Aspekty kształtów UFO obserwowanych na przestrzeni lat

Historyczne przypadki spotkań z obiektami UFO i ich pasażerami.
Awatar użytkownika
UFOWORLDNEWS
Weteran Infranin
Posty: 1363
Rejestracja: śr sty 28, 2009 2:27 pm
Kontakt:

Aspekty kształtów UFO obserwowanych na przestrzeni lat

Post autor: UFOWORLDNEWS »

Witam chciałbym w miarę przejrzysty sposób zaprezentować pewne aspekty kształtów UFO obserwowanych na przestrzeni lat , podczas tzw. fal obserwacji.W poniższym tekście nie znajdziecie jednak wszystkich zaistniałych doniesień których nie sposób się doliczyć.Wszystkim zainteresowanym tym fenomenem znane są znakomicie obserwacje opisywane w historii na płótnach różnych obrazów, co skłaniać może nas ku temu , że zjawiska nieznanego pochodzenia obserwowane na masową skalę znane nam są od wieków.W tym tekście skupimy się jednak bardziej na współczesnej erze UFO i ich kształtów podczas masowych i powtarzających się obserwacji.Oczywiście należnym jest zaznaczyć, że posiłkowałem się wieloma dostępnymi w internecie źródłami bez których nie sposób było by opracować to małe zestawienie.Warto zaznaczyć już na wstępie, że tzw. falowe obserwacje dotyczą zbiorowych obserwacji na małym stosunkowo terenie jak i obejmują swoim zasięgiem, przestrzenie setek kilometrów lub całe okręgi, a nawet całe kraje.Przez wiele lat trwa spór czy UFO fale występują w równych odstępach czasu i czy da się je przewidzieć.Niektórzy stawiają teorie , że są to cykle 21 lub 32 miesięczne w przybliżeniu.Inni zaś na własnych statystykach próbują udowodnić, że określony dzień tygodnia odgrywa kluczową rolę.Hipotezy są różne od aktywności słońca po ruchy tektoniczne płyt na naszej planecie, w zależności od interpretacji samego UFO i oczekiwań wobec niego, przez ufologów i badaczy.Samo wytypowanie charakterystycznych kształtów dla danej fali doniesień stanowi iście syzyfową pracę.Co prawda różne organizacje ufologiczne prowadziły własne statystyki które będą dostępne w tekście, pytanie czy faktycznie można im ufać?.Tekst zaprezentowany poniżej nie jest zbiorem całościowym tzw. fal jednak może stanowić dobry przykład.Nic tak nie określa złożoności tego fenomenu jak różnorodność kształtów.Kolejnym problemem jest tu wpływ mediów takich jak internet bo przecież podczas pierwszych doniesień nie było tak szybkiej wymiany i dostępu do informacji jak obecnie.Możliwe, że mogło to mieć jakiś wpływ na psychikę potencjalnych świadków i opisywane kształty obiektów.Faktycznie jednak równie dobrze można by obalić tą hipotezę każdą inną.Nie zapominajmy również o obserwacjach z terenu Polski która nie stanowią tu wyjątku.I o tym, że niektóre z doniesień znalazły racjonalne wyjaśnienie.Jak wyniknie z tego tekstu błędnym jest przyjmowanie , że UFO to latające spodki i na odwrót.To myślenie charakterystyczne jest dla mediów i przez nie zostało wykreowane.Historia wskazuje na coś zgoła innego....



Lata 1871-1897



Wolimy udać się ku nonsensowi, że wielki pożar Chicago z 8 października 1871roku, został zainicjowany kiedy niezadowolona krowa Pani O`Leary wierzgnęła przy latarni i zapominamy, że ten pożar w rzeczywistości został spowodowany przez olbrzymią nadal niewyjaśnioną kulę ognistą, która przenikała nisko na niebie ponad kilkoma stanami, niszcząc tuziny społeczności oraz tworząc pewnego rodzaju śmierć i zamęt, które nie były widziane ponownie do wielkich ataków ogniowych podczas drugiej wojny światowej.

W kwietniu 1897 roku, tysiące ludzi w całych Stanach Zjednoczonych obserwowało ogromne ?statki powietrzne? ponad ich miastami i farmami. Odnotowano nawet świadków twierdzących że spotkali i rozmawiali z pilotami. Według wychodzącego w Nowym Jorku Herlada, z poniedziałku 12 kwietnia 1897 roku, sprzedawca gazet w Rogers Park, Illinois, wykonał dwie fotografie statków w kształcie cygara. ?Czytałem przez kilka dni o statku powietrznym,? Walter Mccann, sprzedawca gazet został zacytowany jak mówił. ?Ale myślałem, że to musi być fałszerstwo.?

Ponieważ tylu ludzi pojawiało się z historiami o sterowcach, a wielu z nich podpisywało pisemne oświadczenia w których przysięgali że prawdą jest to co zobaczyli, dziennikarze naturalnie zwrócili się do największego naukowego autorytetu tamtych czasów którym był Thomas Alva Edison.

?Możecie Państwo uzyskać ode mnie opinię, że jest to zwykłe oszustwo,? zadeklarował Edison 22 kwietnia 1897 roku. ?Nie mam wątpliwości że pojazdy powietrzne zostaną skutecznie skonstruowane w bliskiej przyszłości ale...jest absolutnie niemożliwe wyobrażenie sobie żeby człowiek mógł skonstruować udanie statek powietrzny i utrzymać tą sprawę w tajemnicy. Kiedy byłem młody, budowaliśmy duże kolorowe balony z papieru, pompując je gazem, po czym mogły one unosić się przez kilka dni. Domyślam się, że któryś z nich znajdował się w górze w trakcie tego pięknego żartu na zachodzie.

Aż do ostatnich lat żaden prawdziwy wysiłek nie został wykonany, żeby wydobyć i zbadać wiele z tych opublikowanych opisów ?sterowców? z 1897 roku. A nawet teraz praca w tym kierunku wykonywana jest przez mały, oddany zespół ufologów. Poznanie tych wczesnych wydarzeń to wielkie lekcje, wiele interesujących wskazówek rozproszonych jest wśród tych przypadków. Ufologia dopiero co rozpoczyna swoje istnienie jako nauka nieścisła, przez co w dziedzinie tej dominuje zdezorganizowany chaos punktów widzenia oraz kontrowersyjne i rozbieżne opinie.

Wiele miejscowych gazet założyło, że był w nie zaangażowany tylko jeden sterowiec, oraz że był to produkt jakiegoś tajnego wynalazcy wykonującego próbne loty ponad całym krajem. Ale my odkryliśmy że wiele obserwacji statków powietrznych miało miejsce tego samego dnia w tuzinach szeroko rozproszonych obszarów, wskazując że cała armada tych przedmiotów musiała być w powietrzu o tej samej porze.

W 1897 roku, kiedy ludzie widzieli rzeczywiste obiekty, opisali je oni jako będące w kształcie cygara lub będące dużymi ciemnymi formami z przymocowanymi światłami. Ale nocne obserwacje były wówczas dokładnie takie same jak są teraz: jasne światła z kolorowymi światłami błyskającymi wokół nich, często poruszające się w nieregularny sposób, ale widocznie kontrolowany. Jest możliwe, że sterowiec był niczym więcej niż przynętą ? przykrywką dla prawdziwej działalności, która miała miejsce w 1897 roku. Na pewno te przedmioty nie składały się z jednego lub dwóch niezdarnych balonów kręcących się po kraju.

Oczywiście wielka fala z 1897 roku miała wiele wspólnego z obserwacjami z 1968 roku. Krótko mówiąc, nic znaczącego się nie zmieniło.

Ostatnio wielki brytyjski autorytet, Charles H. Gibbs ? Smith, MA, FMA, stwierdził: ?Mówię jako historyk lotnictwa który specjalizuje się w okresie przed rokiem 1910, mogę powiedzieć z pewnością, że jedyne pojazdy powietrzne przenoszące pasażerów, które prawdopodobnie zostały zaobserwowane gdzieś w Ameryce Północnej w 1897 roku, były wolnymi sferycznymi balonami, jak również jest to bardzo wysoce nieprawdopodobne dla nich, żeby można je było pomylić z czymkolwiek innym. Żadna forma sterowca [ tzn., balon napędzany przez śmigła lotnicze] lub cięższa od powietrza maszyna latająca latała ? czy nawet mogłaby latać ? nie istniała wówczas w Ameryce.?

A więc jeśli nie w Ameryce to może Cesarstwo Rosyjskie?



Jak ustalił Gersztejn, wiele z tych obserwacji miało miejsce w tym samym czasie, jednak były one rozproszone po terenie Imperium. Większość z nich miała miejsce blisko zachodnich granic Cesarstwa Rosyjskiego, na terytorium dzisiejszej Polski. Relacje pochodziły jednak również z krajów bałtyckich, Mołdawii a także Moskwy.

