Wywiad z Robertem Leśniakiewiczem
Wywiad z Robertem Leśniakiewiczem
Mam wielką przyjemność przedstawić koleżankom i kolegom z INFRY wywiad, którego udzielił pan Robert Leśniakiewicz portalowi, którego oczywiście nie cierpię - Onetowi.pl
[ external image ]
Wywiad z dnia 20.VIII.2010 r.
Marcin Turkot: Skąd u Pana wzięło się zainteresowanie zjawiskami niewyjaśnionymi?
Robert K. Leśniakiewicz: Zasadniczo przestałem udzielać jakichklolwiek wywiadów ze względu na to, że goniący za sensacją dziennikarze przeinaczają i cenzurują moje wypowiedzi, jak to miało miejsce w niektórych moich wystąpieniach w TV. Robię wyjątek dla Onet.pl, bowiem prowadzę tutaj nasz blog Centrum Badań Zjawisk Anomalnych w Krakowie - www.cbza-jordanow.blog.onet.pl, który polecam korzystając z okazji.
Co do zjawisk niewyjaśnionych, to mam to od małego. Jako uczeń podstawówki usłyszałem w Polskim Radio o latających talerzach. Potem przeczytałem zacny zbiorek opowiadań SF pt. "Przygody z tej i nie z tej Ziemi - czyli świat za wiele, wiele lat" (Warszawa 1961) pod redakcją Stanisława Aleksandrzaka, gdzie też wzmiankowano o latających spodkach. To wystarczyło, potem czytałem jeszcze wzmianki o UFO w "Świecie Młodych" i prasie codziennej. I tak już zostało. Jak na zodiakalnego Bliźniaka przystało, interesowało mnie wiele rzeczy, ale wszystkie były związane z Kosmosem i zagadnieniem istnienia w nim ETI - Pozaziemskiej Inteligencji, albo Istot Rozumnych - jak kto woli. Mogę zatem powiedzieć - mam to od dziecka.
M.T. Czy zobaczył Pan kiedyś UFO? Gdzie to było? Jak wyglądało to spotkanie?
R.K.L.: Zobaczyłem i to kilka razy. Pierwszy raz widziałem coś niezwykłego w lipcu 1967 roku. Był to obiekt w kształcie białego trójkąta równoramiennego skierowanego najostrzejszym kątem w dół. Było to nad Zalewem Szczecińskim w czasie rejsu ze Szczecina-Dąbia do Świnoujścia. Drugi raz z UFO w kształcie trójkąta zetknąłem się w Tatrach, 13 września 1973 roku, kiedy to wraz z 30 moimi kolegami obserwowaliśmy tego NOL-a wiszącego nad Tatrami Wysokimi. Ów obiekt powoli przesuwał się ku północy, ku Krakowowi. Ten obiekt był widziany przez kilka tysięcy osób na terenie ówczesnego województwa krakowskiego i północnej części Słowacji - wtedy jeszcze CSRS. Niestety - ku mojemu szczeremu żalowi - nie miałem okazji widzieć "klasycznego" UFO w kształcie talerza z kopułką...
M.T. Czy ufologia przez ten czas, jaki się nią Pan interesuje, poczyniła jakieś postępy i rozwiązała dawne zagadki? Jakie?
R.K.L.: To trudne i złożone pytanie. Ufologia posunęła się do przodu jeżeli idzie o zorganizowanie ruchu ufologicznego - powstają coraz to nowsze organizacje ufologiczne, nawet między- i ponadnarodowe. To cieszy. Co do postępów, to z tym jest gorzej. Ufologia jest podzielona na trzy główne nurty:
1. ufologia klasyczna, której podstawowy dogmat głosi, że UFO są statkami kosmicznymi pochodzącymi od pozaziemskich cywilizacji;
2. ufologia nieklasyczna - której stronnicy wychodzą z założenia, że UFO to są normalne choć rzadkie zjawiska Przyrody, zwykłe zjawiska fizyczne zachodzące w niezwykłych okolicznościach czy maszyny i urządzenia należące do naszej cywilizacji, a które sa w wysokim stopniu utajnione i służą przede wszystkim armiom, ośrodkom wywiadu i zwiadu, itd. itp. Do tego neleży dorzucić także maszyny eksperymentalne poruszające się w innych wymiarach naszej Czasoprzestrzeni - np. w wymiarze czasu. No i trzeci nurt - niestety najpopularniejszy -
3. ufologia kreatywna, czyli po prostu mówiąc produkująca dobrze się sprzedające fałszywki.
Jeżeli idzie o rozwiązane zagadki, to jest ich wiele - a wszystkie są związane z Zimną Wojną i programami w rodzaju Gwiezdnych Wojen czy Project Rainbow i ich rosyjskimi odpowiednikami. Przykładem mogą być moje dwie obnserwacje, o których już tu mówiłem - otóż UFO, które widziałem nad Zalewem Szczecińskim i Tatrami mogły być (z dużą pewnością) balonami doświadczalnymi w ramach radzieckiego odpowiednika amerykańskiego Project Farside, w którym chodziło o wystrzeliwanie pocisków rakietowych ICBM i MRBM w górnej stratosferze przy użyciu balonów. Teraz znowy wraca się do tego pomysłu realizowanego przy użyciu specjalnych sterowców, których pułap operacyjny może wynosić od 40.000 do 100.000 metrów! Jak widać, nie ma tutaj miejsca dla UFO, ale dla najzupełniej normalnych ziemskich technologii kosmicznych, bo taki sterowiec jest doskonałą platformą startową dla jednostopniowych pojazdów orbitalnych i tendrów dla stacji orbitalnych oraz statków międzyplanetarnych orbitalnego bazowania. Kiedyś to była daleka przyszłość, której czas właśnie nadchodzi...
M.T.: Jak często doniesienia o UFO, z jakimi Pan się spotyka, to fałszywki? Jak odróżnić prawdziwe UFO od fałszywego?
R.K.L.: Dobre pytanie. Takich doniesień jest wiele, bowiem popularność fenomenu, mimo pewnej stagnacji, wciąż wzrasta - szczególnie wśród ludzi młodych, ale - niestety - niedoświadczonych, którzy bardzo często mylą gwiazdy i planety, reflektory samolotowe i satelity z UFO. Czasami jesteśmy zalewani całymi falami doniesień o NOL-ach, które przy bliższym przyjrzeniu się okazują się takimi właśnie obiektami. W mojej ocenie takich fałszywek (wynikających z niewiedzy) jest aż 95%. To dużo, ale z drugiej strony to cieszy, że ludzie mają jeszcze czas i ochotę na tego rodzaju obserwacje i odwagę dzielenia się z nimi z kimś obcym. Niestety - w 85% przypadków ludziom tym starczy odwagi jedynie na napisaniu informacji o wydarzeniu, ale kiedy przychodzi do wypełnienia konkretnej ankiety - opuszcza ich odwaga i sprawa ulega zapomnieniu. Informacje taką traktuję jako sygnał i nic więcej. Niepotwierdzona informacja nie jest informacją - to powie Panu każdy, kto miał do czynienia z pracą służb specjalnych czy Policji.
