Tak. To też są dane umożliwiające dostęp do informacji... A są spółki, również takie, które notowane są na giełdzie, które w swojej nazwie mają "dane umożliwiające...". Linki, wyszukiwarki, BIP, media (w tym prasa), właściwie nie widzę dziedziny związanej z internetem, której nie dotyczyłby taki kunsztowny i chirurgiczny zabieg legislacyjny. Jeśli ktoś uważa, że skracając powyżej treść nowego brzmienia przepisu nowelizującego Kodeks karny w istocie dokonałem manipulacji, a w szczególności, by siać FUD (ang. Fear, Uncertainty, Doubt ? strach, niepewność, wątpliwość), niech sam przeczyta "nowy" przepis i sobie wyrobi zdanie na temat wagi Ustawy z dnia 24 października 2008 r. o zmianie ustawy - Kodeks karny oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. 2008 nr 214 poz. 1344 z 3 grudnia 2008 roku):
1. Kto wytwarza, pozyskuje, zbywa lub udostępnia innym osobom urządzenia lub programy komputerowe przystosowane do popełnienia przestępstwa określonego w art. 165 § 1 pkt 4, art. 267 § 3, art. 268a § 1 albo § 2 w związku z § 1, art. 269 § 2 albo art. 269a, a także hasła komputerowe, kody dostępu lub inne dane umożliwiające dostęp do informacji przechowywanych w systemie komputerowym lub sieci teleinformatycznej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3
Na wizytówkach, na drukach (również urzędowych), w reklamie, w programach telewizyjnych, a nawet radiowych, wszędzie podaje się dziś "dane umożliwiające dostęp do informacji przechowywanych w systemie komputerowym lub sieci teleinformatycznej". Posłowie uznali, że to powinno być zagrożone karą pozbawienia wolności do lat trzech. Oczywiście pozostaje szansa na to, by sąd/prokuratura (zresztą zarówno sąd jak i prokuratura, a także Policja na www.policja.pl - podają takie dane w ramach swojej działalności) uznały, że niektóre przypadki podawania takich danych nie są szkodliwe społecznie... Zastanawiam się zatem jak sprawdzić, które formy podawania danych, o których mowa w tym przepisie, za szkodliwe społecznie będą uznane, a które nie? Oczywiście można by złożyć doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez wszystkich posłów (każdy z nich ma stronę internetową i udostępnia gdzie może adres takiej strony). Być może taki, masowy zryw praworządnych obywateli dałby do myślenia zarówno organom ścigania jak i samym posłom. A może należałoby zwrócić się z pytaniem do zagranicznych ambasad, czy w związku z nowelizacją kodeksu karnego w Polsce mają zamiar zaprzestać rozpowszechniania informacji na temat swoich internetowych stron w Polsce? Ktoś uznałby pewnie takie działanie za godzące w polską rację stanu (tak, tak, wiem, że ambasady wysłałyby raporty do swoich central i na świecie pozostałby niesmak związany z polską techniką legislacyjną). Zwracam - w każdym razie - uwagę, że coś takiego posłowie uchwalili, a Prezydent (www.prezydent.pl, o Mój Boże!) podpisał. Zostało to następnie opublikowane i zaraz wejdzie w życie. Cóż z tego, że nie byli świadomi co robią? Cóż z tego, że nie chcieli pewnie takiego efektu?
A prawda jest taka, że ta norma funkcjonuje również w obowiązującym dziś Kodeksie karnym, nawet przed nowelizacją, ponieważ dziś ten przepis brzmi:
Kto wytwarza, pozyskuje, zbywa lub udostępnia innym osobom urządzenia lub programy komputerowe przystosowane do popełnienia przestępstwa określonego w art. 165 § 1 pkt 4, art. 267 § 2, art. 268a § 1 albo § 2 w związku z § 1, art. 269 § 2 albo art. 269a, a także hasła komputerowe, kody dostępu lub inne dane umożliwiające dostęp do informacji przechowywanych w systemie komputerowym lub sieci teleinformatycznej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Grzech prawodawcy polega na tym, że nie poprawił tego - krytykowanego już wcześniej - przepisu. Obok zmiany brzmienia 269b § 1 ustawa nowelizuje też przepisy dotyczące "hackingu" (dodając m.in. "obejście zabezpieczenia") oraz przepisów dotyczących pornografii, w szczególności dodając takie, które dotyczą "wytworzonych albo przetworzonych wizerunków małoletniego uczestniczącego w czynności seksualnej".
źródło: http://prawo.vagla.pl