Gazeta ?Swiet? w tych słowach opisywała incydent, który miał tam miejsce 17 marca 1892 roku:

?Słup światła skierowany był prosto ku ziemi formując stożkowaty snop promieni w kolorze ognia. Promienie były wycelowane w dół i zdawało się, że pochodzą z silnego reflektora, gdyż światło miało kształt stożka o bardzo wąskim czubku i szerokiej podstawie.

Źródło światła wydawało się znajdować na czubku stożka i było niezwykle jasne. Znajdowało się ponad chmurami na wysokości ćwierci odległości od występujących wówczas chmur a ziemią, 30-35 stopni nad horyzontem w kierunku zachód ? północny zachód.

Światło miało zmienną jasność, być może z racji chmur, które nadciągały z południowego zachodu. Była ona znaczna i dało się porównać ją do jasności lamp ulicznych. Punkt, z którego dochodziło światło nie poruszał się, zaś całe zjawisko widoczne było przez 20-25 minut."

Tyle o tym wydarzeniu. Inne informacje wspominają m.in. o promieniu światła, który wyłonił się zza horyzontu w czasie smoliście ?czarnej nocy?. Według opinii Moskiewskiego Obserwatorium Uniwersyteckiego w grę mogło wchodzić tu odbicie zorzy polarnej, jednak zdania są tutaj podzielone.

Większość obserwacji z XIX-wiecznej fali UFO miała miejsce na terenie dzisiejszej Polski, niedaleko granicy z Prusami. Według opinii wojskowych mogły być to balony wysyłane z terenu Prus. Świadkowie rzeczywiście porównywali te obiekty do balonów, nawet jeśli w grę wchodziły obserwacje podniebnych punktów światła. Nie dziwi to jednak, gdyż balony były jedynymi znanymi wówczas wykonanymi przez człowieka obiektami, które zdolne były do lotu. Wśród innych wydarzeń znajduje się m.in. obserwacja z Woroneża, z Tyflisu (Gruzja), gdzie obserwowano ?meteor w kształcie kuli? czy z Łomży, gdzie widziano inny ?powietrzny twór?.

Wśród innych obserwacji znajdowały się m.in. smugi, szpiczaste obiekty czy też ?podłużne ogniste ciała niebieskie z zaostrzonymi końcami.?

Znacznie bardziej interesujące jest jednak doniesienie o ?latającej machinie?, która obserwowana była przez żołnierzy i mieszkańców wsi leżącej niedaleko Łucka na Ukrainie. Obiekt widziany był co najmniej cztery razy w połowie marca 1892 roku. Poruszał się szybciej od ptaków oraz wyżej niż one. Ponadto nie wydawał z siebie żadnych dźwięków.

Magazyn ?Razwiedczik? donosił swym czytelnikom o jasnym metalicznym obiekcie obserwowanym w świetle dnia. Według chłopów, którzy obserwowali zjawisko, miał on kształt skrzyni, zaś żołnierze, którzy obserwowali go porównali go raczej do latającego stogu siana wskazując na jego stożkowaty kształt. W tym samym wydaniu pismo podaje szczegóły innej obserwacji, która miała miejsce niedaleko Rajgorodu na Ukrainie. Jeden z żołnierzy zaobserwował ?latający pojazd z kilkoma masztami?, który potem przyspieszył. Ponieważ zdarzenie miało miejsce 1 kwietnia jego raport u dowódcy potraktowany został jak primaaprilisowy żart.

Jakie były ówczesne teorie odnośnie obserwacji? Najpopularniejsza z nich wskazywała na urządzenia wojskowe testowane przez sąsiednie państwa. Kolejna z opcji mówiła o możliwych halucynacjach lub pomyłkach dokonywanych przez świadków. Jeden z generałów nazwał nawet falę obserwacji prasową prowokacją dodając, że chodziło o spadające gwiazdy.

Wielu krytyków wskazywało także na nadzwyczaj jasną Wenus, która tak samo, jak dziś, również w XIX wieku mogła być brana za niezidentyfikowany obiekt. Problemem w niektórych przypadkach pozostawało to, że świadkowie starali się odnosić szczegóły obserwacji do wyglądu Wenus. Poszukiwano także naturalnych wyjaśnień, takich jak zorze polarne, pioruny kuliste, balony pogodowe i wiele innych.

Nie wiadomo dziś, jak wiele obserwacji miało wówczas miejsce oraz jak bardzo trafne były relacje przywoływane przez ówczesną prasę. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że z XIX wieku pochodzi wiele innych ciekawych relacji o UFO, co każe nam zastanowić się nie tylko nad genezą zjawiska, jak też i daje nam ciekawy wgląd w historię zjawiska.



Lata 1908 -1914



Mniejsza fala sterowców wybuchła w 1905 roku. W środę 2 sierpnia 1905 roku, J. A. Jackson, ?dobrze znany mieszkaniec z Silshee,? znajdował się na zewnątrz o 1:30 rano kiedy jasne światło pojawiło się na niebie i zmierzało ku niemu. Zgodnie z relacją opublikowaną w wychodzących w Brawley, Kalifornia, News ( 4 sierpień, 1905):

?Patrzył on na to dokładnie dopóki za światłem nie pojawił się kształt sterowca, mającego najwidoczniej około 70 stóp długości z reflektorem z przodu oraz kilkoma innymi światłami na pokładzie. Tajemnicza maszyna wydawała się być napędzana jedynie przez skrzydła, unosiła się i opadała kiedy skrzydła trzepotały jak ogromny ptak. Najwidoczniej nie było żadnego przymocowanego balonu, jaki zazwyczaj dołączany jest do sterowców.

Rok 1908 przeniósł mniejsza falę do Tacomy, stan Waszyngton, oraz tego samego obszaru Puget Sound, który odegrał ważną rolę w ?mistyfikacji? z Maury Island? (Obserwacji, poprzedzającej o trzy dni Kennetha Arnolda) trzydzieści dziewięć lat później. W sobotę, 1 lutego 1908 roku, oraz ponownie następnej nocy pomiędzy godzinami 7 i 9, błyszczący czerwonawy obiekt ?dwa czy trzy razy tak jasny jak Jowisz? przeleciał ponad Kent, stan Waszyngton, oraz był widziany przez wielu. Niektórzy opisali go jako będący w kształcie cygara. Relacja w wychodzącym w Tacoma, Waszyngton, Daily Ledger ( 4 lutego 1908 roku) dodawała, ?Podczas tego samego tygodnia, w trakcie przejrzystych nocy, kolorowe światła manifestowały się na dużych wysokościach, a pewnego dnia rakieta została rozbita wysoko w powietrzu, to jest podkreślone.? Światło było obserwowane przez ludność wielu miast w czasie pokonywania swojej trasy. Niektóre gazety sugerowały, że był to tajny japoński pojazd jakiegoś rodzaju. (Wojna rosyjsko -?japońska miała miejsce trzy lata wcześniej, a ?Żółte Niebezpieczeństwo? było popularnym tematem rasowych bigotów na Zachodnim Wybrzeżu.)



Fala z 1909 roku:



Było, oczywiście, wiele obserwacji niezwykłych przedmiotów powietrznych pomiędzy 1897 a 1909 rokiem. Dziękując Luciusowi Farishowi za jego wysiłki oraz starania jego kolegów posiadamy imponująca próbkę tych wczesnych sprawozdań, ażeby z nimi pracować. Solidność kilku relacji prasowych może na pewno zostać zakwestionowana, ale ukartowane żarty dziennikarskie są całkowicie widoczne, przynajmniej dla kogoś, kto dorastał w branży dziennikarskiej.Późno w sierpniu, 1909 roku, rosyjski korespondent londyńskiego Daily Mail, włączył do dokumentacji przesyłkę o ?nieznanym kontrolowanym sterowcu? który pojawił się ponad miastem Reval, robiąc dwa szerokie okręgi zanim znikł w stronę Finlandii. Wydarzenie to miało spowodować wielkie podekscytowanie.

Wydarzenia z lat 1909, 1913, są kluczowe dla naszego całkowitego zrozumienia zjawiska. Dostarczają one ważnych związków w długim i zaplątanym łańcuchu, który próbujemy rozplątać. Te wczesne relacje są szczególnie znaczące, ponieważ zostały one opisane jako przedmioty ludzkiego zainteresowania oraz rutynowe historie dziennikarskie na długo przed pojawieniem się kontrowersji związanych z UFO lub też zanim jakikolwiek rząd zaczął je negować. Szwedzi byli całkowicie nieświadomi obserwacji do jakich doszło w Nowej Zelandii. A Amerykanie nie mogli słyszeć o innych grupach przypadków. Sceptyczne wytłumaczenia w postaci masowej histerii po prostu nie mogą się odnosić do tych wczesnych sprawozdań.