Co do odróżniania fałszywek od TRUFO (TRUe UFO - prawdziwe UFO), to jest to cały proces dochodzeniowy z identycznymi procedurami, jak każde śledztwo: rozpytanie ludzi z danego terenu, przesłuchanie świadków, szkice i mapy terenu, szkice i rysunki obiektów i ich Pasażerów, segregacja i klasyfikacja materiałów... - normalna dochodzeniowa robota. I tak to powinno wyglądać. Śpiewanie mantr i trzymanie się w kółku za ręce na miejscu Lądowania czy Bliskiego Spotkania wyglada może efektownie, ale do niczego nie prowadzi, poza (czasami) niezdową sensacją medialną i fascynacją osób o rozchwianej osobowości, na które coś takiego wywiera wrażenie i stają się głuche na wszelkie racjonalne argumenty i kontrargumenty. Niestety media mają w tym swą niechlubną rolę, bowiem powielają niekiedy strasznie bzdurne teorie czy tendencyjnie poprzekręcane fakty. Podam prosty przykład - jeden z codziennych tabloidów opisał "kamienie z UFO", które znaleziono w Wylatowie w okolicach czy nawet na obszarze osławionych agroformacji. W jakiś czas potem było już tych kamieni kilka, a w dwa lata później - już spora kupka świecących kamieni z Kosmosu. Jak tak dalej pójdzie, to za parę lat będzie się pisać o kupie kamieni wielkości Piramidy Cheopsa. Taka właśnie eskalacja niesamowitości prowadzi do tworzenia się całych legend, w których sensacja goni sensację i w miarę upływu czasu dochodzą coraz to nowsze szczegóły i informacje - równie bzdurne i kłamliwe, ale za to brzmiące bardzo sensacyjnie.
Sztandarowym przykładem takiej Legendy jest Legenda o UFO-katastrofie w Roswell. W 1947 roku znaleziono w okolicach tego miasta rozbity latający spodek. No i powoli, po troszku ów latajacy spodek zaczął obrastać w coraz to bardziej sensacyjne okoliczności: a to uległ on katastrofie po uderzeniu pioruna (też mi kosmiczna konstrukcja, która pada od byle pioruna...), a to zbudowano go z fantastycznego metalu, który sam powraca do utraconego kształtu (dlaczego zatem nie powrócił do poprzedniego kształtu UFO po katastrofie?), a to znaleziono tam jakieś Istoty (martwe albo ranne, które otransportowano ciupasem do jednej z baz lotniczych USAF), a to na miejscu znaleziono fantastyczne przedmioty i artefakty techniczne, z których potem amerykańska nauka wymyśliła lasery, komputery, a nawet... bazę na odwrotnej stronie Księżyca! A na dodatek ostatnio przycichającą Legendę Roswell odgrzała sprawa filmów Raya Santilli'ego ukazujacych ponoć sekcję zwłok Kosmitki znalezionej w Roswell. Humbug? - oczywisty, ale doskonale się sprzedający, bo za kasetę z 30-minutowym filmem płaciło się 50 USD! Nie muszę mówić, że schodziły jak świeżutkie bułeczki! A do czego zmierzam? A do tego, że takie Legendy to przede wszystkim biznes. Znany włoski ufolog Roberto Pinotti obliczył, że na samej tylko "turystyce ufologicznej" miasto Roswell zarabia 8 - 10 mln USD rocznie! I teraz chyba Pan rozumie, dlaczego sa te Legendy tak bardzo żywotne?
Swoją drogą uważam, że takie miejscowości jak Gdynia czy Emilcin powinny jakoś zagospodarować ten temat i stworzyć coś w rodzaju "Ufologicznego Parku", z którego przynajmniej byłby jakiś pożytek - o wiele większy od pomników ku czci Ufiastych...
M.T.: Jak jest największa nierozwikłana zagadka w dziejach ludzkości?
R.K.L.: O, jest ich wiele. W dalszym ciągu nierozwikłana jest zagadka Trójkąta Bermudzkiego, Księżycowego Szybu, o którym pisałem wraz z dr Milosem Jesenskym w książkach "Tajemnica Księżycowej Jaskini" (Cackatoo 2006) i jej kontynuacja "Powrót do Księżycowej Jaskini", która ukaże się w br., czy Manuskryptu Voynicha - o którym piszemy w najnowszym numerze "Nieznanego Świata". Nierozwikłane do dziś dnia są zagadki niektórych katastrof - np. katastrofy pod Zawoją, gdzie w dniu 2 kwietnia 1969 roku doszło do rozbicia się samolotu An-24 należącego PLL LOT z rejsu nr LO-165, w którym zginęły 53 osoby. Katastrofa ta jest wciąż owiana mgłą tajemnicy, a niektóre jej aspekty wskazują na to, że mogło w nią być zamieszane także i UFO... Będzie to przedmiotem naszej wspólnej książki pt. "Archiwum K", którą piszę właśnie wraz z moim słowackim przyjacielem i współautorem kilku prac dr Milosem Jesenskym z Krasna nad Kysucou, a także z pomocą Pana Mariusza Fryckowskiego - badacza Nieznanego i eksperta od katastrof lotniczych. W dalszym ciągu nierozwiązane są zagadki związane z hitlerowskimi próbami nad nowymi rodzajami broni i nawet próbami związanymi z chronomocją - podróżowaniem w Czasie. Wszak kryptonim jednej z wersji programów badawczych nad hitlerowskimi UFO brzmi "Chronos", a Chronos to bóg Czasu... A zatem tajemnic jest wiele i czekają one na swych odkrywców.
M.T.: Jak wielu jest w Polsce i w Europie badaczy zjawisk niewyjaśnionych? Jak wygląda wkład w tę dziedzinę w skali światowej?
R.K.L.: Entuzjastów mamy bardzo wielu - kilka tysięcy osób w skali kraju, co widać choćby po popularności takich czasopism jak "Nieznany Świat", z którym współpracuję już od wielu, wielu lat. Natomiast rzetelnych badaczy mamy niewielu. Wystarczy palców u obu rąk, by ich wymienić. Niestety - komercjalizacja ufologii poczyniła straszne spustoszenia, bowiem wielu dobrze rokujących entuzjastów tematu zeszło na manowce łatwego pieniądza - którego jednak na ufologii nie da się zrobić w warunkach polskich - albo przeszła do sekt religijno-ufologicznych, czy w ogóle zeszła na bezdroża New Age, który w rokującego nadzieję ruchu społeczno-religijno-politycznego lat 60. i 70. XX wieku, stanowiącego alternatywę dla komunizmu i kapitalizmu - stał się jeszcze jedną komercyjną chałą bezlitośnie wykorzystywaną przez Hollywood, który trzaska na niej kasę. Przykładem jest serial "Z Archiwum X", "Ciemne niebo" i temu podobne kinowe produkcje, w którym UFO i Ufiaści wymieszani są z parapsychologią, psychologią i psychiatrią oraz naukami Wschodu. A wszystko to epatuje widza sensacją, przemocą i pobożnymi życzeniami realizatorów, którzy nie dbają o fakty - liczy się tylko kasa, którą zarabiają na naiwnych a żądnych sensacji widzach. Od czegoś takiego trzymamy się bardzo, ale to bardzo z daleka. I między innymi właśnie dlatego nie pchamy się na afisz, by nie wzbudzać taniej sensacji.
