Agharta / Szambala
Re: Agharta / Szambala
Agartha – Ziemia pusta w środku
Chris Miekina
Dr. Brooks Agnew jest fizykiem zajmującym się badaniami nad naturą naszej planety. Jego najbardziej kontrowersyjną teorią jest stwierdzenie, że wewnątrz Ziemi znajdują się olbrzymie puste przestrzenie powstałe na skutek rozszerzania sie naszej planety. Oficjalna nauka uważa, że Ziemia składa się z płyt tektonicznych, unoszących się na olbrzymim oceanie płynnej magmy. Ekipa dr. Agnew badając zachowanie się płyt tektonicznych analizuje zapis sejsmografów podczas trzęsień ziemi w rozmaitych rejonach świata. Wibracja jaka wówczas powstaje wskazuje, że Ziemia niekoniecznie zbudowana jest w sposób jaki opisuje ją współczesna geologia. Natura tych wibracji potwierdza, że we wnętrzu Ziemi mogą znajdować się puste przestrzenie.
Odpowiedzią na tak kontrowersyjną teorię mogłyby być badania dna morskiego na biegunie północnym, gdzie wg. Agnew znajduje się szczelina przez którą można dostać się do wnętrza Ziemi. W chwili obecnej nie jest to jednak takie proste, ze względu na rywalizację krajów leżących na pólkuli północnej o dostęp do bogactw naturalnych Arktyki. Z tego powodu każda jednostka, która wpłynie w rejon bieguna północnego jest uważana przez Rosjan za intruza, naruszającego ich wody terytorialne. Dlatego aby tam dotrzeć trzeba wynająć odpowiedni statek w Murmańsku, który jest zarejestrowany pod rosyjską banderą. Może to być oczywiście tylko lodołamacz o napędzie atomowym – najlepiej klasy „Arktika” – a w chwili obecnej Rosjanie posiadają w służbie tylko dwa takie statki (inne jednostki są remoncie). Dysponują oni oczywiście także lodołamaczami o napędzie konwencjonalnym, ale tego typu statki mogą przebywać w morzu tylko przez ograniczony czas. Lodołamacze o napędzie nuklearnym wykonują średnio 4 rejsy arktyczne w roku, ale dziwnym trafem nie zbliżają się do rejonu, w którym dr. Agnew podejrzewa istnienie szczeliny pozwalającej dostać się do wnętrza Ziemi.
Rejs, który zaplanowała ekipa Agnew miałby trwać 12 dni, w jego celem byłoby odnalezienie tej legendarnej szczeliny i przeprowadzenie wstępnych badan geologicznych rejonu. Koszt czarteru lodołamacza wynosi bagatela 2 mln. dolarów. Szukając pomocy finansowej Agnew zwrócił się do National Geographic i Discovery Channel z prośbą o wsparcie finansowe. Obie organizacje były poważnie zainteresowane ekspedycją, ale dopiero wówczas jeśli naukowcy uzyskaliby odpowiednie wyniki. Oznaczało to, że nie chciały one inwestować w niepewne przedsięwzięcie i odmówiły współpracy. Suche dane naukowe, choćby najbardziej doniosłe, zawsze przegrywają w tv ze zdjęciami fok, wielorybów i białych niedźwiedzi. Agnew nie udało sie w końcu zebrać odpowiedniej kwoty, ale nadal nie rezygnuje ze swojego planu uparcie poszukując sponsorów. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że Rosjanie zamierzają wycofać ze służby oba obecnie dostępne atomowe lodołamacze w 2012 r. Dlatego ostatni możliwy termin wyprawy przypada na lato 2012 r.