Obserwacje z 1910 roku:

?Trzy ogromne światła prawie jednakowych rozmiarów? pojawiły się ponad Huntington, Wirginia Zachodnia, wczesnego poranka w piątek 31 grudnia 1909 roku. Rolnik o nazwisku Joseph Green pomyślał, że one opadły na ziemię, ale gruntowne poszukiwania nie pozwoliły na odnalezienie jakiegokolwiek śladu po nich.

Potem o 9:00 rano w środowy poranek 12 stycznia, 1910 roku, tysiące ludzi widziało jakąś niezwykłą maszynę latającą przelatującą bezpośrednio ponad Chattanooga, Tennessee, na ogromnej wysokości. Terkotanie silnika było wyraźnie słyszalne. Tej samej nocy jakiś statek powietrzny przeleciał ponad Huntsville, Alabama, podróżując z dużą prędkością, zgodnie z relacjami.

O 11:00 rano następnego poranka ?biały balon sterowiec? ponownie pojawił się ponad Chattanooga, kierując się z południa na północ. Był widziany ponownie następnego dnia w południe, tym razem przybył z północy i kierował się na południowy wschód.



Rok 1913:



Był tylko jednym z ponownie odkrytych ostatnio lat fal UFO, z wszelkiego rodzaju dziwnymi przedmiotami relacjonowanymi na niebie.

Świętej pamięci Morris K. Jessup, zawodowy astrofizyk, był szczególnie zainteresowany relacjami o kulach ognia, kometach i meteorach oraz badał je szczegółowo. W jego książce Rocznik UFO, (1956 rok), opisał wiele z relacji o meteorach z 1955 roku i miał to do powiedzenia:

?Mamy przypływ kuli ognistych, skupiona została na nich niezwykła uwaga z powodu ich ilości, jasności, oraz intensywnego koloru zieleni niektórych z nich. Naprawdę, wydaje się istnieć coś nadzwyczajnego związanego z nimi...Do odnotowania, można stwierdzić że szkwał zielonych kul ognistych nie zapoczątkował się w Stanach Zjednoczonych, ale najwidoczniej w Szwecji [1946 rok]. To było kilka lat temu i generalnie przed największą intensywnością zainteresowania UFO lub spodkami. Uważa się, że są one rosyjskimi rakietami i pociskami; a do dzisiaj nie możemy udowodnić, że nie były one rosyjskie. W Stanach Zjednoczonych zielone kule ogniste wykonały swój debiut w Nowym Meksyku, przez co myślano że są związane z eksperymentami energii atomowej. Teraz, jednakże, rozpostarły się one ponad dużą częścią Ameryki Północnej i, szczerze, my nie wiemy, czym one są ani, dlaczego, ani skąd.?



Afryka Południowa:1914



W latach 1909 ? 1910 było o wiele więcej fal, ale nie możemy mieć nadziei na objęcie ich wszystkich tutaj. Rok 1913 również przyniósł serię ważnych obserwacji na całym świecie a europejski ufolog, Edgar Sievers, wykonał obszerne badanie masowych obserwacji UFO, które miały miejsce w 1914 roku od Cape Town do Pretorii. Potężne ?przednie światło? przedmiotu w kształcie cygara miało rzekomo rozpryskiwać się ponad równinami Afryki Południowej prawie każdej nocy w trakcie tego lata.

Wielu innych wczesnych badaczy UFO, większość z nich z daleko ponad średnią w edukacji oraz intelektualnej pojemności, doszło do podobnego negatywnego wniosku po długich i dokładnych badaniach. Kilku, takich jak Dr. Donald Menzel, astronom z Harvardu, uznali że ludzie widzieli coś i próbowali wyjaśnić zjawisko przy pomocy ograniczeń z ich własnych dyscyplin naukowych.



Lata 1933-1934



Szwedzki badacz Pan Ake Franzen, miał ostatnio przebrnąć przez sztokholmskie gazety z lat trzydziestych, spajając wiele fragmentów zapomnianej skandynawskiej fali z lat 1932 ? 38. Odkrył on więcej aniżeli dziewięćdziesiąt szczegółowych tak odległych sprawozdań, i przetłumaczył je nudno dla nas na angielski. Tworzą one wstrząsający obraz.

Począwszy od 1932 roku duże nie oznakowane samoloty zaczęły pojawiać się ponad północną Szwecją, Norwegią i Finlandią. Były one zawsze opisywane jako szare. Często pojawiały się podczas wściekłych zamieci i okrążały miasta, tory kolejowe, forty i statki na morzu. Bardzo często podczas krążenia te samoloty gasiły swoje silniki. Wiele opisów dotyczyło ogromnych, wielosilnikowych maszyn. Pewna grupa złożona z pięciu świadków deklarowała że widzieli ogromny samolot z ośmioma śmigłami. W kilku przypadkach, grupy złożone z trzech samolotów były obserwowane w tym samym czasie.

27 grudnia 1933 roku, nowojorski Times poświęcił prawie całą kolumnę na słyszalne pojawienie się ?tajemniczego samolotu? bezpośrednio ponad miastem Nowy Jork podczas srogiej śnieżycy.

Samoloty z 1933 roku nie były po prostu zdolne do działania w takich surowych warunkach pogodowych, nie jest również prawdopodobne żeby jakiś znany samolot mógł pozostać w górze przez pięć czy sześć godzin w zamieci. Ale ten jeden wydaje się że to uczynił. Nigdy nie został zidentyfikowany.

Miał miejsce podobny incydent ponad Londynem, Anglia, w lutym 1934 roku

Kiedy duży szary samolot zaczął krążyć nisko ponad norweskim frachtowcem Tordenskiold obok Tromso, Norwegia, we wtorek 23 stycznia 1934 roku, rzucił oślepiający promień światła na pokład statku ?rozświetlając go niczym światło dzienne.? Kapitan Sigvard Olsen powiedział że pilot był widoczny w oświetlonej kabinie i miał on na sobie kaptur i duże okulary czy gogle.

Znana część fali naprawdę zaczęła się poważnie w sobotę 6 stycznia, przy pomocy wielu równoczesnych obserwacji na terenie całej Szwecji. Były inne szczyty w poniedziałek, 8 stycznia; środę , 10 stycznia; sobotę 20 stycznia; niedzielę, 21 stycznia; wtorek, 23 stycznia; czwartek, 25 stycznia; wtorek, 6 lutego; oraz niedzielę 11 lutego. W lutym opublikowane sprawozdania zmniejszyły się gwałtownie, ponieważ władze wojskowe wyruszyły w obszary fal zaczęły dogłębne śledztwa.

Tak jak w przypadku fal z 1896-97 oraz 1909 roku, fala z 1934 roku prezentowała przypadkowe niskopoziomowe przeloty rozpoznawalnych przedmiotów oraz setki lotów świateł na dużych wysokościach wytwarzające pozornie inteligentne manewry. Tajemnicze samoloty były ?twardymi? obiektami, stanowiącymi ramę odniesienia dla liczniejszych ?miękkich? przedmiotów rozmieszczonych po wszystkich północnych wysokościach. Świadkowie widzieli i donieśli o określonych samolotach przenoszących czerwone, zielone i białe światła. Kiedy błyszczące czerwone, zielone, oraz białe światła były widziane na dużych wysokościach, przyjęto że były one przymocowane do lotniczych zjaw ukrytych przez odległość.



Lata 1941-1945



Pierwszy znany raport o "dziwnych światłach na niebie" pochodzi z września 1941 roku od załogi polskiego transatlantyku SS "Pułaski", który pełnił w czasie wojny służbę jako transportowiec dla wojska. W czasie rejsu z Dakaru do Suezu marynarz wachtowy Doroba dostrzegł w nocy kulę zielonkawego światła o rozmiarach połowy tarczy księżyca, utrzymującą się nieco na skos od dziobu i wyraźnie towarzyszącą statkowi. Brytyjski oficer łącznikowy, który wraz z Polakami przez ponad godzinę obserwował zjawisko, poinformował o tym wywiad wojskowy MI5, dodając, że na koniec "obiekt" skręcił gwałtownie i oddalił się z ogromną szybkością.

Z biegiem czasu przybywało wojennych doniesień o tajemniczych światłach, a lotnicy amerykańscy nadali im miano "foo fighter"

28 lutego 1942, tuż przed rozpoczęciem bitwy na Morzu Jawajskim z pokładu ciężkiego krążownika amerykańskiego USS "Houston" dostrzeżono znaczną ilość żółtawych rozbłysków, które oświetlały morze na wiele mil wokół. Nie wiadomo, jak długo trwało to zjawisko, bowiem krążownik wszedł zaraz do bitwy i otrzymał kilka trafień pociskami japońskimi, więc nikt na pokładzie nie śledził już zjawiska.

