Co do kwestii bazy w Dulce pojawiają się odmienne opinie rzekomych byłych pracowników bazy. Jednym z nich i pierwszym którego pragnę przedstawić jest Phil Schneider - który rzekomo za wyjawnianie tajemnic "szaraków" został zamordowany.
Może niepotrzebnie ogłosił, że poda koordynaty wszystkich 130-paru podziemnych baz znajdujących się na terenie Stanów Zjednoczonych? Ale i tak już wcześniej próbowano go uciszyć 13 razy, więc trudno powiedzieć, czy to by wiele zmieniło, gdyby zrezygnował z tego "ostrożnego planu"...
Zżymał się, że politykę w Organizacji Narodów Zjednoczonych w rzeczywistości i w jej tajnej drugiej siedzibie (gdzieś pod wodą) dyktują "wysocy Szarzy" (ang. 'tall Greys', chodzi o istoty dosłownie wysokie w sensie fizycznym - niektórzy "mali Szarzy" są rzekomo przyjaźni Ziemianom, a jeszcze inni "mali" to bioroboty "wysokich", według relacji uprowadzonych można je popychać niczym manekiny, na co nie reagują), doradzają decydentom zmniejszenie populacji o trzy czwarte, a głęboko pod powierzchnią eksperymentują na ludziach, w tym również dzieciach - to tam znika milion Amerykanów rocznie, według niejawnych statystyk FBI i CIA (w USA nie ma krajowej bazy danych zaginionych ludzi, są tylko dla zaginionych spinaczy albo np. parasoli). Phil Schneider przez 17 lat pracował w tajnych projektach (ang. 'black budget projects'), był inżynierem - geologiem, współwynalazcą obecnie półjawnej (stosowanej w przemyśle) superszybkiej metody drążenia tuneli przy użyciu kombinacji maser-laser, a przede wszystkim był specjalistą od materiałów wybuchowych - zajmował się wysadzaniem skał, całych poziomów na podziemne piętra, odbywa się to w sekwencji "detonacje -> cztery dziury -> detonacje -> cały pierścień w poziomie gotowy". Pracował przy budowie 13 podziemnych baz, które oficjalnie po dziś dzień nie istnieją - choć filmy o nich emitowane są już czasem w osiedlowych kablówkach. W 1979 r. w podziemnych okolicach miejscowości Dulce w stanie Nowy Meksyk stracił trzy palce u dłoni postrzelony przez Szarego, po czym przez ponad 400 dni przebywał w izolatce dla napromieniowanych - promień otworzył go "jak puszkę od konserwy", spalił płuco, odspawał paznokcie u rąk i nóg itp.; wcześniej na dwóch innych Szarych zdążył zużyć magazynek Waltera PPK, którego na wszelki wypadek zawsze zabierał ze sobą, kiedy spuszczano go w koszu w dół tunelu, by obejrzał skały po eksplozjach; organizmy Szarych wykazują morfologię podobną do roślin, w związku z czym trudno zabić ich jednym strzałem, potrafią biegać z dziurami w korpusie. Kiedy na spotkaniu w drugiej siedzibie ONZ doznał naocznego olśnienia, że zamiast pomagać światu, tak naprawdę pracuje dla Szarych - w rozbitych spodkach których nierzadko znajdowano ludzkie kończyny - postanowił odejść się z tej pracy, mimo że już tylko parę lat zostawało mu do emerytury w wysokości miliona dolarów rocznie (w podziemnych bazach płace są czterokrotnie wyższe niż "na powierzchni", z tym że kiedy się rezygnuje, trafia się do więzienia). Nie pozwolono mu się zwolnić i wyjechać, ale nie wrócił z pogrzebu swojego ojca, Oscara Schneidera - niemieckiego inżyniera, geniusza (w wieku 14 lat uzyskał tytuł określany przez syna w j. ang. jako "master machinist" i opisywany słowami "z kawałka metalu potrafił zrobić broń albo zegarek"), konstruktora łodzi podwodnych i kapitana U-boota z ponad setką zatopień, który pojmany do niewoli przez Francuzów w 1941 r. jeszcze w czasie wojny przeszedł na stronę aliantów i w Niemczech wyznaczono nagrodę miliona dolarów dla tego, kto go zabije - potem przez wiele lat pracował dla Amerykanów, nie tylko w Pentagonie, opiekował się m.in. marynarzami z "eksperymentu Filadelfia"; to on też potem zachęcił syna do poszukania pracy w "tych tajnych projektach, są bardzo ciekawe". Phil Schneider potwierdzał zawarcie przez administrację Eisenhowera w roku 1954 paktu z Szarymi znanego jako "Greada Treaty", według niego rząd USA wie o obcych od 1909 r., kiedy to w jaskiniach stanu Nowy Meksyk natknęła się na nich kawaleria ścigająca bandytów - żołnierze uciekli stamtąd galopem, a istoty opisywali jako "szare demony"; władze Wlk. Brytanii i Francji rozpoczęły badania fenomenu ufo w latach dwudziestych XX wieku. Obecnie w ramach sił zbrojnych USA funkcjonują lotne oddziały, które natychmiast zabezpieczają wraki zestrzelonych latających talerzy lub ewentualnie zakopują je na miejscu, kiedy mają np. 80 metrów średnicy; Rosjanie wyrzucają uziemione spodki na zagubioną wśród gór pustynię w pobliżu granicy z Mongolią, gdzie na powierzchni kilku boisk futbolowych leżą ich całe stosy. Aby móc bezpiecznie zbliżyć się do Ziemi na odległość mniejszą niż 250 mil, spodek musi mieć pozwolenie - inaczej zostanie ostrzelany "promieniami cząsteczek" (ang."particle beam weapon") - technologia na bazie osiągnięć Nikoli Tesli. Według informacji Phila Schneidera, choć zastrzegał że nie zna szczegółów zawartych w notatkach z kontaktów, znajomość Billy'ego Meiera z Plejaranami to sprawa autentyczna, podobnie jak ich konflikt z Szarymi i fakt, że nas opuścili. Plejaranie/Plejadianie mają po sześć palców, dwa serca i jedno przerośnięte płuco, poza tym są nieco wyżsi i bardziej muskularni od nas, ale generalnie niewiele się różnią, mają trochę dłuższe uszy, położone nieco niżej i bardziej z przodu, a najbardziej chyba tym, że emanuje z nich silna pozytywna energia, jak zresztą podobno od wszystkich życzliwych obcych. Obecnie lata nam nad głowami 11 ras gości z innych planet, przy czym cztery z nich są nam przyjazne, a pozostałe 7 to gorzej niż dranie. Jako inżynier geolog z wykształcenia Phil Schneider utrzymywał, że żadna funkcjonująca współcześnie teoria nie tłumaczy w zadowalająco przekonujący sposób procesów wulkanicznych ani w ogóle istnienia wulkanów. Choć posiadał paszport, Departament Stanu USA nie pozwalał mu wyjechać do Japonii - gdzie jednak udało mu się dotrzeć drogą okrężną przez Kanadę i na spotkaniu z szefami japońskich korporacji typu Mitsubishi szczegółowo omówił brak fali pulsowej podczas trzęsienia ziemi w Kobe w 1995 r. - w którego epicentrum znalazł się doszczętnie zniszczony budynek, gdzie prowadzono badania, dzięki którym Japończycy wyprzedzali Amerykanów w dziedzinie prac nad sztuczną inteligencją (70% japońskich naukowców z tej gałęzi wiedzy mieszkało wtedy w Kobe). Według orientacji Phila Schneidera AIDS zostało wynalezione w roku 1972 w laboratorium w Chicago (ale pamiętajmy, że według Stewarta Swerdlowa miało to miejsce w roku 1975 w New Hampshire, a jeszcze inne tropy prowadzą rzekomo do Niemiec z początków XX wieku...). Dzięki znajomym taty już jako nastolatek posiadał fragment materiału z katastrofy w Roswell - pod koniec życia woził to wszystko ze sobą w walizce, a po jego śmierci wyparowało z mieszkania, podobnie jak kolekcja zdjęć; nic więcej nie zginęło. Według jego szacunków budżet tajnych projektów w USA wynosił wtedy ok. 1.3 - 1.5 biliona dolarów na każde dwa lata, a dużą jego część finansowały wpływy z handlu narkotykami. Pokazywał fragment jakiejś maszyny, wykopany na Ziemi i datowany na 220 milionów lat - komentując to słowami: "może jednak Daniken miał rację...". Eksplozje bomb jądrowych i termojądrowych na atolu Bikini odbyły się według jego wiedzy w związku z odkryciem tam największej na świecie podwodnej bazy Szarych - na zdjęciach zarejestrowano nawet uciekający spodek; oficjalnie mówi się, że ten atol wybrano ze względu na odosobnienie, ale inne wyspy w tamtej okolicy były jeszcze bardziej oddalone i niezamieszkane, podczas gdy stamtąd akurat trzeba było wysiedlić tubylczą społeczność. Jego przyjacielem był Al Bielek, naukowiec z "eksperymentu Filadelfia" z 1943 r. i "Project Montauk" z 1984 r. (właściwie Alfred Białek, wł. Edward Cameron - to on zapowiada go w tej prelekcji) - który jeździł pod Stanami podziemnymi pociągami łączącymi wszystkie podziemne bazy, osiągającymi prędkość niemal 2 Machów. Inny znajomy mówił mu, że dostali w firmie zamówienie od rządu USA na 100 000 wagonów do podziemnych pociągów, po 30 par kajdanek w każdym, napis na wagonach: "Transport więźniów ONZ". Phil Schneider zwracał uwagę na przygotowywanie pod ziemią przez amerykańskie władze sporej liczby miejsc dla internowanych, a także na charakterystykę zniszczeń budynku Rządu Federalnego w Oklahoma City po zamachu w 1995 r. - według niego tylko armia USA posiada takie materiały wybuchowe, które powodują wyparowanie kolumn wspornych i ścian nośnych, co więcej znajdują się one tylko w jednej bazie wojskowej - na tym właśnie się znał , był jednym z czołowych ekspertów na świecie w dziedzinie materiałów wybuchowych, za co otrzymywał bajeczne wynagrodzenie i do samego końca propozycje powrotu do pracy. To samo miał do powiedzenia o zamachu na WTC w 1993 r. i zniszczeniach kolumn na podziemnym parkingu. Niejawna technologia wojskowa według jego informacji wyprzedza publiczny stan wiedzy o 1200 lat i co roku oddala się o kolejne czterdzieści kilka - umożliwił to m.in. transfer technologii od obcych, trwający od połowy XX wieku; choć już w latach 30-tych ukrywano pewne wynalazki, m.in. Tesli (który zresztą miał w zwyczaju oświadczać na zwoływanych specjalnie w tym celu konferencjach prasowych, że pomysły czerpie z telepatycznego kontaktu z kosmitami...).