M.T. Jak wiele doniesień o UFO i niewyjaśnionych zjawiskach otrzymuje Pan w ciągu miesiąca?
R.K.L.: Z tym jest różnie - czasami kilkadziesiąt czasami żadnego. Najwięcej właśnie teraz, kiedy ludzie na urlopach mają czas na patrzenie w niebo...
M.T.: Na czym polega praca takiego badacza? Na jakiej zasadzie weryfikuje się doniesienia? Jak odróżnić ufologa od szarlatana?
R.K.L.: Praca ufologa polega przede wszystkim na skrzętnym zbieraniu i weryfikowaniu faktów. Poza tym na ich dokumentacji i analizie, tak jak w przypadku każdego dochodzenia. Nade wszystko trzeba stwierdzić, czy taki fakt w ogóle miał miejsce i nie jest oszustwem czy konfabulacją świadków. Co do ufologów-szarlatanów, to przede wszystkim ludzie, którzy nie starają się wyjaśnić zjawiska, ale tłumaczą je na zasadzie tłumaczenia nieznanego przez nieznane. Używanie psychotroniki do wyjaśniania Bliskich Spotkań może być tylko jako czynność dodatkowa, bo najpierw należy zbadać ślady przy pomocy starych, dobrych, sprawdzonych naukowych i racjonalnych metod, a potem ewentualnie bawić się w "badania" psychotroniczne. Nie jestem wrogiem parapsychologii, ale jest to metoda niesprawdzona, nie dająca się zweryfikować przy pomocy praw fizyki, ergo - nie mogąca stanowić jakiejkolwiek podstawy do dalszych racjonalnych dociekań i wnioskowania końcowego. Przyznaję się, że kiedyś to mnie też oczarowało, bo wydawało się, że oto dostalismy do ręki doskonałe narzedzie badawcze. Niestety, a właściwie na szczęście - rozczarowanie przyszło szybko, bo na dobrą sprawę psychotronika NIE ODPOWIEDZIAŁA NA ANI JEDNO POSTAWIONE JEJ PYTANIE.
M.T.: Co robić, jeśli zobaczy się na niebie niezydentyfikowany obiekt latający?
R.K.L: Trzy rzeczy:
1. ukryć się gdziekolwiek,
2. obserwować i starać się zapamiętać podstawowe fakty, które potem w postaci danych...
3. ...przekazać organizacji zajmującej się badaniem tego rodzaju przypadków.
Dlaczego ukryć się? - ze względu na swe bezpieczeństwo. Istnieje bowiem kategoria tzw. "hostile UFOs", które mogą w skrajnych przypadkach spowodować znaczne uszczerbki na zdrowiu obserwatorów. Pan Bronisław Rzepecki - jeden z Nestorów polskiej ufologii - twierdzi wręcz, że każdy NOL jest potencjalnie wrogi, więc ostrożność jest tu bardzo wskazana. Pogląd ten podziela wielu ufologów na Wschodzie i Zachodzie.
M.T. Czy jest w Polsce jakieś miejsce, w którym UFO przejawia wzmożoną aktywność?
R.K.L.: Nie, nie ma takich miejsc, co wykazałem m.in. w pracy "Projekt Tatry" (Kraków 2002) oraz wcześniejszej "UFO nad granicą" (Kraków 2000). Wszystko polega na tym, że w niektórych regionach Polski - Mazury, Tatry, Sudety, pas nadmorski - znajdują się ludzie, którzy po prostu mają czas i ochotę obserwować niebo, dla których spotkanie z UFO wchodzi w zakres wakacyjno-urlopowej Przygody - takiej z dużego P - bowiem każdy z nas, podświadomie, czeka na coś niezwykłego w swoim życiu, a UFO wpisuje się doskonale w romatyczny (a jako Polacy romantyczni jesteśmy czasem aż za bardzo, co nie wychodził i nie wychodzi nam na zdrowie - sic!) schemat udanych wakacji...
M.T.: Czym jest "Projekt Tatry"?
R.K.L.: To jest moja odpowiedź na szwedzko-norweski Projekt Hessdalen czy brytyjski Project Pennine. W obu przypadkach chodziło o udowodnienie tego, że te obszary górskie stanowią "magnes" przyciągający UFO, a którym to "magnesem" są rudy żelaza występujace w Górach Skandynawskich czy ważkie wydarzenia historyczne w czasie okupacji Brytanii przez Rzymian, a wcześniej przez Atlantydów. W książce "Projekt Tatry" zawarłem relacje o obserwacjach UFO na terenie Tatr i kilku innych miejscach naszego kraju oraz swe przemyślenia na ich temat. Niestety - wiele z nich już się zdezaktualizowało, bo jednak ufologia poszła naprzód i wiele z tych obserwacji zostało wyjaśnionych i to w dość przyziemny sposób... Na pocieszenie dodam, że w dalszym ciągu pozostają niewyjaśnioną zagadką pewne wydarzenia związane np. ze znikaniem w Tatrach osób, które się w nie zapuściły oraz obserwacjom UFO typu BOL - z angielskiego Ball Of Light - kule świetlne, których obecności nie da się wyjaśnić przy pomocy konwencjonalnych metod. Twierdzę wręcz, że to są właśnie TRUFO - prawdziwe UFO, które mogą być rzeczywiście jakimiś pojazdami atmosferycznymi nieznanego pochodzenia.
M.T.: Co sądzi Pan o Erichu Daenikenie?
R.K.L.: Niektórzy widzą w nim proroka i papieża świętego Kontaktu, inni szarlatana i oszołoma. Jeżeli idzie o mnie, to powiem tak: Erich von Daeniken wskazał ludziom pewną drogę w postrzeganiu historii gatunku Homo sapiens sapiens, która zakłada po prostu to, że nie jesteśmy tutaj sami. Osobiście uważam, że się mylił pod tym względem, że nie jesteśmy tutaj sami, bo to, co głosi wcale nie wskazuje na to, że w Przeszłości odwiedzili nas Kosmici. Non sequitur! - nie wynika! Natomiast wynika coś zupełnie innego, co zasadza się w sentencji - NIE JESTEŚMY TUTAJ PIERWSI, i że nasza cywilizacja jest jedną z wielu, które istniały na tej planecie od co najmniej od 1 do 5 mln lat! A może nawet więcej... I to jest jego największa zasługa, że właśnie zwrócił uwagę uczonych na anomalie i chronoklazmy, co z kolei doprowadziło mnie do wniosku, iż UFO i Ufiaści nie pochodzą z gwiazd, ale z tej planety - Ziemi ale z innych wymiarów Czasu. Innymi słowy mówiąc, mamy do czynienia z naszymi dalekimi Przodkami z cywilizacji Atlantydy czy nawet Atlantyki albo z dalekimi Potomkami, którzy przybywaja do nas w celach badawczych, turystycznych czy po prostu ludycznych. O tym wszystkim pisze w moim cyklu pt. "UFO i...", którego pierwsza cvzęść pt. "UFO i Kosmos" pojawi się wkrótce na półkach księgarskich nakładem Wydawnictwa Radwan jeszcze w tym roku.
