Cud w Białymstoku
Cud w Białymstoku
Uwaga! Tekst czytelny wyłącznie dla osób zalogowanych.
"W miejscowości Sokółka (PODLASKIE) kapłan upuścił komunikant, czyli hostię przeznaczoną dla wiernych. Nie można go było podać wiernym, został więc umieszczony w naczyniu liturgicznym z wodą, gdzie miał się rozpuścić. Po kilku dniach woda zmieniła kolor na czerwony - opisuje lokalny "Kurier Poranny". W dodatku okazało się, że w naczyniu znajdowało się coś jeszcze. Po zbadaniu przez niezależnych specjalistów okazało się, że jest to kawałek ludzkiego mięśnia sercowego".
Pomijam milczeniem formę jaką przyjął piszące powyżej słowa dziennikarz, no chyba, że jest niewierzący ale zastanawia mnie inny fakt.
Breję, którą badało dwóch niezależnych lekarzy zastanowił fakt stwierdzenia fragmentu mięśnia sercowego człowieka w agonii. Sprawa kwalifikuje się do postępowania kryminalnego POLICJI , ciekawe co z tym zrobią. Ponieważ nie wierzę aby w tej miejscowości dokonał się cud, śledźmy uważnie tę sprawę, Kościół potrzebuje zwłaszcza teraz mocnego wsparcia, wierni zaczęli robić gwałtowny odwrót.
Nie dalej jak wczoraj doznałem lekkiego szoku. Owszem wiem o tym, że urzędnicy kościelni - księża zmuszeni są znowu "liczyć jajca na ołtarzu", a to za sprawą zmniejszonych wpływów, ale to co widziałem było już przesadą.
Uwaga! Tekst czytelny wyłącznie dla osób zalogowanych.
A ty ośle… wierz i płać
Dojechałem do celu podróży, automatyczna brama otwiera się bezszelestnie, tuż za nią duży parking wyłożony nowoczesną kostką brukową – wjeżdżam. Szpaler kolorowych aut przeróżnych marek błyszczy w słonecznej poświacie. Wprawnym okiem oceniam, że przeciętna wieku samochodów to 2008 rok.
Powoli wtaczam mojego „dwutonowca” na jedno z wolnych miejsc, haniebnie wystający, przeszklony „kuper” blokuje swobodny wyjazd, cóż, trudno, w tym miejscu nikt nie zwróci mi uwagi, nikt nie przeklnie, jestem na terenie należącym do księży Werbistów z Laskowic Pomorskich.
Dzisiaj dzień wyjątkowy, rozpoczynają się uroczystości pogrzebowe jednego z księży tam mieszkających. Z każdą chwilą przybywa duchownych, przyjaciół, ludzi świeckich i głębokiej wiary. Na ich twarzach jawi się wyraz niezwykłego skupienia i zadumy. Kątem oka spoglądam w górę oczekując, że zza chmur niespodziewanie pojawi się „oko opatrzności”, a głos w niebiesiech zapyta: a ty cholero, czemu znowu ubrany jesteś w sposób nieodpowiedni i jeszcze w szybie masz wystawiony napis „PRESS”? Jak nie z TVN-u to z jakich mediów los prowadzi? Gdyby miało to „coś” wgląd w moją duszę widziałoby to, że pojawił się niezależny – czyli ktoś nieobliczalny ale szczery. Niestety, opatrzność miała to wszystko w nosie i zrobiła to, co mogła - „odkręciła kurki” w efekcie lunęło jak na koniec lata przystało.
Ile osób pomyślało w podobny sposób…, że nawet niebo płacze nad duchownym, który opuścił ten padół pełen łez , nie wiem ale wszystko wyglądało jakoś dziwnie.
Wokół mnie wielki budynek utrzymany w formie prostokąta o gigantycznej powierzchni, wszystko jako żywo przypomina zabudowę z lat siedemdziesiątych, ot późny Gierek ale to tylko wrażenie. Kompleks jest bardzo zadbany, mam wrażenie, że „wpompowano” tutaj gigantyczne kwoty. Przed tylnym wyjściem stoi wielka popielniczka i właśnie wokół niej skupia się coraz większe grono osób ubranych na czarno, ludzie w różnym wieku, atmosfera ulega rozluźnieniu. Śmiejąc się i paląc papierosy opowiadają różne historie - dawno się nie spotkali. Tłum rośnie, moją uwagę przykuwa nienaturalność gestów i mimika twarzy, są jak aktorzy, którzy za chwilę wyjdą na scenę, jednak jeszcze w ostatniej chwili powtarzają role. Starsze kobiety i mężczyźni – „działacze parafialni” są zachwyceni, tyle nabożnej czci skupionej na kilku metrach kwadratowych. Zaczynam powoli rozumieć fenomen pewnego księdza z miasta słynącego z pierników.
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki tłum rzednie i znika, by po chwili pojawić się ponownie, tym razem „uzbrojony” w „barwne kostiumy”. Kawalkada rusza do świątyni. Zostałem sam, skorzystałem z tej chwili i „bez nabożnej czci” wyciągnąłem z paczki ulubionego „Marsa”, wreszcie mam czas aby rozejrzeć się po okolicy.
Zewsząd dochodzą do mnie namacalne dowody tego, że pojęcie - „dobra kościelne” znaczą tylko jedno – przepych. Absolutnie nie ma tutaj możliwości jakiegokolwiek porównania tej nieruchomości z np. Pelplinem, jednak i to miejsce robi wrażenie. Wielki budynek w którym mieści się kuchnia i zapewne stołówka, gigantyczna jak na miejscowe warunki księgarnia, dziesiątki pomieszczeń i wszechobecne krzyże.
Najbardziej naturalnie w tym miejscu wyglądają chyba tylko… kasztanowce.
