Otoczony mocą elektryczną

Listy forumowiczów i czytelników. Podziel się swoim niezwykłym przeżyciem!
dziwny
Początkujący
Posty: 1
Rejestracja: sob lut 24, 2018 11:21 am

Otoczony mocą elektryczną

Post autor: dziwny »

Witam serdecznie wszystkich użytkowników i Administracje, mam 24 lata i jestem przekonany, że posiadam w sobie jakąś moc związaną z prądem elektrycznym, przez prawie połowę mojego życia byłem tak jakby napromieniowany, a do tego miałem jeszcze chwilowe tak jakby władze nad pogodą, pierwszy raz gdy dostrzegłem swoje przekonania miałem ok 12 lat, pamiętam, że wtedy padał deszcz, a ja z niewyjaśnionych mi powodów, sam nie wiem czemu usiadłem na trawie przed domem odchyliłem twarz w strone nieba i już nie pamiętam o czym dokładnie myślałem, ale wszystkie myśli były skoncentrowane na padającym deszczu, po jakiś dosłownie 30 sek deszcz ustał, po tym zajściu zacząłem się bać, że coś jest ze mną nie tak, jakiś czas później (kilka mieś) był skwar na ziemi, słońce dzień po dniu grzało pełnią swojej mocy, czasami było tak gorąco, że nie dało się oddychać, pamiętam dzień w którym byłem wściekły, już nie pamiętam na kogo i na co, uciekłem z domu kilka set metrów, usiadłem i płakałem popatrzyłem na słońce i powiedziałem coś typu " chociaż Ty mnie nie wku**wiaj" dużo było wtedy przekleństw, dlatego tylko je opisze, bardzo chciałem, żeby przestało świecić, żeby zaczął lać deszcz, darłem się na cały głos z wściekłości, po chwili powiał mocniejszy wiatr, potem znowu, tym razem chłodniejszy, pogoda zaczynała się zmieniać, i już nie było tak gorąco, było "normalnie" jakieś 20 min później słońce przykryły chmury i wiatr zrobił się silny, co następuje zaczął padać deszcz, był to chwilowy okap, trwał chwile, może z 2 min i znowu słońce wyszło zza chmur, zrobiło się pogodnie, chmury zaczeły znikać a słońce świecić, tyle że już nie z tą samą mocą co wcześniej " dało się wytrzymać ". W wieku 14-15 przez okres 5-6 mieś ćwiczyłem oobe, realne sny itp. świadomość podczas snu, władanie snem, wychodzenie z ciała, przenikanie do snów innych członków rodziny, ale pewnego dnia podczas wspólnej kolacji z rodzicami (rzadko takie bywały) dość przypadkiem przyszedł temat snów i mojemu ojcu śniłem się ja, jak byłem w jego pokoju w nocy, mojej mamie się przypomniało, że też mnie widziała, ale że nie pamięta nigdy co jej się śniło, to tylko o tym wspomniała, brat powiedział, że w nocy stałem przy jego łóżku i coś do niego mówiłem, ale nie pamięta już co, potem nastała cisza i wszyscy się na mnie gapili, a ja się zaśmiałem, chodź w świadomości przeraziłem i sypnąłem jakimś żartem, po czym zmieniliśmy temat rozmowy, od tego momentu pomyślałem, że zaszło to za daleko i pora z tym skończyć, i tak też zrobiłem, w następstwie następnych lat odczułem, że jest ze mną coś nie tak, bardzo szybko i niekontrolowanie czasami robiłem się "napromieniowany" obojętnie co robiłem, i czy miałem styczność z słońcem w lato, czy z brakiem słońca w zimie za każdym razem gdy dotykałem metalowych elementów te jakby mnie "kopały" było to uciążliwe i bolesne, bo im dłużej starałem się unikać dotykania czegoś żelaznego, tym później podczas przypadkowych czynności wyładowanie było mocniejsze i boleśniejsze, pamiętam sytuacje z przed 5 lat gdy wtedy akurat jeździłem jako kierowca busa po Unii Europejskiej, i pewnego dnia od rana miałem dużo nieprzyjemności, nic mi się nie udawało, wszystko się psuło, od rana byłem poddenerwowany, aż nadszedł wieczór i czas kumulacji, wszystkie wnerwiające sytuacje z dnia skumulowały się w moich myślach i wpadłem w wściekłość, przejeżdżałem akurat wtedy przez miejscowość w której była burza, waliło wszędzie piorunami i mocno padał deszcz, pomyślałem sobie, że w końcu i we mnie walnie piorun, chwilkę później zadzwonił do mnie szef, wydarł się na mnie i mi pogroził, rozłączyłem się z nim i to był ten moment w którym miałem apogeum wściekłości, w pewnym momencie zadarłem się z całych swoich sił słowem " kuuuur****aaaaa" i piorun uderzył w auto, które jechało za mną, wszystkie auta jadące w tym samym kierunku włączyły awaryjne i się zatrzymały, po 20 min przyjechała karetka, potem straż, na końcu policja, dowiedziałem się potem, że ta osoba co jechała autem za mną zmarła podczas porażenia, po jakiejś godzinie podjechałem kawałek dalej na stacje paliwową, poszedłem do WC i dość przypadkiem zerknąłem na lustro, coś mi umkneło i spojrzałem jeszcze raz, moja twarz była inna, źrenice miałem dziwnie powiększone, a na czole wystawały mi grube żyły, przeraziło mnie to jak wyglądam, nigdy jeszcze tak nie wyglądałem, dostałem gęsiej skórki i poczułem strach, od tej pory