Oczywiście mogą nas odwiedzić jacyś Obcy z Kosmosu, wszak Kosmos kipi życiem i niejednokrotnie rozumnym, bo Rozum w Kosmosie być MUSI! Tego jestem absolutnie pewien. Ale czy Obcy chcą nas odwiedzać - skoro życie tętni na wielu innych planetach? No właśnie - jesteśmy wróblami Galaktyki, a kto ogląda się za wróblami mając obok siebie inne egzotyczne ptaki???... Tak zatem Odwiedziny - o ile w ogóle miały miejsce - mogły mieć miejsce raz na 10.000 - 1 mln lat, nie częściej. Ale wbrew pozorom wniosek ten jest bardzo optymistyczny, bo oznacza, że naszym posłannictwem jest odnalezienie Tamtych i Ludzkość powinna to wreszcie zrozumieć. Skoro nas nie odwiedzają - to naszym obowiązkiem jest odwiedzić Innych. Ludzkość ma przed sobą cel i sens istnienia!
M.T.: Ma Pan jeszcze jedną pasję - grzybiarstwo. Czy grzyby w jakiś sposób mogą być powiązane z niewyjaśnionymi zjawiskami?
R.K.L.: Zbieranie grzybów i uganianie się za nimi po lesie, to jest moja kolejna pasja. Może dlatego, że leśnictwo to moja cywilna specjalność, a że służąc w Wojskach Ochrony Pogranicza a potem w Straży Granicznej też wiele czasu spedzałem w lesie, więc mi to pozostało na starość...
Jako ekolog mogę powiedzieć tylko jedno, że Oni interesują się stanem naszej planety i wszystkich istot żywych na niej bytujących, co może wynikać z tego, że mają Oni swoje cele z nim związane - np. korekta lub wręcz odnowa własnego gatunku biologicznego, albo przywrócenie Ziemi do stanu przedindustrialnego lub stanu takowy przypominającego. A to znowu niejednoznacznie wskazuje na to, że ci Ufiaści mogą być po prostu zdegenerowanymi przez czynniki skażonego chemicznie, biologicznie (GMO - sic!) i radioaktywnie (katastrofy instalacji jadrowych czy nawet wojna atomowa) środowiska... ludźmi. I nikim innym!
Pozdrawiam serdecznie - Robert K. Leśniakiewicz, CBZA Kraków
***
Cieszę się, że mój przyjaciel potrafi jak nikt opowiedzieć o ufologii właśnie w taki sposób. Mam nadzieję, że i Wam podoba się to jakże normalne podejście do naszej pasji
Pozdrawiam
[ external image ]
Wywiad z dnia 20.VIII.2010 r.
Marcin Turkot: Skąd u Pana wzięło się zainteresowanie zjawiskami niewyjaśnionymi?
Robert K. Leśniakiewicz: Zasadniczo przestałem udzielać jakichklolwiek wywiadów ze względu na to, że goniący za sensacją dziennikarze przeinaczają i cenzurują moje wypowiedzi, jak to miało miejsce w niektórych moich wystąpieniach w TV. Robię wyjątek dla Onet.pl, bowiem prowadzę tutaj nasz blog Centrum Badań Zjawisk Anomalnych w Krakowie - www.cbza-jordanow.blog.onet.pl, który polecam korzystając z okazji.
Co do zjawisk niewyjaśnionych, to mam to od małego. Jako uczeń podstawówki usłyszałem w Polskim Radio o latających talerzach. Potem przeczytałem zacny zbiorek opowiadań SF pt. "Przygody z tej i nie z tej Ziemi - czyli świat za wiele, wiele lat" (Warszawa 1961) pod redakcją Stanisława Aleksandrzaka, gdzie też wzmiankowano o latających spodkach. To wystarczyło, potem czytałem jeszcze wzmianki o UFO w "Świecie Młodych" i prasie codziennej. I tak już zostało. Jak na zodiakalnego Bliźniaka przystało, interesowało mnie wiele rzeczy, ale wszystkie były związane z Kosmosem i zagadnieniem istnienia w nim ETI - Pozaziemskiej Inteligencji, albo Istot Rozumnych - jak kto woli. Mogę zatem powiedzieć - mam to od dziecka.
M.T. Czy zobaczył Pan kiedyś UFO? Gdzie to było? Jak wyglądało to spotkanie?
R.K.L.: Zobaczyłem i to kilka razy. Pierwszy raz widziałem coś niezwykłego w lipcu 1967 roku. Był to obiekt w kształcie białego trójkąta równoramiennego skierowanego najostrzejszym kątem w dół. Było to nad Zalewem Szczecińskim w czasie rejsu ze Szczecina-Dąbia do Świnoujścia. Drugi raz z UFO w kształcie trójkąta zetknąłem się w Tatrach, 13 września 1973 roku, kiedy to wraz z 30 moimi kolegami obserwowaliśmy tego NOL-a wiszącego nad Tatrami Wysokimi. Ów obiekt powoli przesuwał się ku północy, ku Krakowowi. Ten obiekt był widziany przez kilka tysięcy osób na terenie ówczesnego województwa krakowskiego i północnej części Słowacji - wtedy jeszcze CSRS. Niestety - ku mojemu szczeremu żalowi - nie miałem okazji widzieć "klasycznego" UFO w kształcie talerza z kopułką...
M.T. Czy ufologia przez ten czas, jaki się nią Pan interesuje, poczyniła jakieś postępy i rozwiązała dawne zagadki? Jakie?
R.K.L.: To trudne i złożone pytanie. Ufologia posunęła się do przodu jeżeli idzie o zorganizowanie ruchu ufologicznego - powstają coraz to nowsze organizacje ufologiczne, nawet między- i ponadnarodowe. To cieszy. Co do postępów, to z tym jest gorzej. Ufologia jest podzielona na trzy główne nurty:
1. ufologia klasyczna, której podstawowy dogmat głosi, że UFO są statkami kosmicznymi pochodzącymi od pozaziemskich cywilizacji;
2. ufologia nieklasyczna - której stronnicy wychodzą z założenia, że UFO to są normalne choć rzadkie zjawiska Przyrody, zwykłe zjawiska fizyczne zachodzące w niezwykłych okolicznościach czy maszyny i urządzenia należące do naszej cywilizacji, a które sa w wysokim stopniu utajnione i służą przede wszystkim armiom, ośrodkom wywiadu i zwiadu, itd. itp. Do tego neleży dorzucić także maszyny eksperymentalne poruszające się w innych wymiarach naszej Czasoprzestrzeni - np. w wymiarze czasu. No i trzeci nurt - niestety najpopularniejszy -
3. ufologia kreatywna, czyli po prostu mówiąc produkująca dobrze się sprzedające fałszywki.