Stare porzekadło mówi: „kto ma księdza w rodzie, tego bieda nie ubodzie” – jest absolutnie prawdziwe! Wiara, to chyba najlepszy interes i firma świata, i to z jakimi tradycjami! Nawet „SKOK” Stelczyka wysiada. Kościół ma ponad dwa tysiące lat doświadczenia i problemy, przybywa mu konkurentów, którzy również chcą się „załapać” na wdowi grosz. Ten ostatni płynie szerokim strumieniem. Niestety, dawna rzeka wymarła wraz z pokoleniem pamiętającym wojnę. Czy za kilka lat ów strumień zamieni się w strużkę? Zapewne tak, jednak agonię można przedłużyć, sprzedając dobra kościelne, a te są równie wielkie jak pola naftowe w Kuwejcie.
To tylko kwestia czasu, gigant zachwiał się w posadach, a alternatywy nie widać – odeszła wraz z Wojtyłłą.
Po tej wizycie najbardziej w pamięci utkwią mi chyba …brzuchy, tak wielkich jak księża nie ma chyba nikt, nawet Amerykanie odżywiający się śmieciami.
Pozdrawiam
"W miejscowości Sokółka (PODLASKIE) kapłan upuścił komunikant, czyli hostię przeznaczoną dla wiernych. Nie można go było podać wiernym, został więc umieszczony w naczyniu liturgicznym z wodą, gdzie miał się rozpuścić. Po kilku dniach woda zmieniła kolor na czerwony - opisuje lokalny "Kurier Poranny". W dodatku okazało się, że w naczyniu znajdowało się coś jeszcze. Po zbadaniu przez niezależnych specjalistów okazało się, że jest to kawałek ludzkiego mięśnia sercowego".
Pomijam milczeniem formę jaką przyjął piszące powyżej słowa dziennikarz, no chyba, że jest niewierzący ale zastanawia mnie inny fakt.
Breję, którą badało dwóch niezależnych lekarzy zastanowił fakt stwierdzenia fragmentu mięśnia sercowego człowieka w agonii. Sprawa kwalifikuje się do postępowania kryminalnego POLICJI , ciekawe co z tym zrobią. Ponieważ nie wierzę aby w tej miejscowości dokonał się cud, śledźmy uważnie tę sprawę, Kościół potrzebuje zwłaszcza teraz mocnego wsparcia, wierni zaczęli robić gwałtowny odwrót.
Nie dalej jak wczoraj doznałem lekkiego szoku. Owszem wiem o tym, że urzędnicy kościelni - księża zmuszeni są znowu "liczyć jajca na ołtarzu", a to za sprawą zmniejszonych wpływów, ale to co widziałem było już przesadą.
Uwaga! Tekst czytelny wyłącznie dla osób zalogowanych.
A ty ośle… wierz i płać
Dojechałem do celu podróży, automatyczna brama otwiera się bezszelestnie, tuż za nią duży parking wyłożony nowoczesną kostką brukową – wjeżdżam. Szpaler kolorowych aut przeróżnych marek błyszczy w słonecznej poświacie. Wprawnym okiem oceniam, że przeciętna wieku samochodów to 2008 rok.
Powoli wtaczam mojego „dwutonowca” na jedno z wolnych miejsc, haniebnie wystający, przeszklony „kuper” blokuje swobodny wyjazd, cóż, trudno, w tym miejscu nikt nie zwróci mi uwagi, nikt nie przeklnie, jestem na terenie należącym do księży Werbistów z Laskowic Pomorskich.
Dzisiaj dzień wyjątkowy, rozpoczynają się uroczystości pogrzebowe jednego z księży tam mieszkających. Z każdą chwilą przybywa duchownych, przyjaciół, ludzi świeckich i głębokiej wiary. Na ich twarzach jawi się wyraz niezwykłego skupienia i zadumy. Kątem oka spoglądam w górę oczekując, że zza chmur niespodziewanie pojawi się „oko opatrzności”, a głos w niebiesiech zapyta: a ty cholero, czemu znowu ubrany jesteś w sposób nieodpowiedni i jeszcze w szybie masz wystawiony napis „PRESS”? Jak nie z TVN-u to z jakich mediów los prowadzi? Gdyby miało to „coś” wgląd w moją duszę widziałoby to, że pojawił się niezależny – czyli ktoś nieobliczalny ale szczery. Niestety, opatrzność miała to wszystko w nosie i zrobiła to, co mogła - „odkręciła kurki” w efekcie lunęło jak na koniec lata przystało.
Ile osób pomyślało w podobny sposób…, że nawet niebo płacze nad duchownym, który opuścił ten padół pełen łez , nie wiem ale wszystko wyglądało jakoś dziwnie.
Wokół mnie wielki budynek utrzymany w formie prostokąta o gigantycznej powierzchni, wszystko jako żywo przypomina zabudowę z lat siedemdziesiątych, ot późny Gierek ale to tylko wrażenie. Kompleks jest bardzo zadbany, mam wrażenie, że „wpompowano” tutaj gigantyczne kwoty. Przed tylnym wyjściem stoi wielka popielniczka i właśnie wokół niej skupia się coraz większe grono osób ubranych na czarno, ludzie w różnym wieku, atmosfera ulega rozluźnieniu. Śmiejąc się i paląc papierosy opowiadają różne historie - dawno się nie spotkali. Tłum rośnie, moją uwagę przykuwa nienaturalność gestów i mimika twarzy, są jak aktorzy, którzy za chwilę wyjdą na scenę, jednak jeszcze w ostatniej chwili powtarzają role. Starsze kobiety i mężczyźni – „działacze parafialni” są zachwyceni, tyle nabożnej czci skupionej na kilku metrach kwadratowych. Zaczynam powoli rozumieć fenomen pewnego księdza z miasta słynącego z pierników.
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki tłum rzednie i znika, by po chwili pojawić się ponownie, tym razem „uzbrojony” w „barwne kostiumy”. Kawalkada rusza do świątyni. Zostałem sam, skorzystałem z tej chwili i „bez nabożnej czci” wyciągnąłem z paczki ulubionego „Marsa”, wreszcie mam czas aby rozejrzeć się po okolicy.