Teorię o Ziemi pustej w środku potwierdzają pewne spostrzeżenia zanotowane przez NASA a dotyczące zorzy polarnej. Zorza północna (aurora borealis) i południowa (aurora australis) pokazują się w okolicy obu biegunów w tym samym czasie, co jest w sprzeczności z oficjalnym naukowym wytłumaczeniem tego zjawiska mówiącym, że zorzę polarną wywołuje wiatr słoneczny. Agnew i jego ekipa przeprowadzili szereg badań dotyczących związku wyrzutów koronalnych na Słońcu z zorzą polarną na Ziemi. Okazalo się, że związki te są bardzo luźne i najprawdopodobniej zjawiska na Słońcu mają niewielki wpływ na powstawanie zorzy polarnej. Energia konieczna do powstania zorzy polarnej wg. Agnew wcale nie pochodzi z zewnątrz Ziemi a z jej wnętrza! Dla zbadania tej sytuacji NASA stworzyła program kosmiczny Themis, dzięki któremu analizowano zjawisko za pomocą 5 satelit. Satelity wyniesiono w przestrzeń kosmiczną w 2008 r. a ustawiono je na odpowiednich pozycjach rok później. Wówczas nastąpiła niezwykła eksplozja pomiędzy satelitą 3 i 4 , a jej energia powędrowała tak w stronę satelity 5 (najbardziej oddalonej od Ziemi) jak i w stronę naszej planety docierając do satelity 2 i 1 a następnie do samej Ziemi. W tym właśnie momencie pojawiła się zorza polarna. NASA nie zdecydowała się na powtórkę eksperymentu (tak aby ustawić wszystkie 5 satelit w jednym rzędzie, oczekując na kolejną eksplozję) i ogłosiła światu, że zorzę wywołują kosmiczne „pociski”, niewidoczne dla oka a wysłane przez Słońce. Pojawiają się one nieoczekiwanie, eksplodują tworząc zorzę polarną na północnym lub południowym biegunie. Nawet dla ludzi nie zajmujących się zawodowo astronomią takie oświadczenie było trudne do przyjęcia.
Wg. dr Agnew szczelina znajdująca się w pobliżu bieguna pólnocnego, przez którą można dostać się do wnętrza Ziemi ma ok 350 km średnicy. W lutym 2006 r.. Satelita NOAA sfotografowała dokładnie cały ten rejon, jednak zdjęcia i wyniki obserwacji nigdy nie zostały udostępnione do badań. Nie można też zrobić zdjęć okolic bieguna ze stacji kosmicznej Alfa, bo ma ona tak wyznaczoną trajektorię orbity wokół Ziemi, że nigdy nie przelatuje nad biegunem pólnocnym. Stacja pojawia się nad półkulą północną co mniej więcej 25 dni. Przez długi czas codzienne życie na stacji i przeprowadzane tam doświadczenie były pokazywane w tv, ale widzowie zaczęli takie transmisje nagrywać i analizować, dlatego obecnie przekaz filmowy ze stacji jest cenzurowany i pokazywany z dużym opóźnieniem.
[ external image ]
Dwa lata temu Uniwersytet Waszyngtona w St. Louis zorganizował badania, którym przewodził prof. Michael Wysession polegające na analizie tysięcy wyników uzyskanych z sejsmografow należących do USGS. Artykuł jaki powstał na podstawie tych badań wskazywał, że odkryto jeszcze jeden ocean o wielkości Atlantyku pod… dnem Atlantyku!
Prof Wysession jest zainteresowany przystąpieniem do współpracy z dr. Agnew mimo, że odnosi się sceptycznie do jego rewelacji o pustej Ziemi. Fascynuje go jednak możliwość przeprowadzenia doswiadczeń w rejonie, w którym nie żeglował dotąd żaden człowiek.
Teoria o „puchnięciu ” Ziemi zakłada, ze planety powstały przez koagulację kosmicznego pyłu krążącego w przestrzeni kosmicznej w wyniku wielkiego wybuchu. Aby powstać, musiały obracać się one wokół własnej osi coraz szybciej, przez co stawały się coraz mniejsze. W niektórych przypadkach planety wirowały tak szybko, że eksplodowały od nadmiaru zgromadzonej energii. W innych przypadkach cięższy materiał lokował się w jednej z części planety powodując, że stawały się one niestabilne i kończyło się to najczęściej oderwaniem się tej cięższej części co tworzyło jeden lub kilka księżyców. Trzecia możliwość zwana jest Goldilock, i ma miejsce wtedy, kiedy skorupa pokrywająca planetę roszerza się, stygnie i przez to planeta powoli traci prędkośc. Kiedy spojrzymy aż do początkow ziemskiej historii, nie ulega wątpliwości, że dni w tamtych czasach (ponad 1 mld. lat temu) były znacznie krótsze niż mamy je teraz. Ziemia wciąż wytraca swoją prędkość i nieustannie się rozszerza. W wielu miejscach np. dna oceanicznego obserwuje się pęknięcia, które szybko wypełniane są płynną lawą i stygną. Widać to choćby w miejscach takich jak Indonezja czy Aleuty u wybrzeży Alaski. To dlatego Pangea, która kiedyś była jednym wielkim superkontynentem, rozpadła się poprzez proces rozszerzania się Ziemi. Tak więc jeśli skorupa ziemska rozszerza się, musi zostawiać w swoim wnętrzu puste przestrzenie. Jeśli na dodatek skrupa ziemska wiruje w przeciwną stronę w stosunku do jej rdzenia to tworzy się silne pole magnetyczne. Niektóre planety mają takie pole a inne nie – jak np Mars. Oznacza to że Mars albo nie ma rdzenia, albo jego rdzeń i skorupa mają identyczną rotację.
