Paranormalne.eu

Dziś pojawia się dość dziwna informacja w sprawie zaginionego Boeinga 777 należącego do Malaysian Airline, który 8 marca zniknął z radarów nad Morzem Południowochińskim. Stało się to o 2:40 czasu miejscowego. Najnowsze ustalenia mówią, że ostatni sygnał od niego odebrano nad maleńką wyspą. Szczątków samolotu do tej pory nie odnaleziono, choć otwarcie mówi się o tym, że się rozbił. Według najnowszych ustaleń CNN, samolot u wybrzeży Wietnamu zawrócił, przelatując nad Cieśninę Malakka. Tymczasem w mediach rozeszły się następujące informacje, które podajemy za NPR.org: "Niektórzy z członków rodzin 239 ludzi, po których zaginął ślad twierdzą, że dzwonili na ich komórki i słyszeli dzwonek, choć nikt nie odbierał połączeń (telefony jednak były w zasięgu). Czy oznacza to, że ich telefony nadal działają, co z kolei może znaczyć, że są oni w bezpiecznym miejscu?" Jeff Kagan - specjalista od technologii komunikacyjnej, wyjaśnił jednak, że efekt ten bierze się z tego, że gdy system nie jest w stanie zlokalizować numeru, pod który chcemy się dodzwonić. Komentarze w sprawie katastrofy są zróżnicowane. Wszyscy eksperci zgadzają się, że to wielka tajemnica, tym bardziej, że na ślady wraku nie natrafiono. Wyraźnie akcentuje się również akcenty terrorystyczne. ___________________ Aktualizacja: Próba podsumowania sprawy przez CNN - czyli Co wiadomo o tej sprawie, a czego nie wiadomo

Podobne relacje pojawiły się po katastrofie smoleńskiej...

Na pewno wielka to tajemnica ponieważ samoloty te naszpikowane są elektoniką, czarna skrzynka, itp. i nikt dalej nie wie gdzie on jest. Co do telefonów, jeżeli samolot rozbił się na lądzie to istnieje prawdopodbieństwo że telefony nie są rozbite  i działają dalej. Jeżeli samolot znajduje się pod wodą to niekoniecznie nie ma tam miejsc gdzie zostało powietrze a tym samym suche  i działające telefony.Jednakże mnie najbardziej dziwi że nadal nie wiadomo gdzie jest ten samolot.

no właśnie dziwna sprawa bo lokalizację telefonu można namierzyć wręcz do paru metrów ...skoro maszyna leżała by gdzieś na lądzie..to choćby po tych telefonach można by ją zlokalizować ...już nie wspomnę,że czarne skrzynki mają mocne nadajniki ...a skoro te telefony dzwonią to są w zasięgu stacji przekaźnikowych,więc nie na pełnym morzu...dziwna sprawa..

Taka ciekawstka, w poszukiwaniach tego samolotu uczestniczy 40 jednostek pływających około 30 samolotów i co ciekawsze, Chiny zmieniły orbity 10 satelitów do pomocy w poszukiwaniach, tak wiec faktycznie ciekawa sprawa, mogę zaryzykować że to coś wiecej niż zaginięcie zwykłego pasażerskiego samolotu.

To dziwne tym bardziej ,że chyba wsiadając na pokład samolotu nalezy wyłączyc tel.komórkowy. I to co sie dzieje nie jest czasem wynikiem automatycznego przełączenia ,przy braku połączenia z telefonem stacja bazowa aktywizuje pocztę, czy cos w tym stylu. Gdyby to były telefony to ,tak jak napisala Lilith juz dawno byłby zlokalizowany.

No fajnie: Z artykułu wynika, że wszystkie transpondery przestały nadawać a przez ponad godzinę samolot był widoczny na radarze. Jak dla mnie, transpondery nie przestaył działać a zostały wyłączone. Po wyłączeniu transponderów samolot zawrócił, następnie zszedł na niski pułap (znikł z radaru) i gdzieś wylądował lub wodował.  Powstaje tylko pytanie co lub kto leciało w tym samolocie a zagadka zostanie rozwiązana. Telefony wskazują, że bardziej prawdopodobne jest lądowanie.  Sprawa grubym sznurem szyta.  Ale takjej operacji bez rządowych szkoleń i wojskowego tajnego wsparcia raczej się nie da przeprowadzić. Bo przecież, samolot bez transponderów lecący w kierunku lądu powinien być przechwycony przez obronę przeciwlotniczą....Skoro był widoczny na cywilnym radarze to i na wojskowym powinien być widoczny....i co i nic???? To co nam serwują to jakaś papka dla mas.

Coś zaczyna ostro śmierdzieć. Wczoraj mówili, że na wojskowe radarach zarejestrowały jak zmieniał kierunek, a dziś, że nic nie zarejestrowały i w ogóle, że wskazania radarów nie sa ostateczne.

A jakby tak okazało się, że to np. chińskie wojsko miało w pobliżu manewry i tak przypadkiem zestrzeliło tę maszynę ? Mogłoby to tłumaczyć tak duży udział Chin w akcji poszukiwawczej, który to udział  służy bardziej dezinformacji, niż faktycznym poszukiwaniom... Tak tylko gdybam, ale jeżeli coś jest tak tajemnicze, to raczej zaangażowane są w to duże środki, a w tamtym rejonie to rządzą Chiny...

A jesli znajdą wrak w dżungli ,pewnie powie ,że to było obok strumienia. Jak na razie wiadomo ,że kapitan był palantem. Wyłączono transponder .Dwie osobu miały lewe paszporty. Byc moze telefony nie są zniszczone i łączą się ze stacjami bazowymi. Mimo zaangarzowania dużych sił i środków nie odnaleziono nic wartościowego okreslajacego miejsce katastrofy.