Jeżeli idzie o rozwiązane zagadki, to jest ich wiele - a wszystkie są związane z Zimną Wojną i programami w rodzaju Gwiezdnych Wojen czy Project Rainbow i ich rosyjskimi odpowiednikami. Przykładem mogą być moje dwie obnserwacje, o których już tu mówiłem - otóż UFO, które widziałem nad Zalewem Szczecińskim i Tatrami mogły być (z dużą pewnością) balonami doświadczalnymi w ramach radzieckiego odpowiednika amerykańskiego Project Farside, w którym chodziło o wystrzeliwanie pocisków rakietowych ICBM i MRBM w górnej stratosferze przy użyciu balonów. Teraz znowy wraca się do tego pomysłu realizowanego przy użyciu specjalnych sterowców, których pułap operacyjny może wynosić od 40.000 do 100.000 metrów! Jak widać, nie ma tutaj miejsca dla UFO, ale dla najzupełniej normalnych ziemskich technologii kosmicznych, bo taki sterowiec jest doskonałą platformą startową dla jednostopniowych pojazdów orbitalnych i tendrów dla stacji orbitalnych oraz statków międzyplanetarnych orbitalnego bazowania. Kiedyś to była daleka przyszłość, której czas właśnie nadchodzi...
M.T.: Jak często doniesienia o UFO, z jakimi Pan się spotyka, to fałszywki? Jak odróżnić prawdziwe UFO od fałszywego?
R.K.L.: Dobre pytanie. Takich doniesień jest wiele, bowiem popularność fenomenu, mimo pewnej stagnacji, wciąż wzrasta - szczególnie wśród ludzi młodych, ale - niestety - niedoświadczonych, którzy bardzo często mylą gwiazdy i planety, reflektory samolotowe i satelity z UFO. Czasami jesteśmy zalewani całymi falami doniesień o NOL-ach, które przy bliższym przyjrzeniu się okazują się takimi właśnie obiektami. W mojej ocenie takich fałszywek (wynikających z niewiedzy) jest aż 95%. To dużo, ale z drugiej strony to cieszy, że ludzie mają jeszcze czas i ochotę na tego rodzaju obserwacje i odwagę dzielenia się z nimi z kimś obcym. Niestety - w 85% przypadków ludziom tym starczy odwagi jedynie na napisaniu informacji o wydarzeniu, ale kiedy przychodzi do wypełnienia konkretnej ankiety - opuszcza ich odwaga i sprawa ulega zapomnieniu. Informacje taką traktuję jako sygnał i nic więcej. Niepotwierdzona informacja nie jest informacją - to powie Panu każdy, kto miał do czynienia z pracą służb specjalnych czy Policji.
Co do odróżniania fałszywek od TRUFO (TRUe UFO - prawdziwe UFO), to jest to cały proces dochodzeniowy z identycznymi procedurami, jak każde śledztwo: rozpytanie ludzi z danego terenu, przesłuchanie świadków, szkice i mapy terenu, szkice i rysunki obiektów i ich Pasażerów, segregacja i klasyfikacja materiałów... - normalna dochodzeniowa robota. I tak to powinno wyglądać. Śpiewanie mantr i trzymanie się w kółku za ręce na miejscu Lądowania czy Bliskiego Spotkania wyglada może efektownie, ale do niczego nie prowadzi, poza (czasami) niezdową sensacją medialną i fascynacją osób o rozchwianej osobowości, na które coś takiego wywiera wrażenie i stają się głuche na wszelkie racjonalne argumenty i kontrargumenty. Niestety media mają w tym swą niechlubną rolę, bowiem powielają niekiedy strasznie bzdurne teorie czy tendencyjnie poprzekręcane fakty. Podam prosty przykład - jeden z codziennych tabloidów opisał "kamienie z UFO", które znaleziono w Wylatowie w okolicach czy nawet na obszarze osławionych agroformacji. W jakiś czas potem było już tych kamieni kilka, a w dwa lata później - już spora kupka świecących kamieni z Kosmosu. Jak tak dalej pójdzie, to za parę lat będzie się pisać o kupie kamieni wielkości Piramidy Cheopsa. Taka właśnie eskalacja niesamowitości prowadzi do tworzenia się całych legend, w których sensacja goni sensację i w miarę upływu czasu dochodzą coraz to nowsze szczegóły i informacje - równie bzdurne i kłamliwe, ale za to brzmiące bardzo sensacyjnie.
Sztandarowym przykładem takiej Legendy jest Legenda o UFO-katastrofie w Roswell. W 1947 roku znaleziono w okolicach tego miasta rozbity latający spodek. No i powoli, po troszku ów latajacy spodek zaczął obrastać w coraz to bardziej sensacyjne okoliczności: a to uległ on katastrofie po uderzeniu pioruna (też mi kosmiczna konstrukcja, która pada od byle pioruna...), a to zbudowano go z fantastycznego metalu, który sam powraca do utraconego kształtu (dlaczego zatem nie powrócił do poprzedniego kształtu UFO po katastrofie?), a to znaleziono tam jakieś Istoty (martwe albo ranne, które otransportowano ciupasem do jednej z baz lotniczych USAF), a to na miejscu znaleziono fantastyczne przedmioty i artefakty techniczne, z których potem amerykańska nauka wymyśliła lasery, komputery, a nawet... bazę na odwrotnej stronie Księżyca! A na dodatek ostatnio przycichającą Legendę Roswell odgrzała sprawa filmów Raya Santilli'ego ukazujacych ponoć sekcję zwłok Kosmitki znalezionej w Roswell. Humbug? - oczywisty, ale doskonale się sprzedający, bo za kasetę z 30-minutowym filmem płaciło się 50 USD! Nie muszę mówić, że schodziły jak świeżutkie bułeczki! A do czego zmierzam? A do tego, że takie Legendy to przede wszystkim biznes. Znany włoski ufolog Roberto Pinotti obliczył, że na samej tylko "turystyce ufologicznej" miasto Roswell zarabia 8 - 10 mln USD rocznie! I teraz chyba Pan rozumie, dlaczego sa te Legendy tak bardzo żywotne?
Swoją drogą uważam, że takie miejscowości jak Gdynia czy Emilcin powinny jakoś zagospodarować ten temat i stworzyć coś w rodzaju "Ufologicznego Parku", z którego przynajmniej byłby jakiś pożytek - o wiele większy od pomników ku czci Ufiastych...
M.T.: Jak jest największa nierozwikłana zagadka w dziejach ludzkości?
