Rosyjski program kosmiczny
: ndz kwie 05, 2015 11:54 am
Na onecie pojawił sie ciekawy artykuł dotyczący rosyjskiego programu kosmicznego i jego perspektyw urzeczywistnienia. przytoczę ty fragmenty "(...)wszystkie nadzieje spoczywają na miliardowym projekcie w obszarze granicznym z Chinami. W miejscu oddalonym o siedem godzin lotu z Moskwy powstaje nowy kosmodrom Wostocznyj (”wschodni“). Rosja chce się uniezależnić dzięki niemu od wykorzystywanego do tej pory Bajkonuru, który znajduje się w Kazachstanie i zgodnie z umową jest do dyspozycji do 2050 roku w zamian za roczna dzierżawę w wysokości 115 milionów dolarów. Kosmodrom na Syberii wraz z rakietą "Angara" stać się ma symbolem świetlanej przyszłości rodzimego przemysłu kosmicznego. Widoczne stają się tu jednak problemy, które utrudniają wymarzony przełom. Ogromny plac budowy co chwila pojawia się na czołówkach gazet: mury nieukończonych jeszcze budowli przecinają rysy, prokuratorzy prowadzą śledztwa w sprawie korupcji, zwalniani są kolejni niekompetentni lub zbytnio chciwi menedżerowie. <div>Szef firmy budowlanej Dalspecstroj, generał porucznik w stanie spoczynku, stanął przed sądem za przywłaszczenie sobie dwóch miliardów rubli, w przeliczeniu ponad 30 milionów dolarów. Niedawno stało się wiadome, że przedsiębiorstwo z najbliższego dużego miasta Błagowieszczeńsk zgarnęło pieniądze za cztery domy dla załogi kosmodromu – trzy z nich istnieją jedynie na papierze.</div><div>Kiedy wicepremier Rogozin pod koniec lutego odwiedził budowę, z powodu niedbalstwa i opóźnień dostał prawdziwego ataku wściekłości. Na mocy rozporządzenia wysłał ”wszystkich tych biurokratów, którzy pracowali w Moskwie nad projektem” do kosmodromu w syberyjskiej tajdze. Zarządził też zmiany w planach semestralnych w najbliżej położonym ośrodku uniwersyteckim, Błagowieszczeńsku, i odkomenderował setki studentów jako tanich pomocników na budowę kosmodromu – całkiem w myśl tradycji radzieckich brygad budowlanych.</div><div>Pod koniec roku pierwsza rakieta z kosmodromu Wostocznyj ma wystartować w kosmos. Odbędzie się to oczywiście w obecności prezydenta Putina. Rampy startowej jeszcze nie zbudowano, w przeciwieństwie do muzeum lotów kosmicznych. Zostało ono otwarte już jedenaście miesięcy temu, zupełnie, jak gdyby przyszłość rosyjskich lotów kosmicznych leżała w przeszłości.</div> <div>W artykule programowym na łamach rządowej gazety oznajmił, że Rosja skolonizuje Księżyc i ”zawsze będzie tam obecna”, w końcu ów satelita Ziemi jest jedynym dostępnym obecnie źródłem pozaziemskich surowców. Potem się z tego wycofał, z powodu zbyt wysokich kosztów, by przyglądać się obecnie, jak w jego nowym koncernie plany te zostają przywrócone do życia. Stały się one częścią ogłoszonej niedawno ”Koncepcji lotów kosmicznych 2016–2025“, która czeka na podpis prezydenta.</div><div>Zmienność Rogozina zwraca uwagę na największy problem postsowieckich lotów kosmicznych. – Rosja nie zdefiniowała jeszcze jednoznacznie swoich celów w kosmosie – mówi Iwan Moisiejew. Renomowany ekspert uważany jest za ojca ustawodawstwa kosmicznego. Od ponad dwudziestu lat jest rządowym doradcą. W jego mieszkaniu w północnej części Moskwy piętrzy się literatura fachowa, na ścianie jego pracowni wisi podziękowanie podpisane przez pierwszego prezydenta Rosji Borisa Jelcyna.</div><div>Na sprawę państwowego megakoncernu Roskosmos, który zatrudniać ma 244 tysiące pracowników, Moisiejew patrzy sceptycznie. – To, że zleceniodawcy i dostawcy będą niejako jedną firmą, nie musi wcale oznaczać, że sytuacja się poprawi – stwierdza. Jeden z jego kolegów, który ujawnił korupcję i nieprzejrzystość w owej branży, na początku lutego został zwolniony z pracy.</div><div>
<div>Tymczasem Izba Obrachunkowa Federacji Rosyjskiej, która czuwać ma nad państwowymi wydatkami, już w 2013 roku stwierdziła, że ”wydatki na program kosmiczny wzrosły dwu- i półkrotnie, wydajność jest jednak niska”. Przeprowadzono jedynie połowę zaplanowanych startów rakiet. ”Koszty budowy i utrzymania satelitów i rakiet są czterokrotnie wyższe niż na Zachodzie” – głosi raport. Urząd kontrolny określił to nawet jako ”zbiorowy brak odpowiedzialności”.</div><div>W 2011 roku krajem wstrząsnęła seria awarii. Cztery satelity i jedna rakieta odmówiły posłuszeństwa już na starcie lub w przestrzeni kosmicznej. Straty opiewają na prawie pół miliarda euro. W sierpniu zeszłego roku nieprawidłowo zadziałała jedna ze słynących z niezawodności rakiet ”Sojuz”. Dwa europejskie satelity wylądowały na niewłaściwej orbicie.