Bioenergoterapia - pierwsze kroki.
: pt lip 05, 2013 7:25 pm
Słowem wstępu:
Nie interesuje mnie zdanie sceptyków. ABSOLUTNIE!!
To uczucie, że jestem jakiś "inny" mam całe życie. Były dwa sny, co sprawdziły się po latach w najdrobniejszych szczegółach, jakiś tam jednorazowy kontakt telepatyczny i w zasadzie nic więcej. No to jak jestem taki zwyczajny to po cholewę to uczucie za mną łazi? I tak dywagując doszedłem do prostego wniosku: na wszystko przyjdzie pora.
BET (bioenergoterapią) interesowałem się mniej lub bardziej od dawna, jednak jakieś dwa miesiące temu dopiero trafiłem na strony z artykułami p. Andrzeja Ryńcy. Nooo to mnie oświeciło. Jego koncepcja "kielicha goryczy", który pełny, blokuje nasze możliwości, pasuje do mnie idealnie. Nie wchodząc zbytnio w szczegóły całe życie pałałem nienawiścią (opartą na silnych przesłankach) do pewnej - skądinąd bliskiej mi - osoby. W tym czasie kilkakrotnie miałem sen, w którym walczę z tą osobą, ale poruszałem się jakby w "smole". Pewnego dnia doszedłem do wniosku, że ta nienawiść w zasadzie nic mi nie daje, a owa osoba i tak odpowie na "tamtym świecie" za swoje czyny. Po tym, nazwijmy to "akcie przebaczenia", nie miałem uczucia jakiegoś kamienia spadającego z serca (z perspektywy czasu doszedłem do wniosku, iż był to proces rozłożony w czasie), ale miałem sen, w którym ponownie walczę z ta osobą i tym razem z łatwością ją pokonuję.
Co do BET. Stosując metody p. Ryńcy oto co osiągnąłem w około miesiąc.
Poczynając od metody zatykania pojedynczo dziurek nosa, poprzez wyobrażenie energii spływającej na moją głowę i wypełniającej całe ciało, zacząłem kierować energią do poszczególnych niedomagających partii mojego ciała oraz kierować ową energię do mojej partnerki. Tu nadmienię, iż moja partnerka jest doskonałym "królikiem doświadczalnym". Posiada Ona przeraźliwie "bogatą" historię chorobową i pomoc doraźna będzie Jej potrzebna do końca życia. Podczas przesyłania energii ja czuję zmienną siłę jej przepływu i mrowienie w dłoniach, a partnerka - ciepło lub ucisk bądź kłucie (kłucie jeśli używam wahadełka Karnak wykonanego ze złotokapu - tylko takie posiadam). Kolejna "pacjentka" odczuwała na twarzy (bez dotykania) ciepło i mrowienie. Co do mojej osoby niestety nie jestem w stanie na dzień dzisiejszy dostrzec aury. Próbuję póki co na białym tle z własną dłonią i jedyne, co ledwo dostrzegam to ciemno-niebieska obwoluta o grubości około 5mm.
A teraz prośba do tych którzy parają się tym zajęciem amatorsko bądź profesjonalnie, aby podzielili się swoimi doświadczeniami, aby podpowiedzieli techniki, ćwiczenia, fachową literaturę, sposoby, jak rozwijać te umiejętności.
Na koniec dodam jedynie, iż to, co mnie osobiście najbardziej ujęło w osobie p. Ryńcy to słowa: nie będzie dobrym Healer'em ten, kto robi to z pobudek finansowych.
Nie interesuje mnie zdanie sceptyków. ABSOLUTNIE!!
To uczucie, że jestem jakiś "inny" mam całe życie. Były dwa sny, co sprawdziły się po latach w najdrobniejszych szczegółach, jakiś tam jednorazowy kontakt telepatyczny i w zasadzie nic więcej. No to jak jestem taki zwyczajny to po cholewę to uczucie za mną łazi? I tak dywagując doszedłem do prostego wniosku: na wszystko przyjdzie pora.
BET (bioenergoterapią) interesowałem się mniej lub bardziej od dawna, jednak jakieś dwa miesiące temu dopiero trafiłem na strony z artykułami p. Andrzeja Ryńcy. Nooo to mnie oświeciło. Jego koncepcja "kielicha goryczy", który pełny, blokuje nasze możliwości, pasuje do mnie idealnie. Nie wchodząc zbytnio w szczegóły całe życie pałałem nienawiścią (opartą na silnych przesłankach) do pewnej - skądinąd bliskiej mi - osoby. W tym czasie kilkakrotnie miałem sen, w którym walczę z tą osobą, ale poruszałem się jakby w "smole". Pewnego dnia doszedłem do wniosku, że ta nienawiść w zasadzie nic mi nie daje, a owa osoba i tak odpowie na "tamtym świecie" za swoje czyny. Po tym, nazwijmy to "akcie przebaczenia", nie miałem uczucia jakiegoś kamienia spadającego z serca (z perspektywy czasu doszedłem do wniosku, iż był to proces rozłożony w czasie), ale miałem sen, w którym ponownie walczę z ta osobą i tym razem z łatwością ją pokonuję.
Co do BET. Stosując metody p. Ryńcy oto co osiągnąłem w około miesiąc.
Poczynając od metody zatykania pojedynczo dziurek nosa, poprzez wyobrażenie energii spływającej na moją głowę i wypełniającej całe ciało, zacząłem kierować energią do poszczególnych niedomagających partii mojego ciała oraz kierować ową energię do mojej partnerki. Tu nadmienię, iż moja partnerka jest doskonałym "królikiem doświadczalnym". Posiada Ona przeraźliwie "bogatą" historię chorobową i pomoc doraźna będzie Jej potrzebna do końca życia. Podczas przesyłania energii ja czuję zmienną siłę jej przepływu i mrowienie w dłoniach, a partnerka - ciepło lub ucisk bądź kłucie (kłucie jeśli używam wahadełka Karnak wykonanego ze złotokapu - tylko takie posiadam). Kolejna "pacjentka" odczuwała na twarzy (bez dotykania) ciepło i mrowienie. Co do mojej osoby niestety nie jestem w stanie na dzień dzisiejszy dostrzec aury. Próbuję póki co na białym tle z własną dłonią i jedyne, co ledwo dostrzegam to ciemno-niebieska obwoluta o grubości około 5mm.
A teraz prośba do tych którzy parają się tym zajęciem amatorsko bądź profesjonalnie, aby podzielili się swoimi doświadczeniami, aby podpowiedzieli techniki, ćwiczenia, fachową literaturę, sposoby, jak rozwijać te umiejętności.
Na koniec dodam jedynie, iż to, co mnie osobiście najbardziej ujęło w osobie p. Ryńcy to słowa: nie będzie dobrym Healer'em ten, kto robi to z pobudek finansowych.