Zewsząd dochodzą do mnie namacalne dowody tego, że pojęcie - „dobra kościelne” znaczą tylko jedno – przepych. Absolutnie nie ma tutaj możliwości jakiegokolwiek porównania tej nieruchomości z np. Pelplinem, jednak i to miejsce robi wrażenie. Wielki budynek w którym mieści się kuchnia i zapewne stołówka, gigantyczna jak na miejscowe warunki księgarnia, dziesiątki pomieszczeń i wszechobecne krzyże.
Najbardziej naturalnie w tym miejscu wyglądają chyba tylko… kasztanowce.
Stare porzekadło mówi: „kto ma księdza w rodzie, tego bieda nie ubodzie” – jest absolutnie prawdziwe! Wiara, to chyba najlepszy interes i firma świata, i to z jakimi tradycjami! Nawet „SKOK” Stelczyka wysiada. Kościół ma ponad dwa tysiące lat doświadczenia i problemy, przybywa mu konkurentów, którzy również chcą się „załapać” na wdowi grosz. Ten ostatni płynie szerokim strumieniem. Niestety, dawna rzeka wymarła wraz z pokoleniem pamiętającym wojnę. Czy za kilka lat ów strumień zamieni się w strużkę? Zapewne tak, jednak agonię można przedłużyć, sprzedając dobra kościelne, a te są równie wielkie jak pola naftowe w Kuwejcie.
To tylko kwestia czasu, gigant zachwiał się w posadach, a alternatywy nie widać – odeszła wraz z Wojtyłłą.
Po tej wizycie najbardziej w pamięci utkwią mi chyba …brzuchy, tak wielkich jak księża nie ma chyba nikt, nawet Amerykanie odżywiający się śmieciami.
Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony śr wrz 30, 2009 11:02 am przez xedos, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Cud w Białymstoku
Czekałem na ten głos : http://www.nautilus.org.pl/?articlesid=1906
Popatrzcie uważnie na przesłanie tego tekstu:
zdarzyło się,
oddźwięk,
lekka krytyka,
wzbudzenie nadziei u czytelnika,
lekkie uzależnienie od treści,
próba uwiarygodnienia przez właściwą instytucję oraz dowód w postaci artykułu z Faktu,
identyczny mechanizm działania jak w Zdanach.
To idealnie działający schemat, który panowie "kapitanowie krążownika szos" poznali dokładnie dzięki liderowi. I tak to się kręci.
Zaczekajmy na to, co zrobi i jak opowie o tym INFRA. Będzie to ciekawe i z pewnością rzetelne doświadczenie analizujące sytuację.
Popatrzcie uważnie na przesłanie tego tekstu:
zdarzyło się,
oddźwięk,
lekka krytyka,
wzbudzenie nadziei u czytelnika,
lekkie uzależnienie od treści,
próba uwiarygodnienia przez właściwą instytucję oraz dowód w postaci artykułu z Faktu,
identyczny mechanizm działania jak w Zdanach.
To idealnie działający schemat, który panowie "kapitanowie krążownika szos" poznali dokładnie dzięki liderowi. I tak to się kręci.
Zaczekajmy na to, co zrobi i jak opowie o tym INFRA. Będzie to ciekawe i z pewnością rzetelne doświadczenie analizujące sytuację.
Ostatnio zmieniony czw paź 01, 2009 1:57 pm przez xedos, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Cud w Białymstoku
Część Mariusz,
Myślę jednak, że twój artykuł starczy tu za wszystko. Nie wiem, czy jest sens zabawy w cuda. Powód jest prosty - nigdy nie będziemy mieli pewności, w jaki sposób i przez kogo zostały przeprowadzone badania. KK prowadzi swą politykę odnośnie cudów na tyle sprytnie, żeby utrzymać w wiernych ciągły poziom napięcia. Nawet gdy cud nie jest uznany i ma postać plamki na szybie, nikt nie odpędza ludzi oddających mu hołd. Pojawiają się zatem dwa problemy - jak wycisnąć z nich prawdę o tym, co zaszło i jak postępować, aby przypadkiem nie przyczynić się do wtórowania chórowi "jedynych poprawnie myślących". Dlatego jest to trudne. Wiara czyni cuda, ale w ludzkim rozumie. Jeśli ktoś w skrzepie zechce widzieć ludzkie serce, to nic go nie przekona, że jednak wszechmocny Bóg mógłby się przecież bardziej wysilić. A tak zupełnie szczerze, to powiem ci, że gdyby dowiedziono mocy i prawdziwości cudów eucharystycznych byłby to przełom na skalę światową. Tymczasem czarni nie zawsze są chętni do współpracy, albo przerywają ją w momencie, gdy pojawiają się jakieś wątpliwości (np. w przypadku płaczących figurek). Osobiście zatem uważam, że będzie trudno uzyskać w tej sprawie jakiekolwiek wiarygodne informacje, bowiem większość cudów właśnie w cudowny sposób zaczyna swe życie jako legenda i tak pozostaje.