R.K.L.: O, jest ich wiele. W dalszym ciągu nierozwikłana jest zagadka Trójkąta Bermudzkiego, Księżycowego Szybu, o którym pisałem wraz z dr Milosem Jesenskym w książkach "Tajemnica Księżycowej Jaskini" (Cackatoo 2006) i jej kontynuacja "Powrót do Księżycowej Jaskini", która ukaże się w br., czy Manuskryptu Voynicha - o którym piszemy w najnowszym numerze "Nieznanego Świata". Nierozwikłane do dziś dnia są zagadki niektórych katastrof - np. katastrofy pod Zawoją, gdzie w dniu 2 kwietnia 1969 roku doszło do rozbicia się samolotu An-24 należącego PLL LOT z rejsu nr LO-165, w którym zginęły 53 osoby. Katastrofa ta jest wciąż owiana mgłą tajemnicy, a niektóre jej aspekty wskazują na to, że mogło w nią być zamieszane także i UFO... Będzie to przedmiotem naszej wspólnej książki pt. "Archiwum K", którą piszę właśnie wraz z moim słowackim przyjacielem i współautorem kilku prac dr Milosem Jesenskym z Krasna nad Kysucou, a także z pomocą Pana Mariusza Fryckowskiego - badacza Nieznanego i eksperta od katastrof lotniczych. W dalszym ciągu nierozwiązane są zagadki związane z hitlerowskimi próbami nad nowymi rodzajami broni i nawet próbami związanymi z chronomocją - podróżowaniem w Czasie. Wszak kryptonim jednej z wersji programów badawczych nad hitlerowskimi UFO brzmi "Chronos", a Chronos to bóg Czasu... A zatem tajemnic jest wiele i czekają one na swych odkrywców.
M.T.: Jak wielu jest w Polsce i w Europie badaczy zjawisk niewyjaśnionych? Jak wygląda wkład w tę dziedzinę w skali światowej?
R.K.L.: Entuzjastów mamy bardzo wielu - kilka tysięcy osób w skali kraju, co widać choćby po popularności takich czasopism jak "Nieznany Świat", z którym współpracuję już od wielu, wielu lat. Natomiast rzetelnych badaczy mamy niewielu. Wystarczy palców u obu rąk, by ich wymienić. Niestety - komercjalizacja ufologii poczyniła straszne spustoszenia, bowiem wielu dobrze rokujących entuzjastów tematu zeszło na manowce łatwego pieniądza - którego jednak na ufologii nie da się zrobić w warunkach polskich - albo przeszła do sekt religijno-ufologicznych, czy w ogóle zeszła na bezdroża New Age, który w rokującego nadzieję ruchu społeczno-religijno-politycznego lat 60. i 70. XX wieku, stanowiącego alternatywę dla komunizmu i kapitalizmu - stał się jeszcze jedną komercyjną chałą bezlitośnie wykorzystywaną przez Hollywood, który trzaska na niej kasę. Przykładem jest serial "Z Archiwum X", "Ciemne niebo" i temu podobne kinowe produkcje, w którym UFO i Ufiaści wymieszani są z parapsychologią, psychologią i psychiatrią oraz naukami Wschodu. A wszystko to epatuje widza sensacją, przemocą i pobożnymi życzeniami realizatorów, którzy nie dbają o fakty - liczy się tylko kasa, którą zarabiają na naiwnych a żądnych sensacji widzach. Od czegoś takiego trzymamy się bardzo, ale to bardzo z daleka. I między innymi właśnie dlatego nie pchamy się na afisz, by nie wzbudzać taniej sensacji.
M.T. Jak wiele doniesień o UFO i niewyjaśnionych zjawiskach otrzymuje Pan w ciągu miesiąca?
R.K.L.: Z tym jest różnie - czasami kilkadziesiąt czasami żadnego. Najwięcej właśnie teraz, kiedy ludzie na urlopach mają czas na patrzenie w niebo...
M.T.: Na czym polega praca takiego badacza? Na jakiej zasadzie weryfikuje się doniesienia? Jak odróżnić ufologa od szarlatana?
R.K.L.: Praca ufologa polega przede wszystkim na skrzętnym zbieraniu i weryfikowaniu faktów. Poza tym na ich dokumentacji i analizie, tak jak w przypadku każdego dochodzenia. Nade wszystko trzeba stwierdzić, czy taki fakt w ogóle miał miejsce i nie jest oszustwem czy konfabulacją świadków. Co do ufologów-szarlatanów, to przede wszystkim ludzie, którzy nie starają się wyjaśnić zjawiska, ale tłumaczą je na zasadzie tłumaczenia nieznanego przez nieznane. Używanie psychotroniki do wyjaśniania Bliskich Spotkań może być tylko jako czynność dodatkowa, bo najpierw należy zbadać ślady przy pomocy starych, dobrych, sprawdzonych naukowych i racjonalnych metod, a potem ewentualnie bawić się w "badania" psychotroniczne. Nie jestem wrogiem parapsychologii, ale jest to metoda niesprawdzona, nie dająca się zweryfikować przy pomocy praw fizyki, ergo - nie mogąca stanowić jakiejkolwiek podstawy do dalszych racjonalnych dociekań i wnioskowania końcowego. Przyznaję się, że kiedyś to mnie też oczarowało, bo wydawało się, że oto dostalismy do ręki doskonałe narzedzie badawcze. Niestety, a właściwie na szczęście - rozczarowanie przyszło szybko, bo na dobrą sprawę psychotronika NIE ODPOWIEDZIAŁA NA ANI JEDNO POSTAWIONE JEJ PYTANIE.
M.T.: Co robić, jeśli zobaczy się na niebie niezydentyfikowany obiekt latający?
R.K.L: Trzy rzeczy:
1. ukryć się gdziekolwiek,
2. obserwować i starać się zapamiętać podstawowe fakty, które potem w postaci danych...
3. ...przekazać organizacji zajmującej się badaniem tego rodzaju przypadków.
Dlaczego ukryć się? - ze względu na swe bezpieczeństwo. Istnieje bowiem kategoria tzw. "hostile UFOs", które mogą w skrajnych przypadkach spowodować znaczne uszczerbki na zdrowiu obserwatorów. Pan Bronisław Rzepecki - jeden z Nestorów polskiej ufologii - twierdzi wręcz, że każdy NOL jest potencjalnie wrogi, więc ostrożność jest tu bardzo wskazana. Pogląd ten podziela wielu ufologów na Wschodzie i Zachodzie.
M.T. Czy jest w Polsce jakieś miejsce, w którym UFO przejawia wzmożoną aktywność?
R.K.L.: Nie, nie ma takich miejsc, co wykazałem m.in. w pracy "Projekt Tatry" (Kraków 2002) oraz wcześniejszej "UFO nad granicą" (Kraków 2000). Wszystko polega na tym, że w niektórych regionach Polski - Mazury, Tatry, Sudety, pas nadmorski - znajdują się ludzie, którzy po prostu mają czas i ochotę obserwować niebo, dla których spotkanie z UFO wchodzi w zakres wakacyjno-urlopowej Przygody - takiej z dużego P - bowiem każdy z nas, podświadomie, czeka na coś niezwykłego w swoim życiu, a UFO wpisuje się doskonale w romatyczny (a jako Polacy romantyczni jesteśmy czasem aż za bardzo, co nie wychodził i nie wychodzi nam na zdrowie - sic!) schemat udanych wakacji...