(cdn?)
Nowa Atlantyda
Chris Miekina
Dr. Brooks Agnew jest fizykiem zajmującym się badaniami nad naturą naszej planety. Jego najbardziej kontrowersyjną teorią jest stwierdzenie, że wewnątrz Ziemi znajdują się olbrzymie puste przestrzenie powstałe na skutek rozszerzania sie naszej planety. Oficjalna nauka uważa, że Ziemia składa się z płyt tektonicznych, unoszących się na olbrzymim oceanie płynnej magmy. Ekipa dr. Agnew badając zachowanie się płyt tektonicznych analizuje zapis sejsmografów podczas trzęsień ziemi w rozmaitych rejonach świata. Wibracja jaka wówczas powstaje wskazuje, że Ziemia niekoniecznie zbudowana jest w sposób jaki opisuje ją współczesna geologia. Natura tych wibracji potwierdza, że we wnętrzu Ziemi mogą znajdować się puste przestrzenie.
Odpowiedzią na tak kontrowersyjną teorię mogłyby być badania dna morskiego na biegunie północnym, gdzie wg. Agnew znajduje się szczelina przez którą można dostać się do wnętrza Ziemi. W chwili obecnej nie jest to jednak takie proste, ze względu na rywalizację krajów leżących na pólkuli północnej o dostęp do bogactw naturalnych Arktyki. Z tego powodu każda jednostka, która wpłynie w rejon bieguna północnego jest uważana przez Rosjan za intruza, naruszającego ich wody terytorialne. Dlatego aby tam dotrzeć trzeba wynająć odpowiedni statek w Murmańsku, który jest zarejestrowany pod rosyjską banderą. Może to być oczywiście tylko lodołamacz o napędzie atomowym – najlepiej klasy „Arktika” – a w chwili obecnej Rosjanie posiadają w służbie tylko dwa takie statki (inne jednostki są remoncie). Dysponują oni oczywiście także lodołamaczami o napędzie konwencjonalnym, ale tego typu statki mogą przebywać w morzu tylko przez ograniczony czas. Lodołamacze o napędzie nuklearnym wykonują średnio 4 rejsy arktyczne w roku, ale dziwnym trafem nie zbliżają się do rejonu, w którym dr. Agnew podejrzewa istnienie szczeliny pozwalającej dostać się do wnętrza Ziemi.
Rejs, który zaplanowała ekipa Agnew miałby trwać 12 dni, w jego celem byłoby odnalezienie tej legendarnej szczeliny i przeprowadzenie wstępnych badan geologicznych rejonu. Koszt czarteru lodołamacza wynosi bagatela 2 mln. dolarów. Szukając pomocy finansowej Agnew zwrócił się do National Geographic i Discovery Channel z prośbą o wsparcie finansowe. Obie organizacje były poważnie zainteresowane ekspedycją, ale dopiero wówczas jeśli naukowcy uzyskaliby odpowiednie wyniki. Oznaczało to, że nie chciały one inwestować w niepewne przedsięwzięcie i odmówiły współpracy. Suche dane naukowe, choćby najbardziej doniosłe, zawsze przegrywają w tv ze zdjęciami fok, wielorybów i białych niedźwiedzi. Agnew nie udało sie w końcu zebrać odpowiedniej kwoty, ale nadal nie rezygnuje ze swojego planu uparcie poszukując sponsorów. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że Rosjanie zamierzają wycofać ze służby oba obecnie dostępne atomowe lodołamacze w 2012 r. Dlatego ostatni możliwy termin wyprawy przypada na lato 2012 r.
