Krótki dźwięk pisku nie głośny którego nie ma, a jest w głowie.
: pn maja 02, 2016 6:25 pm
Witam. Mam to od kąd pamiętam - pierwsze coś takiego było jak miałem może z 5 - 6 lat ale miało troche inny ton i pojawiało się raz na tydzień/miesiąc - różnie. (mój stary też to miał, bo czasem mnie pytał w którym uchu piszczy i miałem zgadywać - prawdopodobnie o ten sam dźwięk chodziło, ale nie mieliśmy go w tym samym czasie, bo to nie był jakiś dźwięk że każdy go słyszy równocześnie.) Teraz mam ponad 36 lat i od 2 / 3 lat mam dosłownie praktycznie codziennie nawet po 2 razy, ale pisk jest nie taki jak byłem mały, ale ostrzejszy jak by miał mniej takiej mięsistości barwy, nie jak tuuuuut tylko pisk piiiiiiiiiiii podobny jak najpiskliwszy dzwonek do telefonów, który kiedyś był taki bardzo modny w szkołach itd. dzwonka niby go nie słychać bo jest przeraźliwie pislkiwy bo zaczyna się od bardzo wysokich herców do wyższych.
Znalazłem ten dzwonek na youtubie <a href="https://www.youtube.com/watch?v=0sO484E ... 84EB6b0</a>
ale nie jest to ten dźwięk tylko podobny troszkę - ten co się pojawia jest stały i ciągły bez modulowania i trwa kilka sekund (nawet nie 10sekund) i zwyczajnie się kończy. Nie jest głośny. Nie przeszkadzał mi nigdy - w zasadzie to podczas jego trwania myśle sobie o nich i pozdrawiam ich bo zawsze wierzyłem w życie na innych planetach w całym niewyobrażalnie wielkim wszechświecie. Dźwięk słyszę dosłownie losowo wszędzie - raz w domu, raz na działce, raz w górach, raz nad morzem, raz w środku lasu, raz w jeziorze jak płynę bez żadnej elektroniki koło siebie. Słyszę go nawet kiedy słucham muzyki ze słuchawek dousznych kiedy jadę rowerem daleko za miastem, a muzyka może być nawet głośno, a i tak i tak wiem kiedy się zaczął że trwa i kiedy się skończył.
Podejrzewam że to w ogóle nie ma nic wspólnego z uszami tylko dzieje się to w mózgu, a sam dźwięk jest jakimś sygnałem odbioru lub nadawania informacji od nich lub do nich. Przemyślałem to wszystko dość dużo razy samemu bo jest jeszcze wiele rzeczy które na to wskazują że właśnie tak jest ale nie chce a nawet nie mogę specjalnie o tym pisać w tej chwili i w tym miejscu.
Dodam że nie jestem chory na nic - nie mam żadnych problemów z uszami, z równowagą jak błędnik itp. Uprawiam sport, nie piję nie palę i zwyczajnie dbam o siebie.
PS. wiem że mam do czynienia z czymś bardzo mądrym i bardzo dobrym, po prostu to wiem i nie jest to mi wmówione w żaden sposób. Kosmos dla mnie był zawsze czymś co powodowało mi gęsią skóre kiedy nań patrzałem i wyobrażałem sobie jego wielkość, a w zasadzie nieskończoność.
Ahh bo zapomniałem - właśnie w tym wieku kiedy byłem mały i chodziłem do przedszkola zobaczyłem coś bardzo niezwykłego w moim domu. To coś było niskie - mieściło się pod krzesłem było całe zarośnięte niczym kriters jak z filmów o tych stworkach z kritersami i miało bardzo dużą japkę i nie widziałem nóg lub były tak krótkie że mobły by być dosłownie widoczne tylko palce stóp. To coś wtedy mnie kompletnie unieruchomiło - w środku dnia leżałem na łóżku i gapiłem się w to centralnie 2 metry odemnie. Doskonale pamiętam to że to coś powodowało mi bardzo dziwną nie zrozumiałą dla mnie wtedy przypadłość, najpierw mnie wprowadzało w uczucie strachu i momentalnie mi leciały łzy i wpadałem w płacz ale bez ryczenia bez dźwieków wydawanych z siebie, a po chwili jak już się to stało mnie rozśmieszyło i nie było nawet 3 sekund między tymi 2 stanami smutek/płacz-zabawa/zadowolenie/uśmiech i tak kilka razy na zmianę. Wiem że to nie był żaden zwid ani fantazja bo nie spałem a to był środek dnia - jasno w pokoju jak nie wiem co bo ten pokój miał 2 okna - jedno na wschodniej ścianie, a drugie na pólnocnej.Troszeczkę mi przypomina ta postać numer 15 z tego zdjęcia ale nie do końca bo chodzi mi o te oczy i zarośnięte to całe było i miało więlką gębe od dosłownie jak się mówi ucha do ucha. I zaznaczam że to było w roku 1984/5 więc nie ma mowy że sobie tu wstawiam jakieś kritersy z filmu i jako dziecko fantazjowałem - w tamtych czasach w Polsce nic takiego nie było a u mnie w domu nie było nawet kolorowego telewizora a ten jak go nazwę w tej chwili zły/dobry stwór był w przewadze koloru czerwono/brązowo ciemnego z przewagą czerwieni.