Według źródeł Phila Schneidera Szarzy dodają sobie do jedzenia substancje z określonych enzymów pozyskiwanych z ludzkiej krwi - w ostateczności może być krew zwierzęca; kombinują też coś z jakimiś "żniwami dusz" (ang. 'harvesting souls' - nad tym jednak się nie rozwodził). Otwarcie mówił na swoich prelekcjach, że umiera na raka - może dlatego nie wzdragał się przed ujawnianiem różnorakich faktów - choć wszystkiego też chyba nie mówił, nietrudno odnieść takie wrażenie. Dwa miesiące po ostatnim zarejestrowanym na wideo wykładzie poruszał się już tylko na wózku inwalidzkim - ale nawet kelnerce z baru w pobliżu miejsca zamieszkania mówił, żeby nigdy nie wierzyła, jeżeli kiedyś usłyszy, że popełnił samobójstwo. Rzekomo odebrał sobie życie ok. 11 stycznia 1996 r., wiążąc sobie linkę wokół szyi i ciągnąc od tyłu - problem w tym, że gdyby najpierw zemdlał, to przestałby ciągnąć i zaczął znowu oddychać, a poza tym według jego przyjaciół trochę jednak brakowało mu palców na takie kombinacje, żeby sobie coś wiązać z tyłu karku. Już na odczytach publicznie wspominał, że kilkunastu jego przyjaciół zamordowano, w ośmiu przypadkach pozorując zgony na samobójstwa - z czego tylko w jednym wypadku udało się skłonić władze do zmiany wersji. Podobno w ostatnich dniach przed śmiercią widywano go z jakąś wysoką blondyną...
Nie ukrywał, że łamie zobowiązanie do zachowania poufnych informacji, w związku z czym ryzykuje własnym życiem. Kiedy w samoobronie zastrzelił agenta FBI, który go wcześniej postrzelił (pokazywał opatrunek na ranie na jednym z wykładów, który odbył się 16 dni po tym incydencie), udał się w tej sprawie do biura FBI, gdzie usłyszał: "cóż, panie Schneider, takie rzeczy się zdarzają". Po powrocie z Japonii wysłannicy dawnych pracodawców zgłosili się do niego z przesłaniem, że choć wyrządził szkody nie do oszacowania, jeżeli tylko wróci do pracy, o wszystkim jakoś się zapomni - ale on był zdecydowany nigdy więcej dla nich pracować, już wolał raczej wybrać życie kaczki na strzelnicy. Niewątpliwie był trochę takim amerykańskim izolacjonistą-prawicowcem, zżymał się np. okrutnie, jeszcze bardziej niż na tych Szarych, że Clinton podpisał przekazanie ONZ 162 samolotów "niewidzialnych dla radaru" wyprodukowanych za pieniądze amerykańskich podatników. Ledwo rok jeździł z tymi wykładami, jak go pochowali - na prelekcjach żartował, że skoro np. baza "Groom Lake" oficjalnie nie istnieje, to chyba niczym nie ryzykuje, mówiąc o niej... Dla wielu ludzi w Stanach i nie tylko jest bohaterem, nagraniajego wykładów są dziś słynne na całym świecie. Również ja zainteresowałem się tym nazwiskiem spośród tysięcy przewijających się w Internecie z powodu adnotacji, że tego człowieka zamordowano w kilka tygodni po niniejszym nagranym wykładzie. To znaczy na początku się wystraszyłem i "pomknąłem dalej ku prawdzie", ale potem jednak do tego wróciłem i wszystko sobie dokładnie obejrzałem - nie chcąc w to uwierzyć, ale też nie potrafiąc tego jakoś "zdemaskować" ani w żaden sposób poddać w wątpliwość - im dłużej słuchałem tego gościa oglądając jego spokojną raczej smutną twarz, tym bardziej byłem pewien że mówi prawdę i że ta prawda jest trochę straszliwa - i tak właśnie zaczęła się moja przygoda z tymi zagadnieniami, od mocnego uderzenia...
Często można spotkać się z opinią, że na przykładzie historii Phila Schneidera kręgi, które chciałyby utrzymywać te wszystkie sprawy w tajemnicy, przekonały się nader wyraźnie, że zabijając kogoś, robi mu się fenomenalną wprost reklamę, która nagłaśnia jego postać rok za rokiem. Obecnie publicznie znane osoby zajmujące się tego kalibru tajemnicami tracą nagle życie w tempie jednej na kilka lat - może to też jakby symptom zbliżającego się ujawnienia, może z myślą o przyszłości już mało kto pali się do podpisywania wyroków śmierci; zresztą to i tak nie było efektywne i już kilka dekad temu stwierdzono, że w praktyce najlepiej funkcjonuje zasłona śmieszności. Wiem z własnego doświadczenia, że krajobraz sytuacji wyłaniający się z r elacji Phila Schneidera to dla normalnego telewidza perspektywa bardzo smutna, chociażby w związku z regularnym powtarzaniem wzmianek o eksperymentach na ludziach przeprowadzanych przez obcych w podziemnych bazach - i to z ust kogoś, kto pracował przy tego typu instalacjach przez kilkanaście lat. Dla odmiany dużo bardziej pozytywny jest przekaz z kontaktów Billy'ego Meiera (będący drugim źródłem, od którego równocześnie zaczynałem i z którego czerpałem otuchę) - może dlatego, że ujmuje bieg spraw jakby w nieco innej, znacznie dłuższej skali czasu; Plejaranie również wspominali Meierowi, że Ziemię niekiedy odwiedzają także barbarzyńskie rasy, które w ogóle nie rozumiejąc zasad Wszechświata, karmy i że "wszystko wraca", czasami posuwają się np. do uprowadzania ludzi na własne planety, gdzie następnie pokazują ich w swoich odpowiednikach zoo.
