Myślę, że powinnam się przedstawić zanim włączę się do dyskusji. Jestem współautorką omawianej książki. Przeczytałam uważnie wszystkie wypowiedzi i nie odniosłam wrażenia, aby ta książka została przeczytana z należytą uwagą. Na większość zadanych tu pytań można bowiem znaleźć odpowiedzi w treści książki, choć ze względu na konieczność ograniczenia jej objętości poruszane kwestie omówione zostały w dużym skrócie. Zdumiała mnie jednak ta wypowiedź:
Ja np. uważam, że nie ma żadnej materii, ani tym bardziej kwantowej rzeczywistości. Według mnie jest tylko świadomość/zapis
Uważać można co się komu podoba, ale to wcale nie znaczy, że mniemanie o takim rodowodzie musi być słuszne. Błądzić jest przecież rzeczą ludzką. Kwantowa rzeczywistość to termin utworzony przez fizykę. Fizyka jednakowoż rzeczywistości nie tworzy, lecz służy do jej opisu. Tak więc pod tym terminem kryje się nie jakaś specyficzna rzeczywistość, lecz opis pewnego aspektu/wycinka rzeczywistości. Z tego, co już wiemy, wynika, że rzeczywistość ma dość złożoną strukturę, przy czym nie wszystkie jej rejony są dla nas w jednakowym stopniu dostępne, gdy korzystamy z ciał biologicznych/substancjalnych. Mimo to tworzy ona zawsze zwartą całość wzajemnie ze sobą powiązaną pod względem energetyczno-informacyjnym. Do kwestii materii i świadomości odniosę się nieco dalej, by się nie powtarzać. Napotkałam bowiem też taką wypowiedź, którą należałoby rozwinąć, aby była właściwie zrozumiana:
samo istnienie dzieli się na ciało i ducha z zupełnie błędnym pojmowaniem materialności
Mamy wielką skłonność do wszelkiego rodzaju podziałów. Dzielimy rzeczywistość na materialną i niematerialną, na fizyczną i niefizyczną, naukę natomiast podzieliliśmy tak skutecznie, że poszczególne jej dyscypliny zaczęły rozwijać się samodzielnie nie tylko bez cienia chęci na wspólpracę, ale wręcz niejednokrotnie nastawiając się antagonistycznie w stosunku do siebie. Między innymi dlatego powstała właśnie ta książka. Ma za zadanie przybliżyć czytelnikom obraz rzeczywistości i wykazać, że wszelkie podzialy są sztuczne i wygenerowane przez człowieka na skutek niedoskonałości jego percepcji. Nauka za podstawę bytu przyjęła materię. Nie ma co twierdzić, że jej nie ma, ponieważ coś musi tworzyć ten podstawowy byt, charakteryzujący się jeszcze do tego świadomością (świadomość nie jest bowiem bytem, natomiast może być i jest jego charakterystyczną cechą). Pojęcie owego "czegoś" wraz z powiększaniem się naszej wiedzy o tym "czymś" ulegało zmianie, co nikogo nie powinno dziwić. Aktualnie pod tą nazwą kryją się przede wszystkim pola fizyczne, ale jak już doskonale o tym wiemy, materia potrafi nam się przejawiać nawet w obserwowanej przez nas rzeczywistości w wielu formach, między innymi w najbardziej nam znanej postaci substancjalnej. Rzeczywistość nie byłaby w stanie ewoluować, gdyby nie dysponowała energią umożliwiającą przejawianie się materii w działaniu i informacją, która mogłaby być w niej zakodowana. Tym samym fundamentalne właściwości materii czyli funkcje stanu materii (energia i informacja) składają się razem na DUCHA, czyli na ten czynnik, który zmieniając stan materii nadaje jej określoną postać i kształt. To on umożliwia materii ruch i wszelkiego rodzaju aktywność, w tym także świadomą działalność ukierunkowaną na cel. Gdyby istniała tylko informacja i jej zapamiętanie warunkujące pojawienie się świadomości, to gdzie niby miałby się ów zapis znajdować, gdzie byłby kodowany? Z fizycznego punktu widzenia oczywiście. Nie zapominajmy bowiem o tym, że fizyka nie tworząc rzeczywistości służy jednak do jej opisu. Jeśli natomiast rzeczywistość jawna i niejawna tworzą razem spójną całość, oznacza to, że nie ma rzeczywistości niefizycznej czy niematerialnej. To wymysły powstałe niegdyś z przekonania, że to czego nie można polizać czy ująć w rękę musi być niematerialne i niefizyczne. Jestem w stanie zrozumieć takie podziały wtedy, gdy Descartes formułował zasady poznania naukowego, ale dzisiaj?