio zmieniony sob lis 03, 2012 6:23 am przez CRH, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Arek 1973
Homo Infranius Alfa
Posty: 2940
Rejestracja: śr paź 29, 2008 6:13 am
Kontakt:

Re: Ślady obcych w Biblii

Post autor: Arek 1973 »

W wtorek będę w bibliotece to postaram się podać namiary.



Kiedyś gdy czytałem Mahabratę robiłem sobie zapiski też takich fragmentów. Sama bitwa na polach Kurkuszetra między dynastią Kaurawów i Pandawów jest czymś wspaniałym w czytaniu, ilość wojska i dziwnych broni jest taka ogromna że szok , jeżeli to powstało z fantazji opisującego to naprawdę gratuluję mu dorobku sci-fi.

Kilka przykładów:





........................

Ks. 3



.....................

I gdy Ardżuna po pożegnaniu świętej góry wstąpił na czekający

na niego boski rydwan i uniósł się na nim w przestworza, dostrzegł

tysiące rydwanów niewidocznych dla oczu śmiertelnych, które

świeciły blaskiem własnych zasług nie zaciemnianym przez nie

docierające tam słońce, księżyc, czy ogień. Ich światło było potężne,

choć jak światło gwiazd z powodu wielkiej odległości zdawało się

być niewielkie. Tym własnym światłem świecili jadący na swych

rydwanach bohaterscy królowie, którzy oddali swe życie podczas

bitew i zdobywszy niebo dzięki swym umartwieniom, gromadzili się

w przestworzach wypełnionych już po brzegi przez tysiące gandharwów,

proroków i nimf apsar jarzących się jak słońce lub ogień.

..

Ks 4

Ardżuna jedynie się zaśmiał i przywołał do siebie boski pocisk



Indry, który błyszczał jak słońce i wystrzelił ze swego łuku setki

palących jak promienie słoneczne strzał rozbiegających się we

wszystkich kierunkach. Jego łuk Gandiwa był jak błyskawica

zapowiad ająca grom, j ak o gień b uchający z g ór l ub j ak

pokrywająca niebo tęcza. Na ten widok wszystkich opanowało

straszliwe przerażenie i tracąc rozum myśleli tylko o ucieczce, nie

mając wielkiej nadziei na to, że uda im się ten atak przeżyć.

ks. 7

Tymczasem walcząca po stronie Trigartów armia pastuchów

Narajanów, którą Kryszna oddał niegdyś pod komendę Durjodhanie,

uzbrojona w różne rodzaje broni otoczyła Ardżunę ze wszystkich

stron zalewając go potokami strzał. Ich strzały pokryły całkowiciejego rydwan czyniąc go niewidocznym. Ardżuna ze zdwojoną

przez swój gniew energią i zmarszczonymi brwiami zadął w swą

konchę Dewadattę i wystrzelił pocisk zwany Twasztra zdolny do

zabicia za jednym uderzeniem dużej ilości wroga. Dzięki temu

pociskowi Ardżuna i Kryszna zaczęli powielać się w tysiącach

kopii i żołnierze wrogiej armii tracąc orientację zaczęli zabijać się

nawzajem widząc w sobie nawzajem Ardżunę, a w swych łukach

Gandiwę. Pozbawieni rozumu i pokryci krwią wysyłali się

nawzajem do królestwa boga śmierci Jamy.

.............

Do ataku na niego ruszył

Śakuni zdolny do stwarzania setek różnych iluzji powodujących

dezorientację. Spowodował, że na Ardżunę zaczęły z wszystkich

stron spadać różne rodzaje broni i w jego kierunku zaczęły biegnąć

gromady różnych wygłodzonych zwierząt, jak osły, jelenie,

wielbłądy, bawoły, tygrysy, lwy, wilki, małpy, sępy i węże.

