Fundacja Pomost - przykra konstatacja
: czw gru 17, 2015 1:37 pm
Bardzo zafascynowany badaniami pana Marka Szwedowskiego (oraz po odsłuchu audycji w Radiu Paranormalium) postanowiłem zwrócić się do niego z prośbą o dokonanie kontaktu z kimś, kogo znałem, a kto odszedł. Niestety odpisał mi jego asystent Grzegorz Wójcicki (ale mniejsza z tym), podając nr konta, na które miałbym wysłać 150zł. Nie ukrywam, było to dla mnie spore zaskoczenie, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że pan Marek w audycji wspominał, że bierze od chętnych co łaska (widać 150zł to próg tej łaski) bo jest to jego misją, aby pomagać innym. Może się mylę, ale to świadczy o tym, że ta misja powoli przestaje nią być, a bardziej zaczyna stawać się pomysłem na biznes, bo jak inaczej nazwać to, że nie pomoże się komuś (dajmy na to osoba niekonieczne dobrze sytuowana) bo nie ma tych 150zł skąd wygospodarować? Ja akurat mógłbym tyle zapłacić ale gdyby nie? Czy padła by wówczas propozycja mniejszej kwoty? Nie sądzę.
Co ciekawe pan "asystent" odpisał, że "jestem kolejną osobą, która próbuje zrobić z pana Marka dziada", co oczywiście nie jest prawdą, bo bardzo cenię to, co robi, a więc i jego osobę, więc życzę mu jak najlepiej. Ale jak się okazuje takich osób jak ja jest więcej, więc może coś w tym jest?
Jak się dowiedziałem, jest to jedyne zródło jego utrzymania, o czym wiedzieć wcześniej nie mogłem. Także jak najbardziej rozumiem, że taka usługa musi kosztować, co jednak nie tłumaczy moim zdaniem sztywnej granicy kwoty za taką usługę no i mimo wszystko kłóci się z pojęciem misji.
Na koniec asystent powiedział, że "upokorzyłem pana Marka i żebym więcej się z nimi nie kontaktował".
No cóż, nie wydaje mi się, aby to było dobre podejście. Chciałem się tym z kimś podzielić, jeśli ktoś uważa inaczej, proszę pisać, może to ja jestem w błędzie?
Co ciekawe pan "asystent" odpisał, że "jestem kolejną osobą, która próbuje zrobić z pana Marka dziada", co oczywiście nie jest prawdą, bo bardzo cenię to, co robi, a więc i jego osobę, więc życzę mu jak najlepiej. Ale jak się okazuje takich osób jak ja jest więcej, więc może coś w tym jest?
Jak się dowiedziałem, jest to jedyne zródło jego utrzymania, o czym wiedzieć wcześniej nie mogłem. Także jak najbardziej rozumiem, że taka usługa musi kosztować, co jednak nie tłumaczy moim zdaniem sztywnej granicy kwoty za taką usługę no i mimo wszystko kłóci się z pojęciem misji.
Na koniec asystent powiedział, że "upokorzyłem pana Marka i żebym więcej się z nimi nie kontaktował".
No cóż, nie wydaje mi się, aby to było dobre podejście. Chciałem się tym z kimś podzielić, jeśli ktoś uważa inaczej, proszę pisać, może to ja jestem w błędzie?