Zabić na odległość
Zabić na odległość
[ external image ]Czy można przysłowiowo zabić wzrokiem albo przez inne nieinwazyjne metody? Wiele osób wierzy, że tak. Przypadki śmierci wskutek działania klątw są bardzo dobrze znane, choć wciąż ich wyjaśnienia pozostają w strefie spekulacji. Istnieje wiele interesujących przypadków, w których główną rolę wydawał się odgrywać stres czy społeczna izolacja przyczyniające się do zgonu ofiary. Podobnie rzecz ma się z trikami wykorzystywanymi rzekomo przez wschodnie sztuki walki. Najbardziej interesująca wydaje się jednak kwestia związana z tym, czy zabijania na odległość uczyli się żołnierze i czy byli w stanie skutecznie to wykorzystywać. Zdania są jak zwykle podzielone, zaś cały fenomen zdaje się dryfować w kierunku jednej z wielu współczesnych legend.
WIĘCEJ
WIĘCEJ
Re: Zabić na odległość
Zabijanie na odległość temat wielowątkowy.
Kiedyś pracując w ochronie miałem przyjemność uczestniczyć w kursie który prowadził
emerytowany oficer MO. W przerwie szkolenia w luźnej rozmowie dowiedziałem się że jego
specjalność to niekonwencjonalne metody zabijania.
Było to dość dawno na pewno więcej niż 10 lat temu. I nie pamiętam czy rozmawialiśmy
na temat zabijania nie inwazyjnego ale sporo rozmawialiśmy na temat stosowania środków technicznych i chemicznych.
Środki techniczne to np. Strzelające długopisy typu agent 007
Środki chemiczne to np. Wszelka chemia ze starym dobrym cyjankiem potasu czy arszenikiem.
Ale technologia nie śpi i dziś są powszechnie stosowane takie trutki które zbijają powodując prozaiczny zawał lub udar
a następnie rozpadają się na nieszkodliwe substancję.
Ale gdzie tu zabijanie na odległość. Trochę wyobraźni.
Powiedzmy że taką pigułkę umieszczamy w plakietce tabletek antykoncepcyjnych.
Możemy wtedy wybrać czas zgonu a znając plany ofiary i miejsce.
Powiedzmy że ofiara w ustalonym terminie jest w Londynie a morderca może być w Beczuani Południowej.
Wspomnieć należy o modnym na wschód od polski zabijaniu za pomocą środków promieniotwórczych.
Słynna śmieć byłego oficera KGB pana Litwinienki.
Nas jednak interesuje zabijanie bez wszelkich pośredników materialnych.
Zabijanie słowem lub oddziaływaniem psychicznym.
Legenda czy fakt. Legenda jeżeli ma się to odbyć bez jakiegokolwiek pośrednika.
Zabijanie słowem wywołujące efekt wspomnianego w artykule nocebo wydaje się spełniać ten warunek.
Otóż nie zabicie słowem a więc głosem, głos natomiast to fala dźwiękowa
i w ten sposób ujawniliśmy pośrednika.
Przyznaję że sprawa się komplikuje gdy działanie słowne szamana odbywa się a ofiara
nie słyszy i nie wie o owym działaniu.
Tu mój racjonalny umysł musi szukać wyjścia desperackiego i taką furtką jest hipoteza
że czarodziej mag lub szaman do wyboru wzbudza nieznane nam fale które niosą to działanie.
Wyjście zaiste desperackie ale czy nie realne myślę że realne nauka zna przypadki gdzie
wymyślano na potrzeby ratowania trafnej teorii nieznane cząstki a następnie nauka je odkrywała. Niech za przykład posłuży neutrino.
Nauka do dziś poszukuje kilku wymyślonych cząstek np. Grawitona i cząstki Higgsa.
Na zakończenie powiem jak wyobrażam sobie mechaniczne działanie owej fali na ludzki organizm.
