Paranormalne.eu

Według informacji, do jakich dotarli białoruscy ufolodzy, pod koniec sierpnia 2004 r., w czasie manewrów „Tarcza Ojczyzny”, grupa żołnierzy natknęła się pod wsią Krepaczi na dziwny obiekt. Obozując, zauważyli pomarańczowe światło zawieszone nad ziemią, które z bliska okazało się „latającym talerzem”. W jego sąsiedztwie zauważono cztery bliżej niezidentyfikowane ruchome „postacie” lub obiekty… Czytaj całość...

Nie za bardzo wiem jak to napisać ,ale sądzę że na Białorusi warunki w armii są takie jak u nas w latach 80/90 . Zatem nawet jeśli ćwiczenia oficjalnie rozpoczęły się 27 ,to zapewne żołnierze trenowali do nich nawet 2 tygodnie wcześniej ,by odpowiednio dobrze wypaść. Bywałem na takim poligonie gdzie oficjalne ćwiczenia pokazowe dla NATO wówczas jeszcze wroga, rozpoczynały się właśnie 2 tygodnie wcześniej. Pokaz odbywał się na terenie jedynego w Polsce poligonu zurbanizowanego . To że żołnierze nie mogą liczyć na mapy wojskowe które są tajne(dla wojska) jest anegdotyczna, powiedzenie -żołnierz idzie wg. mapy i o drogę pyta - jest jego najlepszym dowodem . Tak też mieliśmy w armii, gdzie dostarczane nam mapy z zaznaczoną trasą przemarszu były z pieczątką "ściśle tajne" a takie same (lub nowsze) już można było kupić w księgarniach . z tego co pamiętam te nasze były z aktualizacją z 69 roku podczas gdy ja broniłem Polski przed imperializmem zachodu w latach 87/89. Więc te "przeciw " raczej w moim pojęciu nie są argumentem.

arek, nie do końca się z Twoim zdaniem nt. białoruskiej armii zgodzę. Podstawowa sprawa - to musieli być żołnierze specnazu a nie typowego "zielonego" wojska. Oni działają i szkolą się w bardzo specyficzny sposób, który zapewne nie odbiega poziomem od poziomu rosyjskich czy natowskich wojsk specjalnych, więc wcale nie musieli być od początku do końca wkomponowani w daty manewrów, mogli wcześniej ćwiczyć przenikanie na ich teren (albo relacjonujący pomylił daty. Ufolodzy w zamieszczonej relacji szukają śladów po obozowisku, podczas gdy żaden odpowiedzialny dowódca, ani żołnierze takiego poddodziału nie mogą sobie pozwolić na pozostawienie po sobie czegokolwiek, bo w warunkach wojny po prostu kończy się to wykryciem oddziału i jego zniszczeniem. Nie przeceniałbym też wskazywanego przez autorów zapoznania się ze szczegółowymi mapami - w ramach ćwiczeń takie drużyny często celowo wysadza się ze śmigłowca, czy desantuje na spadochronach, albo przy pomocy ciężarówek w zupełnie nieznane miejsce, oczywiście znajdujące się w obszarze zakładanych ćwiczeń (niekoniecznie poligonu), po to by można było ćwiczyć terenoznastwo (mogli też otrzymać mapy pozbawione niektórych szczegółów). Problem ze świadkami - cóż - to tak jakby próbować pytać żołnierzy z Hrubieszowa o widziane tam obiekty - sprawa, jeśli nie pojawi się jakimś cudem świadek, rozbije się co najwyżej o rzecznika jednostki (jeśli takowy w ogóle istnieje). To co mnie dziwi w tej relacji to brak informacji o wykorzystaniu jakiegokolwiek sprzętu optycznego - celowników nie tylko na broni wyborowej, ale i automatycznej, lornetek, sprzętu noktowizyjnego, który standardowo jest dostępny tamtejszym jednostkom specjalnym od co najmniej drugiej połowy lat 80tych. Wydaje mi się że opisy postaci powinny być dokładniejsze. Zastanawia mnie też ten "pas min sygnalizacyjnych", mowa powinna być raczej o pojedynczych minach, najpewniej z klasycznymi odciągami, a może nawet sensorami elektronicznymi, a nie o pasie min pokonanym przez widziane postacie bez aktywacji. Ta rozmowa z mieszkanką wsi też jest niewiarygodna jeśli podjęto ją w czasie ćwiczeń.

<blockquote class="ipsBlockquote" data-author="charlie2tango" data-cid="111384" data-time="1388851575">Podstawowa sprawa - to musieli być żołnierze specnazu a nie typowego "zielonego" wojska. </blockquote> Skąd taki wniosek jeśli można wiedzieć?