O godz. 10 rano 12 sierpnia 1942, podczas walk o Guadalcanal[4] amerykańscy żołnierze bazujący na wyspie Tulagi ogłosili alarm przeciwlotniczy, bowiem dostrzegli około 150 świateł, w grupach od 10 do 12, przesuwających się nad wyspą. Żołnierze byli przekonani, że mają do czynienia z bombardowaniem, ale nic takiego nie nastąpiło. Według raportu wywiadu wojskowego żołnierze twierdzili, że obiekty wyglądały jak metaliczne spłaszczone kule, lekko chwiejące się w locie i poruszające się szybciej niż ówczesne samoloty.

Podobne niewyjaśnione zjawiska obserwowane były na innych obszarach działań wojennych, także w Europie. W marcu 1945 magazyn "Times" donosił[5]: "Jeśli nie mamy do czynienia z mistyfikacją lub złudzeniem optycznym, to nasi piloci z pewnością mieli do czynienia z najdziwniejszą tajną bronią wroga, jaką kiedykolwiek napotkali. W ubiegłym tygodniu stacjonujący we Francji piloci dywizjonu nocnych myśliwców złożyli relację z całego ciągu dziwnych spotkań z kulami ognia, które od miesiąca towarzyszą im w lotach nad Niemcami. Nikt z nich nie był w stanie powiedzieć czego ? jego zdaniem ? owe kule ognia chciały dokonać. Piloci są zdania, że to nowa broń psychologiczna Niemców. Zgodnie z ich relacjami światła trzymały się bardzo blisko ich maszyn i towarzyszyły im na odcinku wielu mil, by w końcu przyspieszyć i zniknąć."



Lata 1946



10 czerwca 1946 roku, obiekty ?przypominające niemieckie bronie V? przeleciały ponad Finlandią. W ciągu kilku niecałych tygodni światła przypominające UFO, cylindryczne przedmioty oraz niezidentyfikowane uskrzydlone maszyny były widziane przez tysiące ludzi ponad Norwegią i Szwecją, a największa koncentracja miała miejsce w posępnej, rzadko zaludnionej północy kraju. Europejska prasa wyolbrzymiała historie. ?Rakiety widma? miały zastąpić lotnicze zjawy z 1934 roku. Były widziane ponad Grecją, daleko na południu, oraz ponad wzgórzami Szwajcarii, wijąc się fachowo przez doliny i kaniony. Były śledzone przez radary. Były fotografowane. (Jedna fotografia przypominająca smugę światła w kształcie strzały została wykonana w pobliżu Sztokholmu; była opublikowana w londyńskim Morning Post, 6 września, 1946 roku.)



16 sierpień 1966



Jeden godny uwagi wyjątek miał miejsce w czasie fali z 16 sierpnia 1966 roku, wtorkowa noc, w trakcie której tysiące ludzi w pięciu stanach zeznały o niezwykłych zjawiskach powietrznych.

Przez dokładne zbadanie geograficznych miejsc doniesionych obserwacji mających miejsce podczas tych fal, spotkaliśmy się z innym zagadkowym czynnikiem. Sprawozdania wydawały się skupiać w granicach określonych stanów. Na przykład, podczas fali z 16 sierpnia wystąpiły setki obserwacji w Arkansas. Wydawały się one być skoncentrowanymi na dwóch pasach przebiegających przez całą długość stanu od północy na południe. Lecz nie otrzymaliśmy pojedynczej relacji z sąsiednich stanów Oklahomy, Mississippi, Tennessee czy Luizjany tej nocy. Minnesota oraz Wisconsin, obydwa znajdujące się daleko na północ od Arkansas, uczestniczyły w tej samej fali. Ale większość obserwacji wydawała się być skoncentrowana na Minnesocie, a UFO sprawiały wrażenie ograniczających swoją działalność również w granicach politycznych tego stanu. Przypadkowa obserwacja została również zrelacjonowana tej nocy w odległym New Jersey, a kilka obserwacji zostało zrelacjonowanych w Południowej Dakocie, dokładnie przy granicy z Minnesotą.

Z pewnością, gdyby UFO były meteorami czy zjawiskami naturalnymi, zostałyby one również doniesione w przylegających stanach. Stanowe obserwacje nie są tak proste jak chcieliby to uważać sceptycy. Ponadto, przedmioty często pozostają przez godziny w jednym obszarze. W Fort Smith, Arkansas, dziennikarz John Garner zabrał swój mikrofon ze stacji radiowej KFSA na ulice i transmitował opisy dziwnych, wielokolorowych świateł które baraszkowały ponad miastem przez godziny, co obserwowały tłumy ludzi. Kolejny dziennikarz, Ken Bock z KDRS, Paragould, Arkansas, zrobił to samo tej nocy.



Sceptycy próbują wytłumaczyć z dala opublikowane historie o UFO twierdząc, że w rejonach fal powstaje masowa histeria oraz że każdy zaczyna widzieć przedmioty jak tylko zostanie upublicznionych kilka relacji. Jest to ewidentnie nieprawdziwe. Prawie wszystkie opublikowane sprawozdania z dni fali pojawiają się tego samego dnia. Nie ma żadnego zwlekania czasowego, żadnego wzrostu sprawozdań. Przypadkowe osoby w szeroko oddzielonych obszarach wszystkie widocznie dostrzegły nie identyfikowalne przedmioty tej samej nocy i sumiennie poinformowały swoją policję oraz gazety o obserwacjach, rzadko zdając sobie sprawę, że ktoś inny zobaczył coś tej samej nocy. Następnego dnia gazety w kilku regionach, czy nawet w kilku różnych stanach, przynoszą relacje. Fala przychodzi i odchodzi w ciągu jednego dnia. Nawet później, ludzie czytający ukazującą się w Arkansas Gazette nigdy nie dowiedzą się że inne tytuły w innych stanach zostały zapełnione sprawozdaniami o UFO tego samego dnia. Większość zwolenników UFO, liczących na siebie oraz dobranych przyjaciół kolekcjonujących wycinki prasowe, nigdy nie jest świadoma pełnego obszaru fali. Za wyjątkiem stowarzyszenia prasy północnoamerykańskiej, żadna usługa informacyjna nie wyznacza ludzi do ciągłego śledzenia tych kwestii i umieszczania ich w tabeli. Zatem podczas gdy sporadyczna obserwacja może być przesłana przez usługę serwisową, dane na temat ogólnej sytuacji są po prostu niedostępne.



Lata 1949-1950



Dlaczego Pentagon nadał w 1949 roku komisji zajmującej się UFO nazwę "Projekt Uraza" (Project Grudge)? Nigdy nie podano żadnego wytłumaczenia, ale może nie jest jeszcze za późno, aby zaproponować wyjaśnienie.

Od końca poprzedzającego roku amerykańscy wojskowi postanowili demonstracyjnie okazywać sceptycyzm wobec hipotezy o obecności statków pozaziemskich na terytorium Stanów Zjednoczonych. Jednak analiza tajnych, ujawnionych dzięki FOIA dokumentów świadczy o tym, że te osobliwe obiekty latające pojawiały się przede wszystkim w sąsiedztwie "czułych" instalacji, a mianowicie ośrodków badań i zakładów atomowych, do których w owym czasie mieli dostęp wyłącznie wojskowi. Jednostki badawcze i produkcyjne w Oak Ridge w stanie Tennessee, w Hanford w stanie Waszyngton, w Los Alamos i w Sandii w pobliżu Albuquerque w Nowym Meksyku, a także na terenach doświadczalnych w White Sands w pobliżu Alamagordo, nie mówiąc już o bazie bombowców atomowych w Roswell, stały się miejscem niezwykłych zjawisk. Wojskowi mieli uzasadnione powody do obaw. Tym można tłumaczyć dziwaczną nazwę wybraną dla komisji, która widocznie nie ogarniała tych wydarzeń... Ten epizod historii związanej z UFO był przez długi czas mało znany. Dostępne dziś dokumenty umożliwiają dokładne odtworzenie przebiegu wydarzeń.

Los Alamos, grudzień 1948 - luty 1949

W grudniu 1948 roku, a następnie przez pierwsze miesiące roku 1949 nad głównymi wojskowymi obiektami nuklearnymi w Nowym Meksyku i w Teksasie odnotowano całą serię niewytłumaczalnych zjawisk świetlnych. Służby techniczne Sił Powietrznych bazujące w Dayton (AMC), których częścią jest A TIC, gdzie mieści się również komisja zajmująca się badaniami UFO, nie wykazywały początkowo zainteresowania tymi zjawiskami. Ale z drugiej strony osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo na miejscu z trudem zachowywały zimną krew.