Teorię o Ziemi pustej w środku potwierdzają pewne spostrzeżenia zanotowane przez NASA a dotyczące zorzy polarnej. Zorza północna (aurora borealis) i południowa (aurora australis) pokazują się w okolicy obu biegunów w tym samym czasie, co jest w sprzeczności z oficjalnym naukowym wytłumaczeniem tego zjawiska mówiącym, że zorzę polarną wywołuje wiatr słoneczny. Agnew i jego ekipa przeprowadzili szereg badań dotyczących związku wyrzutów koronalnych na Słońcu z zorzą polarną na Ziemi. Okazalo się, że związki te są bardzo luźne i najprawdopodobniej zjawiska na Słońcu mają niewielki wpływ na powstawanie zorzy polarnej. Energia konieczna do powstania zorzy polarnej wg. Agnew wcale nie pochodzi z zewnątrz Ziemi a z jej wnętrza! Dla zbadania tej sytuacji NASA stworzyła program kosmiczny Themis, dzięki któremu analizowano zjawisko za pomocą 5 satelit. Satelity wyniesiono w przestrzeń kosmiczną w 2008 r. a ustawiono je na odpowiednich pozycjach rok później. Wówczas nastąpiła niezwykła eksplozja pomiędzy satelitą 3 i 4 , a jej energia powędrowała tak w stronę satelity 5 (najbardziej oddalonej od Ziemi) jak i w stronę naszej planety docierając do satelity 2 i 1 a następnie do samej Ziemi. W tym właśnie momencie pojawiła się zorza polarna. NASA nie zdecydowała się na powtórkę eksperymentu (tak aby ustawić wszystkie 5 satelit w jednym rzędzie, oczekując na kolejną eksplozję) i ogłosiła światu, że zorzę wywołują kosmiczne „pociski”, niewidoczne dla oka a wysłane przez Słońce. Pojawiają się one nieoczekiwanie, eksplodują tworząc zorzę polarną na północnym lub południowym biegunie. Nawet dla ludzi nie zajmujących się zawodowo astronomią takie oświadczenie było trudne do przyjęcia.
Wg. dr Agnew szczelina znajdująca się w pobliżu bieguna pólnocnego, przez którą można dostać się do wnętrza Ziemi ma ok 350 km średnicy. W lutym 2006 r.. Satelita NOAA sfotografowała dokładnie cały ten rejon, jednak zdjęcia i wyniki obserwacji nigdy nie zostały udostępnione do badań. Nie można też zrobić zdjęć okolic bieguna ze stacji kosmicznej Alfa, bo ma ona tak wyznaczoną trajektorię orbity wokół Ziemi, że nigdy nie przelatuje nad biegunem pólnocnym. Stacja pojawia się nad półkulą północną co mniej więcej 25 dni. Przez długi czas codzienne życie na stacji i przeprowadzane tam doświadczenie były pokazywane w tv, ale widzowie zaczęli takie transmisje nagrywać i analizować, dlatego obecnie przekaz filmowy ze stacji jest cenzurowany i pokazywany z dużym opóźnieniem.
[ external image ]
Dwa lata temu Uniwersytet Waszyngtona w St. Louis zorganizował badania, którym przewodził prof. Michael Wysession polegające na analizie tysięcy wyników uzyskanych z sejsmografow należących do USGS. Artykuł jaki powstał na podstawie tych badań wskazywał, że odkryto jeszcze jeden ocean o wielkości Atlantyku pod… dnem Atlantyku!
Prof Wysession jest zainteresowany przystąpieniem do współpracy z dr. Agnew mimo, że odnosi się sceptycznie do jego rewelacji o pustej Ziemi. Fascynuje go jednak możliwość przeprowadzenia doswiadczeń w rejonie, w którym nie żeglował dotąd żaden człowiek.
Teoria o „puchnięciu ” Ziemi zakłada, ze planety powstały przez koagulację kosmicznego pyłu krążącego w przestrzeni kosmicznej w wyniku wielkiego wybuchu. Aby powstać, musiały obracać się one wokół własnej osi coraz szybciej, przez co stawały się coraz mniejsze. W niektórych przypadkach planety wirowały tak szybko, że eksplodowały od nadmiaru zgromadzonej energii. W innych przypadkach cięższy materiał lokował się w jednej z części planety powodując, że stawały się one niestabilne i kończyło się to najczęściej oderwaniem się tej cięższej części co tworzyło jeden lub kilka księżyców. Trzecia możliwość zwana jest Goldilock, i ma miejsce wtedy, kiedy skorupa pokrywająca planetę roszerza się, stygnie i przez to planeta powoli traci prędkośc. Kiedy spojrzymy aż do początkow ziemskiej historii, nie ulega wątpliwości, że dni w tamtych czasach (ponad 1 mld. lat temu) były znacznie krótsze niż mamy je teraz. Ziemia wciąż wytraca swoją prędkość i nieustannie się rozszerza. W wielu miejscach np. dna oceanicznego obserwuje się pęknięcia, które szybko wypełniane są płynną lawą i stygną. Widać to choćby w miejscach takich jak Indonezja czy Aleuty u wybrzeży Alaski. To dlatego Pangea, która kiedyś była jednym wielkim superkontynentem, rozpadła się poprzez proces rozszerzania się Ziemi. Tak więc jeśli skorupa ziemska rozszerza się, musi zostawiać w swoim wnętrzu puste przestrzenie. Jeśli na dodatek skrupa ziemska wiruje w przeciwną stronę w stosunku do jej rdzenia to tworzy się silne pole magnetyczne. Niektóre planety mają takie pole a inne nie – jak np Mars. Oznacza to że Mars albo nie ma rdzenia, albo jego rdzeń i skorupa mają identyczną rotację.