PS: Zapytajmy Bondżiowaniego co o tym sądzi
Myślę jednak, że twój artykuł starczy tu za wszystko. Nie wiem, czy jest sens zabawy w cuda. Powód jest prosty - nigdy nie będziemy mieli pewności, w jaki sposób i przez kogo zostały przeprowadzone badania. KK prowadzi swą politykę odnośnie cudów na tyle sprytnie, żeby utrzymać w wiernych ciągły poziom napięcia. Nawet gdy cud nie jest uznany i ma postać plamki na szybie, nikt nie odpędza ludzi oddających mu hołd. Pojawiają się zatem dwa problemy - jak wycisnąć z nich prawdę o tym, co zaszło i jak postępować, aby przypadkiem nie przyczynić się do wtórowania chórowi "jedynych poprawnie myślących". Dlatego jest to trudne. Wiara czyni cuda, ale w ludzkim rozumie. Jeśli ktoś w skrzepie zechce widzieć ludzkie serce, to nic go nie przekona, że jednak wszechmocny Bóg mógłby się przecież bardziej wysilić. A tak zupełnie szczerze, to powiem ci, że gdyby dowiedziono mocy i prawdziwości cudów eucharystycznych byłby to przełom na skalę światową. Tymczasem czarni nie zawsze są chętni do współpracy, albo przerywają ją w momencie, gdy pojawiają się jakieś wątpliwości (np. w przypadku płaczących figurek). Osobiście zatem uważam, że będzie trudno uzyskać w tej sprawie jakiekolwiek wiarygodne informacje, bowiem większość cudów właśnie w cudowny sposób zaczyna swe życie jako legenda i tak pozostaje.
PS: Zapytajmy Bondżiowaniego co o tym sądzi

Odwiedź witrynę Nieznanego Świata (nieznanyswiat.pl) oraz Księgarni NŚ (nieznany.pl)
Re: Cud w Białymstoku
Jak znam życie znowu zacznie mu krwawić czoło i dostanie drgawek.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
Re: Cud w Białymstoku
Cuda istnieją, i można je spotkać nie tylko w kościele, ale też w innych religiach, wierzeniach.
Ciekawe tylko dlaczego takie cuda istnieją w katolicyzmie? Może dlatego, że kościół kładzie nacisk na komunię świętą?
Ciekawe tylko dlaczego takie cuda istnieją w katolicyzmie? Może dlatego, że kościół kładzie nacisk na komunię świętą?
jagat palo jagannatho
mahakyo dvirupabrit
paramatma param-jyoti
nirgunaṣ ça nri-keṣari
Opiekun wszechświata. Pan wszechświata. Ten, który znany jest jako Wielki. Ten, który ma dwa aspekty ( lwa i człowieka). Naddusza. Najwspanialszy Blask. Wolny od doczesnych cech. Półczłowiek – półlew.
mahakyo dvirupabrit
paramatma param-jyoti
nirgunaṣ ça nri-keṣari
Opiekun wszechświata. Pan wszechświata. Ten, który znany jest jako Wielki. Ten, który ma dwa aspekty ( lwa i człowieka). Naddusza. Najwspanialszy Blask. Wolny od doczesnych cech. Półczłowiek – półlew.
Re: Cud w Białymstoku
Jak donosi (kat)onet.pl:
Zdarzył się cud? To fragment ludzkiego serca
Rozpuszczona w wodzie Hostia zostawiła ślad ? fragment ludzkiego serca. Tak stało się w kościele św. Antoniego. Białostocka kuria sprawdza, czy to Cud Eucharystyczny - pisze "Kurier Poranny".
Jak mówi dla "Kuriera Porannego" ks. Andrzej Dębski, rzecznik kurii, "musimy uzyskać moralną pewność". Sprawa nie jest nowa, ale od pół roku była trzymana w tajemnicy.
Podczas udzielania komunii ksiądz upuścił Hostię. Następnie umieszczono ją w naczynku liturgicznym z wodą, aby się rozpuściła.
Jednak to woda zabarwiła się na czerwono. Woda wyparowała, pozostał jedynie jakiś skrzep. Gdy zbadali go lekarze, okazało się, że to fragment ludzkiego mięśnia sercowego w stanie agonalnym. Kuria otrzymała już wyniki pracy naukowców.
Oto co na temat tego zjawiska mówi KAI: - kliknij -
Czy wierzycie w takie cuda? Rozmawiałem kiedyś na podobny temat z moim wierzącym przyjacielem, lecz znając postępowanie Kościoła wiemy, jak podchodzi do wszelkiej natury cudów. Czy to prowokacja? Czy tak wielkie słowa nie wymagają choć najmniejszego dowodu? Czy wierzyć w wyniki tych badań, jeśli przeprowadzono je przy pomocy "zaufanych" lekarzy (często jest tak bowiem w przypadku naukowych badań nad cudami, ze ręka w ręke z naukowcami-sceptykami pracuje sztab kościelnych badaczy o jedynym słusznym podejściu do rzeczy).
Zdarzył się cud? To fragment ludzkiego serca
Rozpuszczona w wodzie Hostia zostawiła ślad ? fragment ludzkiego serca. Tak stało się w kościele św. Antoniego. Białostocka kuria sprawdza, czy to Cud Eucharystyczny - pisze "Kurier Poranny".
Jak mówi dla "Kuriera Porannego" ks. Andrzej Dębski, rzecznik kurii, "musimy uzyskać moralną pewność". Sprawa nie jest nowa, ale od pół roku była trzymana w tajemnicy.
Podczas udzielania komunii ksiądz upuścił Hostię. Następnie umieszczono ją w naczynku liturgicznym z wodą, aby się rozpuściła.
Jednak to woda zabarwiła się na czerwono. Woda wyparowała, pozostał jedynie jakiś skrzep. Gdy zbadali go lekarze, okazało się, że to fragment ludzkiego mięśnia sercowego w stanie agonalnym. Kuria otrzymała już wyniki pracy naukowców.
Oto co na temat tego zjawiska mówi KAI: - kliknij -
Czy wierzycie w takie cuda? Rozmawiałem kiedyś na podobny temat z moim wierzącym przyjacielem, lecz znając postępowanie Kościoła wiemy, jak podchodzi do wszelkiej natury cudów. Czy to prowokacja? Czy tak wielkie słowa nie wymagają choć najmniejszego dowodu? Czy wierzyć w wyniki tych badań, jeśli przeprowadzono je przy pomocy "zaufanych" lekarzy (często jest tak bowiem w przypadku naukowych badań nad cudami, ze ręka w ręke z naukowcami-sceptykami pracuje sztab kościelnych badaczy o jedynym słusznym podejściu do rzeczy).
