Gdy świetliste postacie pomagają ludziom

Siła naszego umysłu, czyli telekineza, lewitacja etc.
Awatar użytkownika
Arek 1973
Homo Infranius Alfa
Posty: 2940
Rejestracja: śr paź 29, 2008 6:13 am
Kontakt:

Gdy świetliste postacie pomagają ludziom

Post autor: Arek 1973 »

Henry Hugh Stoker był człowiekiem znanym i lubianym, grał w tenisa i krokieta, był także znanym aktorem. W 1916r podczas wojny był komendantem łodzi podwodnej "AE2" która dostała się w ręce przeciwnika, Stoker dostał się do tureckiej niewoli skąd po krótkim czasie udaje mu się zbiec. Wraz z dwoma współwiężniami udaje się w  480-kilometrową pieszą drogę bez jedzenia i w ubraniach więziennych. Po 11-tu  dniach zbiegowie są  u końca sił, przedzierają się poprzez góry w kierunku wybrzeża kiedy Stoker kogoś zauważa.

--Podczas nocy miałem uczucie że nie jest nas troje ale czterech, na końcu naszej grupy szedł czwarty człowiek, szedł  tą stroną gdzie czwarty towarzysz był potrzebny. Tajemniczy "Nr.4" nie szukał bliskości grupy, nie odzywał się do nikogo i zawsze trzymał się z dala, nawet podczas przerw na odpoczynek. Gdy jednak ruszaliśmy w dalszą drogę zabierał swoje miejsce na końcu  grupy i szedł dalej--

Nie tylko Stoker go zauważył, także inni zbiegowie

--Oni też czuli jego obecność, to było uspokajające, z niego czerpaliśmy siłę i pocieszenie, myślę że przyniósł nam szczęście--

Po wojnie Stoker niechętnie  o tym mówił, dopiero z czasem wyjawił swoją tajemnicę Arthurowi Conan, który był bardzo  zainteresowany przypadkami paranormalnymi.

Coś podobnego przytrafiło się załodze Shackleton'a podczas epoki badań obszarów  biegunowych.

Ernest Henry Shackelton był wielkim bohaterem, świat łaknął jego raportów podróż, nawet król Edward VII mianował go rycerzem. W 1914r. rusza on  w antarktyczną ekspedycję , ma jako pierwszy człowiek przebyć całą Antarktydę, jednak niespodziewane trudności związane  z  warunkami  atmosferycznymi uwięziły statek "Endurance" oraz  28 członków załogi (5000 ludzi złożyło podanie by brać udział w tej przygodzie) w lodzie. Przez 10 miesięcy statek jest zakuty w lód, 27 pażdziernika załoga obserwuje z pobliskiej kry jak "Endurance" pęka i tonie. Rozbitkowie przez następne 5 miesięcy ciągną po lodzie szalupy aż docierają do otwartej wody gdzie można je zwodować i zacząć wiosłować w kierunku Ameryki Płd. Prądy morskie  oraz  wiatry kierują ich na Wyspę Słoniową, Shackleton postanawia pozostawić załogę  z prowiantem a on z  trójką mężczyzn przebić się żeby sprowadzić pomoc, ich celem miała być brytyjska stacja połowu waleni na wyspie Południowa Georgia w odległości 1100 km.

Po 17 szturmowych dniach lądują na złej stronie wyspy w zatoce King Haakon, mają do przebycia jeszcze 38km. w lini powietrznej ale dzieli ich masyw górski o wysokości 2000 metrów.To co się podczas tego marszu wydarzyło jest do dzisiaj wielką misterią.

--Są sprawy które nie można zdefiniować-- powiedział póżniej Shackleton. Po latach zwierzył się przyjacielowi.

--Na krawędzi śmierci miałem uczucie że było nas  o jednego więcej, on jakby był centralą naszego marszu, ja go odczułem jako postać z krwi i kości , która dawała nam siłę by dotrzeć do  celu--

Gdy po 36-ciu godzinach docierają do stacji, ich nieznajomy znika, wypełnił swój cel więc nie jest dalej potrzebny.[ external image ]

Tonący Endurance  Reakcje na raport Shackletona są podzielone, świat medycyny uważa  że postać o której mówią rozbitkowie powstała podczas wspólnej halucynacji, byli skrajnie wycieńczeni, bez wody  i jedzenia, w świecie cieni, duchów o krok od szaleństwa.