Myślę że odbiornikiem jest mózg ludzki który uruchamia mechanizm samo zagłady taki mechanizm
posiadają na przykład ośmiornice i nie należy wykluczyć ze inne istoty też coś takiego posiadają.
Mózg może uruchamia ten sam mechanizm który jest odpowiedzialny a samospalenie.
Wszystko jest możliwe a nic nie można udowodnić.
A może jest tak jak postuluje Lazy to by wszystko tłumaczyło lub życie to matrix
Powodzenia w patrzeniu na świat.
Kiedyś pracując w ochronie miałem przyjemność uczestniczyć w kursie który prowadził
emerytowany oficer MO. W przerwie szkolenia w luźnej rozmowie dowiedziałem się że jego
specjalność to niekonwencjonalne metody zabijania.
Było to dość dawno na pewno więcej niż 10 lat temu. I nie pamiętam czy rozmawialiśmy
na temat zabijania nie inwazyjnego ale sporo rozmawialiśmy na temat stosowania środków technicznych i chemicznych.
Środki techniczne to np. Strzelające długopisy typu agent 007
Środki chemiczne to np. Wszelka chemia ze starym dobrym cyjankiem potasu czy arszenikiem.
Ale technologia nie śpi i dziś są powszechnie stosowane takie trutki które zbijają powodując prozaiczny zawał lub udar
a następnie rozpadają się na nieszkodliwe substancję.
Ale gdzie tu zabijanie na odległość. Trochę wyobraźni.
Powiedzmy że taką pigułkę umieszczamy w plakietce tabletek antykoncepcyjnych.
Możemy wtedy wybrać czas zgonu a znając plany ofiary i miejsce.
Powiedzmy że ofiara w ustalonym terminie jest w Londynie a morderca może być w Beczuani Południowej.
Wspomnieć należy o modnym na wschód od polski zabijaniu za pomocą środków promieniotwórczych.
Słynna śmieć byłego oficera KGB pana Litwinienki.
Nas jednak interesuje zabijanie bez wszelkich pośredników materialnych.
Zabijanie słowem lub oddziaływaniem psychicznym.
Legenda czy fakt. Legenda jeżeli ma się to odbyć bez jakiegokolwiek pośrednika.
Zabijanie słowem wywołujące efekt wspomnianego w artykule nocebo wydaje się spełniać ten warunek.
Otóż nie zabicie słowem a więc głosem, głos natomiast to fala dźwiękowa
i w ten sposób ujawniliśmy pośrednika.
Przyznaję że sprawa się komplikuje gdy działanie słowne szamana odbywa się a ofiara
nie słyszy i nie wie o owym działaniu.
Tu mój racjonalny umysł musi szukać wyjścia desperackiego i taką furtką jest hipoteza
że czarodziej mag lub szaman do wyboru wzbudza nieznane nam fale które niosą to działanie.
Wyjście zaiste desperackie ale czy nie realne myślę że realne nauka zna przypadki gdzie
wymyślano na potrzeby ratowania trafnej teorii nieznane cząstki a następnie nauka je odkrywała. Niech za przykład posłuży neutrino.
Nauka do dziś poszukuje kilku wymyślonych cząstek np. Grawitona i cząstki Higgsa.
Na zakończenie powiem jak wyobrażam sobie mechaniczne działanie owej fali na ludzki organizm.
Myślę że odbiornikiem jest mózg ludzki który uruchamia mechanizm samo zagłady taki mechanizm
posiadają na przykład ośmiornice i nie należy wykluczyć ze inne istoty też coś takiego posiadają.
Mózg może uruchamia ten sam mechanizm który jest odpowiedzialny a samospalenie.
Wszystko jest możliwe a nic nie można udowodnić.
A może jest tak jak postuluje Lazy to by wszystko tłumaczyło lub życie to matrix
Powodzenia w patrzeniu na świat.