Ardżuna zniszczył je wszystkie pokrywając je chmurami swych

strzał. Wówczas rydwan Ardżuny pokryła gęsta ciemność, w której

z wszystkich stron dochodziły karcące go głosy. Ardżuna

rozproszył ją szybko swym pociskiem Dżjotiszka. Gdy ciemności

znikły, pojawiły potężne zalewające wszystko wody. Ardżuna

wysuszył je swą bronią Aditja. I gdy Ardżuna swymi pociskami

Księga VII Opowieść 78 241

zniszczył wszystkie stwarzane przez Śakuniego iluzje, Śakuni

uciekł jak zwykły tchórz wykorzystując rączość swych ogierów.

......................

Głęboko

zraniony wybuchnął strasznym gniewem jak słoń uderzany hakiem

i przywołał swą boską broń gandharwów, którą otrzymał niegdyś

od swego ojca Ardżuny. Dzięki magii tej broni zdawał się krążyć

na swym rydwanie jak niszczący wszystko pierścień ognia i

powielał się w tysiącach kopii dezorientując przeciwnika i

zabijając go swymi strzałami. Udawali się do innego świata,

podczas gdy ich ciała zdobiły pole bitewne. Stu młodych książąt

padło od strzał Abhimanju tak jak gaj drzew mango pada od

uderzeń wiatru.

...........................

3. Kryszna, który jest Narajaną, neutralizuje pocisk Narajany

skłaniając wszystkich po stronie Pandawów do odłożenia broni

Sandżaja kontynuował: „O królu, tymczasem syn Drony

Aśwatthaman chcąc pomścić śmierć swego ojca wypowiadał w

skupieniu odpowiednie mantry przywołując pocisk Narajany.

Zerwały się gwałtowne wiatry i zaczął padać ulewny deszcz i choć

niebo było bezchmurne, przecinały je błyskawice. Cała ziemia

drżała, góry pękały i wylewały napuchnięte wodą oceany. Rzeki

zaczęły płynąć w przeciwnym kierunku, a zwierzęta uciekały na

lewo od Pandawów. Choć słońce było w zenicie, świat zdawały się

pokrywać ciemności. Po polu bitewnym biegały radośnie żywiące

się padliną zwierzęta i demony. Całą przyrodę opanował lęk.



Na nieboskłonie pojawiło się tysiące ognistych strzał ostrych

jak promienie stojącego w zenicie słońca i niezliczone żelazne kule

świecące jak gwiazdy na nocnym firmamencie. Pojawiły się tam

również dwukołowe i czterokołowe rydwany, niezliczona ilość

maczug i dysków o brzegu ostrym jak brzytwa świecące jak słońce.

Żołnierze Pandawów patrzyli z przerażeniem na opadającą na nich

z nieba broń. Im potężniejszego wojownika atakowała ta broń, tym

stawała się groźniejsza i nabierała siły. Przywołany przez syna

Drony pocisk Narajany spalał armie Pandawów jak konsumujący

suchą trawę pożar.

Judhiszthira widząc jak opadająca ze wszystkich stron broń

nabiera sił, gdy stawia się jej opór i widząc, że Ardżuna z Kryszną

nie podejmują z nią walki zawołał: ‘O wojownicy, wycofajcie się z

walki. Taka musi być rada Kryszny. On wie najlepiej, co należy

czynić. Musiał nadejść moment naszego końca, bo broni Narajany

nie można pokonać żadną bronią. Aśwatthaman chcąc pomścić

śmierć swego ojca spali nas wszystkich w ogniu swego słusznego

gniewu. Popełniliśmy grzeszne uczynki zabijając podstępnie

Bhiszmę i Dronę i ja sam razem z moimi braćmi damy się spalić w

ogniu stosu pogrzebowego. Zgrzeszywszy w tak straszliwy sposób

utoniemy razem ze swymi sprzymierzeńcami w oceanie słusznego

gniewu syna Drony. Nie pozostaje nam nic, jak pogodzić się ze

zwycięstwem Durjodhany, gdyż swym grzechem oddaliśmy mu

we władanie nasze królestwo. Zabiliśmy dziś naszego nauczyciela!