Wszystko zaczęło się 5 grudnia 1948 roku. W tym właśnie dniu piloci William Goade i Roger Carter, lecąc samolotem Sił Powietrznych C-47 (DC-3), zobaczyli w pobliżu Las Vegas, a po dwudziestu minutach w okolicy Albuquerque błysk jaskrawego zielonego światła. Unosiło się ono nad Sandią, wypisując na niebie paraboliczny tor. Goade i Carter sądzili początkowo, że jest to meteor lub raca, ale pół godziny później pilot samolotu rejsowego, który wylądował w Albuquerque, potwierdził, że zaobserwował to zjawisko w pobliżu Las Vegas, dodając istotny szczegół: widział, jak to zielone światło zmierzało w jego stronę, co zmusiło go do wykonania manewru zapobiegającego kolizji. W tym momencie błyszczący obiekt wykonał lot nurkowy w stronę ziemi i w ciągu kilku sekund zniknął, pozostawiając blado-zieloną smugę .

Podpułkownik Doyle Rees, odpowiedzialny za bezpieczeństwo bazy lotniczej Kirtland i członek OSI (lub AFOSI: Air Force Office oj Special Investigations -Biuro Sił Powietrznych do Spraw Specjalnego Śledztwa), działającego we wszystkich wojskowych bazach powietrznych, potraktował ten przypadek poważnie. Następnego dnia wszczął dochodzenie.

Zjawisko zaczęło się powtarzać. 8 grudnia dwaj oficerowie AFOSI wykonujący lot patrolowy nad Kirtland zobaczyli, że zmierza w ich kierunku jaskrawe zielone światło, znacznie bardziej intensywne i przewyższające wielkością światło racy. Trwało to nie dłużej niż dwie sekundy. W następnych dniach sygnalizowano inne nie zidentyfikowane światła nad Sandią w pobliżu Kirtland, gdzie mieściły się supertajne laboratoria pracujące nad bombą atomową. Analogiczne obserwacje odnotowano nad wytwarzającymi pluton przeznaczony dla bomb zakładami atomowymi w Hanford w stanie Waszyngton.

Coraz bardziej zaniepokojony Rees zwrócił się z prośbą o opinię do znanego specjalisty w dziedzinie meteorów, profesora Lincolna La Paza, dyrektora Instytutu Meteorytów i szefa wydziału matematyki i astronomii na uniwersytecie w Nowym Meksyku. La Paz pracował podczas wojny w White Sands i nadal wykonywał prace dla armii. 12 grudnia, przebywając w towarzystwie dwóch oficerów bazy w Kirtland, ujrzał zieloną "ognistą kulę" przecinającą niebo z jednego końca horyzontu na drugi. Zjawisko to zaobserwowali w tym samym czasie nieco dalej dwaj inspektorzy bezpieczeństwa jądrowego. La Pazowi udało się metodą triangulacji określić tor lotu obiektu. Doszedł do wniosku, że błyszczący obiekt przelatywał nad laboratorium w Los Alamos, największą świętością amerykańskich badań jądrowych, gdzie pod kierunkiem Roberta Oppenheimera wyprodukowano pierwsze bomby atomowe. Jednak zdaniem La Paza najbardziej zdumiewającym faktem był poziomy lot tej "kuli ognistej" na wysokości od 8 do 10 mil (od 12 do 16 km). Pozwoliło to ekspertowi na wyciągnięcie wniosku, że nie mógł to być meteor.

30 stycznia 1949 roku zjawisko to wystąpiło ponownie, tym razem w Roswell. Paruset świadków widziało, jak zielony "meteor" przeciął nagle niebo. Niektórzy przypuszczali, że mógł spaść w pobliżu . Profesor La Paz, któremu powierzono dochodzenie w tej sprawie, nie znalazł żadnej cząstki tego meteoru, ale po zapoznaniu się z kilkudziesięcioma relacjami odtworzył tor jego lotu. Wyniki znów były zdumiewające: obiekt pokonał odległość 143 mil (230 km) w prostej linii nad Teksasem i Nowym Meksykiem. Przypuszczalna wysokość wynosząca od 60000 do 40000 stóp (20000 do 13000 m) była wyjątkowo niewielka jak na meteory. Orientacyjna prędkość: 25000-50000 mil/godz. (40000-80000 km/godz.). Na tej wysokości i przy tej prędkości meteor powinien wytworzyć falę uderzeniową Macha, jednak świadkowie niczego nie słyszeli. Zdaniem La Paza mógł to być wyłącznie nieznany obiekt latający.

17 lutego zwołano w Los Alamos "konferencję poświęconą zjawiskom powietrznym" z udziałem kompetentnych uczonych i wojskowych. Przebieg dyskusji na konferencji jest znany dzięki sprawozdaniu pułkownika Reesa wysłanemu 23 maja do generała Carolla kierującego specjalnym dochodzeniem w Waszyngtonie. Notatka odtwarza cały przebieg sprawy "zielonych kul ognistych". Tego dnia obecni byli w Los Alamos przedstawiciele 4. armii, jednostki "specjalnego uzbrojenia", uniwersytetu w Nowym Meksyku, FBI, Komisji Energii Atomowej, uniwersytetu w Kalifornii, Rady Naukowej Sił Powietrznych, wydziału badań geofizycznych AMC i Biura do Spraw Specjalnego Dochodzenia Sił Powietrznych. Zaproszona do udziału "Komisja Uraza" nie raczyła delegować swojego przedstawiciela!

A oto jak pułkownik Rees relacjonuje swojemu zwierzchnikowi wyniki obrad:

Nie zaproponowano żadnego logicznego wyjaśnienia pochodzenia zielonych kul ognistych. Ustalono jednak, że zjawiska te są raczej autentyczne i że należy je badać w sposób naukowy. Uznano ponadto, że natarczywość, zjaką te niewytłumaczalne zjawiska pojawiają się w pobliżu czułych instalacji, jest niepokojąca .

Rees nie przytacza końcowego raportu (siódmego!), jaki właśnie otrzymał od Lincolna La Paza. Dokument ten z dnia 23 maja 1950 roku wymienia wszystkie charakterystyki odróżniające "kule ogniste" od meteorów: tor, wysokość, prędkość, bezdźwięczność, jasność, barwa, długotrwałość itd. Analiza La Paza eliminuje praktycznie hipotezę o meteorach. Uczony dopuszcza możliwość pojazdów radzieckich, ale nie wyklucza wersji aparatów pozaziemskich.

Zagadka "zielonych kul ognistych" nigdy nie została rozwiązana. Ale było w tych latach niemało innych tajemniczych zjawisk, które mobilizowały służby bezpieczeństwa Amerykańskich Sił Powietrznych.

Camp Hood, marzec - kwiecień 1949

W 1949 roku amerykańską broń jądrową magazynowano między innymi na supertajnym terenie wojskowym Camp Hood w Killeen w Teksasie. Tutaj pierwsze przypadki zagadkowych wizyt zaczęto odnotowywać od 6 marca. Zameldował o nich w notatce z dnia 22 marca agent FBI przydzielony do najbliżej położonego od bazy miasta San Antonio:

6 marca 1949 roku około godziny 19.33 w odległości około pół mili od bazy w Killeen, w strefie "instalacji o szczególnym znaczeniu" Camp Hood (Teksas) zauważono racę. Drugą racę dostrzeżono 7 marca o godzinie 1.45 w nocy w odległości około trzech mil od bazy. Od tej pory panuje opinia, że "race" w pobliżu Killeen podobne są do już zaobserwowanych zjawisk w okolicach Los Alamos i bazy Sandia, w pobliżu Camp Hood są to jednak pierwsze tego rodzaju obserwacje .

Przez następne trzy miesiące światła i błyszczące kule pojawiały się nad Camp Hood bez przerwy, niektóre bardzo blisko ziemi i obserwatorów: strażników, patroli ochrony bazy. 6 marca wojskowi zaobserwowali na horyzoncie błysk błękitnawego światła, po dwudziestu minutach białe światło z pomarańczowym ogonem, a następnie inne, tym razem bladobłękitne. W końcu nastąpił silny wybuch światła, przypominający efekt "lampy błyskowej" . 30 marca żołnierz pełniący służbę na wschód od bazy widział, jak nad pasem startowym przelatywała czerwona kula ognista.

Najbardziej spektakularna seria przypadków miała miejsce 27 kwietnia. O godzinie 21.20 dwaj żołnierze, pełniący służbę na południowy wschód od Killeen, zaobserwowali pojawienie się kilka kroków od nich i około dwóch metrów nad ziemią migocącego fioletowego światła o średnicy około czterech centymetrów. Maleńkie światło pozostawało przez minutę w bezruchu, a następnie oddaliło się i zniknęło między gałęziami drzew. Kilka chwil później w odległości trzech kilometrów od tego miejsca inni żołnierze ujrzeli błyszczące światło o średnicy dziesięciu centymetrów. Miało z tyłu coś w rodzaju przyczepionego "metalicznego" stożka wielkości pięciu do dziesięciu centymetrów. Obiekt zbliżał się dość szybko w ich kierunku, lecąc poziomo, i nagle zniknął. Dwanaście minut później w innym sektorze bazy leciało zygzakiem białe światło. Obserwacje następowały jedna po drugiej. Napływały meldunki o zwartych szykach tych zagadkowych świateł, aż do dziesięciu w jednym. Dla osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo 4. armii był to niewątpliwie powód do zdenerwowania...