obiecałem sobie, że już nigdy nie pozwole na to, żeby dojść do tego stanu, i tak też było przez jakiś okres, potem chyba już o tym zapomniałem, po 2 latach przestałem jeździć po europie i zacząłem pracować w fabryce zajmującej się wyposażaniem sklepów w urządzenia chłodnicze, przez cały ten okres napromieniowanie mojego ciała wzrosło, raziło mnie każda część metalu i na każdym kroku, nie zależnie od tego czy miałem zły czy dobry humor, na początku myślałem że promieniuje podłoga po której chodzę, bo miejscami jest podatna na promienie światła słonecznego, ale bywały dni, w których nie świeciło słońce a mimo to dalej byłem dziwnie napromieniowany, pytałem się ludzi z którymi pracowałem czy też mają takie problemy, ale niestety nikogo takiego nie znalazłem, codziennie po pracy gdy spotykałem się po pracy na parkingu z kolegami, przed wejściem do auta dotykałem pierw auta mieśniem ręki, aby się wyładować, mniej wtedy bolało niż dotknięcie kością palca, i dopiero wtedy wsiadałem do auta, pewnego dnia postanowiłem przez cały pracowniczy dzień nosić rękawiczki i to był chyba najgorszy pomysł, bo niby nic nie czułem przy dotykaniu żelaznych elementów, ale po pracy gdy oparłem się plecami o swoje auto przypadkiem odchyliłem łokieć w kierunku auta i tak mnie poraziło, że nie tylko to usłyszeli moi koledzy z pracy, ale jeden z nich widział iskre na 5 cm długości, a jeśli chodzi o rękę to straciłem możliwość poruszania jej, strasznie mnie bolała i doznałem jej paraliżu, po tym zdarzeniu już nigdy nie dotykałem żelaznych elementów skórą, uważałem na każdym kroku, ale i tak czasami dość przypadkiem o coś zachaczyłem i było pstryknięcie w raz z bulem, w ciągu 3 miesięcy zdarzył się dzień podobny do tego wyżej jak jeszcze jeżdziłem busem po europie, od rana nic mi nie wychodziło, problem robił następny problem, od rana zmagałem się z nieuniknionym, wszystko co robiłem było źle a otoczenie w którym się znajdowałem miało do mnie jakiś problem, jakbym był wszystkiemu winny, po powrocie z pracy udiadłem wnerwiony przed laptopem, który zatrzynał się ciąć, co mnie jeszcze bardziej wnerwiło, wyłączyłem go, zrobiłem podsumowanie całego dnia i wpadłem w wściekłość, włączyłem go ponownie ale laptop nie zmienił swojego postępowania i nadal się ciął, wpadłem w wściekłość, zamknołem ekran laptopa, tak aby wpadł w system uśpienia, chwyciłem telefon, zamierzam wejść na internet, a telefon się resetuje, wściekłem się jeszcze bardziej, włączył się z powrotem i zaczął się ciąć przy prostyc czynnościach, moim jedynym celem było uruchomienie muzyki, która by mnie uspokoiła, albo przynajmniej takiej przy której ostatnio czułem się dobrze, byłem szczęśliwy, niestety telefon robił wszystko aby do tego nie doszło, mineło 10 min a on potrafił się zaciąć przy najprostrzej czynności jak by chociaż wejście w " menu ", gdy wpadłem w końcu w stan apogeum rozwaliłem dziada na ścianie, poszedłem po telefon mamy i ten także się ciął, nie dało się nic z nim zrobić, odłożyłem telefon i chciałem włączyć telewizor, lecz bezskutecznie, nawet się nie włączył, cały czas czarny ekran podczas wciskania przycisku " power ", ubrałem się, wyszedłem z domu, poszedłem na spacer, zachaczyłem o sklep, kupiłem alko i upiłem się, rano wróciłem do domu, chce wejśc na laptopa, ale nie chodzi, odpalam telewizor, też nie chce się włączyć, telefonu już nie miałem to położyłem się spać, później mama do mnie przyszła i powiedziała, że jej telefon nie chodzi, po oddaniu laptopa i telefonu do naprawy dowiedziałem się, że w laptopie padł dysk i na procesorze były oznaki przegrzania się, przypalenia, a w telefonie mojej mamy ekran i też były jakieś ogniska przepalenia, z telewizorem nigdzie nie byłem, ale mimo wszystko nigdy nie było z nim problemu, ani też z laptopem, ani z moim telefonem, czy telefonem mamy, uświadomiłem sobie, że podczas tamtego dnia zaczynałem wyładowywać energie podczas mojej wściekłości i przez to raziłem wszystkie urządzenia które posiadałem w rękach, kilka miesiący później kupiłem sobie nowego laptopa, a starego dałem mamie, i niestety po krótkim okresie czasu nadszedł dzień w którym powtórzyły się dane sytuacje, tym razem padł mój laptop którego miałem niecałe 2 mieś, laptop którego dałem mamie i mój własny telefon, oddałem wszystkie uszkodzone rzeczy do naprawy i niestety mojego telefonu i starego laptopa, którego podarowałem mamie już nie dało się naprawić, i tu pytanie do Was, czy ktoś z Was miał bądź ma podobne sytuacje? jeśli tak to jak z nimi walczyć, lub jak je okiełznać, jak je racjonalnie wykorzystywać, lub jak nad nimi panować ?
ODPOWIEDZ

Wróć do „RELACJE I HISTORIE CZYTELNIKÓW”