Bardzo dobrze to pamiętam i co dziwne nikomu tego w rodzinie nie powiedziałem ! (nie wiem jak to możliwe że nie powiedziałem mamie/siostrze komukolwiek? bo zawsze opowiadam jak coś tam ciekawego zobaczę.)
Zdjęcie <a href="http://s26.postimg.org/l6nwxdxvd/obcy_t ... zne.jpg</a>
Znalazłem ten dzwonek na youtubie <a href="https://www.youtube.com/watch?v=0sO484E ... 84EB6b0</a>
ale nie jest to ten dźwięk tylko podobny troszkę - ten co się pojawia jest stały i ciągły bez modulowania i trwa kilka sekund (nawet nie 10sekund) i zwyczajnie się kończy. Nie jest głośny. Nie przeszkadzał mi nigdy - w zasadzie to podczas jego trwania myśle sobie o nich i pozdrawiam ich bo zawsze wierzyłem w życie na innych planetach w całym niewyobrażalnie wielkim wszechświecie. Dźwięk słyszę dosłownie losowo wszędzie - raz w domu, raz na działce, raz w górach, raz nad morzem, raz w środku lasu, raz w jeziorze jak płynę bez żadnej elektroniki koło siebie. Słyszę go nawet kiedy słucham muzyki ze słuchawek dousznych kiedy jadę rowerem daleko za miastem, a muzyka może być nawet głośno, a i tak i tak wiem kiedy się zaczął że trwa i kiedy się skończył.
Podejrzewam że to w ogóle nie ma nic wspólnego z uszami tylko dzieje się to w mózgu, a sam dźwięk jest jakimś sygnałem odbioru lub nadawania informacji od nich lub do nich. Przemyślałem to wszystko dość dużo razy samemu bo jest jeszcze wiele rzeczy które na to wskazują że właśnie tak jest ale nie chce a nawet nie mogę specjalnie o tym pisać w tej chwili i w tym miejscu.
Dodam że nie jestem chory na nic - nie mam żadnych problemów z uszami, z równowagą jak błędnik itp. Uprawiam sport, nie piję nie palę i zwyczajnie dbam o siebie.
PS. wiem że mam do czynienia z czymś bardzo mądrym i bardzo dobrym, po prostu to wiem i nie jest to mi wmówione w żaden sposób. Kosmos dla mnie był zawsze czymś co powodowało mi gęsią skóre kiedy nań patrzałem i wyobrażałem sobie jego wielkość, a w zasadzie nieskończoność.
Ahh bo zapomniałem - właśnie w tym wieku kiedy byłem mały i chodziłem do przedszkola zobaczyłem coś bardzo niezwykłego w moim domu. To coś było niskie - mieściło się pod krzesłem było całe zarośnięte niczym kriters jak z filmów o tych stworkach z kritersami i miało bardzo dużą japkę i nie widziałem nóg lub były tak krótkie że mobły by być dosłownie widoczne tylko palce stóp. To coś wtedy mnie kompletnie unieruchomiło - w środku dnia leżałem na łóżku i gapiłem się w to centralnie 2 metry odemnie. Doskonale pamiętam to że to coś powodowało mi bardzo dziwną nie zrozumiałą dla mnie wtedy przypadłość, najpierw mnie wprowadzało w uczucie strachu i momentalnie mi leciały łzy i wpadałem w płacz ale bez ryczenia bez dźwieków wydawanych z siebie, a po chwili jak już się to stało mnie rozśmieszyło i nie było nawet 3 sekund między tymi 2 stanami smutek/płacz-zabawa/zadowolenie/uśmiech i tak kilka razy na zmianę. Wiem że to nie był żaden zwid ani fantazja bo nie spałem a to był środek dnia - jasno w pokoju jak nie wiem co bo ten pokój miał 2 okna - jedno na wschodniej ścianie, a drugie na pólnocnej.Troszeczkę mi przypomina ta postać numer 15 z tego zdjęcia ale nie do końca bo chodzi mi o te oczy i zarośnięte to całe było i miało więlką gębe od dosłownie jak się mówi ucha do ucha. I zaznaczam że to było w roku 1984/5 więc nie ma mowy że sobie tu wstawiam jakieś kritersy z filmu i jako dziecko fantazjowałem - w tamtych czasach w Polsce nic takiego nie było a u mnie w domu nie było nawet kolorowego telewizora a ten jak go nazwę w tej chwili zły/dobry stwór był w przewadze koloru czerwono/brązowo ciemnego z przewagą czerwieni.
Bardzo dobrze to pamiętam i co dziwne nikomu tego w rodzinie nie powiedziałem ! (nie wiem jak to możliwe że nie powiedziałem mamie/siostrze komukolwiek? bo zawsze opowiadam jak coś tam ciekawego zobaczę.)
Zdjęcie <a href="http://s26.postimg.org/l6nwxdxvd/obcy_t ... zne.jpg</a>