Konkretnie co i kiedy mówił Phil Schneider:
Prelekcja z 8 maja 1995 r., wygłoszona w Post Falls w stanie Idaho: sekretne podziemne bazy na terenie Stanów Zjednoczonych są budowane od lat 40-tych, a niektóre powstawały nawet wcześniej; w bazie Groom Lake swego czasu przebywało 117 żywych obcych; niektóre metale pochodzące z wymiany technologii z obcymi lub z wraków ufo, podobnie jak stopy tych metali, można wytwarzać tylko w próżni kosmicznej - odbywa się to na pokładach wahadłowców, które wykonują jeden tajny lot na tydzień; amerykański system strategicznej obrony antybalistycznej SDI tak naprawdę od początku ukierunkowany był na zagrożenie z kosmosu, zimna wojna stanowiła jedynie przykrywkę i w gruncie rzeczy była mistyfikacją użyteczną pod kątem uzasadniania intensywnych zbrojeń wobec społeczeństw i wszelakich osób niewtajemniczonych w prawdziwą sytuację Ziemian; jeżeli chodzi o sytuację w okolicach Dulce w 1979 r., to Phil zorientował się, że coś jest nie tak, kiedy w obozie geologów zobaczył namiot "Czarnych beretów" (ang. 'Black Berets'), inaczej zwanych "Delta Force" lub MJTF, czyli Multinational Joint Tactical Forces (Połączone Wielonarodowe Siły Taktyczne); niewidzialnych dla radaru samolotów klasy 'stealth' wybudowano 172 egzemplarze, z czego 10 się rozbiło; inż. Schneider uczestniczył w pracach przy budowie 14 tajnych podziemnych baz dla USA/NATO/ONZ, m.in. na Malcie, w zachodnich Niemczech i w Hiszpanii; w Stanach Zjednoczonych wybudowano 64 tysiące tzw. "czarnych helikopterów" (które nie posiadają żadnego oznakowania i zazwyczaj widywane są w dziwnych sytuacjach, np. pojawienia się na niebie ufo albo kiedy jesteś byłym pracownikiem brytyjskiego wywiadu, który ujawnia wszelakie dotyczące obcych informacje na swojej stronie internetowej, po czym np. biorąc udział w niedzielnym rajdzie cross-rowerowym spojrzysz w niebo, co tam tak ciągle hałasuje - jak James Casbolt, którego ojciec i dziadek również pracowali w MI6, a tata nawet kiedyś handlował w Rzymie narkotykami na dużą skalę, służąc w ten sposób ojczyźnie i pewnie zastanawiając się, czy jego syn też będzie musiał to robić i żyć w taki sposób do emerytury, zamiast np. zbuntować się i odejść z agencji, nie żeby tam od razu zacząć wszystko upubliczniać i stać się znanym na całym świecie źródłem informacji kojarzonym przez miliony ludzi... ); dzień i noc co godzinę wyprodukowany zostaje jeden czarny helikopter, choć prawdopodobnie siły powietrzne wszystkich krajów świata razem wzięte nie potrzebują takiej liczby helikopterów; trzęsienia ziemi w San Francisco w roku 1989 nie poprzedzała fala pulsowa; taka uwaga ogólna - Phil Schneider mówił o tym wszystkim ze smutkiem, nie na zasadzie "może mi nie uwierzycie, ale..." i patrząc po publiczności z niepewną nadzieją w rozszerzonych źrenicach oczu, tylko raczej tak jakby wiedział swoje i mało go to obchodziło, czy ktoś jest gotów w to uwierzyć czy nie, relacjonował to na spokojnie i rzeczowo, bez żadnych momentów uniesień czy szczególnego podniecenia przy omawianiu co bardziej szokujących zagadnień, nawet nieco zmęczonym głosem, strudzonym a może też troszkę znudzonym, jakim robotnik po pracy opowiada o jakichś ciężkich sprawach "z roboty" - z tego, co do tej pory widziałem, a było tego niemało i niejeden raz podczas oglądania wstrząsających prelekcji o ufo czy prawdziwej historii naszej cywilizacji zasypiałem ze zmęczenia i znużenia, aż tyle godzin dziennie potrafiłem to oglądać, od przedpołudnia do środka nocy i tak dzień w dzień - w moim odczuciu nikt ani przed nim, ani po nim nie mówił o ufo i obcych tak wiarygodnie, jak on, jakby to była normalna sprawa, o której od dekad wiedzą dziesiątki tysięcy ludzi i tylko niezorientowanym cywilom coś może się wydawać dziwne albo szokujące - a jednak po kilkunastu latach wciąż mało kto o nim słyszał, to np. jest pierwsza w Polsce poświęcona mu strona internetowa, czy raczej podstrona - widocznie tak wielka jest skuteczność polityki zaprzeczania i ośmieszania, prawdopodobnie (moja samodzielna spekulacja) jeżeli chodzi o najważniejszy temat, wszyscy jesteśmy najbardziej zaprogramowani, żeby się tym nie zajmować, "bo to dziwaczne i śmieszne, a jednocześnie dławiąco niepokojące, więc co by mogło wyniknąć dobrego z mówienia o tym"; dalsze informacje z omawianej prelekcji Phila Schneidera: AIDS zostało wynalezione w laboratorium w Chicago w roku 1972; obcy sami w sobie stanowią ultrazabójczą broń biologiczną, gdyż pasożytujące w ich skórze bakterie są dla nas śmiertelnie groźne, nasz układ immunologiczny nie zna ich i nie potrafi się przed nimi bronić, choć zresztą też vice versa; przy użyciu zakupionej w latach 80-tych od USA broni biologicznej uzyskanej z pasożytujących na ciałach obcych bakterii Saddam Husajn wymordował 3,5 miliona Kurdów (tę informację potwierdza również Stewart Swerdlow); w przeciągu 22 lat 11 najlepszych przyjaciół Phila Schneidera zostało zamordowanych, przy czym w ośmiu przypadkach zgony te upozorowano na samobójstwa; Phil mówił otwarcie, że umiera na raka wskutek napromieniowania organizmu podczas wydarzeń Dulce'79 i że ma nadzieję, że być może Bóg pozwoli mu żyć dalej w zamian za wysiłek jeżdżenia po kraju z prelekcjami i otwierania ludziom oczu na to, co się naprawdę dzieje w USA dosłownie pod powierzchnią, jednocześnie pozostając na antypodach tematów omawianych w koncesjonowanych mediach; wyjaśniał też, że czyni to narażając własne życie pomimo częstotliwości zamachów na nie wyższej niż 1/miesiąc, bo kocha swój kraj bardziej niż swoje życie; jego przyjacielem był Ronald L. Rummel, który rzekomo strzelił sobie w usta wkrótce po tym, jak zaczął publicznie mówić o niezidentyfikowanych obiektach latających, będąc jeszcze zatrudnionym w siłach powietrznych (co z tego co wiem - przyp. red. - stanowi szczególnie niebezpieczne połączenie, nietolerowane przez władze - na emeryturze to jeszcze ci pozwolą żyć, najwyżej ktoś w nocy splądruje szafki) - na spuście znaleziono czyjś odcisk palca, a w samochodzie obok jego ciała włosy osoby, której tożsamości nigdy nie ustalono - i takie to było samobójstwo; zdobycie unikalnych zdjęć zapisanych w testamencie przez ojca kosztowało Phila 78 tys. dolarów - kolekcja ta liczyła 7 tysięcy fotografii; promień, którym Szary trafił go pod Dulce, miał kolor jasnozielony; na początku roku 1953 znany magazyn "Life" opublikował na pierwszej stronie okładki zdjęcie grzyba atomowego po niedawnej eksplozji nuklearnej na atolu Bikini - i to właśnie na tym zdjęciu widać było dziurę w grzybie atomowym, a przez nią nieznane gwiazdy - według informacji inż. Schneidera (jak również Ala Bieleka) ku zaskoczeniu wszystkich powstała tam wtedy dziura w czasie, tak jakby "przestrzeń zaczęła wyświetlać coś z zupełnie innej beczki"; w wyniku tamtego posunięcia (lapsusu?) magazyn "Life" był całkiem bliski utraty koncesji; podziemne bazy na terenie USA mogą pomieścić 106 mln ludzi i zapasy żywności dla nich na 2 lata; wagony więzienne do podziemnych pociągów wykonuje aż 11 różnych wielkich firm-kontraktorów, gdyż skala przedsięwzięcia obliczona jest na transport 15 mln ludzi; twarz na Marsie to prawda; orbitujący wokół Marsa teleskop wykonał dokładną mapę całej planety; tajne ziemskie bazy na Marsie to także fakt - szkoda, że o tym więcej nie opowiedział, bo jednak "Henry Deacon " to źródło całkiem anonimowe, więc nie wiadomo czy wiarygodne; posiadający prezencję normalnego człowieka kosmita pracujący od 50 lat dla Pentagonu (nie wiadomo, czy dobrowolnie) znany pod nazwiskiem Val Valiant Thor, który prawie w ogóle się nie starzeje i biegle włada stu kilkudziesięcioma ziemskimi językami - Phil Schneider poznał go osobiście i według jego opisu "jest on bardzo niezwykłą osobą" - choć w kręgach ufologicznych od wielu dekad opisywany był jako przybysz-poseł z Wenus, apelujący o nuklearne rozbrojenie w związku z nieprzewidywalnymi dla nas konsekwencjami globalnej wojny jądrowej, to jego wewnętrzna budowa wskazywałaby raczej, że jest on Plejadianinem; jego krew bardziej od ludzkiej przypomina krew pająka czy w ogóle owadów, a organizm posiada odmienną od naszej strukturę chromosomów; Plejadianie toczą wojnę z Szarymi i z tego powodu kilka lat temu (tj. na początku lat 90-tych) opuścili Ziemię, atakowani w wodzie, pod powierzchnią, na powierzchni i w powietrzu; Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych przeznacza 1/16 swojego rocznego budżetu na prace nad psychologicznymi technikami programowania ludzkich umysłów, które prowadzone są w ramach struktur RAND Corp.; podczas tej prelekcji Phil przeprosił obecne panie i na moment podciągnął swój T-shirt, pokazując przebiegającą pionowo wzdłuż całego korpusu grubą bliznę po "otwarciu promieniem", którym w 1979 r. obcy postrzelił go podczas bliskiego spotkania w podziemnych okolicach miejscowości Dulce.
Prelekcja wygłoszona 14 sierpnia 1995 r. w Denver: ojciec Phila Schneidera zmarł w roku 1993 i to wyjazd na jego pogrzeb stał się okazją do porzucenia pracy dla rządu (kiedy chciał odejść powiedziano mu, żeby najpierw dokończył pracę, nie pozwalając opuścić terenu); podziemne bazy znajdują się przeciętnie na głębokości 5 tys. stóp i są umiejscowione w strategicznych lokalizacjach; ich oryginalnym przeznaczeniem było zapewnienie schronienia dla prezydenta i rządu w czasie wojny, ale obecnie wiele z nich jest wykorzystywanych do zapewniania schronienia obcym - przed oczami osób niepowołanych, które mogłyby przyczynić się do wywołania paniki lub ewentualnie wzrostu orientacji opinii publicznej co do knowań obcych (ang. 'alien agenda'); od roku 1946 Ziemię odwiedza masowo 11 ras przybyszy z innych planet; Marynarka Wojenna USA od marca 1940 r. posiadała rozeznanie w temacie "plagi ufo" w okolicach atolu Bikini - znajdującego się wówczas pod kontrolą Japończyków, których problemy z "latającymi kulami światła" rozpoczęły się długo przed wojną; w Kraju Kwitnącej Wiśni obiekty te nazywano także "boskimi skrzydłami" i dość często przypisywano im boską proweniencję, choć równocześnie budziły one poważne zaniepokojenie wojskowych dowódców; amerykańska armia od roku 1933 wie o zagrożeniu ze strony obcej rasy usiłującej przejąć kontrolę nad Ziemią; w samolotach F117A zastosowano trójwymiarowy radar i po raz pierwszy specjalny hełm, który pozwala pilotowi zmieniać broń za pomocą myśli i uniemożliwia uruchomienie samolotu przez osoby niepowołane; pod koniec II wojny światowej japońska marynarka miała w rejestrach odnotowane 2 miliony obserwacji ufo - u nich to była prawdziwa epidemia; uciekające z ogromnymi prędkościami NOL-e widoczne są nawet na zdjęciu z wybuchu bomby atomowej w Hiroszimie; obcy przebywają na Ziemi od co najmniej pół miliona lat, o czym świadczą np. skamieliny noszące ślady po laserze; kolejne traktaty Stanów Zjednoczonych z pozaziemskimi rasami były podpisywane w latach 1944, 1954, 1962 i 1979; w trakcie "bitwy z obcymi" w podziemnych okolicach miejscowości Dulce w roku 1979 zginęło 22 komandosów z krajów takich jak m.in. Izrael, Niemcy, Norwegia i RPA; w jaskini na terenie Szarych znajdowały się tam pojemniki z pływającymi w roztworze częściami ciał ludzkich i obcych; niesklasyfikowane w szkolnym układzie okresowym pierwiastki pozyskane z wraków ufo są wykorzystywane w samolotach niewidzialnych dla radaru; w okaleczenia zwierząt (ang. 'cattle mutilations') jest zamieszany rząd, trwa to od roku 1967 lub wcześniej i ma związek z koniecznością pozyskiwania dla obcych ssaczych wydzielin hormonalnych; prawdziwa historia ziemskich sił obrony przeciwlotniczej w XX wieku to prawie 800 tys. zestrzelonych ufo - Rosjanie uziemiają 2 obiekty dziennie w każdej z prowincji (po rosyjskiej reformie administracyjnej trudno dokładnie powiedzieć, o co mu wtedy chodziło, ale według niego w Rosji istniało wówczas 9 prowincji), na półkuli południowej "ściąga się" 6 latających talerzy dziennie, w USA jeden, w Europie 1 - ogólnie "jest to inwazja na pełną skalę"; w każdym stanie USA znajdują się co najmniej 2 tajne podziemne bazy.