Nie tak dawno  w kinach był film  o  przypadku Arona Ralston, alpinisty który wpadł w szczelinę w kanionie "Blue John", żeby się uwolnić musiał odciąć sobie ramię, po 5 dniach i nieudanych  próbach wyzwolenia się.....   zrobił to scyzorykiem . Póżniej powiedział:

--Wiem że była tam jakaś siła, jakieś coś co trudno nazwać, jakaś obecność......bez niej nie miałbym nigdy takiej mocy żeby  powziąć decyzję  o odcięciu ramienia--

Reinhold Messner znany alpinista w swojej książce "Der nackte Berg" opisuje dramatyczne godziny 27 czerwca 1970r. kiedy podczas wspinaczki na Nanga Parbat jego brat stracił życie podczas wypadku

--Nagle był tam trzeci alpinista który spuszczał się razem z nami.... po mojej prawej stronie, ale tak odwrócony że nie mogłem spojrzeć mu  w twarz.--

Dla Messnera nie było to czymś wyjątkowo niezwykłym, miał raczej odczucie że w tak ekstremalnych warunkach fantomiczni pomocnicy są czymś normalnym.

Z literatury można wyłowić więcej takich przypadków, wiele dotyczy marynarzy jak na przykład takim był Joshua Slocum który chciał samotnie opłynąć świat, niedaleko Gibraltaru wpadł w szturm który porządnie potrząsł jego drewnianą łodzią "Spray". On sam stracił przytomność.

--Gdy się ocknąłem, widziałem stojącego za sterem rosłego mężczyznę.--

Zjawa wyglądała jakby była marynarzem dawniejszej epoki pisano póżniej w gazecie "Boston Globe", zjawa miała powiedzieć że przyszła by pomóc i dzisiejszej nocy będzie sterować łódż. Następnego dnia szturm się uciszył, Slocum zauważył że łódż nie tylko przebyła w nocy 150 kilometrów ale została przy prawidowym kursie.

27 czerwca 1898r,w Newport został przywitany przez tłum ludzi, jego książka "Sailing around the world" zrobiła go  w takim stopniu popularnym że prezydent Roosevelt z rodziną żeglowali nieraz na jego łodzi.

30 lat póżniej udał się przelot samolotem nad Atlantykiem. Charles Lindbergh był listonoszem United States Army Service na odcinku  St. Louis-Chicago, jego marzeniem było by pewnego dnia polecieć dalej niż codzienne 460 km.

20 maja 1927r. wystartował z Nowego Jorku, celem poodróży był o 5808 km. oddalony Paryż. Po 22 godzinach miał połowę drogi za sobą, walcząc z zmęczeniem miał wrażenie że dostępuje bram śmierci, podczas mgły leciał najniżej jak to było możliwe prawie że dotykając fal oceanu. Ogromna koncentracja kosztowała go  wiele sił, teraz bedąc całkowicie wyczerpany miał świadomość czyjegoś towarzystwa. Przez 26 lat tą tajemnicę zachował dla siebie, dopiero w 1953r. wyjawił co się wtedy działo

--Nigdy nie wierzyłem w żadne zjawy, ale jak mam wytłumaczyć te półprzezroczyste postacie które towarzyszyły mi tyle godzin? przezroczyste postacie miejące ludzkie sylwetki, głosy podawały precyzyjne wskazówki--[ external image ]

Charles Lindbergh W swojej książce wspomina:

--Ich pojawienie się wcale mnie nie zdziwiło, nie musiałem się odwracać żeby ich widzieć, tak jakby cały czas znajdowały się w moim polu widzenia. Fantomiczne postacie rozmawiały ze mną,  mówiły że są tutaj by pomóc, omówiliśmy plan lotu, dostałem wskazówki, uspokojały mnie.--

Po następnych  sześciu godzinach i rundzie honorwej dookoła wieży Eiffla wylądował na lotnisku Le Bourget, zmęczenie zniknęło a z nim zjawy.