Odwiedź witrynę Nieznanego Świata (nieznanyswiat.pl) oraz Księgarni NŚ (nieznany.pl)
Re: Cud w Białymstoku
Ten skrzep został przekazany do dwóch niezależnych lekarzy w Akademii Medycznej w Białymstoku i medycy nie wiedzieli skąd pochodzi próbka. Medycy po przeprowadzeniu badań określili ją jaką tkankę ludzką pochodzącą z okolicy lub samego mięsnia sercowego. Sami księża podchodzą do sprawy ostrożnie narazie została powołana komisja składająca sie z teologów. Jeśli okaże się, że jest to zjawisko niewytłumaczalne sprawe przejmie Stolica Apostolska. Jednak to wszystko może potrwać pare lat jak to w takich przypadkach bywa. Dawno nie było tego rodzaju cudów. Choć o cudzie jeszcze za wcześniej mówić. Wcześniej ale to dawno temu zdarzenie podobnej rangi zdarzyło się we włoskim Orvieto.
Re: Cud w Białymstoku
Kolejne doniesienie z onetu. Jak wypowiedział się jeden z biskupów, nie wiadomo, czy będzie się badać tę sprawę, gdyż "nie wolno ciąć" ciała Chrystusa. Ponadto czy powoływanie się na cuda sprzed kilku (a nawet kilkunastu wieków) ma dodawać sprawie wiarygodności?
______________________
"To ciało Chrystusa". W Polsce dokonał się cud
onet.pl
Pomnik Chrystusa
W ciągu najbliższych tygodni powinna zakończyć swoje prace specjalna komisja kościelna, która ma ocenić, czy o zdarzeniu w kościele św. Antoniego w Sokółce (Podlaskie) można mówić w kategoriach cudu eucharystycznego - oceniają przedstawiciele kurii archidiecezjalnej w Białymstoku.
Kilka miesięcy temu, upuszczona przez kapłana na ziemię hostia - zgodnie z obowiązującymi w takiej sytuacji zasadami kościelnymi - umieszczona została w specjalnym naczyniu, by rozpuściła się w wodzie.
Jak relacjonuje proboszcz parafii ks. Stanisław Gniedziejko, pojawiła się tam czerwona substancja. Powiadomione władze kościelne zleciły stosowne badania, wykonali je specjaliści z Akademii Medycznej w Białymstoku. Według ich oceny, to włókna tkanki mięśnia sercowego lub coś bardzo do takich włókien podobnego.
Choć o sprawie jest głośno za sprawą mediów, wśród wiernych widać spokój, odpowiedzialność i oczekiwanie na to, co powie Kościół - ocenia proboszcz.
Do parafii należy ok. 9-10 tys. osób. W niedzielę, kilka dni po nagłośnieniu wydarzenia sprzed kilku miesięcy przez media, na nabożeństwach w tej parafii wiernych nie było dużo więcej niż zwykle, nie było też za dużo nowych twarzy. Dlatego księża z parafii uważają, że o większym zainteresowaniu czy wręcz początkach kultu na razie nie można mówić.
Także oni zachowują spokój. - Sprawa jest na etapie badania. Nie robimy zamieszania, będziemy posłuszni orzeczeniu Kościoła - podkreślił ks. Gniedziejko.
A kościelna komisja powołana przez arcybiskupa Edwarda Ozorowskiego, metropolitę białostockiego bada, czy zdarzenie z Sokółki ma charakter nadprzyrodzony. Komisja, to trzej profesorowie seminarium duchownego w Białymstoku.
- Mają wykluczyć interwencję osób trzecich. Musimy mieć moralną pewność, że nikt nie podrzucił wcześniej komunikantu na podłogę czy nikt go nie zamienił, kiedy był w naczynku z wodą i czy wszyscy świadkowie mówią prawdę - powiedział rzecznik prasowy kurii metropolitalnej w Białymstoku, ks. Andrzej Dębski.
Po orzeczeniu komisji metropolita białostocki abp Ozorowski podejmie decyzję, czy sprawę skierować lub nie do Stolicy Apostolskiej. Ks. Dębski zaznaczył, że pośpiech nie jest wskazany, bo Kościół nie może sobie pozwolić na ewentualne wycofanie się z orzeczenia.
Nie wiadomo, czy planowane są kolejne badania naukowe.
- Mamy do czynienia z materią niezwykle subtelną. Jeśli wyznajemy, że jest to ciało Chrystusa, to nie można tak sobie ciąć na kawałki i poddawać badaniom. Trzeba zachować ostrożność i swoistą bojaźń - powiedział białostockiemu oddziałowi TVP abp Ozorowski.
Zdaniem księdza dr Stanisława Szczepańca z Komisji Episkopatu ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, wydarzenie w Sokółce - choć zastrzegł, że z jego oceną należy być ostrożnym do czasu zakończenia wyjaśnień - należy do niezwykle rzadkich. Nie pamiętał, nie słyszał, by w ogóle w Polsce coś takiego miało miejsce wcześniej.
- To jest nowość - powiedział, pytany o Sokółkę i dodał, że cuda eucharystyczne to bardzo duża rzadkość. Pytany o kategorie, w jakich należałoby mówić o tej sprawie powiedział, że należy z tym zaczekać do czasu zakończenia wszelkich badań. - Na dzisiaj nie umiemy tego wytłumaczyć. Natomiast w świecie miały miejsce takie wydarzenia - dodał.
Przypomniał dwa najbardziej znane tego typu miejsca i zdarzenia, które stały się obiektem kultu. To przede wszystkim cud eucharystyczny z VIII wieku z Lanciano we Włoszech, gdzie hostia zamieniła się w okrągły fragment serca ludzkiego. Te relikwie można oglądać do dziś, są przedmiotem kultu. - Jest czczony jako cudowny, bo badania stwierdziły na pewno, że jest to tkanka ludzka - dodał ks. Szczepaniec.
