Wszystko zaczęło się w 2008 roku po wprowadzeniu się do nowego mieszkania, przez sąsiadów określanym jako przeklętym bo nikt nie mieszkał tam dłużej niż pół roku. Wprowadziliśmy się tam z mężem jak byłam w 8 miesiącu ciąży. Wszystko zaczęło się jak urodziłam dziecko. Pierwszej nocy miałam sen, że chłopiec około 8-9 lat stoi na palcach nad łóżeczkiem i zagląda do dziecka. Chłopiec był ubrany w czarną kurtkę, krótkie czarne spodnie, czarne kolanówki i czarne buty. Zerwałam się z łóżka i pobiegłam do niego. Maluszek spał, nie chciałam budzić męża więc położyłam się na materacu koło łóżeczka i zasnęłam. Śniło mi się że w korytarzu jest pełno diabłów, całe mnóstwo i nieźle się bawią, a dwóch z nich zagląda przez drzwi do naszego pokoju. Obudziłam się i byłam jak sparaliżowana coś mnie dusiło, nie mogłam oddychać i potwornie piszczało mi w uszach. Próbowałam powiedzieć " Ojcze nasz" , ale nie mogłam tego skleić w tym momencie. Następnego dnia opowiedziałam o tym mężowi i powiedział, że to diabeł i że przed spaniem mam zrobić wudu (obmycie ciała przed modlitwą) i jeśli się to powtórzy mam powiedzieć " Bismillah ar Rahmanu ar Rahim" (w imię Boga Miłosiernego i Litościwego). Następnego dnia bałam się zasnąć, jak już mi się to udało to śnił mi się ogromny wąż który pełzał po domu pod podłogą. Obudziłam się i znów duszenie i piszczenie w uszach powiedziałam "Bismillah ar Rahmanu ar Rahim" i słyszałam jak piszczenie się oddala...Działo się to ok 2 miesiące budziłam się roztrzęsiona schudłam wtedy ok 10 kilo i wyglądałam jak cień człowieka. Kiedyś przed praniem znalazłam w kieszeni mojego meża kartkę a4 zapisaną w dziwny sposób po arabsku(dwa lata później znalazłam tą kartkę wraz z moim łańcuszkiem od komunii który był w nią zawinięty). Zapytałam co to jest to powiedział że to z meczetu chociaż on tam nie chodził i nie modlił się nigdy. Rozstałam się z nim w 2009 roku i wyprowadziłam się do innego miasta. Przez jakiś czas był spokój, ale stałam się strasznie nerwowa, z resztą do teraz jestem... W 2010 wprowadziłam się mieszkania z garażem podziemnym. 1 listopada 2011 wchodząc z synkiem do garażu powiedział mi " wiesz, że (nazwijmy go Oskar) Oskar tam chodzi?". Myślałam, że to dziecięca wyobraźnia, ale codziennie to samo" Mamo on tam stoi" "Mamo on na ciebie patrzy", "Mamo on mnie szturcha i pokazuje język", "Mamo on stuka mi w głowę","Oskar każe mi ciebie denerwować" w końcu zapytałam syna jak on wygląda...czarna kurtka, czarne krótkie spodnie, czarne kolanówki, czarne buty i czarna czapka, czarne włosy...czarne oczy i czarny język, a z tyłu taki różowy....przeszedł mnie dreszcz taki sam chłopiec który pochylał się nad łóżeczkiem(widziałam go tyłem). Następnego dnia syn powiedział mi " Mamo Oskar powiedział, że jak będę o nim opowiadał to mi zęby wypadną do wody"... 