Lindbergh nie był jedynym pilotem który miał "towarzystwo". Sławna pionier lotnictwa Edith Stearns (1902 - 1956) swoje pierwsze spotkanie miała w 1932r. podczas zawodów lotniczych, gdy kończyło się jej paliwo, jej "towarzysz" poradził lecieć dalej zamiast awaryjnie lądować, wylądowała jak to się mówi "na oparach". Od tego czasu już nie leciała nigdy sama , zawsze miała swojego "fantomicznego przyjaciela"

--Obok mnie siedzi mój "towarzysz", nazywam go "przewodzącym duchem".--

Reakcje naukowców na takie opowieści  są różnorakie od całkowitego odrzucenia aż próby wyjaśnienia tego fenomenu. Michael Murphey psycholog  i guru ruchu New-Age pisze w swojej książce "Człowiek Kwantowy ":   "...pojawiają się zjawy które nie można tak łatwo wytłumaczyć, żeglarze i piloci którzy w swoim życiu nigdy nie mieli  urojeń w poszczególnych przypadkach widzieli fantomiczne postacie. Możliwie że ich zwykle odczucie zostało  w tym momencie tak skoncentrowane że byli w stanie odebrać pozazmysłowe przekazy."

Ludzie głęboko wierzący częściej opowiadają o pomagających im świetlistych istotach, William Jones z  uniwersytetu w Havardzie pisał już przeszło 100 lat temu: "Wygląda na to że gdzieś głęboko w naszym umyśle mamy obszar gdzie manifestuje się głębokie odczucie czegoś co sięga głębiej niż nasze pięć zmysłów"

W wielu religiach czy to: wizje ,spotkania  z Bogiem lub z świętymi powstały w sytuacjach  ekstremalnych, mężczyżni wyruszali w pustynie żeby medytować, po długiej głodówce, medytacji, umartwiania powracali do wiosek opowiadając o spotkaniach z  "wyższymi istotami". Prawdopodobnie górskie wysokości grają przy  tym dużą rolę,  na przykład Mojżesz otrzymał "10 przykazań" na górze Synaj która ma 2285m. wysokości. Charles Houston który zajmował się medycyną wysokogórską widzi przyczynę w obrzęku mózgu : "Jeśli ciało potrzebuje tlenu, podwyższa cyrkulację krwi co może być przyczyną obrzęku mózgu. Alpiniści mający ten problem słyszą głosy w głowie a nwet widzą dziwne przedmioty"

Pierwszym człowiekiem który z medycznego punktu  widzenia opisywał fenomen "świetlistego towarzysza" był Carl Jaspers, w klinice gdzie pracował nieraz udało mu się zauważyć:"...są ludzie którzy wyczuwają obecność kogoś kto znajduje się bezpośrednio przy tej osobie, ten ktoś nie opuszcza go  ani  na krok. Nazywam to "przyczepiona świadomość"".

Amerykański psycholog Julian Jaynes ma swoją teorię: jeszcze 3000 lat temu wszystkie informacje które pochodziły  z prawej półkuli mózgu były uznawane za prawdziwe, Jaynes nazywa to "bożą półkulą". Tutaj są wytwarzane  akustyczne  i  wizualne halucynacje, lewa półkula "ludzka półkula" odpowiedzialna jest za samodzielne myślenie i  działanie. Gdy na Ziemi powstało pismo pod zaawansowaną postacią wytworzyło ono jednocześnie dominancję lewej półkuli. Halucynacje świetlistych postaci to pozostałość tych przemian, w takim momencie dominancja lewej półkuli zostaje przyćmiona, wyłączona, logiczne myślenie odsunięte na bok. Prawa półkula która zawiera także cechy kreatywności i pomysłowości, przejmuje kontrolę nad świadomością człowieka.

Faktem jest że prawie wszyscy którzy doświadczyli świetlistych istot opowiadają że znajdowały się po ich prawej stronie, przypadek?. wydział Uniwerytetu British  Columbia pod przewodnictwem Petera Suedfelda bada ekstremalne doświadczenia zmysłowe, astronauci szczególnie ci którzy  często doświadczają wizjonerskich spotkań oraz słyszą dziwne głosy są ulubionymi obiektami badań. Suedfeld potwierdza teorię Jaynesa, w sytuacjach ekstremalnych lewa półkula traci  na dominacji, kreatywność i wymyśleni przyjaciele pojawiają się w umyśle. Stres w zawodzie jak i w prywatnym życiu coraz częściej prowadzi do takich  sytuacji.