Przypomniał także wydarzenie z 1263 roku z włoskiej Bolseny, gdzie na fragment korporału (białego płótna) z hostii kapała krew ludzka. Badania lekarskie również potwierdziły, że była to krew. Dodał, że wydarzenie z Sokółki już jest definiowane jaki cud eucharystyczny w niektórych internetowych encyklopediach i zestawiane z tymi najbardziej znanymi cudami ze świata.
______________________
"To ciało Chrystusa". W Polsce dokonał się cud
onet.pl
Pomnik Chrystusa
W ciągu najbliższych tygodni powinna zakończyć swoje prace specjalna komisja kościelna, która ma ocenić, czy o zdarzeniu w kościele św. Antoniego w Sokółce (Podlaskie) można mówić w kategoriach cudu eucharystycznego - oceniają przedstawiciele kurii archidiecezjalnej w Białymstoku.
Kilka miesięcy temu, upuszczona przez kapłana na ziemię hostia - zgodnie z obowiązującymi w takiej sytuacji zasadami kościelnymi - umieszczona została w specjalnym naczyniu, by rozpuściła się w wodzie.
Jak relacjonuje proboszcz parafii ks. Stanisław Gniedziejko, pojawiła się tam czerwona substancja. Powiadomione władze kościelne zleciły stosowne badania, wykonali je specjaliści z Akademii Medycznej w Białymstoku. Według ich oceny, to włókna tkanki mięśnia sercowego lub coś bardzo do takich włókien podobnego.
Choć o sprawie jest głośno za sprawą mediów, wśród wiernych widać spokój, odpowiedzialność i oczekiwanie na to, co powie Kościół - ocenia proboszcz.
Do parafii należy ok. 9-10 tys. osób. W niedzielę, kilka dni po nagłośnieniu wydarzenia sprzed kilku miesięcy przez media, na nabożeństwach w tej parafii wiernych nie było dużo więcej niż zwykle, nie było też za dużo nowych twarzy. Dlatego księża z parafii uważają, że o większym zainteresowaniu czy wręcz początkach kultu na razie nie można mówić.
Także oni zachowują spokój. - Sprawa jest na etapie badania. Nie robimy zamieszania, będziemy posłuszni orzeczeniu Kościoła - podkreślił ks. Gniedziejko.
A kościelna komisja powołana przez arcybiskupa Edwarda Ozorowskiego, metropolitę białostockiego bada, czy zdarzenie z Sokółki ma charakter nadprzyrodzony. Komisja, to trzej profesorowie seminarium duchownego w Białymstoku.
- Mają wykluczyć interwencję osób trzecich. Musimy mieć moralną pewność, że nikt nie podrzucił wcześniej komunikantu na podłogę czy nikt go nie zamienił, kiedy był w naczynku z wodą i czy wszyscy świadkowie mówią prawdę - powiedział rzecznik prasowy kurii metropolitalnej w Białymstoku, ks. Andrzej Dębski.
Po orzeczeniu komisji metropolita białostocki abp Ozorowski podejmie decyzję, czy sprawę skierować lub nie do Stolicy Apostolskiej. Ks. Dębski zaznaczył, że pośpiech nie jest wskazany, bo Kościół nie może sobie pozwolić na ewentualne wycofanie się z orzeczenia.
Nie wiadomo, czy planowane są kolejne badania naukowe.
- Mamy do czynienia z materią niezwykle subtelną. Jeśli wyznajemy, że jest to ciało Chrystusa, to nie można tak sobie ciąć na kawałki i poddawać badaniom. Trzeba zachować ostrożność i swoistą bojaźń - powiedział białostockiemu oddziałowi TVP abp Ozorowski.
Zdaniem księdza dr Stanisława Szczepańca z Komisji Episkopatu ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, wydarzenie w Sokółce - choć zastrzegł, że z jego oceną należy być ostrożnym do czasu zakończenia wyjaśnień - należy do niezwykle rzadkich. Nie pamiętał, nie słyszał, by w ogóle w Polsce coś takiego miało miejsce wcześniej.
- To jest nowość - powiedział, pytany o Sokółkę i dodał, że cuda eucharystyczne to bardzo duża rzadkość. Pytany o kategorie, w jakich należałoby mówić o tej sprawie powiedział, że należy z tym zaczekać do czasu zakończenia wszelkich badań. - Na dzisiaj nie umiemy tego wytłumaczyć. Natomiast w świecie miały miejsce takie wydarzenia - dodał.
Przypomniał dwa najbardziej znane tego typu miejsca i zdarzenia, które stały się obiektem kultu. To przede wszystkim cud eucharystyczny z VIII wieku z Lanciano we Włoszech, gdzie hostia zamieniła się w okrągły fragment serca ludzkiego. Te relikwie można oglądać do dziś, są przedmiotem kultu. - Jest czczony jako cudowny, bo badania stwierdziły na pewno, że jest to tkanka ludzka - dodał ks. Szczepaniec.
Przypomniał także wydarzenie z 1263 roku z włoskiej Bolseny, gdzie na fragment korporału (białego płótna) z hostii kapała krew ludzka. Badania lekarskie również potwierdziły, że była to krew. Dodał, że wydarzenie z Sokółki już jest definiowane jaki cud eucharystyczny w niektórych internetowych encyklopediach i zestawiane z tymi najbardziej znanymi cudami ze świata.
Odwiedź witrynę Nieznanego Świata (nieznanyswiat.pl) oraz Księgarni NŚ (nieznany.pl)
Re: Cud w Białymstoku
Onet (za PAPem) pisze...
Kościelna komisja zajęła stanowisko ws. "cudu"
Nie było ingerencji osób trzecich w sprawie tzw. cudu w Sokółce - ustaliła Komisja Kościelna, która zakończyła badanie tej sprawy - głosi opublikowany w środę oficjalny komunikat Archidiecezji Białostockiej.