- Andrzej 58
- Weteran Infranin
- Posty: 1041
- Rejestracja: sob maja 09, 2009 4:20 pm
- Kontakt:
Re: Zabić na odległość
Pantanal-wbrew pozorom teza postawiona przez Tomka ma podstawy fizyczne.Są to infradżwięki,które w pewnych sytuacjach powodują arytmię serca,mogąc spowodować śmierć.Najniższa częstotliwość(podstawowa)posiada swoje harmoniczne,tak więc jest ich kilka.Ja je znam,uczono mnie o tym w szkole ,ale ich nie podam-niech teściowe śpią spokojnie.
Re: Zabić na odległość
Witam !
Próbowliście kiedykolwiek wygiąć łyżeczkę siłą swojego spojrzenia ?
'' Przypiąć'' sobie żelazko do piersi i kilo gwożdzi ?
Amerykańscy żołnierze próbowali .
Szkolili się też w zabijaniu przeciwników wzrokiem , przechodzeniu przez ściany i telepatycznym
mąceniu myśli :lol: :lol: :lol:
Rzeczywiście , nietypowe pomysły ''Pentagonu''
, wyśledził i opisał w książce ''Człowiek , który
gapił się na kozy'' - John Ronson
Owe pomysły szybko uleciały z głów sztabowców , co nie znaczy , że problem nie istnieje .
Uważam ja , uważają inne ludki , że za zjawisko odpowiada wegetatywny układ nerwowy .
Swego czasu we Francji robiono takie sobie ''doświadczonka'' . Skazanego na ''gilotynkę''
autentycznie kładziono pod ''nóż'' , z tym tylko , że zamiast ''toporu'' uderzano go w kark zwykłym
ptasim piórkiem . I o dziwo ''gościu'' wykorkowywał na zawał serca .
Dowiedziono także , dlaczego podczas ''katastrof lotniczych'' nie ma paniki na pokładzie , pasażerowie
są jak gdyby w letargu , dlaczego ?
Pierwszy i drugi przypadek jest zbieżny z tym co chcę napisać .
W sytuacjach skrajnie ekstremalnych nasz wegetatywny układ nerwowy , przejmuje ''dowództwo''
nad organizmem bez udziału naszej rzeczywistości. Tak jak by umiał przewidzieć przyszłą zagładę
organizmu , odbiera i zarazem niweluje nadmiar olbrzymiej energii wytworzonej przez adrenalinę .
Znane są medycynie zejścia śmiertelne bliżniaków ( niektórzy pisali doktoraty , dotyczące problemu )
Jedno umiera i za kilka ''chwil'' odchodzi drugie .
Jadąc w drugą stronę , znane są przypadki beznadziejnie chorych , którzy ''diabelskim swędem''
pokonali chorobę , tym samym zadziwiając medycynę
Uważam , że drzemiąca w nas samych siła ( vide - energia ) jest ''niewyobrażalna'' w swojej skali .
Być może w niedalekiej przyszłości nauka znajdzie ''klucz'' , który pozwoli uwolnić drzemiącą
w nas energię (kosmiczną ? ).
Mając powyższe na uwadze , uważam , że nie ma co bagatelizować TEMATU , być może ciosy
''wibrującej'' ręki to nie mistyfikacja i ułuda .
Wiemy co daje dobrego akupunktura (placebo) , a co złego może dać powyższy ''cios w.r.'' (nocebo).
Ciekawy bardzo temat i wart rozwinięcia ( ale bez kłótni ''dziatwo Forumowa'') albo na Forum bądż czacie
Pozdrawiam
Próbowliście kiedykolwiek wygiąć łyżeczkę siłą swojego spojrzenia ?
'' Przypiąć'' sobie żelazko do piersi i kilo gwożdzi ?
Amerykańscy żołnierze próbowali .
Szkolili się też w zabijaniu przeciwników wzrokiem , przechodzeniu przez ściany i telepatycznym
mąceniu myśli :lol: :lol: :lol:
Rzeczywiście , nietypowe pomysły ''Pentagonu''

gapił się na kozy'' - John Ronson
Owe pomysły szybko uleciały z głów sztabowców , co nie znaczy , że problem nie istnieje .