Ankiety ukazały że w USA już nawet 40% ludności doświadczyło akustycznych halucynacji, ludzie tym dotknięci uważają że głosy były calkiem realne i prawdziwe a nie jakieś przesłyszenia.

Naukowcom udało się odnależć w mózgu rejon  odpowiedzialny  za religijne doświadczenia którym jest płat skroniowy: ludziom którzy podczas medytacji zapadają w głęboki trans właśnie w tym miejscu zachodzą zmiany. Naukowcom z Genewy za pomocą elektrycznych impulsów udało się wytworzyć iluzję "świetlistego towarzysza", "Anielski przełącznik " nazywają go niektórzy .

--Czy aktywizacja anielskiego przełącznika gwarantuje przeżycie?-- pyta John Geiger, autor i uczestnik kilku ekspedycji arktycznych. Na pewno nie, literatura zawiera także przypadki jak ten o alpiniście Maurice Wilson który w 1943r. zginął na Mount Everest, w swoim dzienniku pisał "....dziwne, mam uczucie że  u mnie w namiocie ciągle ktoś jest", w tym przypadku świetlisty towarzysz  zawiódł.

 A może to siła przetrwania, która drzemie w każdym człowieku manifestuje się niekiedy pod postacią pomocnego towarzysza?. W trudnych sytuacjach najważniejsze jest żeby umieć czerpać z zasobów tej siły, nawet jeśli to tylko trik który ma wywołać iluzję pomocnego towarzysza, naprawdę chodzi tylko  o przetrwanie i tylko to się liczy.Art. przetłumaczony  z miesięcznika "P.M."
"Jestem fanem nauki ale nie jej ślepym wyznawcą"
 
<a href="https://www.facebook.com/arek.czaja">ht ... k.czaja</a>
Awatar użytkownika
danut
Homo Infranius Alfa
Posty: 2660
Rejestracja: ndz lut 07, 2010 9:45 pm
Kontakt:

Re: Gdy świetliste postacie pomagają ludziom

Post autor: danut »

Arku bardzo ciekawy artykuł i opowieści, natomiast tłumaczenie o obrzękach mózgu, głębokich transach i zmianach w płatach skroniowych na pewno nie odgrywają roli w większości przypadków, a nawet w powyższym.Prawa strona- po przeczytaniu przywołałam wspomnienia, obrazując je myślach- zgadza się :).  Było tak, że raz w Krakowie zaatakował mnie pewien nieznany mi facet, na którego zaczepki zareagowałam ostrą odzywką, nie wiedziałam z jak groźnym gościem mogę mieć do czynienia. Biegł do mnie, za mną po schodach z wściekłością, nie mam pojęcia, ale chyba chciał mnie uderzyć, bo tak był nastawiony bardo agresywnie. Nagle słyszę wyraźnie z prawej strony kobiecy głos, mówi mi tak: -"Stań w lekkim rozkroku, potem wyrzuć z całej siły przed siebie prawą rękę, o napinaniach i rozluźnieniach, porusza mi, nawet tą ręką, pokazując w jaki sposób.Ja tam, nawet z tym głosem prowadziłam wewnętrzny dialog, ale skąd będę wiedzieć kiedy?- pytam, - Ja ci powiem. I słyszę bardo głośne, rozkazujące - Teraz! .. On już mnie dobiegł i chciał złapać, a ja jemu z tej ręki i możecie mi nie wierzyć, ale widać było po budowie ciała, że silny facet jak tur i poleciał po tych schodach w dół. Ja chudzinka ważyłam wtedy 50 kg. :) nigdy też nie trenowałam żadnych sztuk walki. Nie było nikogo, tym bardziej po mojej prawej stronie, widocznego i aby mi pomógł, ale był ktoś niewidoczny dający mi jednocześnie tą siłę i pomoc- pomocna towarzyszka od  Kung- fu :)
Awatar użytkownika
Arek 1973
Homo Infranius Alfa
Posty: 2940
Rejestracja: śr paź 29, 2008 6:13 am
Kontakt:

Re: Gdy świetliste postacie pomagają ludziom

Post autor: Arek 1973 »

Ta teoria pasowałaby do alpinistów albo innych grup ludzi którzy przebywają w warunkach gdzie ilość tlenu jest zbyt mała, ale nie pasuje ani do żeglarzy ani do wizjonerów którzy swe medytacje prowadzili na terenach gdzie zawartość tlenu jest normalna
"Jestem fanem nauki ale nie jej ślepym wyznawcą"
 
<a href="https://www.facebook.com/arek.czaja">ht ... k.czaja</a>
Awatar użytkownika
Zbyszek
Homo Infranius Plus
Posty: 901
Rejestracja: wt cze 01, 2010 6:49 am
Kontakt:

Re: Gdy świetliste postacie pomagają ludziom

Post autor: Zbyszek »

Roznie jest z tymi widziadlami. Czesc sami wytwrzamy a czsc inni. Wazne jest osobowe wypelnienie tych przezroczystych postaci,- ich swiadoma czesc. Te widoczne sylwetki sa jedynie roznej masci cialami nief. FAntomy wytworzone przez nas  w  potrzebe, lub niezyjacych, gdy sie pojawia w naszym poblizu. To je sie wlasnie widzi. Mozna samemu wytworzyc widziadlo a ktos inny moze w nim zagoscic i je zaadoptowac jako wlasne cialo. Tak zaprasza sie wlasnie zaprzyjaznione jaznie do wlasnych snow. Wlasne ja zbuduje domek a ktos inny w nim zamieszka. Czesto pojawialem sie w czyims snie, gdy sobie snil przygode ze mna, kreowal ja sobie z wyobrazonym mna.. Wciagalo mnie wtedy  w czyjs sen. Niezwykle frapujacy jest mechanizm przyciagania jazni do takich atrap. Bo skad wiedza zaprzyjaznione z nami jaznie, iz ktos jest w biedzie.Sporo jest ciekawego w tych zjawkach a jednoczesnie pozornie nielogicznego. Ale spoko ludziska, swiat jest zapiety na ostatni guziczek pod szyja.Skad ta zdolnosc czlowieka do wytwrzania przezroczystawych widziadel?   To wewnetrzny system informacj, bez ktorego bylaby kicha a nie zycie na ziemi.
Ostatnio zmieniony wt sty 29, 2013 7:17 am przez Zbyszek, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
danut
Homo Infranius Alfa
Posty: 2660
Rejestracja: ndz lut 07, 2010 9:45 pm
Kontakt:

Re: Gdy świetliste postacie pomagają ludziom

Post autor: danut »

Arku 1973- masz rację, bo wszystko się zgadza- niedotlenienie spowodowane rozrzedzonym powietrzem i może wystąpić obrzęk mózgu, zła praca płuc, nerek, zwiększone ciśnienie krwi i wywołać halucynacje, jednak jest to związane z naturalnym procesem duszności, słabości a potem, nawet następującą śpiączką. W takim stanie wyobraźcie sobie w jaki sposób człowiek mógłby odzyskać niezwykłe siły, działać, myśleć, pokonywać trudności, a nie piszemy tu o tym co mu się wyobraża, czy śni? Bo Ci ludzie wyszli cało, pokonali je i żyją. Zbyszku jest coś na rzeczy z tymi fantomami, tworzysz je i ja też dostrzegłam, że je tworzę, ale pytanie "ludzie sami je tworzą?", chyba nie. To sami to będą halucynacje, nie oddziałujące na rzeczywistość, jest coś w tym takiego, że może nie na tworzeniu się to opiera, ale prawdziwe jest, wtedy gdy przywołamy takiego z innej rzeczywistości, gdy w jakiś sposób nawiążemy z nią łączność. Co ja tam jeszcze zauważyłam.. - może posłużyć się naszym ciałem ten "fantom", wlać w nie swoją siłę, aby je ratować.
Ostatnio zmieniony wt sty 29, 2013 4:23 pm przez danut, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Katarzyna_1
Homo Infranius Alfa
Posty: 1969
Rejestracja: sob lut 06, 2010 4:22 pm
Kontakt:

Re: Gdy świetliste postacie pomagają ludziom

Post autor: Katarzyna_1 »