(cdn?)
Nowa Atlantyda
Re: Agharta / Szambala
LOL 
Czyżby to echa 1 kwietnia? Dzięki za poprawienie humoru - dopiszę kilka linijek do mojego raport o stanie głupoty.

Czyżby to echa 1 kwietnia? Dzięki za poprawienie humoru - dopiszę kilka linijek do mojego raport o stanie głupoty.

Re: Agharta / Szambala
Mnie się ta teoria podoba, wiele rzeczy można by nią było wytłumaczyć np. nagłe pojawianie się i znikanie NOLi. :rolleyes:
Ostatnio zmieniony śr lis 10, 2010 1:48 pm przez Sandra, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Agharta / Szambala
[quote name='Lazy' post='18634' date='17 styczeń 2008 - 03:21']W matni Agharty
Wśród ufologów od lat pojawiają się plotki o tajnych bazach i przebiegających pod ziemią systemach tuneli, zbudowanych przez pozaziemskie istoty. Doktor Richard Sauder - badacz zagadnień gospodarczych i militarnych - przedstawia dowody sensacyjnej tezy: od czasów II wojny światowej rząd Stanów Zjednoczonych planuje i konstruuje podziemne obiekty - głęboko ukryte, świetnie wyposażone i zdolne pomieścić wielką liczbę ludzi. Zbudowane przez przemysł zbrojeniowy i agencje federalne są wciąż wykorzystywane i objęte ścisłą tajemnicą. Militarne obiekty lotnictwa wojskowego i Projekt RAND Armia lądowa i Projekt Richie Bazy marynarki wojennej - podziemne garaże dla okrętów podwodnych Podziemne stanowiska dowodzenia NORAD - kierowanie walką z głębi ziemi Poligon nuklearny w Nevadzie Podziemne instalacje jądrowe i przemysłowe Supertajne modele maszyn do drążenia tuneli Uprowadzenia i okaleczenia zwierząt -obcy czy wojsko?
Sporo "podziemnych tropów" wiedzie w kierunku Ameryki. Sekret tajemniczych tuneli wybiegających "poza granice ludzkiej wiedzy" wykradł ponoć karaibskim plemieniom Krzysztof Kolumb. Nie zrobił jednak użytku z informacji, że to właśnie w podziemnym labiryncie Inkowie mieli uktyć legendarny złoty skarb, gdy Francisco Pizarro zamordował ich króla Atahualpę. Władca zginął z rąk krwawego Hiszpana, ponieważ nie chciał zdradzić wejścia do "podziemnego traktu biegnącego wiele mil poza obszar królestwa". Poszukiwania inkaskiego skarbu zlecił wiele lat później rząd niepodległego Peru.
Jedynym efektem dwuletniej ekspedycji okazała się książka Harolda Wilkinsa "Tajemnice dawnej Południowej Ameryki". Legendarny skarb Królów Słońca wciąż czeka na odkrywcę... Podziemne tunele istnieją podobno również w innych częściach Ameryki. Hiszpański misjonarz z czasów konkwisty, Francisco Guzman, opisując historię Gwatemali, wspomniał o "dziwnych starożytnych tunelach mających długość wielu mil". Na ślad podobnych w meksykańskim stanie Chapas i na Jukatanie natrafił amerykański podróżnik John Lloyd Stephens. Opowieści o nich słyszał także prezydent Theodore Roosevelt podczas ekspedycji do Ameryki Południowej
"Tajemnicze tunele, stanowiące wciąż zagadkę dla archeologów, występują pod powierzchnią Brazylii, mając wyloty w wielu miejscach na powierzchni tego kraju. Najbardziej znany z nich leży w Górach Roncandor w stanie Mato Grosso" - pisze amerykański archeolog Raymond Bernard w książce "Podziemny świat". W tych właśnie górach zaginął, szukając wejścia do podziemi, znany podróżnik, pułkownik Percy Fawcett. Do poszukiwań skłonił go znaleziony w Narodowej Bibliotece w Rio de Janerio dokument z 1734 roku, mówiący o odkryciu zaginionej cywilizacji w Mato Grosso. Według Raymonda Bernarda, pułkownik Fawcett dotarł do ukrytego w niedostępnych górach podziemnego miasta. Jego mieszkańcy uwięzili intruza w obawie przed ujawnieniem ich tajemnicy.