Te zagadkowe błyszczące kule mogą się kojarzyć z nie mniej osobliwymi Joo-fighterami zaobserwowanymi w czasie drugiej wojny światowej i z przygodą pilota George'a Gormana, który trzy miesiące wcześniej stoczył prawdziwą walkę powietrzną z błyszczącą białą kulą o średnicy sześciu-ośmiu cali (15-20 cm). Badacze wojskowi doszli w owym czasie do wniosku, że chodziło o balon. A mimo to przypadek ten figuruje w ściśle tajnym raporcie sztabu z dnia 10 grudnia 1948 roku (patrz: rozdział 3).

Wobec dalszego pojawiania się zjawisk świetlnych odpowiedzialne organy 4. armii opracowały w maju 1949 roku plan wzmożonej ochrony bazy w Killeen i zwróciły się do dowództwa Sił Powietrznych o środki niezbędne do jego realizacji. Spotkały się niestety z odmową.

Obserwacje trwały jednak do sierpnia. 6 czerwca dwa punkty kontrolne zasygnalizowały pomarańczowe światło znacznie większych rozmiarów od poprzednich (od 10 do 20 m średnicy), zawieszone na wysokości ponad 1,5 km. Po trzech minutach zagadkowe światło przesunęło się, a następnie rozsypało na cząstki .

Wysokie czynniki wyraźnie bardziej interesowały się

zielonymi kulami ognistymi w Nowym Meksyku niż tym, co działo się w bazie Killeen. Z inicjatywy wybitnych uczonych, takich jak geofizyk Joseph Kaplan, doradca Sił Powietrznych, profesorowie Norris Bradbury i Edward Teller ("ojciec" bomby wodorowej) z uniwersytetu w Kalifornii, którzy uczestniczyli w spotkaniu w Los Alamos, powstał plan wzmożonej obserwacji Project Twinkle ("Plan Migotanie"). Poczynając od lutego 1950 roku plan wdrażany był przez rok na terenach, na których odnotowano największą liczbę niewytłumaczalnych zjawisk, między innymi w bazie Holloman w White Sands. Plan realizowano pod nadzorem laboratorium badawczego Sił Powietrznych w Cambridge w stanie Ohio. Czy może wreszcie uda się zdobyć naukowe dowody istnienia UFO? Niestety, z powodu braku odpowiednich środków plan zakończył się niepowodzeniem. Zapisy uzyskane za pomocą precyzyjnej aparatury uznano za niewystarczające do wyciągnięcia ostatecznych wniosków. W końcowym raporcie z dnia 27 listopada 1951 roku doktor Kaplan orzekł: "zielone kule ogniste" są zjawiskiem naturalnym. Ale jeden z załączonych do raportu dokumentów, list do AMC z dnia 15 września 1950 roku, zawiera ciekawe zdanie: "Nie ulega wątpliwości, że należy uznać za znamienny fakt, iż kule ogniste znikają z chwilą zorganizowania systematycznego nadzoru na miejscu".

Niewytłumaczalne zjawiska świetlne stały się wprawdzie rzadsze, ale trwały nadal. Występowały jeszcze w roku 1951, między innymi nad Los Alamos. W tym wypadku były to wyłącznie zielone kule. Do raportu włączono zeznania majora Edwarda Doty'ego z bazy Hollori1an. Opisuje w nich obserwację pewnego żołnierza odbywającego służbę w eksperymentalnej jednostce radarowej, dokonaną 9 lipca o godzinie 22.30 w pobliżu Corony: czerwona kula świetlna w przybliżeniu wielkości księżyca w pełni, znajdująca się nieco ponad horyzontem, opadała powoli przez 30 sekund, a następnie zniknęła bezgłośnie za drzewami.

Negatywne wnioski raportu "Komisji Uraza" zostały zakwestionowane w 1956 roku przez fizyka z marynarki wojennej Bruce'a Maccabee . Jego zdaniem dostępne obecnie archiwa komisji "Błękitna Księga" świadczą o tym, że autor raportu, doktor Elterman, pominął milczeniem istotne zapisy. Na przykład Maccabee znalazł w tych archiwach raport z dnia 13 lipca 1950 roku w sprawie obserwacji dokonanych w blasku dnia, 27 kwietnia i 24 maja, przez personel Towarzystwa Land-Air Inc., zarejestrowanych za pomocą specjalnych kamer fototeodolitowych firmy Ascania. Fakt ten został w raporcie pominięty. Gdy kapitan Edward Ruppelt, któremu pod koniec 1951 roku powierzono nadzór nad komisją dochodzeniową, dowiedział się o istnieniu tych filmów, udał się w 1952 roku do Holloman w celu zapoznania się z nimi. Nie udało się jednak ich odnaleźć. Zdaniem Bruce'a Maccabee jest to ewidentny przypadek ukrywania naukowych materiałów znajdujących się w posiadaniu laboratorium badawczego w Cambridge, w którym niewątpliwie już od dawna była znana sprawa UFO. Interesujący szczegół: średnica UFO -około dziesięciu metrów -pokrywa się ze średnicą innego obiektu latającego, zaobserwowanego rok wcześniej także w White Sands przez fizyka, o którym dziś wiadomo, że w 1947 roku wypuszczał balony Mogul: jest to profesor Charles Moore. Miał on możliwość obserwowania UFO za pomocą teodolitu. Jego raport również znajduje się w oficjalnych materiałach "dossier UFO".

Ośrodek atomowy w Los Alamos był następnie miejscem innych obserwacji. Astronom Allen Hynek, wówczas doradca naukowy Sił Powietrznych, w swojej książce The Rynek UFO Report ("Raport Hyneka o UFO") opisuje dokładnie przypadek, który wydarzył się 29 lipca 1952 roku. Szczegółowy raport o tym zdarzeniu złożyło pięciu świadków. Pierwszy z nich, pracownik naukowy, zobaczył o godzinie 10.00 biały obiekt, który obracał się wokół własnej osi. Po pięciu minutach nadleciały myśliwce odrzutowe z bazy Kirtland. Inny pracownik laboratorium dostrzegł w tym samym czasie biały obiekt, większy od samolotu, lecący w linii prostej na wysokości około 1000 m i pozostawiający za sobą gęstą smugę. Inni świadkowie zauważyli interesujący pojazd o jajowatym kształcie. Jeden ze świadków obserwował go przez lornetkę i widział, jak znika za górami. Jeszcze inny dostrzegł niesione przez wiatr spalone papiery. UFO nie leciało zgodnie z kierunkiem wiatru, ale mimo to komisja "Błękitna Księga" stanęła na stanowisku, że chodzi "najprawdopodobniej" o papiery niesione przez wiatr. Zdaniem Hyneka cała sprawa stanowi doskonałą ilustrację "teorematu Sił Powietrznych": nie może to istnieć, więc nie istnieje.

Oak Ridge, czerwiec 1949 - październik 1950

Jeśli wierzyć archiwom FBI, początkiem licznych obserwacji dokonanych w Oak Ridge, jednym z głównych amerykańskich ośrodków atomowych, był dzień 19 czerwca 1949 roku. Na przykład w raporcie z dnia 20 października 1950 roku przytacza się meldunki personelu służby bezpieczeństwa Komisji Energii Atomowej, która kieruje ośrodkiem:

Państwo Anderson oświadczyli o godzinie 19.00, że 19 czerwca około godziny 12.00 widzieli trzy nie zidentyfikowane obiekty lecące z południowego zachodu w kierunku Oak Ridge w stanie Tennessee. Twierdzili, że dwa obiekty miały kształt kwadratu, trzeci zaś był okrągły i poruszał się albo pomiędzy kwadratowymi, albo nieco wyżej. Pierwsze dwa były płaskie i elastyczne; okrągły obiekt był również płaski, ale nie sprawiał wrażenia elastycznego. Leciały bezgłośnie przez 10 do 15 minut w kierunku północno-zachodnim. Pogoda była jasna i bezwietrzna. Inny świadek, pani White, potwierdziła tę obserwację. Wymienieni świadkowie cieszą się dobrą opinią i zasługują na zaufanie.