3 letnie dziecko...Synek pojechał do mamy na miesiąc, miałam nadzieję, że zapomni. Pierwsze wejście do garażu po miesiącu "O cześć Oskar". Zakazałam mu z nim rozmawiać i obserwowałam jak mały się zachowuje zawsze jak wchodził patrzył w ten punkt czasem pokazywał język jak myślał,że nie patrzę... Trwało to ok 8 mcy...Zadzwoniłam do pani egzorcystki która na początku rozmowy powiedziała, że widzi dwóch mężczyzn i chłopca, ale nie w domu tylko w podziemiach...myślałam, że dostanę zawału. Pani była bardzo miła i powiedziała co robić. Bardzo mi pomogła. Powiedziała, że od tego i tego dnia nie wchodzić z dzieckiem do garażu przez 10 dni, a później już normalnie. Po tych 10 dniach weszłam z małym a on " Mamo Oskara nie ma!" , "Mamo gdzie on jest?". No i historia z Oskarem się skończyła. Latem mój synek znów zaczął źle sypiać i poszłam z nim do scheicha, który przeprowadza rukiyah (czytanie koranu nad osobą). Podczas rukyah poczułam się źle, zaczęło mi się całe ciało trzęść i bardzo chciało mi się pić, miałam czarno przed oczami byłam bardzo blada usłyszałam tylko "wyprowadzić dziecko" i już nic nie pamiętam...Powtórzyłam rukyah jeszcze raz, ale tylko słabo się poczułam i później było już dobrze. W grudniu w święta znów wróciło, bardzo źle się poczułam i wymiotowałam na czarno(myślałam, że się zatrułam), ale zaczęłam wyciągać czarne włosy z buzi. Serce bije mi bardzo mocno przy modlitwie, tak bardzo, że aż mi w uszach dudni, mylę się często. Zadzwoniłam do scheicha i powiedział, że zrobimy rukyah, ale jakoś nie mógł i posłał mnie do innego scheicha. Ten zaczął czytać Koran nade mną i znów mnie zaczęło trząść. Przeczytał odpowiednie ayaty Koranu do wody wymieszanej z solą i dał mi się napić...Jak to wypiłam zaczęłam się dusić i wymiotować. Jak zaczął czytać dalej to rzuciło mną na odległość 3 metrów i zerwało ubranie ze mnie i zaczęłam kulać się po pokoju wydając z siebie dziwne dźwięki...było mi wstyd ale co zrobić. Werdykt scheicha prawdopodobnie ifryt...Powtarzałam rukyah już dużo razy, ale nie chce wyjść. Za każdym razem jest gorzej. Musi mnie trzymać 5 lub 6 osób bo mam dużo siły i podrzuca mną i chce mnie ewidentnie skrzywdzić. Podczas rukyah czuję w różnych częściach ciała, boli mnie brzuch jakby ktoś po mnie skakał i dusi w klatce piersiowej, czasem krzyczy przerażającym grubym głosem. Mówi coś w dziwnym języku ale nie rozumiemy tego... Moją lewą ręką pokazuje scheichowi znak szatana...Dostałam już dwóch napadów w domu jak słuchałam Koranu i zdemolowałam sypialnię. Przy wersie tronu zaczyna ze mnie płakać swoim przerażającym głosem czasem jak wydycham powietrze to słychać takie dudniące warczenie i czuję jakby ktoś mnie prądem raził od głowy do nóg. Jak chcę się pomodlić to nie mam siły.Podczas rukyah rozumiem wszystko chociaż jest przeprowadzana po arabsku. Jak scheich pyta o imię to podaje różne imiona, ale jak zamknę oczy to widzę napis "Sabul" nie wiem czy takie imię istnieje czy nie?Pierwszy raz spotkałam się z nim podczas egzorcyzmu. Przez cały czas jestem wszystkiego świadoma,ale nie mogę tego powstrzymać. Nie odczuwam bólu choć na nagraniach wygląda to drastycznie, ale nic mnie nie boli dopiero na drugi dzień. Są 4 ayaty przy których on wariuje o Sulejmanie o Iblisie i o Aniołach.Nie będę opisywać wszystkich tortur które on stosuje bo zajęło by mi to całą noc