Wejście do jednego z podziemnych tuneli, w pobliżu miasta Gualaquiza w Ekwadorze, odkrył słynny tropiciel tajemnic Erich von Däniken. "Tunel ten stanowił część gigantycznego systemu długości tysięcy kilometrów, zbudowanego przez nieznanych budowniczych w niewiadomym czasie i ukrytego głęboko pod kontynentem południowoamerykańskim" - pisze Däniken w książce "Złoto bogów". Jego zdaniem, "korytarze" pod Ekwadorem łączą się z biegnącymi pod Peru, tworząc rozległą podziemną sieć. Tunel, do którego udało się Dänikenowi dostać, miał gładkie, szlifowane ściany i płaski sufit pokryty warstwą wykończeniową. "Oczywiste jest, że przejścia te nie zostały utworzone przez siły naturalne" - twierdzi Däniken.
Przypuszcza on także, że to nie Inkowie zbudowali podziemny labirynt. Ci wykorzystali go jedynie, by ukryć w nim skarb przed hiszpańskimi najeźdźcami. "Najsłynniejszym z tych tuneli jest Droga Inków, która podobno rozciąga się przez setki kilometrów na południe od stolicy Peru - Limy, a dalej przechodzi przez Cuzco, Tiahuanaco i biegnie ku pustyni Atacama. Inne odgałęzienia tego tunelu z terenu Peru biegną pod Andami aż do Chile" - pisze wspomniany już Raymond Bernard. O podobnych korytarzach mówią legendy Siuksów zamieszkujących amerykański stan Oregon. Opisał je Eric Norman w książce "Dziurawa Ziemia".
Jedynym człowiekiem, któremu na własne oczy udało się zobaczyć "podziemną tajemnicę", był ponoć stary poszukiwacz złota, Frank White. Wędrując po górach i pustyniach Kalifornii natknął się na szczelinę w skale, która, wedle jego relacji, zaprowadziła go do tunelu wysokiego na dwa i pół metra, z gładkimi ścianami. W głębi Frank ujrzał dziwne zielonkawe światełko. Poszedł w jego kierunku i dotarł do olbrzymiej, wypełnionej fluoryzującym światłem komnaty. Stały w niej kamienne posągi, z twarzami przypominającymi starożytne bóstwa Inków. Przerażony Frank uciekł, nie znalazłszy źródła tajemniczego blasku.
Jego relację przytoczyło później kilka lokalnych gazet z okolic San Diego. Niestety, nie można było jej potwierdzić, ponieważ Frank nie potrafił wskazać miejsca swego odkrycia. Nic dziwnego - na olbrzymim obszarze pustynnych gór Kalifornii odnalezienie powrotnej drogi do jakiegokolwiek miejsca graniczy z cudem.
Tajemnice Himalajów
Swoją "podziemną tajemnicę" ma także kontynent azjatycki. Legendy tybetańskich lamów mówią o królestwie Agharti, ukrytym pod Himalajami, połączonym z innymi kontynentami siecią tuneli. Na ślady tych legend trafił polski geolog Ferdynand Ossendowski, uciekając przed bolszewicką rewolucją z Syberii do Mongolii. Poznał tam Tuszengun Lamę, przyjaciela rządzącego Tybetem Dalajlamy. Ossendowski - w książce "Przez kraj zwierząt, ludzi i bogów" - pisze, że zdradził mu on tajemnicę krainy Agharti, rządzonej przez Króla Świata. Tuszengun Lama przyznał się również, że jako jedyny człowiek był w podziemnym królestwie. Podczas swej wędrówki polski geolog odnajdywał kolejne elementy "podziemnej układanki".