Żywił on w stosunku do nas przyjazne uczucia, choć równocześnie

przyczynił się do śmierci niedoświadczonego w walce Abhimanju

zamordowanego wspólnymi siłami przez wojowników Kaurawów;

nie interweniował w czasie, gdy po naszej przegranej w kości

Kaurawowie znęcali się okrutnie nad naszą żoną Draupadi i gdy

prosiła go ona o powiedzenie prawdy; poparł wygnanie nas z

naszego królestwa; ubrał Durjodhanę w nieprzenikalną dla strzał

Ardżuny zbroję, gdy próbował on zrealizować swą przysięgę i

zabić króla Dżajadrathę; nie miał żadnych skrupułów w użyciu

niebiańskiej broni Brahmy przeciw nie potrafiącym się przed nią

obronić Pańcalom. Był jednak naszym nauczycielem. Zabijając go

popełniliśmy grzech i będziemy musieli zapłacić za to życiem’.

Tymczasem Kryszna ruchami swych dłoni starał się skłonić

żołnierzy Pandawów, aby powstrzymali się zarówno od walki jak i

ucieczki. Zawołał: ‘O wojownicy, odłóżcie swą broń i zejdźcie na

ziemię ze swych rydwanów i wierzchowców. Zaprzestanie walki

jest bowiem jedynym sposobem na zatrzymanie pocisku Narajany

zarządzonym przez samego Narajanę. Ci, którzy staną na ziemi

odłożywszy swą broń, przetrwają, podczas gdy ci, którzy mnie nie

posłuchają i będą kontynuować walkę nawet jedynie w swym

umyśle, zostaną doszczętnie zniszczeni, choćby nawet próbowali

się ukryć w samym środku ziemi’.

Słysząc słowa Kryszny żołnierze Pandawów odłożyli broń i

oczyścili swe serca z pragnienia walki. Rozgniewany tym

widokiem Bhima zawołał: ‘O wojownicy, skoro brakuje wśród

was odważnych, ja sam stawię opór niebiańskiej broni syna Drony.

Zniszczę ją przy pomocy mej wybijanej złotem maczugi. Nie ma

nikogo, kto dorównałby mi odwagą. Swymi ramionami potężnymi

jak trąby słonia potrafiłbym wyrwać z ziemi górę Himawat. Moja

siła równa się sile tysiąca słoni. Bądźcie wszyscy jej świadkami

patrząc na to, jak niszczę niebiańską broń Narajany przywołaną

przez Aśwatthamana!’

Zwracając się do Ardżuny zawołał: ‘O Ardżuna, nie odkładaj

na bok Gandiwy. Walcz, bo inaczej tak jak księżyc pozostaniesz na

zawsze splamiony na swym honorze!’ Ardżuna odpowiedział: ‘O

Bhima, przysięgałem, że nigdy nie użyję mego łuku Gandiwy

przeciw broni Narajany, krowom i braminom’.

Rozgniewany Bhima ruszył sam jeden przeciw synowi Drony

zasypując go gradem swych strzał. Aśwatthaman wypowiadając

odpowiednie mantry zalał go deszczem plujących ogniem strzał.

Pokryty nimi Bhima wyglądał jak buchający ogniem wulkan.

Strzały syna Drony nabierały siły napotykając na opór Bhimy

będąc jak pożar rozniecany przez wiatr. Wojownicy Pandawów

widząc, jak broń użyta przez Aśwatthamana zwiększa swą moc,

gdy ktoś próbuje się jej przeciwstawić, patrzyli na ich walkę z

coraz większym niepokojem. Ci, którzy jeszcze dotychczas tego

nie uczynili, odkładali swą broń i oczyszczali swe serca z chęci

walki. Cała broń uruchomiona przez pocisk Narajany omijając ich

spadała na Bhimę. Widząc Bhimę całkowicie zdruzgotanego przez

siłę tej broni wszystkie żywe istoty krzyczały z przerażenia i

rozpaczy.

Ardżuna nie tracąc zimnej krwi wysłał w kierunku Bhimy

niebiański pocisk boga oceanu Waruny, który przykrył go, jego

rydwan konie i woźnicę niewidzialną dla innych warstwą ochronną.