Uważam ja , uważają inne ludki , że za zjawisko odpowiada wegetatywny układ nerwowy .
Swego czasu we Francji robiono takie sobie ''doświadczonka'' . Skazanego na ''gilotynkę''
autentycznie kładziono pod ''nóż'' , z tym tylko , że zamiast ''toporu'' uderzano go w kark zwykłym
ptasim piórkiem . I o dziwo ''gościu'' wykorkowywał na zawał serca .
Dowiedziono także , dlaczego podczas ''katastrof lotniczych'' nie ma paniki na pokładzie , pasażerowie
są jak gdyby w letargu , dlaczego ?
Pierwszy i drugi przypadek jest zbieżny z tym co chcę napisać .
W sytuacjach skrajnie ekstremalnych nasz wegetatywny układ nerwowy , przejmuje ''dowództwo''
nad organizmem bez udziału naszej rzeczywistości. Tak jak by umiał przewidzieć przyszłą zagładę
organizmu , odbiera i zarazem niweluje nadmiar olbrzymiej energii wytworzonej przez adrenalinę .
Znane są medycynie zejścia śmiertelne bliżniaków ( niektórzy pisali doktoraty , dotyczące problemu )
Jedno umiera i za kilka ''chwil'' odchodzi drugie .
Jadąc w drugą stronę , znane są przypadki beznadziejnie chorych , którzy ''diabelskim swędem''
pokonali chorobę , tym samym zadziwiając medycynę
Uważam , że drzemiąca w nas samych siła ( vide - energia ) jest ''niewyobrażalna'' w swojej skali .
Być może w niedalekiej przyszłości nauka znajdzie ''klucz'' , który pozwoli uwolnić drzemiącą
w nas energię (kosmiczną ? ).
Mając powyższe na uwadze , uważam , że nie ma co bagatelizować TEMATU , być może ciosy
''wibrującej'' ręki to nie mistyfikacja i ułuda .
Wiemy co daje dobrego akupunktura (placebo) , a co złego może dać powyższy ''cios w.r.'' (nocebo).
Ciekawy bardzo temat i wart rozwinięcia ( ale bez kłótni ''dziatwo Forumowa'') albo na Forum bądż czacie
Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony pn mar 15, 2010 9:26 pm przez dino_24, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Zabić na odległość
Też myślę że konwencjonalne zabijanie jest praktyczniejsze.
Jednak mnie najbardziej interesuje zabijanie inne.
Szaman oznajmia delikwentowi że musi umrzeć a ten grzecznie umiera.
Ok. Dostał przekaz słowny lub wzrokowy, albo za pośrednikiem kogoś innego ważne jest że WIE że ma umrzeć.
Wtedy bestia mózg uruchamia program śmierci i kwita.
Teraz pokomplikujmy.
Szaman przebija laleczkę, klaska uszami, staje na nosie robi to co szaman uważa za słuszne.
Ale delikwent nie WIE że ma umrzeć i umiera!!!
Co przyniosło informacje ofierze i jego mózgowi że ma umrzeć.
Przy założeniu że sprawcą śmierci jest nasz szaman ja wymyśliłem desperacką hipotezę.
Oczywiście można powiedzieć że szaman w taki sposób nie potrafi zabijać i sprawę zamknąć.
Inny aspekt tego samego problemu.
1.Cios dim mak jest zadawany tak że ofiara WIE że dostał nakaz opuszczenia tego świata.
Wtedy bestia mózg robi swoje.
2.Cios dim mak jest zadany skrycie ofiara nie wie że ma umrzeć co powoduje uruchomienie umierania.
Czy z ręki zabójcy następuje przeskok informacji i w jakiej formie.
I znowu jak wyżej można powiedzieć cios w wersji 2 nie istnieje i spraw zamknięta.
Tylko pozostaje jedno ale prawdopodobnie istnieje połączenie miedzy bliźniętami i w jakiś sposób przekazują sobie informacje.