Tutaj można się zapoznać z ostatnim wykładem wyżej omawianej osoby:
http://www.youtube.com/view_play_list?p=F47F050C1A5597D3
Wywiad z Thomasem Edwinem Castello - rzekomym pracownikiem ochrony w bazie Dulce
Thomas Edwin Castello oficjalnie nie istnieje i nigdy nie istniał, a jednak z nieoficjalnych źródeł możemy dowiedzieć się, że człowiek ten był oficerem ochrony w tajnym kompleksie badawczym Dulce, o którym to zrobiło się głośno po tym, jak Thomas E. Castello wykradł tajne dokumenty nazwane później "Dulce Papers", a które sprawiły, że oczy prywatnych badaczy zwróciły się w stronę tej podziemnej instalacji. Thomas Edwin Castello poświęcił swoją rodzinę i sam stracił życie za ujawnienie tajnych informacji.
Poniższy wywiad stanowi zbiór pytań, które zostały zadane Thomasowi E. Castello, wraz z odpowiedziami na nie. Odpowiedzi zostały udzielone na około rok przed tajemniczym zaginięciem Thomasa. Nie istnieją żadne dowody, które potwierdzałyby prawdziwość poniższego wywiadu.
PYTANIE: Kiedy właściwie powstała instalacja Archuleta?
ODPOWIEDŹ: Słyszałem, że Dulce zapoczątkowane zostało w latach 1937-38 przez wojskowych inżynierów, powiększane przez lata do roku 1965 lub 66, kiedy większość kompleksu została ukończona, łącząc tunele z bazą w Arizona ("Page Base") jednym ze starszych podziemnych obiektów. Czworokątna podstawa bazy nazwana została PERICA. Większość rdzennych Amerykanów żyjących na tym obszarze zdaje sobie sprawę z istnienia tej bazy i może potwierdzić informacje o dziwnych spotkaniach z innymi formami życia blisko tych obiektów, Bigfoot itp...
PYTANIE: W jaki sposób powstała ta instalacja? Czy jesteś zapoznany z postępem prac prowadzonych przez korporację RAND, nad wysoko wydajną maszyną wiertniczą, zdolną roztapiać skałę przy użyciu zasilanych energią atomową wolframowo-grafitowych wierteł?
ODPOWIEDŹ: Odnosząc się do słów kilku starszych robotników, część tej maszyny została wysadzona przez bomby jądrowe w latach sześćdziesiątych. Istnieją sekcje, takie jak tunele komunikacyjne, które uformowane zostały przez zaawansowaną maszynę wiertniczą, która pozostawia ściany tunelu gładkimi. Ukończone ściany w tych podziemnych tubach przypominają szkło wypolerowane do połysku.
PYTANIE: Przez kogo zapoczątkowana została instalacja Dulce?
ODPOWIEDŹ: Natura rozpoczęła od stworzenia naturalnych jaskiń. Draco (humanoidalna rasa reptilian) używali jaskiń i tunelów przez wieki. Później, za pośrednictwem korporacji RAND i jej planów, podziemne jaskinie były powiększane. Naturalne jaskinie, włączając w to jaskinie lodowe i te ze źródłami siarki stanowiły perfekcyjne wypełnienie potrzeb obcych. Jaskinie Dulce mogą rywalizować pod względem swojej objętości z kompleksem jaskiń Carlsbad Caverns.
PYTANIE: Czy wielokrotnie obserwowane samoloty lub statki kosmiczne, widziane w momencie odlatywania lub przylatywania w okolice góry Archuleta pilotowane były przez ludzi, obcych czy ludzi i obcych?
ODPOWIEDŹ: Mesa Archuleta jest mniej istotnym obszarem, samoloty odlatują i są rozmieszczone w pięciu obszarach. Jednym z nich jest Dulce, inny znajduje się blisko Durango, inny przy Taos, a główna flota znajduje się w Los Alamos.
PYTANIE: Niektórzy sugerowali, że niektóre rasy "obcych" w Dulce nie mają pozaziemskiego pochodzenia, tzn. że w rzeczywistości wywodzą się one od gadów lub takich stworzeń jak Velociraptor, Stenonychosaurus Equallus - rasy "serpentynów" lub ras mających powiązania z tymi napomkniętymi w trzecim rozdziale księgi Rodzaju.
ODPOWIEDŹ: Tak, niektórzy Reptoidzi są rodzimymi mieszkańcami tej planety. Rasą wiodącą wśród obcych są Reptilianie. Beżowe lub białe istoty zwane są Draco. Inne odłamy Reptilian mają zielone lub brązowe zabarwienie. Stanowią oni starożytne rasy Ziemi, żyjące pod jej powierzchnią. Być może istotą, która skusiła Ewę w Edenie był Draco. Reptoidzi słusznie określają siebie "rodzimymi Ziemianami." Być może są tymi, których my określamy upadłymi aniołami. Być może nie, w każdym bądź razie, my postrzegani jesteśmy jako "dzicy lokatorzy" tej planety.
PYTANIE: Gdzie do tej całej układanki pasują Szaraki?
ODPOWIEDŹ: Pracują oni i są kontrolowani przez Draco. Istnieją ponadto inne szare istoty, które nie należą do tej samej ligi co Draco.
PYTANIE: Czy kiedykolwiek rozmawiałeś z jakimś przedstawicielem obcej rasy w bazie?
ODPOWIEDŹ: Odkąd byłem starszym oficerem ochrony musiałem porozumiewać się z nimi codziennie. Kiedy pojawiały się jakiekolwiek problemy, które wiązały się z bezpieczeństwem lub z obsługą kamer wideo, byłem wzywany. Istniała kasta robotników Reptilian, która zwykle wykonywała prace fizyczne na niższych poziomach Dulce. Decyzje, które obejmowały tę grupę, podejmowane były przez białego Draco. Kiedy ludzcy pracownicy stwarzali jakieś problemy pracującym Reptilianom, informowano w pierwszej kolejności Draco, a ten wzywał mnie. Chwilami wydawało się, że tego typu problemu nigdy się nie skończą. Największy problem jednak stanowili ludzcy pracownicy, którzy niebezpiecznie zbliżali się do stref granicznych sekcji obcych. Sądzę, że ciekawość jest ludzką cechą, przekraczanie barier także. Zbyt często jednak łamano te bariery. Kamery blisko wejść zwykle powstrzymywały ciekawskich, zanim Ci popadli w poważne kłopoty. Kilkukrotnie musiałem jednak interweniować i prosić o zwrot ludzkiego pracownika.
PYTANIE: Czy istnieją inne miejsca, połączone z podziemną siecią komunikacyjną - inne niż te, o których wspominałeś. Jeśli tak, to gdzie znajdują się wejścia?
ODPOWIEDŹ: Gdzie? Wszędzie! Krzyżują cały świat jako niekończąca się sieć podziemnych autostrad... Podziemne tunele w Ameryce są jak autostrada z tą różnicą, że znajduje się ona pod ziemią. Ruch tą autostradą wymaga silników elektrycznych i niczym nie różni się od ruchu na powierzchni. Tego typu autostrady wykorzystywane są do podróży na ograniczoną odległość. Istnieje jednak inny sposób transportu ładunku i pasażerów wykorzystywany do szybkiego podróżowania. Ta bezkresna sieć nazywa się "Sub-Global System", posiada punkty kontrolne przy przekraczaniu granic każdego kraju. Są to tuby transportowe, które "wystrzeliwują" pociągi nadając im niesamowite prędkości przy wykorzystaniu magnetycznej lewitacji i metody próżniowej. Pociągi te podróżują z prędkościami przekraczającymi prędkość dźwięku. Część Twojego pytania odnosiła się do wejść do bazy. Najłatwiej powiedzieć, że każdy stan w USA posiada wejście do sieci tunelów. Często wejścia te są kamuflowane jako piaskowe kamieniołomy lub kopalnie. Inne skomplikowane portale znajdują się w bazach wojskowych. Nowy Meksyk i Arizona mają największą liczbę wejść, zaraz za nimi pod tym względem plasują się Kalifornia, Montana, Idaho, Kolorado, Pensylwania, Kansas, Arkansas, Missouri. Najmniej wejść mają stany Florydy i Północnej Dakoty. Wyoming posiada drogę, która prowadzi bezpośrednio na podziemną autostradę. Droga obecnie nie jest wykorzystywana, ale mogłaby być reaktywowana, gdyby tylko o tym zdecydowano - przy minimalnych kosztach. Zlokalizowana jest ona blisko Brooks Lake.