Nikt nie był w stanie spojrzeć na Bhimę, który przykry całkowicie

bronią syna Drony był jak płonący wewnątrz ognia ogień. Tak jak

pod koniec nocy wszystkie świetliste ciała na nieboskłonie kierują

się ku wzgórzu Asta, tak wszelka opadająca z nieba broń

uruchomiana przez pocisk Narajany skupiała się na Bhimie. On

sam, jego rydwan, konie i woźnica zdawali się być w samym sercu

pożaru. I tak jak ogień końca eonu po skonsumowaniu wszystkich

istot ruchomych i nieruchomych chowa się w końcu w ustach

Stwórcy, tak wszelka broń, która wypłynęła pocisku przywołanego

przez syna Drony zaczęła wchodzić w ciało Bhimy. Tak jak nikt

nie potrafi dostrzec Ognia, gdy wchodzi w Słońce i Słońca, gdy

wchodzi w Ogień, tak nikt nie potrafił zauważyć energii, która

przeniknęła do ciała Bhimy.

Ardżuna z Kryszną (Nara i Narajana) widząc, że wojownicy

Pandawów odłożyli swą broń i odwrócili swe twarze od wroga, i

że broń Narajany skupiła się całkowicie na Bhimie, a napuchnięty

energią syn Drony nie ma już faktycznie przeciwnika, zeszli ze

swego rydwanu i podbiegli do Bhimy. Zanurzając się w energii

zrodzonej z pocisku Narajany, uciekli się do potęgi iluzji. Dzięki

temu, że sami odłożyli broń jak i dzięki mocy pocisku Waruny i

ich własnej energii, ogień pocisku Narajany ich nie spalił.

Chcąc zneutralizować pocisk Narajany zaczęli siłą wyciągać

ryczącego jak lew Bhimę i jego broń spod otaczającej go broni

Narajany. Gdy to czynili, czująca opór broń Narajany wzrosła w

siłę. Kryszna rzekł: ‘O Bhima, dlaczego mimo nakazu Judhiszthiry

nie zaprzestałeś walki? Wszyscy nasi wojownicy odłożyli broń i

zeszli ze swych rydwanów. Uczyń to samo’. Wypowiadając te

słowa Kryszna zmusił Bhimę do odłożenia broni i opuszczenia

rydwanu, choć syczał on jak jadowity wąż. I gdy tak się stało, broń

Narajany nie mogąc znaleźć wroga straciła siłę i została

zneutralizowana”.

4. Aśwatthaman odkłada broń twierdząc, że wszystkie rzeczy

są złudzeniem

Sandżaja kontynuował: „O królu, gdy energia pocisku

Narajany została dzięki pomocy Kryszny zneutralizowana, niebo

stało się ponownie czyste i błękitne. Ucichły przeraźliwe krzyki

ptaków i zwierząt i zaczął wiać lekki orzeźwiający wiatr. Słonie

bojowe i konie jak i wojownicy poczuli, że wraca do nich spokój i

skupienie, a Bhima rozsiewał wokół blask jak poranne słońce.

Armie Pandawów stały się ponownie gotowe do podjęcia walki.

Widząc tę przemianę twój syn Durjodhana zawołał do syna

Drony: ‘O Aśwatthaman, przywołaj ponownie swój pocisk,

abyśmy mogli zniszczyć Pandawów!’ Aśwatthaman rzekł: ‘O

królu, nie mogę ponownie przywołać pocisku Narajany, który

Kryszna zdołał zneutralizować. Wezwany po raz drugi obróciłby

się przeciw mnie’.

........................

Wjasa opowiada o tym, jak Śiwa za cenę otrzymania istotnej

części ofiary od bogów niszczy trzy niebiańskie miasta

demonów

Wjasa kontynuował: ‘O Ardżuna, posłuchaj dalej o innych

wielkich uczynkach Śiwy, które przyniosły mu sławę.