M.T.: Czym jest "Projekt Tatry"?
R.K.L.: To jest moja odpowiedź na szwedzko-norweski Projekt Hessdalen czy brytyjski Project Pennine. W obu przypadkach chodziło o udowodnienie tego, że te obszary górskie stanowią "magnes" przyciągający UFO, a którym to "magnesem" są rudy żelaza występujace w Górach Skandynawskich czy ważkie wydarzenia historyczne w czasie okupacji Brytanii przez Rzymian, a wcześniej przez Atlantydów. W książce "Projekt Tatry" zawarłem relacje o obserwacjach UFO na terenie Tatr i kilku innych miejscach naszego kraju oraz swe przemyślenia na ich temat. Niestety - wiele z nich już się zdezaktualizowało, bo jednak ufologia poszła naprzód i wiele z tych obserwacji zostało wyjaśnionych i to w dość przyziemny sposób... Na pocieszenie dodam, że w dalszym ciągu pozostają niewyjaśnioną zagadką pewne wydarzenia związane np. ze znikaniem w Tatrach osób, które się w nie zapuściły oraz obserwacjom UFO typu BOL - z angielskiego Ball Of Light - kule świetlne, których obecności nie da się wyjaśnić przy pomocy konwencjonalnych metod. Twierdzę wręcz, że to są właśnie TRUFO - prawdziwe UFO, które mogą być rzeczywiście jakimiś pojazdami atmosferycznymi nieznanego pochodzenia.
M.T.: Co sądzi Pan o Erichu Daenikenie?
R.K.L.: Niektórzy widzą w nim proroka i papieża świętego Kontaktu, inni szarlatana i oszołoma. Jeżeli idzie o mnie, to powiem tak: Erich von Daeniken wskazał ludziom pewną drogę w postrzeganiu historii gatunku Homo sapiens sapiens, która zakłada po prostu to, że nie jesteśmy tutaj sami. Osobiście uważam, że się mylił pod tym względem, że nie jesteśmy tutaj sami, bo to, co głosi wcale nie wskazuje na to, że w Przeszłości odwiedzili nas Kosmici. Non sequitur! - nie wynika! Natomiast wynika coś zupełnie innego, co zasadza się w sentencji - NIE JESTEŚMY TUTAJ PIERWSI, i że nasza cywilizacja jest jedną z wielu, które istniały na tej planecie od co najmniej od 1 do 5 mln lat! A może nawet więcej... I to jest jego największa zasługa, że właśnie zwrócił uwagę uczonych na anomalie i chronoklazmy, co z kolei doprowadziło mnie do wniosku, iż UFO i Ufiaści nie pochodzą z gwiazd, ale z tej planety - Ziemi ale z innych wymiarów Czasu. Innymi słowy mówiąc, mamy do czynienia z naszymi dalekimi Przodkami z cywilizacji Atlantydy czy nawet Atlantyki albo z dalekimi Potomkami, którzy przybywaja do nas w celach badawczych, turystycznych czy po prostu ludycznych. O tym wszystkim pisze w moim cyklu pt. "UFO i...", którego pierwsza cvzęść pt. "UFO i Kosmos" pojawi się wkrótce na półkach księgarskich nakładem Wydawnictwa Radwan jeszcze w tym roku.
Oczywiście mogą nas odwiedzić jacyś Obcy z Kosmosu, wszak Kosmos kipi życiem i niejednokrotnie rozumnym, bo Rozum w Kosmosie być MUSI! Tego jestem absolutnie pewien. Ale czy Obcy chcą nas odwiedzać - skoro życie tętni na wielu innych planetach? No właśnie - jesteśmy wróblami Galaktyki, a kto ogląda się za wróblami mając obok siebie inne egzotyczne ptaki???... Tak zatem Odwiedziny - o ile w ogóle miały miejsce - mogły mieć miejsce raz na 10.000 - 1 mln lat, nie częściej. Ale wbrew pozorom wniosek ten jest bardzo optymistyczny, bo oznacza, że naszym posłannictwem jest odnalezienie Tamtych i Ludzkość powinna to wreszcie zrozumieć. Skoro nas nie odwiedzają - to naszym obowiązkiem jest odwiedzić Innych. Ludzkość ma przed sobą cel i sens istnienia!
M.T.: Ma Pan jeszcze jedną pasję - grzybiarstwo. Czy grzyby w jakiś sposób mogą być powiązane z niewyjaśnionymi zjawiskami?
R.K.L.: Zbieranie grzybów i uganianie się za nimi po lesie, to jest moja kolejna pasja. Może dlatego, że leśnictwo to moja cywilna specjalność, a że służąc w Wojskach Ochrony Pogranicza a potem w Straży Granicznej też wiele czasu spedzałem w lesie, więc mi to pozostało na starość...
Jako ekolog mogę powiedzieć tylko jedno, że Oni interesują się stanem naszej planety i wszystkich istot żywych na niej bytujących, co może wynikać z tego, że mają Oni swoje cele z nim związane - np. korekta lub wręcz odnowa własnego gatunku biologicznego, albo przywrócenie Ziemi do stanu przedindustrialnego lub stanu takowy przypominającego. A to znowu niejednoznacznie wskazuje na to, że ci Ufiaści mogą być po prostu zdegenerowanymi przez czynniki skażonego chemicznie, biologicznie (GMO - sic!) i radioaktywnie (katastrofy instalacji jadrowych czy nawet wojna atomowa) środowiska... ludźmi. I nikim innym!
Pozdrawiam serdecznie - Robert K. Leśniakiewicz, CBZA Kraków
***
Cieszę się, że mój przyjaciel potrafi jak nikt opowiedzieć o ufologii właśnie w taki sposób. Mam nadzieję, że i Wam podoba się to jakże normalne podejście do naszej pasji
Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony pt sie 20, 2010 7:10 pm przez xedos, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Wywiad z Robertem Leśniakiewiczem
Wreszcie głos rozsądku ale też przede wszystkim doświadczenia. Cieszy przede wszystkim to, że wywiad z panem Robertem ukazuje się na tak popularnym portalu jak onet.pl. W polskim światku ufologicznym niewiele jest mądrych i rzetelnych osób, które z odpowiedzialnością podchodzą do tego trudnego tematu. Polskie media przyzwyczaiły nas do obcowania z medialnymi gwiazdami, tzw. "szklanymu ufologami" jak to trafnie ujął swego czasu Mariusz, które tak naprawdę nie mają nic do powiedzenia dlatego taka rozmowa to rarytas.
Ale, ale... mam pewien problem...
Oczywiście każdy może mieć inne podejście do zjawiska UFO i spory toczyć pewnie będziemy w nieskończoność, ale trochę się pogubiłem z filozofii pana Roberta. Z jednej strony mówi o temponautach a z drugiej o ET przybywających ratować naszą planetę. Prawdę mówiąc żadna z tych teorii nie znajduje potwierdzenia z faktach bliskich spotkań, poza banalnymi przekazami pasażerów UFO, które raczej wpisują się w oczekiwania new ageowej generacji.