PYTANIE: Czy istnieją inne bazy w stanie Utah? Czy słyszałeś cokolwiek o domniemanych podziemnych instalacjach na obszarze Gór Wasatch?
ODPOWIEDŹ: Salt Lake, Lake Powell Area, Dark Canyon, Dougway Grounds, Modena, Vernal. Wszystkie tam istnieją, inne także.
PYTANIE: Czy podziemny system transportowy Archuleta łączy się z odnogą systemu Góry Shasta w Północnej Kalifornii?
ODPOWIEDŹ: Tak, Góra Shasta jest główną siedzibą Obcych - Starszej Rasy - Rasy Reptilian - spotkań z ludźmi. Każdy prezydent w historii Stanów Zjednoczonych odwiedził miasto Telos. Truman miał okazję odwiedzić niżej położone królestwa jako "Wysoki Archon na Ziemi". Miał możliwość spotkania się z Królem Świata, dał mu "klucze do U.S.A". Truman otrzymał zapewnienie w kwestii nowej technicznej wiedzy i zwycięstwa nad wszystkimi wrogami na Ziemi. Został przedstawiony Samaza i Khoach, obcym z Bootes i Tiphon, obydwaj królowie lub ambasadorzy rasy Reptilian. Truman zaktualizował dokument "Traktat Stu" i zażądał magnetycznego postępu, kosmicznej wiedzy naukowej. Knoach zgodził się, Samaza częściowo. Wymieniono zakładników dla eksperymentów genetycznych i uzyskania praw do technologii magnetycznej. Zawetowano uzbrojenie kosmiczne i broń promieniową.
PYTANIE: Czy zauważyłeś jakiekolwiek powiązania wysoko postawionych wolnomularzy, różokrzyżowców albo jezuitów z podziemną instalacją lub z obcymi?
ODPOWIEDŹ: Tak, ale to bardzo złożone pytanie i nie chciałbym komentować go szerzej. Nie jestem masonem, ani też członkiem jakiejkolwiek tajnej organizacji. Istnieje jedna organizacja, której członkiem jestem. To grupa powszechnie znana jako "Centralna Jednostka". To zaszczyt mówić Ci, że jestem członkiem "Sub-Galaktycznej Ligi" Kostaryki.
PYTANIE: Czy istnieje ziarno prawdy w twierdzeniach, jakoby CIA i Obcy założyli bazy na Księżycu czy Marsie?
ODPOWIEDŹ: Słyszałem takie pogłoski, ale nie widziałem dowodów, które by to potwierdzały. Obcy posiadają bazy na kilku księżycach Jowisza i Saturna. CIA działa w innych krajach, ale nigdy nie słyszałem, żeby działało na innych planetach.
PYTANIE: Czy słyszałeś kiedykolwiek jakieś pogłoski na temat możliwości istnienia niższych poziomów niż poziom ULTRA-7 bazy Dulce, a także, gdzie zaprowadziłyby nas niższe poziomy i co moglibyśmy tam znaleźć?
ODPOWIEDŹ: Tak, Twoje pytania są tak samo dobre jak moje... Dużo na ten temat rozmawiano, ale to nie znaczy, że cokolwiek znajduje się poniżej poziomu 7. Jakkolwiek jednak, widziałem windy, które nie miały ograniczeń jeśli chodzi o poziom poruszania się. Dostęp do nich wymagał uprawnień UMBRA lub innego wyższego certyfikatu bezpieczeństwa. W bazie wszelkie informacje dostarczane były do mnie na zasadach "wie tylko tyle, ile potrzebne mu do pełnienia swoich obowiązków". Moje pozwolenie to ULTRA-7.
PYTANIE: Niektórzy sugerują, że rząd Stanów Zjednoczonych opracował własny dyskoidalny obiekt, oparty o ściśle tajne eksperymenty antygrawitacyjne przeprowadzane przez naukowców nazistowskich podczas drugiej wojny światowej.
ODPOWIEDŹ: Kiedy pracowałem przy bezpieczeństwie fotografii, słyszałem dużo na ten temat, ale nigdy nie widziałem dowodów. Jeden jedyny raz, w bazie powietrznej rozwinąłem rolkę filmu i zobaczyłem obiekt jak ten z filmów Adamskiego, ale ze swastyką po jednej stronie.
PYTANIE: Tom, czy miałeś dostęp do statków obcych? Czy kiedykolwiek w jakimś z nich byłeś?
ODPOWIEDŹ: Tak, często widywałem je w garażach, było ich całkiem sporo. Główna flota stacjonuje w Los Alamos. Tak, wszedłem do kilku statków. Były dwie rzeczy, które utkwiły w mojej pamięci, dziwne wrażenie gąbczastości podłóg i niezwykły różowawo fioletowy kolor oświetlenia. Załoga twierdziła, że podłoga fałduje się w czasie lotu, a fioletowy odcień oświetlenia zmienia sie do jaskrawo niebieskiego i białego. Całe wnętrze statku było zmniejszone w skali, jeśli porównalibyśmy je z proporcjami człowieka. Pomieszczenia były zakrzywione i wąskie, choć w jakiś sposób wewnątrz było więcej miejsca niż na to wyglądało z zewnątrz. Niektóre obszary - sekcje zewnętrzne - wyglądały prawie jak żywe, miało się także poczucie bytności czegoś żywego. Nigdy jednak nie znalazłem się w żadnej z tych sekcji.
PYTANIE: Czy możesz podać więcej informacji na temat rasy Reptilian, co robią oni na poziomie szóstym?
ODPOWIEDŹ: Kasta robotnicza sprawuje codzienne obowiązki - wycieranie podłóg z lateksu, czyszczenie klatek, przynoszenie pożywienia głodnym ludziom i innym gatunkom. Do zakresu ich pracy należy sporządzanie odpowiednich mieszanek dla istot typu pierwszego i drugiego, stworzonych przez rasę Draco. Robotnicy Ci pracują także w laboratoriach i bankach komputerowych. Zasadniczo ujmując, rasa Reptilian jest aktywna na wszystkich poziomach bazy Dulce. Istnieje kilka innych "ras" obcych, pracujących we wschodniej sekcji poziomu szóstego. Ta sekcja jest potocznie nazywana "Obcą sekcją". Draco są niekwestionowanymi mistrzami poziomów 5, 6 i 7. Ludzie są podrzędni jeśli chodzi o dowodzenie na tych poziomach. Sam często musiałem przystawać na polecenia jednego szefa Draco. Jego imię trudne jest do wymówienia - Khaarshfashst. Zwykle zwracałem się do niego "karsh", czego on nie znosił.
Przywódcy Draco są bardzo formalni, kiedy rozmawiają z ludzką rasą. Starożytne byty postrzegają nas jako rasę niższą. Karsh zwracał się do mnie "Przywódca Castello", ale używał tego zwrotu w bardzo sarkastyczny sposób. Jakkolwiek, kasta pracowników jest dość przyjazna, tak długo jak długo pozwalasz im mówić w pierwszej kolejności. Odpowiedzą, kiedy zwrócisz się do nich. Są to bardzo ostrożne istoty, postrzegające większość ludzi za wrogów. Zawsze wydają się zaskoczonymi, kiedy okazuje się, że wielu ludzi jest otwartych i godnych zaufania. Nie ma żadnego bratania się z obcymi "po godzinach". Zakazane jest prowadzenie rozmów z innymi rasami bez ukierunkowanego biznesowego powodu. Ludzie mogą rozmawiać z ludźmi, obcy mogą rozmawiać z obcymi i na tym się kończy. W miejscu pracy natomiast jest inaczej. Istnieje "wolność słowa" w laboratoriach. Koleżeństwo w laboratoriach dociera także do sekcji banków komputerowych, jednakże wszystko zmienia się z minutą, w której przekraczasz próg sali. Natychmiast wszystkie rozmowy stają się ściśle formalne. To trudne, ale kilka razy musiałem aresztować daną osobę tylko za to, że rozmawiała z obcym. To dziwne miejsce.
PYTANIE: Co właściwie sprawiło, że zdałeś sobie sprawę, że w Dulce dzieje się coś dziwnego? Dla mnie to miejsce wygląda strasznie i nie trzeba być Einsteinem, aby zrozumiueć, że to miejsce zbrodni. Dlaczego zabrało Ci to tak dużo czasu?
ODPOWIEDŹ: Jest kilka rzeczy, o których musisz wiedzieć. Złożyłem przysięgę, pod groźbą śmierci, że cokolwiek zobaczę lub usłyszę, nigdy nie wyjawię informacji na ten temat. Ponadto, podpisałem zrzeczenie się praw obywatelskich, zgodnie z którym zgadzam się dobrowolnie poświęcić swoje życie, jeśli zostanę oskarżony o zdradę. W Dulce, zdradą jest wszystko, co ma związek z wyjawieniem informacji na temat codziennych prac prowadzonych w kompleksie. Kiedy przybyłem tam po raz pierwszy, zastosowano politykę - "wie tyle, ile jest mu potrzebne do wykonywania swojej pracy". Powiedziano nam, że "To jest zakład biomedyczny o zaawansowanej technologii, zajmujący się zaawansowaną i śmiałą metodologią w celach dobra medycznego i mentalnego", co tak naprawdę było skomplikowaną definicją tego, co robią z ludźmi tylko po to, żeby zobaczyć jaki będzie tego efekt. Jeśli pojawi się lek, zostanie wyciągnięty na powierzchnię jako cudowna nowa metoda leczenia. Powiedzą wtedy, że odkrycia dokonano po latach badań w dobrze znanym ośrodku medycznym. Prawdziwa historia tego leku nie zostanie nigdy wyjawiona. Przecież baza Dulce jest tajnym ośrodkiem! Ci ludzie są bardzo dobrzy w tym co robią. Nigdy nie powiedzą prawdy o pechowcach, którzy skończyli w "Koszmarnej sali".