W powszechnie dostępnych archiwach FBI znajduje się aż 80 stron dokumentów dotyczących fali obserwacji w Oak Ridge w latach 1949 i 1950. Podobnie jak w przypadku Camp Hood niektóre z nich są zaskakujące. Na przykład 15 października 1950 roku około godziny 15.20 agent służby bezpieczeństwa AEC Edward Rymer ujrzał coś, co w pierwszej chwili wziął za samolot lecący na wysokości 4000-5000 m. Za obiektem ciągnęła się smuga długości około 400 m. Obiekt zaczął obniżać lot w sposób kontrolowany, prawie pionowo, wolniej niż jest to w stanie zrobić samolot. Następnie przybrał kształt dużej piłki, za którą ciągnęła się błyszcząca smuga tej samej wielkości. Obiekt przeszedł potem do lotu poziomego, równoległego do horyzontu, zwolnił i przeleciał w odległości około 70 m od Rymera oraz innego zatrzymanego przez niego świadka. Ponieważ pojazd wciąż zwalniał i zaczął poruszać się z prędkością mniejszą od szybkości człowieka, Rymer próbował zbliżyć się do niego. Kiedy jednak znalazł się w odległości poniżej 20 m, obiekt skierował się na południowy wschód na wysokości zaledwie dwóch metrów nad ziemią, wykonując "prawie mechanicznie" manewr pozwalający mu przelecieć nad ogrodzeniem wysokości trzech metrów, a następnie nad wierzbą i przewodami telefonicznymi. Zwiększył wysokość i szybkość nad wzgórzem w odległości półtora kilometra od miejsca spotkania. Ten sam świadek podaje dodatkowe szczegóły na temat nieprawdopodobnego wyglądu pojazdu, na przykład "ogona", który sprawiał wrażenie, że składa się z kilku części, emitował słabe pulsujące światło barwy błękitno-szarej i lekko kołysał się na wietrze. Inną zdumiewającą cechą tego obiektu był fakt, że jak gdyby zmniejszał się w miarę zbliżania, zwiększał zaś, oddalając się.

Spotykając się z tego rodzaju przypadkiem, trudno nie wspomnieć sugestii o psychicznym manipulowaniu świadkami. W każdym razie Edward Rymer musiał być pod ogromnym wrażeniem swojej przygody, skoro zdecydował się na jej opis, narażając się na śmieszność, a nawet ryzykując utratę stanowiska agenta służb bezpieczeństwa.

Powyższe obserwacje, podobnie jak sygnały z Killeen, musiały wzbudzić niepokój władz. Stąd liczne notatki FBI. Raport z dnia 21 października 1950 roku podsumowuje problem w następujący sposób:

Wygląda na to, że opinie sprowadzają się do trzech kategorii wyjaśnień. Pierwsza przychyla się do wersji zjawisk fizycznych, które należy tłumaczyć naukowo; druga podtrzymuje wersję o obiektach doświadczalnych (niewiadomego pochodzenia) sterowanych elektronicznie,. trzecie wyjaśnienie zbliżone jest do drugiego, zakłada jednak ponadto, że może tu również chodzić o chęć demoralizacji i nękania. Odrzuca się na ogól koncepcję zjawisk ze sfery fantastyki naukowej.

Nie jest wykluczone, że w tym "nękaniu" można dopatrywać się dość prostego przesłania, które dałoby się odczytać następująco: "Możemy zrobić z wami, ludźmi, co nam się żywnie podoba, i obserwujemy z bliska wasze tajemnice atomowe...". Powyższe przypuszczenie należałoby adresować przede wszystkim do tych, którzy w grudniu 1948 roku nadali komisji badawczej nazwę "uraza"...

Epizod z "Komisją Uraza" stanowi jedynie mało znaczący etap w długiej już historii UFO. Pod wpływem napływających w 1950 roku relacji o dokonanych obserwacjach sztab zdecydował się na reaktywowanie pogrążonej w letargu komisji. Nowy szef Wywiadu Powietrznego w Pentagonie, generał Samford, który zastąpił na tym stanowisku generała Cabella, wpadł w furię, kiedy dowiedział się o bezczynności komisji i wydał rozkaz natychmiastowego wznowienia jej pracy. I wówczas wkracza na scenę młody porucznik Edward Ruppelt, któremu szefostwo ATIC powierza to zadanie. W ciągu dwóch lat Ruppelt nadał badaniom komisji niesamowity impuls.



Część II
Ostatnio zmieniony czw lis 15, 2012 6:07 pm przez UFOWORLDNEWS, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
azor
Homo Infranius Alfa
Posty: 2463
Rejestracja: wt cze 19, 2007 9:45 pm
Kontakt:

Re: Aspekty kształtów UFO obserwowanych na przestrzeni lat

Post autor: azor »

Bardzo interesująca lektura ;) Czytając pierwszą część zauważyłem pewne daty 1892 oraz 1913 to fale UFO. W moim archiwum tego roku znalazły się trzy obserwacje z Podkarpacia z tymi właśnie datami. Być moze ''zjawisko'' obserwowane 17 marca w Rosji 1892 roku było tym samym jakie obserwowano w okolicy Jarosławia w kwietniu 1892 roku opis poniżej.







Źródło: "Czas" z 20 kwietnia 1892



‘’W Przemyślu obserwowano w ubiegłą sobotę w nocy punkt świetlany, który się ukazał nad Jarosławiem, w stronie północno-wschodniej. Punkt ten świetlany miał kształt kuli, wyrzucającej ze siebie to ku górze, to ku dołowi snopy światła o blasku elektrycznym, formy stożkowatej. Za pomocą dalekowidza, nadzwyczaj ostrego i dokładnego, przekonano się, iż punkt świetlany nie był ani płanetą, ani kometą, ani meteorem, ponieważ zawieszony w przestworzu, w wysokości około 600 metrów nad ziemią, krążył ruchem miarowym w promieniu 4 do 5 kilometrowym. Wypada zatem z tych objawów wnioskować, że był to balon, z którego przy świetle elektrycznem czyniono próby nocnego badania.''



Kolejny rok 1913 i kolejna fala i znów dwie obserwacje z Rzeszowa z 20 marca 1913 ( obserwacja balonu z ludźmi na nim) Dodam obserwacja wieczorna jak na lot balonem chyba zbyt ryzykowana.

Druga 11 lipca 1913 obserwacja kuli światła emitująca świetlne snopy na koszary oraz sąd w Rzeszowie.



Jedno mnie tylko zastanawia obserwacje dziennych ''sterowców/balonów'' ? Gdyby inteligencja kryjąca sie za nimi ukazała ''prawdziwy'''wygląd nie koniecznie ''spodków'' ludzie mogli by przeżyć szok dosłownie. Moze była to powolna lekcja oswajania, która trwa do dziś ? A czas nie ma tu żadnego znaczenia chyba, że dla nas ?
Awatar użytkownika
Arek 1973
Homo Infranius Alfa
Posty: 2940
Rejestracja: śr paź 29, 2008 6:13 am
Kontakt:

Re: Aspekty kształtów UFO obserwowanych na przestrzeni lat

Post autor: Arek 1973 »

Ja jestem przekonany że ostatnie lata IIwś zawierają sporą część przypadków gdzie były obserwowane niemieckie "brzęczyki" lub inne cudaczne eksperymenty, między innymi puszczane balony zawierające metalowe opiłki które miały zakłócić aparaturę samolotów nieprzyjaciela. Skutek wprawdzie mizerny ale nie o to chodzi. Obserwacje takich balonów na pewno pozwoliły statystyce pojechać w górę
"Jestem fanem nauki ale nie jej ślepym wyznawcą"
 
<a href="https://www.facebook.com/arek.czaja">ht ... k.czaja</a>
Awatar użytkownika
arek
Homo Infranius Alfa
Posty: 2146
Rejestracja: śr mar 08, 2006 9:55 am
Kontakt:

Re: Aspekty kształtów UFO obserwowanych na przestrzeni lat

Post autor: arek »

Zapewne uwierzylbym ,że nazi - ufo to mit IIWŚ gdyby nie pewna sprawa ,a jest to jedna z wielu .

Niejaki pan Ebb (Epp ?),mjr lotnictwa Luftwaffe zaprojektował około 40 roku latający dysk ,zrobił makietę pochwalił sie przed władzami .Dysk był wyposażony w kilka silników ,małych wentylatorów i jedno duże śmigło średnicy dysku .Wykorzystywał efekt Connandy (przywierania cząstek do powierzchni wzdłuż których przepływa powietrze i w efekcie podciśnienia unoszącego go do góry).

I jego pomysł ,rzekomo ,nikogo nie zainteresował .

I teraz sobie wyobraźcie jego zdziwienie gdy ,jego koledzy ,inni piloci ,zaczęli mu mówić o tym ,że w okolicach Pragi ,widzieli latające spodki .A ,że jedyną konstrukcje spodków jaka znali była konstrukcja Ebba ,więc mu o tym powiedzieli .

I pan Ebb ,wziął urlop, oczywiście podanie ,itd. i wybrał się do Pragi . Gdzieś w okolicach Sudetów faktycznie zobaczył latający spodek ,zrobił mu zdjęcie . Niestety ,w Pradze był chyba tylko kilkanaście godzin i nic nie wskórał ,a jego walka o opatentowanie konstrukcji ,została zdyskredytowana i olana przez władze .