Dawno temu agresywni asurowie mieli w niebie trzy wspaniałe

wielkie miasta: żelazne, srebrne i złote. Złotym miastem władał

asura Kamalaksza, srebrnym Tarakaksza, a żelaznym Widjunmalin.

Dręczyli oni bogów, lecz Indra nie potrafił ich pokonać przy

pomocy swej broni. Udał się więc razem z bogami do Śiwy

szukając u niego ochrony. Rzekł: «O Najwyższy Bogu, asurowie

zamieszkujący trzy niebiańskie miasta otrzymali różne dary od

Brahmy i pełni pychy unieszczęśliwiają cały wszechświat. Nikt

poza Tobą nie zdoła ich zniszczyć. Zabij tych wrogów bogów i

niech od tego czasu każda żywa istota złożona do ognia w ofierze

należy do Ciebie». Śiwa rzekł: «O bogowie, niech tak się stanie».

Śiwa chcąc zrealizować swój cel uczynił ziemię z jej oceanami

i lasami swoim rydwanem, a góry Gandhamadana i Windhja jego

masztami. Górę Meru uczynił swym proporcem. Słońce i księżyc

uczynił kołami swego rydwanu, a węża Śeszę osią utrzymującą

koła. Góry Malajów uczynił jarzmem dla swych koni, węża

Takśakę sznurem łączącym jarzmo z masztem, a dwa węże

Elapatra i Puszapadanta wiązaniami na jarzmie. Cztery Wedy

uczynił swymi ogierami, Gajatri i Sawitri lejcami, świętą sylabę

OM batem, a Brahmę woźnicą. Z góry Mandary uczynił swój łuk

mając Wasuki za jego cięciwę. Z Wisznu uczynił trzon swej

strzały, z Agniego jej głowicę, z Waju jej lotki, z Jamy zdobiące ją

pióra, a z błyskawicy kamień do jej ostrzenia.

I ten wielki asceta czczony przez bogów i riszich wsiadłszy do

swego rydwanu stworzonego z wszystkich niebiańskich sił ustawił

się na nieboskłonie we wspaniałej i nie mającej sobie równej

formacji nazywanej jego imieniem i pozostawał tam nieruchomy

przez tysiąc lat. W momencie, gdy trzy niebiańskie miasta

demonów ukazały się wszystkie razem na firmamencie przebił je

swym przeraźliwym ostrzem o trzech węzłach. Danawowie nie

byli w stanie nawet spojrzeć na tę strzałę napędzaną przez ogień

końca eonu zbudowaną z Wisznu i Somy’.
"Jestem fanem nauki ale nie jej ślepym wyznawcą"
 
<a href="https://www.facebook.com/arek.czaja">ht ... k.czaja</a>
Awatar użytkownika
ADAX
Weteran Infranin
Posty: 1147
Rejestracja: ndz sty 13, 2008 5:54 pm
Kontakt:

Re: Ślady obcych w Biblii

Post autor: ADAX »

Dla mnie osobiście to co miało miejsce i co zostało opisane w bilbli zostało opisane nieco chaotycznie (może specjalnie... ?) jednak można z tego coś wyciągnąć. Jestem przekonany, że odwiedziny "obcych" były nie z innej planety, a być może z innego wymiaru, choć jest także inna możliwość... Tak czy inaczej opisy z Biblii świadczą o tym, że było tam więcej "bogów" niż jeden, stworzyciel "człowieka". Być może wszystko co jest tam spisane, jest tak naprawdę historią wielkiej wojny o władzę, uznanie, kontrolę nad "projektem". Wszak mamy dwie strony konfliktu. Bóg reprezentujący stwórcę, dawcę życia naszego gatunku, oraz jego "świtę", której nadmiernie poświęcony czas nam, się tym drugim nie spodobał. Oczywiście człowiek jest pośrodku. Niektórzy traktuja biblię jako coś świętego, coś głupiego. I dziwi mnie fakt, że naukowcy nie zajmują się badaniem jednej z najstarszych ksiąg, opisującej w prawdzie nasz początek. Warto wspomnieć, ze ludzie lubią wręcz, żyć w nieświadomości tego co się wokół nich, a takie cenne księgi, choć spisane w przenośni, zrozumiane na ówczesny rozum zdarzenia, nie mogą zostać pominięte i tylko i wyłącznie wykorzystane w celach religijnych i mistycznych, co jest według mnie bardzo wielkim błędem i ignorancją.
Awatar użytkownika
Przemekkk666
Weteran Infranin
Posty: 1052
Rejestracja: wt maja 03, 2011 4:35 pm
Kontakt:

Re: Ślady obcych w Biblii

Post autor: Przemekkk666 »

[quote name='ADAX' post='101285' date='05 listopad 2012 - 00:37']Jestem przekonany, że odwiedziny "obcych" były nie z innej planety, a być może z innego wymiaru, choć jest także inna możliwość...[/quote]



Skąd to przekonanie? W dalszej czesci zdania piszesz "być może z innego wymiaru" więc jednak nie jestes przekonany chyba? :)
Awatar użytkownika
Arek 1973
Homo Infranius Alfa
Posty: 2940
Rejestracja: śr paź 29, 2008 6:13 am
Kontakt:

Re: Ślady obcych w Biblii

Post autor: Arek 1973 »

Sais, nie wyrobiłem się dzisiaj z czasem, do biblioteki zajrzę w sobotę
"Jestem fanem nauki ale nie jej ślepym wyznawcą"
 
<a href="https://www.facebook.com/arek.czaja">ht ... k.czaja</a>
Awatar użytkownika
danut
Homo Infranius Alfa
Posty: 2660
Rejestracja: ndz lut 07, 2010 9:45 pm
Kontakt:

Re: Ślady obcych w Biblii

Post autor: danut »

Czakrawartin- piszesz "nie rozpoznali" to jest istotne, weźcie pod uwagę wizytę i gościnę Aniołów u Lota- drwili z nich, nawet tłum próbował ich atakować i tu oślepienie ogniem z nieba, w słup soli zamieniona żona- jakaś broń? Wskazanie, gdzie mają się schronić przed jej skutkami? Ważne jest również to, że nie uwierzono im, że są przybyszami "z nieba", czy dlatego, że ich wygląd zupełnie nie zgadzał się pewnie z wyobrażeniami, bo byli tak samo ludzcy jak my "jedli, pili" z nimi, proponowano im sex. Jest późna pora, nie odszukam teraz tego fragmentu, może ktoś inny wklei go tutaj- tam tez można odnaleźć wskazówki do tego tematu.
Ostatnio zmieniony wt lis 06, 2012 11:19 pm przez danut, łącznie zmieniany 1 raz.
CRH
Infrzak
Posty: 54
Rejestracja: pt cze 24, 2011 7:30 am
Kontakt:

Re: Ślady obcych w Biblii

Post autor: CRH »

[quote name='Arek 1973' post='101345' date='06 listopad 2012 - 23:09']Sais, nie wyrobiłem się dzisiaj z czasem, do biblioteki zajrzę w sobotę[/quote]



Spoko, jak mówi moja córka ;)
Awatar użytkownika
danut
Homo Infranius Alfa
Posty: 2660
Rejestracja: ndz lut 07, 2010 9:45 pm
Kontakt:

Re: Ślady obcych w Biblii

Post autor: danut »