Pracowałem z obcymi. Mając to na uwadze, powinieneś zdawać sobie sprawę z powagi tajemnicy i poziomu bezpieczeństwa tego miejsca. Tak wiem, to nie była zwykła szpitalna posada, ale już na początku "kupiłem" cały pakiet. Każdego dnia przypominano mi przez interkom w windach, że "to miejsce wysokiego ryzyka medycznego i testów farmakologicznych, mających na celu wyleczenie choroby psychicznej, prosimy nie rozmawiać z więźniami, ponieważ może to zniweczyć lata pracy." Jestem rozsądny, gdy lekarze mówią, że mam z nimi nie rozmawiać, dlaczego miałbym się im przeciwstawiać? Jeden człowiek przyciągnął moją uwagę. Ciągle powtarzał, że nazywa się George S, oraz, że został porwany. Mówił, że na pewno ktoś go poszukuje. Nie wiem dlaczego utkwiło mi to w pamięci, zapamiętałem jego twarz myśląc przy tym, że nie wygląda na kogoś chorego umysłowo, choć wielu więźniów to mówiło. W kolejny weekend przekonałem przyjaciela, glinę, aby sprawdził tego faceta. Powiedziałem wtedy, że spotkałem go podczas biegania i że mnie zaciekawił. Nie wspominałem niczego o bazie. To było obrzydliwe uczucie, kiedy komputer potwierdził, że George S. jest zaginiony. Co gorsza, gliniarze uważali, że to kolejny facet zmęczony codzienną harówką, rozdarty życiowo.
To był początek. Następnego dnia szukałem Georga, ale już go nie było. Nie było też żadnych zapisków, które informowałyby co się z nim stało. Był inny pracownik ochrony, który podszedł do mnie mówiąc, że on i kilku pracowników laboratorium chce się ze mną spotkać przy jednym z tunelów. Ciekawość wzięła górę i powiedziałem ok. Tej nocy, spotkałem się z dziewiątką ludzi. Powiedzieli mi, że wiedzą, że narażają mnie, ale chcą pokazać mi kilka rzeczy, a które jak sądzą, powinienem zobaczyć. Raz po razie ukazywali zapisy dowodzące, że wielu więźniów to osoby zaginione. Były tam wycinki z gazet, a nawet zdjęcia, w jakiś sposób przemycone do bazy. Mieli nadzieję na przemycenie ich z powrotem na zewnątrz. Widziałem strach na ich twarzach, gdy mówili do mnie. Jeden mężczyzna powiedział, że wolałby raczej stracić życie próbując coś zrobić, niż stracić duszę nie robiąc niczego. To była ta uwaga, która przechyliła szalę. Powiedziałem im o George'u i o rzeczach, które wiem na jego temat. Po kilku godzinach przyrzekliśmy sobie odsłonić sekrety Dulce.
**********************************************************
Aktualnie, ostatnia część wywiadu, która została przetłumaczona na ojczysty:
**********************************************************
PYTANIE: Nazwa "Koszmarna Sala" jest bardzo wymowna, ale na pewno istniała jakaś "oficjalna" nazwa. Jak nazywano ją w podręcznikach?
ODPOWIEDŹ: W podręcznikach nazywano ją "Wiwarium". Opisywały one Dulce jako "chroniony obiekt przeznaczony do prowadzenia opieki nad biologicznymi formami życia każdego typu" W ich raporcie w innej definicji możemy przeczytać, że to "izolowany podziemny park biologiczny, z miejscami dla zwierząt - ryb, ptactwa, gadów i ludzi." Po wizytacji tego "parku", nazwa "Koszmarna Sala" lepiej oddaje charakter tego miejsca niż definicja z podręcznika. Miejsca "mieszkaniowe" dla więźniów w Koszmarnej Sali daleko odbiegają od ładnego obrazka przedstawianego w opisach.
PYTANIE: Wspominałeś o jednym przywódcy Reptilian - Khaarshfashst, czy wiesz coś o nim, skąd pochodzi? Pochodzi z Ziemi czy z innej planety?
ODPOWIEDŹ: Jego imię znaczy "utrzymujący prawo". Oni otrzymują imiona w momencie, gdy każdy z nich osiągnie "wiek świadomości". Nie uznają oni czasu za tak ważny czynnik w "byciu świadomym", za jaki zwykli uznawać go ludzie. W momencie osiągnięcia "wieku świadomości", stają się oni świadomi swojej pozycji i zadań, jakie muszą wypełnić. W tym czasie wybierają sobie, lub pozwalają komuś innemu aby wybrał dla nich imię. Ich imiona zawierają w sobie pozycję jaką pełnią i kilka osobiście dobranych liter. Każda litera ma znaczenie osobiste, znane tylko obcemu i osobie, która (jeśli) wybierała imię. Reptilianie nie tylko zachowują prywatność, ale także są bardzo skryci jeśli chodzi o lokalizację ich rodzimego miejsca. Dla nich narodziny lub pojawienie się życia postrzegane jest jako jeden ze świętych obrzędów. Uznają oni Ziemię lub "Terra" za "planetę - dom", jednakże kilku Reptilian omawiało mapy gwiezdne. Większość z omawianych gwiazd znajdowała się w obrębie Drogi Mlecznej. Wśród nich znajdowały się gwiazdy i ich planety należące do grupy "Planet Lojalnościowych" (lub "Planet Poddanych"). Ziemia jest jedną z planet leżącą na przecięciu ich szlaków handlowych. Gdyby jakiś człowiek zapytał wprost o "Poddaństwo", obcy zwróciliby się z tym pytaniem do Draco. Draco z kolei przekazałby pytanie mnie - jako przełożonemu. Nie posiadałem informacji na temat gwiazd, ponieważ nie były mi one potrzebne do wykonywania pracy.
PYTANIE: Czy ktokolwiek z pracowników kasty włączył się do buntu? Czy mógłbyś podać jakieś imiona?
ODPOWIEDŹ: Kilku dozorców wśród Reptilian dało nam do zrozumienia, że wiedzą o naszych zamiarach sabotażu wkroczenia na poziomy szósty i siódmy. Jeden z nich, o imieniu Sshhaal w tajemnicy uformował małą grupę Reptilian, z takim samym nastawieniem jak moja grupa. Sshhaal wziął na siebie niebezpieczeństwo informowania mnie. Był tak szczery jak to tylko możliwe w tej wyjątkowej sytuacji. W dniu, w którym się o tym dowiedziałem, przeprowadzałem inspekcję kamery blisko wyjścia tunelu. Podszedł do mnie, zatrzymał się, pozornie zdrapując jakiś nieistniejący brud i cicho powiedział, "Kilku z nas przyznało, że jesteś osamotniony w swoich wysiłkach w sprawie raportów zaginionych ludzi. Jeśli to prawa oddal się, znajdę Cię. Jeśli to nie prawda, zniszcz moje życie teraz!." Moje serce niemal nie wyskoczyło z mojej klatki piersiowej, jednak spokojnie odszedłem w stronę jednej z bezkresnych sal.
Od tego czasu pamiętałem te słowa! Po raz pierwszy widziałem, że Reptilianie mają indywidualne myśli i opinie! Zasadniczo wszyscy oni formowali jednakowy front, z niewielką różnorodnością interesów, albo przynajmniej tak ich postrzegaliśmy. To było na kilka dni przed tym zanim usłyszałem go znowu, kiedy przeszedł przede mną na szóstym poziomie niesławnej sali. Usłyszałem jak mówi: "Wejdź do tunelu wyjściowego na poziomie szóstym po Twojej zmianie." Następne kilka godzin dłużyło się i wypełnione było myślami o zdradzie lub czymś gorszym, ale nie powinienem się martwić. Skontaktowałem się z jedną osobą z naszej grupy, dając mu znać co jest na rzeczy. Gordon chciał iść ze mną, ale przekonałem go, żeby poczekał kilka metrów od wyjścia i udawał, że ma problemy ze swoim wózkiem. Kiedy tam poszedłem, było ich trzech. Sshhaal, przedstawił Fahsshhaa i Huamsshha. Szybko zaciągnąłem Gordona z sali i pięcioro z nas zaczęło rozmawiać i przechadzać się ciemnymi tunelami przez około trzy godziny. Po tym dniu, zebrana grupa oporu stawała się coraz większa i śmielsza.
Ostatecznie wszystko skończyło się, kiedy przy tunelu wyjściowym doszło do wojskowej interwencji. Zginęli wszyscy, którzy byli na liście, ludzie i Reptilianie. Odpowiedzieliśmy na atak, ale nikt z pracującej kasty nie miał broni, ani nikt z ludzi - pracowników laboratorium. Tylko siły ochrony i kilku pracowników banku komputerowego miało flash gun'y. To była masakra. Każdy krzyczał i szukał schronienia. Sale i tunele zapełniły się błyskawicznie. Sądziliśmy, że to Delta Force postanowiła uderzyć w momencie zmiany pracowniczej i zabić tak wielu jak to tylko było możliwe, o ile znajdowali się na liście. Do dzisiejszego dnia nie wiemy kto nas zdradził. Gordon Ennery biegł przy mnie gdy zmierzaliśmy do tunelów wyjściowych na poziomie trzecim. Zginął, kiedy kiedy kilka kul trafiło go w plecy. Wyparowałem zabójcę i uciekałem dalej. Ciągle uciekam. Gordona nie zapomnę.