<blockquote class="ipsBlockquote" data-author="charlie2tango" data-cid="111384" data-time="1388851575"> Ufolodzy w zamieszczonej relacji szukają śladów po obozowisku, podczas gdy żaden odpowiedzialny dowódca, ani żołnierze takiego poddodziału nie mogą sobie pozwolić na pozostawienie po sobie czegokolwiek, bo w warunkach wojny po prostu kończy się to wykryciem oddziału i jego zniszczeniem.</blockquote> Oczywista sprawa, jak już to mogliby popytać wśród mieszkańców czy tamtej nocy czy dnia poprzedzającego buszowało tam jakieś wojsko, choć równie dobrze mogli pozostać niezauważeni i tak też pewnie było.<blockquote class="ipsBlockquote" data-author="charlie2tango" data-cid="111384" data-time="1388851575"> </blockquote>

A dlaczego np. nie Mosad, czy CIA  ?  A tak na serio mnie najbardziej interesują fizyczne oddziaływania jakie wymieniono w artykule. Faktycznie dziwne, że nie zapytano okolicznych mieszkańców w sprawie wojska ?

<blockquote class="ipsBlockquote" data-author="Przemekkk666" data-cid="111385" data-time="1388858563">Skąd taki wniosek jeśli można wiedzieć?</blockquote>Oczywiście. Wynika on z opisu w artykule: "Dmitrij, jako dowódca grupy rozpoznaniowo-dywersyjnej złożonej z 12 ludzi, otrzymał taktyczne zadanie przedarcia się na tyły wroga i zniszczenia wyznaczonych celów." To typowe działanie pododdziału sił specjalnych szczebla podejrzewam co najmniej dywizji jeśli nie armii, a nie zwykłej piechoty (byłem w niej kapralem), czy oddziałów rozpoznawczych działających bezpośrednio na rzecz swoich związków taktycznych - batalionów, pułków czy brygad zmechanizowanych albo pancernych. Tutaj cytat z Suworowa "Specnaz", co prawda z lat 80tych, ale doktryna wiele się nie zmieniła od tego czasu: "Specnaz odróżnia się od innych formacji rozpoznania tym, że nie tylko poszukiwal i znajdował ważne cele przeclwnika, ale w większości przypadków także je niszczył."

No właśnie skąd ta teza o jakimś szczególnym wojsku ? ,że snajper na prowiancie ? w każdym plutonie masz jednego ,jest przypisany którejś z drużyn wg. potrzeby najczęściej jest przy dowódcy plutonu <blockquote class="ipsBlockquote">Drużyna zmechanizowana na BWP-1 lub zmotoryzowana na KTO Rosomak liczy 9 osób:



* dowódca drużyny - AKM lub Beryl

* kierowca mechanik - PM lub Mini-Beryl

* działonowy operator - PM lub Mini-Beryl

* celowniczy granatnika ppanc - PM lub AKM lub Beryl + RPG-7

* pomocnik celowniczego granatnika ppanc - AKM lub Beryl

* celowniczy karabinu maszynowego - PKM lub UKM-2000

* pomocnik celowniczego karabinu maszynowego - AKM lub Beryl

* strzelec karabinka granatnika - AKM lub Beryl + Pallad

* strzelec karabinka - AKM lub Beryl + radiostacja plecakowa



W plutonie masz:



* dowódca plutonu - chyba tylko pistolet lub PM

* zastępca dowódcy plutonu - AKM lub Beryl

* strzelec wyborowy (który podłączany jest pod jedną z drużyn w plutonie)</blockquote>  struktura naszych armii jest podobna . owszem na wyposażeniu są noktowizory które można podłączyć do AK ,lub SWD ale z tego co pamiętam żywotność aku to około 6 godzin, Jeśli nie były to zwykłe zające to być może to jednostki rozpoznawcze, przy czym ich wyposażenie jest podobne W każdym pułku liniowym jest kompania rozpoznawcza.

<blockquote class="ipsBlockquote" data-author="azor" data-cid="111389" data-time="1388862684">A dlaczego np. nie Mosad, czy CIA  ?  A tak na serio mnie najbardziej interesują fizyczne oddziaływania jakie wymieniono w artykule. Faktycznie dziwne, że nie zapytano okolicznych mieszkańców w sprawie wojska ?</blockquote>Myślę że to rodzaj jednostki ma pewne znaczenie - jednostka specjalna zatrudnia szczególny typ ludzi, a białoruskie jednostki zostały odziedziczone po Armii Czerwonej. Tamtejsze jednostki specjalne brały udział w interwencji w Afganistanie, i jako jednostki które w razie wojny z NATO miały "iść" na czele całej radzieckiej armii, były o wiele lepiej wyszkolone i wyposażone niż te położone w innych miejscach. Myślę więc że jest różnica pomiędzy zwykłym szwejem a komandosem. A dlaczego nie zapytano ludności? Cóż, Białoruś. Jeśli ta relacja to nie "fejk", to i tak podziwiam dowódcę że się wychylił, przecież te podane szczegóły dotyczące terenu są sprawdzalne.

<blockquote class="ipsBlockquote" data-author="charlie2tango" data-cid="111392" data-time="1388863259">Jeśli ta relacja to nie "fejk", to i tak podziwiam dowódcę że się wychylił, przecież te podane szczegóły dotyczące terenu są sprawdzalne.</blockquote> Też chciałem o tym powiedzieć, u nas pewnie żaden trep by się nie wypucował ( to z gwary więziennej ), próbkę mieliśmy z ostatnią obserwacją w Lublińcu Fakt faktem, ze może to było coś innego, naszego lub jakiś sprzęt wojskowy ale ja myślę, ze nawet jakby było takie CE-2 to by tak samo się skończyło zmową milczenia.