Jakie są Wasze opinie?
P.S. A poza tym ja też uganiam się za grzybami po lesie
Ale, ale... mam pewien problem...
Jako ekolog mogę powiedzieć tylko jedno, że Oni interesują się stanem naszej planety i wszystkich istot żywych na niej bytujących, co może wynikać z tego, że mają Oni swoje cele z nim związane - np. korekta lub wręcz odnowa własnego gatunku biologicznego, albo przywrócenie Ziemi do stanu przedindustrialnego lub stanu takowy przypominającego.
Oczywiście każdy może mieć inne podejście do zjawiska UFO i spory toczyć pewnie będziemy w nieskończoność, ale trochę się pogubiłem z filozofii pana Roberta. Z jednej strony mówi o temponautach a z drugiej o ET przybywających ratować naszą planetę. Prawdę mówiąc żadna z tych teorii nie znajduje potwierdzenia z faktach bliskich spotkań, poza banalnymi przekazami pasażerów UFO, które raczej wpisują się w oczekiwania new ageowej generacji.
Jakie są Wasze opinie?
P.S. A poza tym ja też uganiam się za grzybami po lesie

Re: Wywiad z Robertem Leśniakiewiczem
Istnieje proste wyjaśnienie, wkrótce poznacie je, przygotowuję w tej sprawie tekst.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
Re: Wywiad z Robertem Leśniakiewiczem
Spokojnie Pantanalu, spokojnie, trochę zaufania.
Re: Wywiad z Robertem Leśniakiewiczem
Tak czytałem wywiad Roberta co ciekawe Onet zadał mi parę dni te same zapytania odpowiedziałem im nie rozpisując się za bardzo - pewnie za kilka dni będzie na onecie ? Co do Roberta owszem duży szacunek acz w wielu sprawach nie za bardzo się z nim zgadzam w kwestii UFO. Uważam że Robert trochę skacze ? Gdy go poznałem twierdził że UFO to bioroboty i E.T, pisząc to nawet w swojej książce, potem że to dawna cywilizacja będąca tu na ziemi w tej chwili sądzi że to pojazdy/istoty z poza czasu nasi potomkowie oraz tajna technologia wojskowa - trochę taki ufologiczny remix.
Re: Wywiad z Robertem Leśniakiewiczem
Cieszę się, że zmienił zdanie, i myśli podobnie jak ja. Co do Onetu, cóż, jest jak "Fakt", tyle,że dwadzieścia razy gorszy.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
Re: Wywiad z Robertem Leśniakiewiczem
[quote name='xedos' post='72353' date='22 sierpień 2010 - 12:35']Cieszę się, że zmienił zdanie, i myśli podobnie jak ja. Co do Onetu, cóż, jest jak "Fakt", tyle,że dwadzieścia razy gorszy.
Pozdrawiam.[/quote]
Hmm to znaczy Ty go musiałeś nakierować ? Uważam że pomimo koleżeństwa każdy powinien mieć swoje autonomiczne zdanie nawet gdy znacznie sie różni...
Pozdrawiam.[/quote]
Hmm to znaczy Ty go musiałeś nakierować ? Uważam że pomimo koleżeństwa każdy powinien mieć swoje autonomiczne zdanie nawet gdy znacznie sie różni...
Re: Wywiad z Robertem Leśniakiewiczem
Czytałem "Wunderland". W świetle najnowszej wiedzy na ten temat, ta książka to stek bzdur rozpopularyzowanych bezwstydnie, albo po prostu naiwnie przez R. Leśniakiewicza.
Re: Wywiad z Robertem Leśniakiewiczem
Cóż, nie zaprzeczam, choć kilka informacji bardzo przydało mi się podczas moich prac nad poligonem Heidekraut w Borach Tucholskich. Będę bronił Roberta, którego praca jest czymś niewinnym wobec kompletnych idiotyzmów wypisywanych przez Igora W. Przykład? A choćby słynna "Muchołapka", której znaczenie wyjaśniłem od początku do końca.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
- Andrzej 58
- Weteran Infranin
- Posty: 1041
- Rejestracja: sob maja 09, 2009 4:20 pm
- Kontakt:
Re: Wywiad z Robertem Leśniakiewiczem
Chyba będę musiał poinformować profesora Rainera Karlscha z uniwerysytetu w Giessen ,żeby przestał zajmować się badaniem "Muchołapki",ponieważ wszystko już na temat nazi- projektów wiadomo.Po co biedaczysko badał konstrukcję pod względem zawartości izotopów powstających pod wpływem dużego strumienia neutronów(przyśpieszacz jonów).Jego wyniki do rozpatrywania tematu są kompletnie zbędne.Co zrobić z relacjami świadków z najbliższego otoczenia hitlerowskich bonzów (Hitler, Goebels,Himler),którzy opowiadali o wielokilometrowych konstrukcjach podziemnych , gdzie zajmowano się broniami biologicznymi i elektonicznymi.Pewnie takie izotopy powstają przy skraplaniu wody w chłodni kominowej, a nie przy doświadczeniach z prądami wcz(zbieżne z relacjami prof. Mieczysława Mołdawy ,dotyczącymi Riese).
Co do wywiadu , to myślę,że Pan Robert dawno ma skrystalizowany pogląd co do zjawisk związanych z UFO,tylko wnioski te w środowisku ufologicznym odebrane będą jako niedorzeczne.Wszystko co wybiega poza schemat- to bzdury a ludzie je głoszący to popaprańcy.Dlatego sprzeczności zauważone trafnie przez Pantanala ja odbieram jako unik ze wskazaniem na te elementy wywiadu ,które odbiegają od poprawności .Niedawno na Edusacie szef PAN i jeszcze jeden profesor z rozbrajającą szczerością informowali oglądaczy o tym, jak niewiele nauka wie o otaczającej nas rzeczywistości.No ,ale to opinia ,która nie dotyczy wielu forumowiczów.Oni wiedzą wszystko i na każdy temat.Więcej pokory w ocenianiu innych.
Co do wywiadu , to myślę,że Pan Robert dawno ma skrystalizowany pogląd co do zjawisk związanych z UFO,tylko wnioski te w środowisku ufologicznym odebrane będą jako niedorzeczne.Wszystko co wybiega poza schemat- to bzdury a ludzie je głoszący to popaprańcy.Dlatego sprzeczności zauważone trafnie przez Pantanala ja odbieram jako unik ze wskazaniem na te elementy wywiadu ,które odbiegają od poprawności .Niedawno na Edusacie szef PAN i jeszcze jeden profesor z rozbrajającą szczerością informowali oglądaczy o tym, jak niewiele nauka wie o otaczającej nas rzeczywistości.No ,ale to opinia ,która nie dotyczy wielu forumowiczów.Oni wiedzą wszystko i na każdy temat.Więcej pokory w ocenianiu innych.