Wydarzenie, określane w mediach jako "cud" eucharystyczny, miało miejsce w kościele św. Antoniego w Sokółce w październiku 2008 roku. Do niedawna było zachowywane w ścisłej tajemnicy. Księdzu udzielającemu Komunii św. wypadła z puszki hostia. Zgodnie z procedurą została umieszczona w wodzie, by się rozpuścić, bo nie można jej było podać wiernym. Po kilku dniach zauważono na hostii krwawą plamę. Wykonane przez patomorfologów analizy wykazały, że ten materiał - jak ustaliła komisja - "(...) wskazuje na tkankę mięśnia sercowego, a przynajmniej, ze wszystkich tkanek żywych organizmu najbardziej ją przypomina".
"Komisja ustaliła, że Komunikant, z którego została pobrana próbka do ekspertyzy jest tym samym, który został przeniesiony z zakrystii do tabernakulum w kaplicy na plebanii. Ingerencji osób postronnych nie stwierdzono" - napisano w komunikacie podpisanym przez kanclerza kurii ks. Andrzeja Kakareko.
W związku z tym akta sprawy zostały przekazane do Nuncjatury Apostolskiej w Warszawie.
Mimo to nie widać katolickiego szału związanego z nadprzyrodzonym zjawiskiem - może żeby zaakceptować to bez pytań potrzeba daru "wiary" (czytaj: na ślepo). Czy według was Watykan zaakceptuje to zdarzenie?
Kościelna komisja zajęła stanowisko ws. "cudu"
Nie było ingerencji osób trzecich w sprawie tzw. cudu w Sokółce - ustaliła Komisja Kościelna, która zakończyła badanie tej sprawy - głosi opublikowany w środę oficjalny komunikat Archidiecezji Białostockiej.
Wydarzenie, określane w mediach jako "cud" eucharystyczny, miało miejsce w kościele św. Antoniego w Sokółce w październiku 2008 roku. Do niedawna było zachowywane w ścisłej tajemnicy. Księdzu udzielającemu Komunii św. wypadła z puszki hostia. Zgodnie z procedurą została umieszczona w wodzie, by się rozpuścić, bo nie można jej było podać wiernym. Po kilku dniach zauważono na hostii krwawą plamę. Wykonane przez patomorfologów analizy wykazały, że ten materiał - jak ustaliła komisja - "(...) wskazuje na tkankę mięśnia sercowego, a przynajmniej, ze wszystkich tkanek żywych organizmu najbardziej ją przypomina".
"Komisja ustaliła, że Komunikant, z którego została pobrana próbka do ekspertyzy jest tym samym, który został przeniesiony z zakrystii do tabernakulum w kaplicy na plebanii. Ingerencji osób postronnych nie stwierdzono" - napisano w komunikacie podpisanym przez kanclerza kurii ks. Andrzeja Kakareko.
W związku z tym akta sprawy zostały przekazane do Nuncjatury Apostolskiej w Warszawie.
Mimo to nie widać katolickiego szału związanego z nadprzyrodzonym zjawiskiem - może żeby zaakceptować to bez pytań potrzeba daru "wiary" (czytaj: na ślepo). Czy według was Watykan zaakceptuje to zdarzenie?
Odwiedź witrynę Nieznanego Świata (nieznanyswiat.pl) oraz Księgarni NŚ (nieznany.pl)
Re: Cud w Białymstoku
Sokółka, cud czy skutki morderstwa?
Kilkanaście dni temu gazety i portale internetowe lotem błyskawicy obiegła informacja o cudzie w Sokółce, który wydarzył się ponad pół roku temu. Otóż, podczas mszy jeden z księży upuścił hostię. Zgodnie z liturgią umieszczono ją w specjalnym naczyniu z wodą, gdzie rozpuściła się. Jakież było zdziwienie, kiedy okazało się, że płyn (prawdopodobnie woda) zabarwił się na kolor czerwony, a na dnie naczynia pojawiło się „coś”, co przypominało do złudzenia skrzep lub fragment jakiejś substancji stałej.
Reportaż
Jak donosi prasa „znalezisko” zbadało dwóch specjalistów ( a gdzie nazwiska?), którzy orzekli, że mamy do czynienia z fragmentem ludzkiego serca i krwią człowieka w "stanie agonalnym". Podczas innej mszy, jak mniemam w tej samej miejscowości któryś z biskupów ogłosił, że całością zajął się już Kościół.
Jestem zadziwiony brakiem profesjonalizmu zarówno świeckich jak i Kościoła. Skoro istnieje prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa, a w tym konkretnym przypadku możemy domniemywać, że dokonano zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, to gdzie podziało się prawo?
Zastanawiam się nad tym, czy inne hostie zawierały podobną domieszkę i czy w efekcie spożyli ją wierni? Trąci to wszystko trochę nieświadomym kanibalizmem. Gdzie podział się SANEPID?
Czy mieszkańcy Sokółki nie są świadomi serii dziwnych wydarzeń w ich kościele parafialnym?
Zwykle ociągający się z oficjalnym wydawaniem opinii Kościół stał się raptem niezwykle sprawnie i szybko działającą machiną, która już wydała opinię na temat rzekomego cudu – potwierdza ją! Oczywiście istnieje pierwiastek asekuracji – decyzja Watykanu. Jakaż ona będzie? Zapewniam, że pozytywna, śmiem twierdzić, że na naszych oczach dokonuje się swoistej manipulacji informacją po to, aby ukryć być może niewygodną prawdę.
Jakaż ona jest? Wiedzą to chyba tylko ci, którzy wyprodukowali hostię, podający ją wiernym i Pan Bóg. Komu uwierzyć? Wyłącznie nauce i opiniom wyspecjalizowanych jednostek badawczych – laboratoriom analitycznym, które jako jedyne są miarodajne. Dlaczego tak się nie dzieje? Dzisiaj na podobne badania być może jest już zbyt późno przedmiot sprawy mógł już ”wyparować”.