PYTANIE: Powiedz mi więcej o Flash Gun'ie. Czy trudno nim operować, czy to rodzaj broni jak w Star Treku, czy może ogłuszać i zabijać na różnych trybach pracy?
ODPOWIEDŹ: To zaawansowana broń promienna, która może działać w trzech różnych trybach. Tryb pierwszy, jak w Star Trek, może ogłuszać, ale także zabić, jeśli trafiona osoba ma słabe serce. W trybie drugim, może lewitować wszystko, bez względu na wagę. Tryb trzeci jest naprawdę mocny. Może zostać użyty do sparaliżowania wszystkiego co żyje, ludzi, zwierząt, obcych i rośliny. Przy wyższym ustawieniu w tym samym trybie, może powodować tymczasową śmierć. Zapewniam Cię, każdy doktor zaświadczyłby, że taka osoba jest martwa, jednak jej esencja życiowa pozostaje w jakimś dziwnym stanie zawieszenia. W ciągu jednej do pięciu godzin, taka osoba powraca do życia, powoli, najpierw powracają funkcje życiowe, następnie świadomość.
W tym trybie, obcy naukowcy przeprogramywują ludzki mózg i zasiewają fałszywe informmcje. Kiedy osoba "wraca", powraca jej spreparowana pamięć, jako ta, nabyta podczas życia. Taka osoba nie ma żadnej możliwości aby dowiedzieć się prawdy. Ludzki umysł "pamięta" i wierzy w całkowicie spreparowane dane. Nawet jeśli spróbujesz ich przekonać, że ich wspomnienia nie są prawdziwe, będą się śmiać i złościć. Nigdy Ci nie uwierzą.
Pytasz, czy Flash Gun jest trudny w obsłudze. Dwuletnie dziecko mogłoby go obsługiwać jedną ręką. Przypomina latarkę, z czarnym szkłem - stożkową odwróconą soczewką. Po jednej stronie znajdują się trzy osadzone gałki, w trzech zakrzywionych rowkach. Każda gałka ma inny rozmiar. Im dana gałka znajduje się bliżej dłoni tym większa jest siła danego trybu. To bardzo proste. Każda gałka ma trzy pozycje spoczynku. Najsilniejsza pozycja odparowuje każdą żyjącą rzecz. Ten tryb jest tak potężny, że nie zostawia śladu tego, co zostało odparowane.
PYTANIE: Czy ta broń nazywa się Flash Gun, czy ma jakąś inną podręcznikową nazwę?
ODPOWIEDŹ: Wszyscy nazywają je Flash Gun'ami, lub bardziej powszechnie "Flash" lub "mój Flash", kiedy o nim mówią. W podręcznikach broń ta została po raz pierwszy przedstawiona pod nazwą ARMORLUX, następnie używano nazwy Flash Gun.
PYTANIE: Jaki rodzaj ochrony jest używany w bazie Dulce? Co jeszcze używane jest przeciwko szpiegom lub w razie nieautoryzowanego dostępu?
ODPOWIEDŹ: Wspomnę o kilku, ale jest praktycznie niemożliwe opisać wszystko. Poza Flash Gun'em, najczęściej stosowana jest broń akustyczna. Wbudowana w każdy element oświetlenia jest urządzeniem, które może zamroczyć świadomość człowieka w ciągu sekundy przy użyciu tylko cichego tonu. W Dulce znajdują się także statyczne i ruchome kamery, skanery tęczówki oka, skanery dłoni, czujniki wagowe, lasery, sprzęt emitujący fale ELF i EM, sensory ciepła, detektory ruchu i wiele innego sprzętu. Nie ma żadnego sposobu, abyś mógł dostać się dostatecznie daleko wgłąb bazy. Jeśli uda Ci się dostać na poziom drugi, zostaniesz zauważony po kilku metrach. Bardziej niż pewne jest, że stałbyś się jednym z więźniów i nigdy już nie zobaczył światła dziennego i świata na powierzchni. Gdybyś miał "szczęście", zostałbyś przeprogramowany i stałbyś się jednym z niezliczonych szpiegów kasty rządzących.
PYTANIE: Zgodnie z pewnymi raportami Dulce gości innych obcych, którzy żyją na poziomie piątym. Czy to prawda? Czy ludzie mogą swobodnie przemieszczać się pomiędzy salami, spotykać sam na sam, czy istnieje jakiś specjalny protokół w tej kwestii?
ODPOWIEDŹ: Istnieje protokół, stosowany od pierwszej chwili gdy tylko wejdziesz do bazy i należy postępować zgodnie z nim za każdym razem, kiedy widzisz obcą istotę. Począwszy od kasty pracowników, do obcych gości, aż po kastę rządzących, istnieje niekończąca się lista zasad, praw i surowych protokołów. Nie ma okazji, aby przemierzać poziom piąty. Obszar zamieszkany przez obcych na poziomie piątym - "Alien Housing Area" jest obszarem zabronionego dostępu dla ludzi. Centrum kompleksu - HUB - otoczony jest przez ochronę, arsenał, wojsko, sekcje CIA/FBI. Obszar za "ścianą ochrony" jest jednym z najbardziej strzeżonych obszarów, ponieważ znajduje się w nim wiele ściśle tajnych dokumentów. Cała wschodnia część piątego poziomu jest niedostępna dla ludzi, za wyjątkiem tych posiadających uprawnienia dostępu ULTRA-7 lub wyższe. Garaż po zachodniej stronie piątego poziomu wymaga pozwolenia ULTRA-4.
PYTANIE: Co z windami, czy schodzą one bezpośrednio od powierzchni, aż po siódmy poziom w ciągu kilku sekund? Czy wiesz coś na ich temat? Czy są podnoszone elektrycznie?
ODPOWIEDŹ: Mogę Ci powiedzieć, że nie ma żadnej windy w Dulce, która opuszcza się od powierzchni, aż po siódmy poziom. Plany obiektu pokazują, że poziomy są pokonywane stopniowo, piętro po piętrze, poziom po poziomie. Nawet centralny obszar - HUB - nie ma ekspresowej windy. Po pokonaniu trzeciego poziomu musisz nie tylko zmienić windę, ale jesteś też ważony i kolorystycznie znaczony, zanim wejdziesz do wagonika. Wszystkie windy kontrolowane są magnetycznie, nawet światła w windach, tak samo jak całe oświetlenie na wszystkich poziomach wykorzystuje indukcję magnetyczną. Żarówki nie są typowymi, jakie można kupić na powierzchni. To zupełnie inny system oświetlenia. Iluminacja tutaj jest dużo bardziej zbliżona do naturalnego światła słonecznego, niż iluminacja jakiegokolwiek sztucznego światła na powierzchni. Kształt wind jest unikalny. Przypominają misę ze ściętą podstawą. Ruch jest spokojny i cichy, niemal niezauważalny gdy winda startuje lub zatrzymuje się. Kable nie są potrzebne, ponieważ winda jest magnetyczna, nie elektryczna.
PYTANIE: Tajemniczy oficer ochrony nazywający samego siebie agentem "Yellow Fruit" (Żółty owoc) twierdzi, że pracował w Groom Lake (Strefa 51). Oficer ten twierdzy, że był w kontakcie z dobrotliwymi obcymi w Groom Lake. Czy masz jakieś informacje na temat istnienia takiej grupy (Yellow Fruit)?
ODPOWIEDŹ: "Yellow Fruit" jest jedną z nazw w potocznym języku dla "Yellow Jack" (potocznie. "Tchórzliwy Jack") lub "Yellow Flag" ("Żółta flaga"), które nawiązują do kwarantanny i konieczności zachowania ostrożności w laboratoriach. Istnieje wiele różnych slangowych nazw w laboratoriach Dulce. W Dulce "Yellow Fruit" to laboranci. "Banana" (Banan) to starsi pracownicy, "Lemon" (Cytryna) to "nowi" itd..
Tłumaczenie: Eurycide
__________________________________________________________________
I teraz najbardziej co się rzuca w oczy po zapoznaniu się z opiniami Phil'a Schneider'a oraz Thomas'a Edwin Castello jest fakt iż ich wersje się nie pokrywają.
- Oboje prezentują rozbierzne wersje początku konfliktu;
- Rozbierzność w kwestii uczetsniczenia Delta Force w Dulce;
- Jeżeli system wind uniemożliwiał poruszanie się po bazie od samej góry do samego dołu (wind używało się stopniowo), to w jaki sposób Schneider mógł być uratowany przez agenta za pomocą windy, która z 7 poziomu odesłała go na powierzchnię?
Artykuł z Tygodnika Polonijnego "Express" pt. Tajemnica bazy Dulce
[ external image ]
Czy w stanie Nowy Meksyk istnieje tajna baza “obcych”, którzy od lat współpracują z rządem USA?
Wieści o podziemnej bazie-laboratorium, znajdującej się w miejscowości Dulce (stan Nowy Meksyk), od lat krążą wśród entuzjastów rozmaitych teorii spiskowych. Według nich, ogromny podziemny kompleks został stworzony przez kosmitów, z którymi współpracuje rząd amerykański. Baza ma siedem poziomów, te najniższe mają być pod wyłączną kontrolą obcych, a wejście tam odbywa się wyłącznie za ich zezwoleniem. Należy jednak podkreślić, iż nikt jak dotąd nie dysponuje niezbitymi dowodami świadczącymi o istnieniu tego miejsca, a zdecydowana większość naukowców nie traktuje doniesień o nim na poważnie (...)