Czy informacje można przekazywać tylko między podobnymi mózgami.
Czy inny mózg można "dostroić" do innego mózgu.
Czy tym przekaźnikiem którym posługują się bliźnięta można przekazać rozkaz śmieci.
Czy potrafi to robić szaman. I najważniejsze co jest tym przekaźnikiem.
Odnośnie pytania które zadał dino_24.
Ja próbowałem zrobiłem sobie wiatraczek gapiłem się w niego z rozkazem obrotu.
Przykładałem do niego ręce i eureka uzyskałem obrót.
Niestety obrót był spowodowany ruchem powietrza które powodowały me cieple dłonie.
Czary się skończyły gdy wiatraczek umieściłem w słoiku.
Teraz wiatraczek ma moja córka jakiś czas temu ćwiczyła chyba bez oczekiwanego efektu.
Pewnie by się pochwaliła.
Powodzenia
Jednak mnie najbardziej interesuje zabijanie inne.
Szaman oznajmia delikwentowi że musi umrzeć a ten grzecznie umiera.
Ok. Dostał przekaz słowny lub wzrokowy, albo za pośrednikiem kogoś innego ważne jest że WIE że ma umrzeć.
Wtedy bestia mózg uruchamia program śmierci i kwita.
Teraz pokomplikujmy.
Szaman przebija laleczkę, klaska uszami, staje na nosie robi to co szaman uważa za słuszne.
Ale delikwent nie WIE że ma umrzeć i umiera!!!
Co przyniosło informacje ofierze i jego mózgowi że ma umrzeć.
Przy założeniu że sprawcą śmierci jest nasz szaman ja wymyśliłem desperacką hipotezę.
Oczywiście można powiedzieć że szaman w taki sposób nie potrafi zabijać i sprawę zamknąć.
Inny aspekt tego samego problemu.
1.Cios dim mak jest zadawany tak że ofiara WIE że dostał nakaz opuszczenia tego świata.
Wtedy bestia mózg robi swoje.
2.Cios dim mak jest zadany skrycie ofiara nie wie że ma umrzeć co powoduje uruchomienie umierania.
Czy z ręki zabójcy następuje przeskok informacji i w jakiej formie.
I znowu jak wyżej można powiedzieć cios w wersji 2 nie istnieje i spraw zamknięta.
Tylko pozostaje jedno ale prawdopodobnie istnieje połączenie miedzy bliźniętami i w jakiś sposób przekazują sobie informacje.
Czy informacje można przekazywać tylko między podobnymi mózgami.
Czy inny mózg można "dostroić" do innego mózgu.
Czy tym przekaźnikiem którym posługują się bliźnięta można przekazać rozkaz śmieci.
Czy potrafi to robić szaman. I najważniejsze co jest tym przekaźnikiem.
Odnośnie pytania które zadał dino_24.
Ja próbowałem zrobiłem sobie wiatraczek gapiłem się w niego z rozkazem obrotu.
Przykładałem do niego ręce i eureka uzyskałem obrót.
Niestety obrót był spowodowany ruchem powietrza które powodowały me cieple dłonie.
Czary się skończyły gdy wiatraczek umieściłem w słoiku.
Teraz wiatraczek ma moja córka jakiś czas temu ćwiczyła chyba bez oczekiwanego efektu.
Pewnie by się pochwaliła.