</div><div>Rakieta "Angara" ma obecnie temu zaradzić. Jej start kosztuje 50 milionów euro – ponad dwa razy tyle, co wystrzelenie rakiety "Proton". Ta ostatnia, juczny osioł rosyjskich lotów kosmicznych, ma za sobą 400 startów od 1965 roku. W lipcu 2013 roku spadła krótko po starcie, ponieważ czujniki systemu sterującego zamontowane były odwrotnie. Zniszczone zostały trzy satelity systemu nawigacyjnego Glonass, rosyjskiego odpowiednika amerykańskiego GPS-u.</div><div><div> Glonass utrzymuje rosyjskie ministerstwo obrony, jego odbiorniki od dawna już należą do standardowego wyposażenia smartfonów. Satelity są jednak obliczone na działanie przez dziesięć lat, przy czym jak dotychczas żaden jeszcze nie wytrzymał tak długo. Najstarszy amerykański satelita GPS pracuje już od prawie 25 lat.</div><div>Do problemów z jakością dochodzą jeszcze sankcje z powodu konfliktu na Ukrainie. Nawet satelity wojskowe składają się w dwóch trzecich z importowanych części, wiele z nich pochodzi z Europy i USA. Nie ma nadziei na szybką dostawę, a rosyjska branża mikroelektroniczna jest opóźniona w stosunku do liderów na światowych rynkach o wiele lat.</div><div>Rosyjska sieć satelitów wojskowych jest obecnie tak przerzedzona, że Moskwa nie jest już nawet w stanie obserwować w czasie rzeczywistym startów w kosmos rakiet amerykańskich i z innych krajów. System nadzoru "Oko-1" w styczniu wycofał z użycia swoje dwa ostatnie satelity.</div><div> Na potrzeby swoich satelitów szpiegowskich moskiewscy generałowie musieli sięgnąć po sprawdzone technologie analogowe z lat sześćdziesiątych. Wysłali w kosmos ważące całe tony satelity, jak "Jantar", który wystartował w maju zeszłego roku, ale po czterech miesiącach spadł."</div><div> http://technowinki.onet.pl/kosmos/z-trudem-do-gwiazd-czy-rosja-putina-stanie-sie-kosmiczna-potega/e5gsbz</div></div></div>
<div>Tymczasem Izba Obrachunkowa Federacji Rosyjskiej, która czuwać ma nad państwowymi wydatkami, już w 2013 roku stwierdziła, że ”wydatki na program kosmiczny wzrosły dwu- i półkrotnie, wydajność jest jednak niska”. Przeprowadzono jedynie połowę zaplanowanych startów rakiet. ”Koszty budowy i utrzymania satelitów i rakiet są czterokrotnie wyższe niż na Zachodzie” – głosi raport. Urząd kontrolny określił to nawet jako ”zbiorowy brak odpowiedzialności”.</div><div>W 2011 roku krajem wstrząsnęła seria awarii. Cztery satelity i jedna rakieta odmówiły posłuszeństwa już na starcie lub w przestrzeni kosmicznej. Straty opiewają na prawie pół miliarda euro. W sierpniu zeszłego roku nieprawidłowo zadziałała jedna ze słynących z niezawodności rakiet ”Sojuz”. Dwa europejskie satelity wylądowały na niewłaściwej orbicie.</div><div>Rakieta "Angara" ma obecnie temu zaradzić. Jej start kosztuje 50 milionów euro – ponad dwa razy tyle, co wystrzelenie rakiety "Proton". Ta ostatnia, juczny osioł rosyjskich lotów kosmicznych, ma za sobą 400 startów od 1965 roku. W lipcu 2013 roku spadła krótko po starcie, ponieważ czujniki systemu sterującego zamontowane były odwrotnie. Zniszczone zostały trzy satelity systemu nawigacyjnego Glonass, rosyjskiego odpowiednika amerykańskiego GPS-u.</div><div><div> Glonass utrzymuje rosyjskie ministerstwo obrony, jego odbiorniki od dawna już należą do standardowego wyposażenia smartfonów. Satelity są jednak obliczone na działanie przez dziesięć lat, przy czym jak dotychczas żaden jeszcze nie wytrzymał tak długo. Najstarszy amerykański satelita GPS pracuje już od prawie 25 lat.</div><div>Do problemów z jakością dochodzą jeszcze sankcje z powodu konfliktu na Ukrainie. Nawet satelity wojskowe składają się w dwóch trzecich z importowanych części, wiele z nich pochodzi z Europy i USA. Nie ma nadziei na szybką dostawę, a rosyjska branża mikroelektroniczna jest opóźniona w stosunku do liderów na światowych rynkach o wiele lat.</div><div>Rosyjska sieć satelitów wojskowych jest obecnie tak przerzedzona, że Moskwa nie jest już nawet w stanie obserwować w czasie rzeczywistym startów w kosmos rakiet amerykańskich i z innych krajów. System nadzoru "Oko-1" w styczniu wycofał z użycia swoje dwa ostatnie satelity.</div><div> Na potrzeby swoich satelitów szpiegowskich moskiewscy generałowie musieli sięgnąć po sprawdzone technologie analogowe z lat sześćdziesiątych. Wysłali w kosmos ważące całe tony satelity, jak "Jantar", który wystartował w maju zeszłego roku, ale po czterech miesiącach spadł."</div><div> http://technowinki.onet.pl/kosmos/z-trudem-do-gwiazd-czy-rosja-putina-stanie-sie-kosmiczna-potega/e5gsbz</div></div></div>