Nad rzeką Amil usłyszał od tubylców legendę o mongolskim szczepie, który uciekł przed Dżyngis Chanem do świata podziemi. Nad jeziorem Nogal Kul poznał zaś historię człowieka, który odnalazł wejście do Agharti, a lamowie polecili obciąć mu język, by nie zdradził tajemnicy. O podziemnym świecie opowiedzieli też naszemu rodakowi książę Chaltun Bejli i jego kapłan, Gelong Lama. Ten buddyjski mnich wspomniał, że: "60 tysięcy lat temu pewien święty wraz z całym plemieniem ludzi zniknął pod ziemią, aby nigdy więcej nie pojawić się na jej powierzchni". Prawdziwa niespodzianka czekała jednak na Ossendowskiego w mieście Urga, gdzie dostał się na audiencję do wysoko postawionego tybetańskiego kapłana.
"Gdy w rozmowie z nim wspomniałem o Królu Świata, dostojnik gwałtownie zwrócił głowę w moją stronę. Mimowolnie zamilkłem. Milczenie trwało długo. Potem lama poprowadził rozmowę w taki sposób, jakby nie życzył sobie poruszać tego tematu. Na twarzach pozostałych obecnych zauważyłem przestrach i zdumienie wywołane moimi słowami" - pisze w swej książce Ferdynand Ossendowski. Po audiencji udało mu się porozmawiać na ten temat z lamą opiekującym się klasztorną biblioteką. "Sam fakt istnienia tego błogosłowionego królestwa i tej wielkiej świątyni świętej nauki jest tak wielką pociechą dla naszych grzesznych serc, że skrywanie tego przed ludzkością jest grzechem" - powiedział lama. Dodał też, że wielu lamów było w podziemnym królestwie, jednak "wszyscy trzymają w tajemnicy to, co tam ujrzeli". Tajemnicę Agharti chciał też rozwikłać rosyjski naukowiec Konstanty Roerich. Zorganizował on trwającą pięć lat ekspedycję do Kaszmiru, Ałtaju i Tybetu.
Swoje notatki z niej opublikował w książce "Ałtaj - Himalaje: Dziennik podróży". "Wiele źródeł wspomina o podziemnych siedzibach w rejonie Lhasy i Kokonoru. Mówi się też, że Potala, pałac Dalajlamy, ma ukryte przejścia z bardzo dawnych czasów" - pisze Roerich. Udało mu się w Lhasie poznać lamę Tsa-Rinpoche, który zdradził, że stolicą Agharti jest miasto Szambala. Podał też wiele ciekawych szczegółów, które Roerich wykorzystał, pisząc książkę "Szambala".
Wiara wodza
W XIX wieku ekscentryczny angielski lord Bulwer Lytton, opierając się na starożytnych legendach, napisał powieść "The Coming Race", o podziemnym świecie zamieszkanym przez aryjskie plemię nadludzi. Książką tą zainteresował się profesor Karl Haushofer, który będąc w Indiach słyszał o krainie Agharti. Ten były pruski generał połączył tybetańskie legendy z książkową fikcją angielskiego lorda i zaczął głosić na łamach wydawanego przez siebie "Przeglądu Geopolitycznego" teorię, że królestwo Agharti zamieszkuje aryjskie plemię nadludzi. Zafascynował się nią zastępca Adolfa Hitlera, Rudolf Hess. Jak pisze Jacek Fishman w książce "Siedmiu ludzi ze Spandal", skontaktował on profesora Haushofera z wodzem III Rzeszy. Według niego, teorie byłego pruskiego generała miały wielki wpływ na ostateczny kształt napisanej przez Hitlera książki "Mein Kampf". Hitler tak bardzo wierzył w istnienie Agharti, że po dojściu do władzy wysłał nawet kilka ekspedycji naukowych na jej poszukiwanie.
Ciągle nie znamy odpowiedzi
Podziemne labirynty wciąż stanowią wielką zagadkę. Jak dotąd, nie udało się jednoznacznie określić kto i kiedy je zbudował. Erich von Däniken, po zbadaniu podziemnego systemu tuneli w Ekwadorze, wysnuł hipotezę, że wydrążono je wiertłem termicznym, które zamieniało skały w parę. Według niego, są one dziełem przybyszy z obcych planet, którzy przeznaczyli je na swe bazy. - Zadziwiają zwłaszcza idealnie gładkie ściany i tajemnicze zielonkawe światło. W starożytności taką technologią mogli dysponować tylko przybysze spoza Ziemi. Z pewnością to właśnie oni zbudowali te tunele. Potem do własnych celów zaczęli je wykorzystywać okoliczni mieszkańcy - uważa warszawski ufolog Michał Zawadzki. Być może właśnie ta niezwykła hipoteza jest najbardziej logicznym wyjaśnieniem legend o tajemniczym podziemnym świecie. Już dawno utopia stała się rzeczywistością!