Spodek na zdjęciu oczywiście jest inny niż zaprojektowany przez Ebba ,niemniej mamy tu logiczną kontynuację zdarzeń ,opowieść która nie jest zawieszona i oderwana od rzeczywistości .

Jego wypowiedź można znaleźć na filmie jaki rozpowszechniało NOLPRESS "UFO- tajemnice III Rzeszy"
Ostatnio zmieniony sob lis 17, 2012 7:49 am przez arek, łącznie zmieniany 1 raz.
<a href="http://www.wmgu-olsztyn.prv.pl">wmgu-olsztyn.prv.pl</a>
Awatar użytkownika
Arek 1973
Homo Infranius Alfa
Posty: 2940
Rejestracja: śr paź 29, 2008 6:13 am
Kontakt:

Re: Aspekty kształtów UFO obserwowanych na przestrzeni lat

Post autor: Arek 1973 »

Arku , jeżeli interesuje cię co Epp sam o swoich wynalazkach myślał to zarzyj do tego tematu:



http://www.paranormalne.eu/forum/index.php...=639&st=120



Na stronie 7 , post 131 dałem linka do jego książki w necie i parę informacji o tym co on twierdził na ten temat.



Dzisiaj z powodu pogody do d... spędziłem czas w bibliotece, przeglądając książkę "Wojna na wschodzie" natknąłem się na ruskie dziwadztwa typu : "można się nabrać że to ufo"



Takie balony wypuszczano gdy bombowce nieprzyjaciela nadlatywały nad Moskwę, ich zadaniem było zmusić nieprzyjaciela do zwiększenia wysokości przez co bombardowanie było mniej celne





http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/...af528df174.html



http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/...1e402a61cb.html
Ostatnio zmieniony sob lis 17, 2012 9:07 pm przez Arek 1973, łącznie zmieniany 1 raz.
"Jestem fanem nauki ale nie jej ślepym wyznawcą"
 
<a href="https://www.facebook.com/arek.czaja">ht ... k.czaja</a>
Awatar użytkownika
arek
Homo Infranius Alfa
Posty: 2146
Rejestracja: śr mar 08, 2006 9:55 am
Kontakt:

Re: Aspekty kształtów UFO obserwowanych na przestrzeni lat

Post autor: arek »

[ external image ]



To własnie to zdjęcie z Pragi ,zrobione w lutym 45 roku ? przy czym wyszło tylko jedno ,natomiast wypuszczenie pojedyńczego balonu jest bez sensu ,zreszta Praga wyzwoliła sie sama,więc interpretacja tego obiektu jako balonu jest błędna (nie było potrzeby bombardowania) .

I jak się wydaje tu jest różnica ,Epp próbował zastosować napęd tradycyjny ,(odpychanie powietrza śmigłem) natomiast haunebu prawdopodobnie używała juz techniki antygrawitacyjnej.

Dysk z punktu widzenia napędu tradycyjnego(aerodynamicznego) to porażka ,podobnie z konstukcją szkieletu ,itp.

Należałoby tez przypomnieć o AVRO ten który zbudowano to niewypał ,ale mało kto o tym wie że przetestowano inny silnik do niego i parametry całego zespołu nabrałyby innego wymiaru ,ale w tym momencie program ucięto .Drugi silnik był jedynie raz wypróbowany na hamowni .

i zostało nam po tym pomysle Eppa jedynie to:



[ external image ]



<iframe width="560" height="315" src="http://www.youtube.com/embed/q4-jLEoOCCI" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>



<iframe width="560" height="315" src="http://www.youtube.com/embed/L75ESD9PBOw" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>



<iframe width="420" height="315" src="http://www.youtube.com/embed/qvxfo5oGaPA" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>



itp.

natomiat balony przeciwlotnicze były duże miały podwieszone bardzo często sieci .I raczej za ufo nikt ich nie brał.
Ostatnio zmieniony ndz lis 18, 2012 7:29 am przez arek, łącznie zmieniany 1 raz.
<a href="http://www.wmgu-olsztyn.prv.pl">wmgu-olsztyn.prv.pl</a>
Awatar użytkownika
azor
Homo Infranius Alfa
Posty: 2463
Rejestracja: wt cze 19, 2007 9:45 pm
Kontakt:

Re: Aspekty kształtów UFO obserwowanych na przestrzeni lat

Post autor: azor »

Ta archiwalna rzekomo ''autentyczna'' fotka jest marnej jakości aby w ogóle można było mówić o jakimś ''pojeździe'' ...



[quote name='Arek 1973' post='101608' date='17 listopad 2012 - 23:06']Arku , jeżeli interesuje cię co Epp sam o swoich wynalazkach myślał to zarzyj do tego tematu:



http://www.paranormalne.eu/forum/index.php...=639&st=120



Na stronie 7 , post 131 dałem linka do jego książki w necie i parę informacji o tym co on twierdził na ten temat.



Dzisiaj z powodu pogody do d... spędziłem czas w bibliotece, przeglądając książkę "Wojna na wschodzie" natknąłem się na ruskie dziwadztwa typu : "można się nabrać że to ufo"



Takie balony wypuszczano gdy bombowce nieprzyjaciela nadlatywały nad Moskwę, ich zadaniem było zmusić nieprzyjaciela do zwiększenia wysokości przez co bombardowanie było mniej celne





http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/...af528df174.html



http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/...1e402a61cb.html[/quote]





Arku chyba nie sądzisz, że piloci brali je za Foo Fighters, które daleko odbiegały od balonów :NotDoneCare:
Awatar użytkownika
Arek 1973
Homo Infranius Alfa
Posty: 2940
Rejestracja: śr paź 29, 2008 6:13 am
Kontakt:

Re: Aspekty kształtów UFO obserwowanych na przestrzeni lat

Post autor: Arek 1973 »

Dlaczego nie???,



cytat z innego tematu:
Jednym z nazistowskich wynalazków był tak zwany "żółw" (Die “Schildkröte”), składał się z rurek zawierającychlampy mikrofalowe które miały za zadanie wyłączyć elektryczny zapłon nieprzyjacielskich samolotów. Wg. źródeł te obiekty miały być budowane w Wiedniu.

Wendell C. Stevens, amerykański pilot opisuje je jako obiekty które zbliżały się do samolotu na odległość nawet 5 m. gdzie pozostawały i nie udawało się im uciec poprzez manewry itp.



http://www.kheichhorn.de/html/body_schildkroete.html





Inną bronią były tak zwane "bańki mydlane", były to balony wypełnione metalowymi opiłkami. Ich zadaniem było mylić nieprzyjacielski radar samolotu. Ich skuteczność były minimalna, raczej wpływała tylko na psychikę samych lotników.

Na pewno miały też swój wkład w póżniejsze relacje o "foo-fighter-ach"


Także te ruskie balony mogły być brane za ufo.

Oczywiście nie przez osoby które wiedziały co to za cudo , ale przez osoby które np. znajdowały się w pewnej odległości i nie wiedziały do czego takie coś służy,,,,,,dzisiaj chińskie latarynki także wzbudzają wyobrażnię ludzi którzy nie znają źródła ich pochodzenia....



Czy były także wysyłane nad Pragą tego ja nie wiem, ale te zdjęcia Eppa są interesujące,,,,,, jak jeszcze dobrze pamiętam zrobił ich dwa.....Jedno dał już Arek, drugie to te:



http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/...10b994aadd.html



i jego powiększenie:

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/...6e43f001f1.html
"Jestem fanem nauki ale nie jej ślepym wyznawcą"
 
<a href="https://www.facebook.com/arek.czaja">ht ... k.czaja</a>
Awatar użytkownika
azor
Homo Infranius Alfa
Posty: 2463
Rejestracja: wt cze 19, 2007 9:45 pm
Kontakt:

Re: Aspekty kształtów UFO obserwowanych na przestrzeni lat

Post autor: azor »

A balonami były też obiekty, które śmigały pomiędzy samolotami lub do których strzelano, ale kule nic im nie robiły ? Mam np. obserwacje z 1944 roku z okolic Czudca pod Rzeszowem choc obiekt/zjawisko znajdowało siew rejonie Nockowej. W czasie działań frontowych zauważono czerwoną obracającą się kule światła lecącą w kierunku N idealnie prosto. Balon ? Bardzo w to wątpię...
Awatar użytkownika
UFOWORLDNEWS
Weteran Infranin
Posty: 1363
Rejestracja: śr sty 28, 2009 2:27 pm
Kontakt:

Re: Aspekty kształtów UFO obserwowanych na przestrzeni lat

Post autor: UFOWORLDNEWS »

Pragnę zwrócić uwagę , że temat nie dotyczy haunebu vril v-7 itd...... ]:->
ODPOWIEDZ

Wróć do „HISTORIA SPOTKAŃ Z UFO”