Dulce jest niewielką, senną mieściną położoną w północnej części stanu Nowy Meksyk, w górskich okolicach (na wysokości 7,000 stóp). Mieszka tutaj zaledwie 900 osób, są to głównie “czerwonoskórzy”, gdyż okolica należy do rezerwatu indiańskiego Jicarilla Apache Indian Reservation. Znaleźć tu można tylko jeden motel oraz kilka sklepów. Turyści zaglądają do Dulce rzadko, przez cały rok ulice są puste.
Ale ów pozorny spokój jest jedynie przykrywką dla tego, co tak naprawdę dzieje się dwie mile pod ziemią. Otóż według licznych zwolenników obecności kosmitów na ziemi, tutaj właśnie znajduje się ogromna,
licząca siedem poziomów baza “obcych”,
z którymi od lat współpracuje rząd amerykański. Tajny kompleks usytuowany jest głęboko pod zaroślami szczytu Archuleta Mesa, a to, co dzieje się w środku, przywodzi na myśl najgorsze koszmary senne. Otóż kosmici mają tam dokonywać potwornych eksperymentów genetycznych na porwanych przez nich ludziach i zwierzętach.
Historia bazy sięga 1947 roku, gdy została tam zbudowana droga, którą miano rzekomo wozić drewno pozyskiwane z górskich lasów, lecz okoliczni mieszkańcy nie przypominają sobie, by trasą kiedykolwiek jeździły transporty tego surowca, a droga została wkrótce później zniszczona. W pobliżu Dulce Base znajduje się ogromna tama Navajo, która wyposażona jest także w elektrownię. Według obserwatorów, tama ta zapewnia prąd samej bazie.
Dulce (oznaczone greckim symbolem Tau - T), jest obiektem, który połączony jest z innymi “pozaziemskimi” kompleksami, na czele z osławionym laboratorium wojskowym
znajdującym się w LosAlamos.
Jak wieść niesie, pomiędzy oboma miejscami kursuje superszybka podziemna kolejka nosząca nieoficjalną amerykańską nazwę “tube-shuttle”, a tunele i jeżdżące nimi pociągi oplatają całe terytorium Stanów Zjednoczonych. Składy te mają być szybsze nawet od samolotów, gdyż kosmici dysponują technologią znacznie bardziej zaawansowaną od naszej. Niektórzy ufolodzy mówią, że tunele muszą być idealnie proste, według nich, nakreślenie mapy podziemnych pociągów jest zadaniem stosunkowo łatwym, trzeba tylko znaleźć jedno połączenie.
Po raz pierwszy wieści o Dulce pojawiły się w mass-mediach w połowie lat 70., gdy oficer New Mexico State Police, Gabe Valdez, przeprowadził własne śledztwo na temat tajemniczych porwań jego bydła, które następnie było znajdowane zmasakrowane na pobliskich polach. W czerwcu 1976 roku Valdez zaprosił na swą farmę grupę ufologów, którzy przeprowadzili badania. Wkrótce później prawą zainteresowali się inni badacze, na czele ze znanymi nazwiskami, takimi jak Greg Bishop oraz Paul Bennewitz.
Bennewitz był biznesmenem z Nowego Meksyku, który prowadził firmę Thunder Scientific Corporation, produkującą sprzęt do testowania lotów na wysokościach, przeprowadzanych przez pilotów wojskowych z Kirtland Air Force Base. To właśnie on miał wpaść na trop tajnego programu U.S. Air Force, którego celem było monitorowanie satelit wystrzelanych przez Sowietów. Bennewitz, od lat interesujący się UFO, doszedł do wniosku, że Jankesi współpracują z obcymi, prowadząc wspólne eksperymenty i zainteresował swym odkryciem innych ufologów, w tym grupę o nazwie APRO. Jednak z biegiem lat jego zdrowie psychiczne pogorszyło się i przestał być traktowany jako osoba wiarygodna.
Tak czy inaczej, teorie wysunięte przez zmarłego w 2005 roku badacza zainspirowały licznych zwolenników tego rodzaju ciekawostek, a Internet jest obecnie pełen wszelkiego rodzaju witryn opisujących bazę w Dulce. Według ufologów, kompleks, prowadzony wspólnie przez
istoty pozaziemskie oraz armię amerykańską,
poświęcony jest głównie genetyce. Ich teorie zakładają, że najwyższe władze Stanów Zjednoczonych jeszcze kilkadziesiąt lat temu podpisały sekretny układ z kosmitami, nie zdając sobie sprawy z ich prawdziwych intencji. “Obcy” udostępniają im swą technologię (a raczej jej część), w zamian za co uzyskali zgodę na porywanie ludzi (w liczbie około pół miliona rocznie) oraz zwierząt oraz na dokonywanie na ich ciałach wszelkiego rodzaju eksperymentów.
Przez lata Amerykanie nie zwracali uwagi na to, co dzieje się na dolnych poziomach bazy (składa się ona z siedmiu kondygnacji), lecz mniej więcej pod koniec lat 70. Jankesi zorientowali się, że “obcy” przesadzają, porywając coraz więcej ludzi i dokonując na nich coraz potworniejszych eksperymentów. Według rozmaitych źródeł, eksperymenty te przeprowadzane są na poziomach szóstym lub siódmym (czyli najniższych), w sali zwanej “Nightmare Hall”. Prawdopodobnie około roku 1979 pomiędzy oboma stronami wywiązała się
gwałtowna kłótnia,
która przerodziła się w wymianę ognia. Nie wiadomo jednak dokładnie, ile osób w strzelaninie poległo, kontrowersyjny inżynier Phil Schneider twierdził potem, że sam zabił dwóch kosmitów. Według niektórych źródeł, niemal wszyscy buntownicy zginęli, a “Greys” wkrótce potem powrócili do swych praktyk. Sam Schneider podróżował w połowie lat 90. po Stanach z odczytami na ten temat, aż do swej śmierci, która miała miejsce w niezwykle zagadkowych okolicznościach, 17 stycznia 1996 roku.
Jak można się domyślić, wejście do bazy jest właściwie niemożliwe, a wszelkie informacje na jej temat nie zostały potwierdzone i są spekulacjami. Wiemy już, że kompleks składa się z siedmiu poziomów.
Pierwsza kondygnacja (usytuowana jeszcze na powierzchni) to parking i garaż dla samochodów. Drugi poziom (już podziemny) jest swego rodzaju dworcem kolejowym, stąd odchodzą połączenia do innych baz, takich jak Area 19, Area 51, Plant 42, Green River, Dugway, Edwards AFB, Page oraz oczywiście Los Alamos. Kolejna, trzecia kondygnacja zawiera pomieszczenia mieszkalne dla pracowników, tutaj także jest sala kontrolna z głównym komputerem. Poziom czwarty obejmuje laboratoria prowadzące badania nad telepatią, hipnozą i snami. Podobno zdołano tutaj stworzyć ludzi, którzy stosują siłę bez używania mięśni ciała.
Ostatnie trzy poziomy (piąty, szósty i siódmy) zarezerwowane są dla dwóch rodzajów kosmitów - “Greys” oraz “Reptoids”, których mieszka tam
około pięć tysięcy.
Kondygnacja szósta to ciąg makabrycznych laboratoriów genetycznych, zwanych “Nightmare Hall”. Znaleźć tu można straszliwie okaleczonych, zdeformowanych ludzi, z kilkoma nogami i kilkoma rękami. W klatkach przebywają humanoidalne istoty, będące połączeniem ludzi i zwierząt. Na poziomie szóstym także klonowani są “Greys”, gdyż w taki sposób gatunek ten się rozmnaża.
Najniższy, siódmy poziom, jest przeznaczony dla ludzi oraz embrionów, trzymanych tysiącami w klatkach. Nieznany z nazwiska pracownik, który znalazł się tam, wspominał później, że widział “mnóstwo klatek, niektórzy ludzie zdawali się być pod wpływem jakichś specyfików, inni natomiast byli przytomni i głośno wzywali pomocy. Wiem o tym, że inni ludzie też dowiedzieli się o tym, co dzieje się na samym dnie bazy, z tego powodu w 1979 roku doszło do konfliktu zwanego Dulce Wars”.
Wiadomo, że rasą, która sprawuje kontrolę nad bazą, są “Greys”. To oni, uchodzący za istoty perfidne i nieprzyjazne ludziom, prowadzą eksperymenty, a rząd amerykański mniej więcej w połowie lat 80. zorientował się, że powstrzymanie tych złowrogich istot jest już niemożliwe, tak więc obecnie planuje się rozpoczęcie programów uświadamiających ludzi, iż
czeka nas spotkanie z kosmitami,
które nie będzie dla nas przyjemne. Naszymi sojusznikami mogą być “Reptoids”, którzy nie przepadają za “Greys”, a stosunki pomiędzy oboma grupami są bardzo napięte. Według niepotwierdzonych wieści, pewna część członków rządu USA już od dawna chce zerwać wszelką współpracę z “Greys”, są jednak także grupy kolaboracjonistów, które liczą, że w zamian za podtrzymanie układów, zostaną oszczędzeni podczas zbliżającej się wojny.
“Widziałem ludzi z kilkoma nogami, którzy wyglądali jak ośmiornice, widziałem istoty będące skrzyżowaniem ludzi z jaszczurkami” - wspomina osoba, która znalazła się w “Nightmare Hall”. “Są tam myszy, foki, ptaki i ryby, które w niczym nie przyglądają tego, co znamy”.
Czy baza w Dulce istnieje naprawdę? Tego nie wiemy, ale tysiące ufologów jest przekonane, że tak. Wystarczy wpisać termin “Dulce Base” w internetową wyszukiwarkę [url="http://www.google.com,/"]www.google.com,[/url] by przekonać się, że są wśród nas ludzie, dla których ów tajemniczy obiekt jest jak najbardziej realny.
Szymon Tymański
Źródło:
http://www.ex-usa.com/index.php?function=show_all&no=200