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------"Zbyszku jest coś na rzeczy z tymi fantomami, tworzysz je i ja też dostrzegłam, że je tworzę, ale pytanie "ludzie sami je tworzą?", chyba nie. To sami to będą halucynacje, nie oddziałujące na rzeczywistość, jest coś w tym takiego, że może nie na tworzeniu się to opiera, ale prawdziwe jest, wtedy gdy przywołamy takiego z innej rzeczywistości, gdy w jakiś sposób nawiążemy z nią łączność. Co ja tam jeszcze zauważyłam.. - może posłużyć się naszym ciałem ten "fantom", wlać w nie swoją siłę, aby je ratować."---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Tak.. świetliste postacie (fantomy) pomagają ludziom. Sama taką widziałam w lustrze. To chyba ona zapobiegła moim natręctwom do dokonania skoku z VI piętra w ciężkich dla mnie chwilach. To ona zmusiła mnie do zaprzestania rozmyślania o tym co straszne i  nie miłe, zmuszając mnie do rozmyślania o niej - o tym, czy  była jawą? czy snem? i kim lub czym była?To  było jednak na jawie.
"Balbus melius balbi verba cognoscit"
Awatar użytkownika
Katarzyna_1
Homo Infranius Alfa
Posty: 1969
Rejestracja: sob lut 06, 2010 4:22 pm
Kontakt:

Re: Gdy świetliste postacie pomagają ludziom

Post autor: Katarzyna_1 »

<blockquote class="ipsBlockquote" data-author="Czakrawartin" data-cid="103018" data-time="1359585089">Myślę, że gdyby współczesnego człowieka zostawić samego z sobą na miesiąc, dwa, odciąć go od telewizji, Internetu itp. to mógłby odkryć bardzo, bardzo dużo, nie tylko na temat siebie, ale i tego co go otacza... Świetliste istoty to jedno, ale każdy z nas zetknął się kiedyś z intuicją, wewnętrznym geniuszem podpowiadającym co robić. Może te dwie zagadki mają jedno i to samo źródło?</blockquote>Bardzo prawdopodobne. Mężczyźni, myślą i działają bradziej racjonalnie, a kobiety bardziej intuicyjnie. :InLove:
"Balbus melius balbi verba cognoscit"
Awatar użytkownika
sniegowa
Infrzak
Posty: 42
Rejestracja: czw gru 22, 2011 1:47 pm
Kontakt:

Re: Gdy świetliste postacie pomagają ludziom

Post autor: sniegowa »

Bóg? Aniołowie? Świetliste postaci? Skoro one wszystkie są tak aktywne, to dlaczego na świecie zawsze zwycięża zło?
Awatar użytkownika
Katarzyna_1
Homo Infranius Alfa
Posty: 1969
Rejestracja: sob lut 06, 2010 4:22 pm
Kontakt:

Re: Gdy świetliste postacie pomagają ludziom

Post autor: Katarzyna_1 »

<blockquote class="ipsBlockquote" data-author="sniegowa" data-cid="103033" data-time="1359642840">Bóg? Aniołowie? Świetliste postaci? Skoro one wszystkie są tak aktywne, to dlaczego na świecie zawsze zwycięża zło?</blockquote>M.in. z tego artykułu wynika, że nie zawsze zło zwycięża.

"Zło dobrem zwyciężaj..."
"Balbus melius balbi verba cognoscit"
Awatar użytkownika
danut
Homo Infranius Alfa
Posty: 2660
Rejestracja: ndz lut 07, 2010 9:45 pm
Kontakt:

Re: Gdy świetliste postacie pomagają ludziom

Post autor: danut »

Kasiu prawda, ale to coś niespodziewanie, dobre określenie jakiś wewnętrzny geniusz objawiający się nagle, jakby kontaktem- z kim, z czym, bo dotyczyć może i kobiet i mężczyzn?Ciekawe jest to, mężczyźni prowadzeni byli przez mężczyznę, ja wtedy wyraźnie odczułam, że to kobieta, czy to jakaś inna jednostka z naszej wielowymiarowej postaci? Często mylimy, że to nasz wewnętrzny głos, coś z nas mieć musi.
ODPOWIEDZ

Wróć do „POTĘGA UMYSŁU”