Powodzenia
Re: Zabić na odległość
Tomek 1618- dokładnie napisałeś tak, jak i ja myślę, nawet co do tych ciepłych rąk powodujacych ruch
, myslałam to samo przy kręcącym się talerzyku, ale do tej pory pozostaje to pytanie - ale czy na pewno? Pamiętam tez jak dawno temu czytałam pewne wyznanie podróżnika, nie pamiętam nazwiska, ale za to doskonale to o czym pisał. Było tak, ze zakochał się w Indiance, której babcia była szamanką, lub kims w tym rodzaju. Mieli w planie wyjazd razem, na co, ani tez na slub tej pary za nic w świecie nie chciała zgodzić się tamta rodzina. Któregos dnia, nagle człowiek ten został sparalizowany od pasa w dół, po czym odwiedziła go jego narzeczona mówiąc, że nie ma innego wyjścia tylko muszą się rozejść, a on wyjechac sam. Odwiedziła go też owa babcia, a stan jego zdrowia pogarszał się dopóki nie dał jej ostatecznej odpowiedzi według jej woli. Zmęczony trwajacą sytuacją, wyrzekł się wreszcie na dobre tej dziewczyny- tego samego dnia wstał z łóżka o własnych siłach. Takiemu człowiekowi nikt nie jest w stanie powiedziec, że zna przyczynę jego choroby i nagłego wyzdrowienia, inną niz działanie osób trzecich na odległość, było mu to nawet dokładnie nakreślone. Jest przekonany o istnieniu takiej tajemniczej mocy.

Re: Zabić na odległość
Pamiętam tez jak dawno temu czytałam pewne wyznanie podróżnika, nie pamiętam nazwiska, ale za to doskonale to o czym pisał. Było tak, ze zakochał się w Indiance, której babcia była szamanką, lub kims w tym rodzaju. Mieli w planie wyjazd razem, na co, ani tez na slub tej pary za nic w świecie nie chciała zgodzić się tamta rodzina. Któregos dnia, nagle człowiek ten został sparalizowany od pasa w dół, po czym odwiedziła go jego narzeczona mówiąc, że nie ma innego wyjścia tylko muszą się rozejść, a on wyjechac sam. Odwiedziła go też owa babcia, a stan jego zdrowia pogarszał się dopóki nie dał jej ostatecznej odpowiedzi według jej woli. Zmęczony trwajacą sytuacją, wyrzekł się wreszcie na dobre tej dziewczyny- tego samego dnia wstał z łóżka o własnych siłach. Takiemu człowiekowi nikt nie jest w stanie powiedziec, że zna przyczynę jego choroby i nagłego wyzdrowienia, inną niz działanie osób trzecich na odległość, było mu to nawet dokładnie nakreślone. Jest przekonany o istnieniu takiej tajemniczej mocy.
I tu zgodze sie z toba danut, Gdyz znam osobiscie przypadek pewnego mlodego mezczyzny, z czasu kiedy mieszkalem w Niemczech pod Hamburgiem.
Otoz, ten mezczyzna (chrzescjanin) byl w szczesliwym zwiazku z kobieta w swoim wieku, pochodzaca z Afganistanu (muzulmanka). Wyznania nie stanowily dla nich problemu, z czasem nawet zaszla w ciaze i z radoscia oczekiwali narodzin dziecka.
Niestety szczescie to przerodzilo sie w koszmar, kiedy dowiedziala sie rodzina tej mlodej i pieknej kobiety o ich zwiazku, ciazy i planach na przyszlosc. Z czasem, po dlugiej debacie tych dwoje kochajacych sie ludzi postanowilo zerwac wszelkie kontakty z rodzina, i zyc swoim zyciem w spokoju i milosci jaka sie dazyli. Tak zresszta sie im wydawalo, lecz okazalo sie inaczej. Kochanek zaczol cierpiec na podobne objawy do migreny, a w miedzy czasie stracil prace. Wybranka zas w 3 miesiacu znalazla sie z nerka w szpitalu. Lekaze zrobili wszystko co bylo w ich mocy, by przyszla matka wyszla z tej choroby i nie ucierpial na tym plod. Mezczyzna w tej ciezkiej chwili postanowil poinformowac matke swej narzeczonej o jej stanie zdrowia. Bardzo dziwne, gdyz po rozmowie matki z corka, stan zdrowia sie poprawil i powrocila do domu w doskonalej kondycji. Wydawalo by sie, ze historia ta znalazla jakies szczesliwe zakonczenie. Lecz koniec byl daleki od tego.