ADAX- "Odwiedziny miały miejsce nie z innej planety a z innego wymiaru"- To zależy jak wyobrażamy sobie umiejscowienia"innych wymiarów"- bo jeśli cały Wszechświat jest wirtualną projekcją, to wtedy inny wymiar naszej Ziemi może znajdować się w dalekich krańcach tej projekcji- wiemy, że odległość w falowym przepływie informacji nie ma znaczenia. Włączając holograficzną naturę wszechświatów nigdy w sposób mechaniczny nie uda nam się żadnego z nich odwiedzić. Może mieć miejsce nakładanie się "obrazów" lub emisja fal i ich rozszczepienie w rożnych miejscach. Zastanawiająca jest w tym wszystkim natura czasu- wcale nie biegnącego tak jak poznaliśmy to w naszej rzeczywistości. Jeśli chodzi o najstarsze przekazy i pojawiające się dziwne artefakty, towarzyszące sytuacjom zjawiska, czy istoty- czy nie mogło to być zetknięcie się ze sobą takich emisji zarówno obrazujących inną przestrzeń jak i inny czas? Zachodzi pytanie skąd zatem tyle dziwadeł- ale, czy nie wchodzi tu w grę interpretacja na poziomie ówczesnych ludziom wiadomości? Starożytne rytuały- towarzyszące im maski, całe głowy byków, rogi, skóry przybierane podczas ich i strojenie kapłanów prowadzących taki obrzęd- i gdzieś tam w odległym czasie ktoś potrafi odebrać taki obraz jako niesamowitą istotę, samoloty, skafandry odrzutowe inne nieznane w przeszłości cuda techniki- no i mamy latających ludzi, aniołów ze skrzydłami.Jest jeszcze sprawa( już gdzieś pisałam) wykrzywienia obrazu przez odbicia w krzywych zwierciadłach lub inne zakłócenia prawidłowego odbioru- wtedy nie jawi się wygląd postaci taki jaki powinien- a jest zniekształcany.
Ostatnio zmieniony śr lis 07, 2012 4:05 pm przez danut, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
ADAX
Weteran Infranin
Posty: 1147
Rejestracja: ndz sty 13, 2008 5:54 pm
Kontakt:

Re: Ślady obcych w Biblii

Post autor: ADAX »

Skąd to przekonanie? W dalszej czesci zdania piszesz "być może z innego wymiaru" więc jednak nie jestes przekonany chyba?
W sumie to trudno jednoznacznie odpowiedzieć, czy możliwe jest podróżowanie np. z konstelacji Oriona na nasza planetę, to kawał drogi i czasu, choć pewnie technologia prawdopodobnych obcych im na to pozwala. Podróże miedzy wymiarami były by łatwiejsze np. dla kogoś z wyższych wymiarów do niższych i z powrotem, niż z niższych do wyższych.


To zależy jak wyobrażamy sobie umiejscowienia"innych wymiarów"- bo jeśli cały Wszechświat jest wirtualną projekcją, to wtedy inny wymiar naszej Ziemi może znajdować się w dalekich krańcach tej projekcji
Nie chodziło mi danut o równoległe światy a o inne wymiary. Wymiary typu 1D, 2D, 3D 4D itd.


Zastanawiająca jest w tym wszystkim natura czasu- wcale nie biegnącego tak jak poznaliśmy to w naszej rzeczywistości.
Czas praktycznie nie istnieje, my tylko stworzyliśmy czas, by ułatwić a nie raz utrudnić życie. Czas to opis zjawiska.

Jeśli chodzi zaś o ówczesnych ludzi, to wyraźnie jest (w Biblii itp. pismach i przekazach) napisane, że dochodziło do kontaktów. Czyli, że te istoty porozumiewały się z ludzmi, czy też żyły wśród ludzi (no prawie). To daje nam obraz tego, że przez jakiś czas nie byliśmy jedynymi inteligentnymi istotami.



Ludzie muszą w końcu zrozumieć, że nie są pępkiem wszechświata. Że nie istnieje taki Bóg jaki sobie wyobrażają. Religie tworzy człowiek, dopisuje sobie coś co tak naprawdę jest czymś innym. Dawno temu, człowiek nie był tak uświadomiony jak dziś (prawie, istnieją ludzie oporni na wiedzę) więc łatwo można było nim manipulować. Wmawiać, że jest się istotą wyższa, Bogiem i ludzie musza być stanowczo posłuszni. Różnorodne próby, mające na celu wyłonić najposłuszniejszych i oddanych. W końcu prawo, które w prosty sposób nakazuje jak ma człowiek postępować (Bądź co bądź grubo po fakcie...). To nie jest miłość do swych "dzieci" a proste praktyki podporządkowania.
ODPOWIEDZ

Wróć do „STAROŻYTNI ASTRONAUCI”