Nie wiem jakie właściwości mają tkanki pobrane z umierającego ciała ale z pewnością są one do zidentyfikowania pod każdym względem. Dokonanie szczegółowych badań łańcuchów DNA także nie powinno nastręczać większych kłopotów.
Komuś piekielnie zależy na tym aby całej sprawie ukręcić łeb i całość zrzucić na pokrętne pojęcie – cudu.
Nawet nie chcę myśleć o tym, jakie korzyści materialne przyniosą masowe pielgrzymki wiernych , którzy zostawią tam pieniądze, a może winą za zamieszanie należy obarczyć duchownych, którzy z trwogą obserwują odwrót wiernych od Kościoła? To się już zdarzało w przeszłości, może nawet w samej Sokółce.
Ta mała miejscowość zasłynęła z filmu Jacka Bromskiego pt. „U Pana Boga za piecem”, jeżeli oprzeć się na przesłaniu tego filmu, lokalna społeczność jawi nam się jako wyjątkowo ortodoksyjna, by nie rzec zacofana. Czy mamy do czynienia z ostatnim miejscem w Polsce, gdzie zabobon wziął górę nad prawem, wiarą i zdrowym rozsądkiem z którym nie polemizują nawet miejscowi notable?
Polecam sprawę wymiarowi sprawiedliwości i organom ścigania pod głęboką dyskusję w oparciu o fakty.
Póki co, mamy do czynienia z kolejną bzdurą w której bierze udział coraz większa liczba osób.
m.
Materiał pochodzi z ZEZEM
Kilkanaście dni temu gazety i portale internetowe lotem błyskawicy obiegła informacja o cudzie w Sokółce, który wydarzył się ponad pół roku temu. Otóż, podczas mszy jeden z księży upuścił hostię. Zgodnie z liturgią umieszczono ją w specjalnym naczyniu z wodą, gdzie rozpuściła się. Jakież było zdziwienie, kiedy okazało się, że płyn (prawdopodobnie woda) zabarwił się na kolor czerwony, a na dnie naczynia pojawiło się „coś”, co przypominało do złudzenia skrzep lub fragment jakiejś substancji stałej.
Reportaż
Jak donosi prasa „znalezisko” zbadało dwóch specjalistów ( a gdzie nazwiska?), którzy orzekli, że mamy do czynienia z fragmentem ludzkiego serca i krwią człowieka w "stanie agonalnym". Podczas innej mszy, jak mniemam w tej samej miejscowości któryś z biskupów ogłosił, że całością zajął się już Kościół.
Jestem zadziwiony brakiem profesjonalizmu zarówno świeckich jak i Kościoła. Skoro istnieje prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa, a w tym konkretnym przypadku możemy domniemywać, że dokonano zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, to gdzie podziało się prawo?
Zastanawiam się nad tym, czy inne hostie zawierały podobną domieszkę i czy w efekcie spożyli ją wierni? Trąci to wszystko trochę nieświadomym kanibalizmem. Gdzie podział się SANEPID?
Czy mieszkańcy Sokółki nie są świadomi serii dziwnych wydarzeń w ich kościele parafialnym?
Zwykle ociągający się z oficjalnym wydawaniem opinii Kościół stał się raptem niezwykle sprawnie i szybko działającą machiną, która już wydała opinię na temat rzekomego cudu – potwierdza ją! Oczywiście istnieje pierwiastek asekuracji – decyzja Watykanu. Jakaż ona będzie? Zapewniam, że pozytywna, śmiem twierdzić, że na naszych oczach dokonuje się swoistej manipulacji informacją po to, aby ukryć być może niewygodną prawdę.
Jakaż ona jest? Wiedzą to chyba tylko ci, którzy wyprodukowali hostię, podający ją wiernym i Pan Bóg. Komu uwierzyć? Wyłącznie nauce i opiniom wyspecjalizowanych jednostek badawczych – laboratoriom analitycznym, które jako jedyne są miarodajne. Dlaczego tak się nie dzieje? Dzisiaj na podobne badania być może jest już zbyt późno przedmiot sprawy mógł już ”wyparować”.
Nie wiem jakie właściwości mają tkanki pobrane z umierającego ciała ale z pewnością są one do zidentyfikowania pod każdym względem. Dokonanie szczegółowych badań łańcuchów DNA także nie powinno nastręczać większych kłopotów.
Komuś piekielnie zależy na tym aby całej sprawie ukręcić łeb i całość zrzucić na pokrętne pojęcie – cudu.
Nawet nie chcę myśleć o tym, jakie korzyści materialne przyniosą masowe pielgrzymki wiernych , którzy zostawią tam pieniądze, a może winą za zamieszanie należy obarczyć duchownych, którzy z trwogą obserwują odwrót wiernych od Kościoła? To się już zdarzało w przeszłości, może nawet w samej Sokółce.
Ta mała miejscowość zasłynęła z filmu Jacka Bromskiego pt. „U Pana Boga za piecem”, jeżeli oprzeć się na przesłaniu tego filmu, lokalna społeczność jawi nam się jako wyjątkowo ortodoksyjna, by nie rzec zacofana. Czy mamy do czynienia z ostatnim miejscem w Polsce, gdzie zabobon wziął górę nad prawem, wiarą i zdrowym rozsądkiem z którym nie polemizują nawet miejscowi notable?
Polecam sprawę wymiarowi sprawiedliwości i organom ścigania pod głęboką dyskusję w oparciu o fakty.
Póki co, mamy do czynienia z kolejną bzdurą w której bierze udział coraz większa liczba osób.
m.
Materiał pochodzi z ZEZEM
Ostatnio zmieniony czw paź 15, 2009 9:40 pm przez xedos, łącznie zmieniany 1 raz.