Trzy miesiace pozniej (zaznaczyc trzeba ze byla w 6 miesiacu), kiedy byli u jego rodziny w odwiedzinach, wybranka doznala naglych silnych buli i krwotoku. Przerazony sytuacja, wiedziac ze cos tu jest nie tak, zabral ja do szpitala, w ktorym z czasem dowiedzial sie ze plod jest juz od tygodnia martwy, i trzeba go usunac, by ratowac zycie jego wybranki.
Historia ta zakonczyla sie sie tragedia tej pary. Rozeszli sie zrywajac zupelnie kontakt ze soba. Mezczyzna wyjechal z kraju, a dolegliwosci migreny ustapily i wszystko zaczelo ukladac sie na nowo w jego zyciu, jak i tej mlodej Afganki.
Dziwne zjawisko dla mnie, by nie wierzyc w to.
Osobiscie uwazam, pomijajac tu przekonania religijne, jakiekolwiek, ze jesli komus sie zle zyczy, to ze to nie odnosi skutek. Wiedziec niestety trzeba, ze dziala to w dwie strony. Wyzwolona zla, czy dobra energia, powraca ze zdwopjana sila do zrodla z ktorego sie wywodzi. Bez przyczyny sie nie mowi, ze "owoc swych dzialan zbierze sie pozniej". Zlo zrodzi tylko zlo, dobro tylko dobro.
Prawda Pantanal, uwazam ze wlasnie mozg nasz jest najwieksza zagadka, na ktora mozemy znalesc nie wiele odpowiedzi, i to nawet nie wiemy czy nie jestesmy w bledzie....-mamy wielki potencjal, mamy mozg, ktory pozostaje najbardziej tajemna struktura we wszechswiecie...
Jest to jedyny organ ktory laczy organizm z dusza czlowieka, przetwazajac informacje i zachowujac je w pamieci.
Jest to naprawde ciekawy temat, z tym zabijaniem slowami, lub tez myslami.
<div align='center'>[ external image ]
NIE MA INNEGO SEDZIEGO I KATA PONAD WLASNE SUMIENIE
A CO CIE NIE ZABIJE, TO JEDYNIE WZMOCNI
</div>Re: Zabić na odległość
Pierwotny, właściwy szamanizm wywodzi się z Indii od indyjskiego języka pali "Śraman" i oznaczał wędrowca, ascetę, kontaktowca, łącznika z innymi światami. Nie chcę nic sugerować przypominając w tym miejscu o pochodzeniu narodu romskiego, cygańskiego. Choć dopatruje się tego tropu w swojej historii i jest on widoczny tam w wielu aspektach. Widzę, że doskonale radzicie sobie w pojmowaniu i przyjęciu z opowiesciami filmowymi, książkowymi przedstawianymi przez ludzi popularnych, nie potrafiąc nic dostrzec na własnym podwórku i posłuchac co mogą przekac z tego miejsca zwykli ludzie. A było tak nie dawno, Tymiński omal nie został prezydentem
nie kryjąc się z tym, że poświecił wiele lat na zgłębianiu swiata duchowego Indian z zakątków Amazonii.

Re: Zabić na odległość
Tak i o to "coś" cały czas chodzi, czy uda się kiedykowiek je rozpoznac, czym jest? Bardzo często zastanawiam się też, czy np. tacy Szamani wiedzą, z czym tak naprawdę mają do czynienia, bo wydaje się, że nie, że działają na oślep, na pamięc, według jakichs starych przekazów.
Re: Zabić na odległość
Tak, mnie zaś zastanawiają Aztecy, Celci, Majowie cos tam w tych kulturach było takiego, nie mówie o ofiarach, ale wiedzy, o której teraz się nie wspomina, typowe połączenia z kims, czyms nie z tego świata. Znowu takie zdolnosci jak intuicja itp. bardziej kojarzysz ze zwierzętami, byc może to tez pomaga, ale poszłabym innym tropem, jakiejs energii, połączenia z nią....?