Pozdrawiam[/quote]
Kiedyś w przypływie dobrego humoru spłodziłem ten tekst. Dzisiaj powiem tylko jedno, jest idiotyczny, wręcz niedorzeczny. Jedynym wartościowym elementem jest ilustracja atomowej wiertnicy Amerykanów, której ten, który to zamieścił, zapomniał wkleić.
Wśród ufologów od lat pojawiają się plotki o tajnych bazach i przebiegających pod ziemią systemach tuneli, zbudowanych przez pozaziemskie istoty. Doktor Richard Sauder - badacz zagadnień gospodarczych i militarnych - przedstawia dowody sensacyjnej tezy: od czasów II wojny światowej rząd Stanów Zjednoczonych planuje i konstruuje podziemne obiekty - głęboko ukryte, świetnie wyposażone i zdolne pomieścić wielką liczbę ludzi. Zbudowane przez przemysł zbrojeniowy i agencje federalne są wciąż wykorzystywane i objęte ścisłą tajemnicą. Militarne obiekty lotnictwa wojskowego i Projekt RAND Armia lądowa i Projekt Richie Bazy marynarki wojennej - podziemne garaże dla okrętów podwodnych Podziemne stanowiska dowodzenia NORAD - kierowanie walką z głębi ziemi Poligon nuklearny w Nevadzie Podziemne instalacje jądrowe i przemysłowe Supertajne modele maszyn do drążenia tuneli Uprowadzenia i okaleczenia zwierząt -obcy czy wojsko?
Sporo "podziemnych tropów" wiedzie w kierunku Ameryki. Sekret tajemniczych tuneli wybiegających "poza granice ludzkiej wiedzy" wykradł ponoć karaibskim plemieniom Krzysztof Kolumb. Nie zrobił jednak użytku z informacji, że to właśnie w podziemnym labiryncie Inkowie mieli uktyć legendarny złoty skarb, gdy Francisco Pizarro zamordował ich króla Atahualpę. Władca zginął z rąk krwawego Hiszpana, ponieważ nie chciał zdradzić wejścia do "podziemnego traktu biegnącego wiele mil poza obszar królestwa". Poszukiwania inkaskiego skarbu zlecił wiele lat później rząd niepodległego Peru.
Jedynym efektem dwuletniej ekspedycji okazała się książka Harolda Wilkinsa "Tajemnice dawnej Południowej Ameryki". Legendarny skarb Królów Słońca wciąż czeka na odkrywcę... Podziemne tunele istnieją podobno również w innych częściach Ameryki. Hiszpański misjonarz z czasów konkwisty, Francisco Guzman, opisując historię Gwatemali, wspomniał o "dziwnych starożytnych tunelach mających długość wielu mil". Na ślad podobnych w meksykańskim stanie Chapas i na Jukatanie natrafił amerykański podróżnik John Lloyd Stephens. Opowieści o nich słyszał także prezydent Theodore Roosevelt podczas ekspedycji do Ameryki Południowej
"Tajemnicze tunele, stanowiące wciąż zagadkę dla archeologów, występują pod powierzchnią Brazylii, mając wyloty w wielu miejscach na powierzchni tego kraju. Najbardziej znany z nich leży w Górach Roncandor w stanie Mato Grosso" - pisze amerykański archeolog Raymond Bernard w książce "Podziemny świat". W tych właśnie górach zaginął, szukając wejścia do podziemi, znany podróżnik, pułkownik Percy Fawcett. Do poszukiwań skłonił go znaleziony w Narodowej Bibliotece w Rio de Janerio dokument z 1734 roku, mówiący o odkryciu zaginionej cywilizacji w Mato Grosso. Według Raymonda Bernarda, pułkownik Fawcett dotarł do ukrytego w niedostępnych górach podziemnego miasta. Jego mieszkańcy uwięzili intruza w obawie przed ujawnieniem ich tajemnicy.
Wejście do jednego z podziemnych tuneli, w pobliżu miasta Gualaquiza w Ekwadorze, odkrył słynny tropiciel tajemnic Erich von Däniken. "Tunel ten stanowił część gigantycznego systemu długości tysięcy kilometrów, zbudowanego przez nieznanych budowniczych w niewiadomym czasie i ukrytego głęboko pod kontynentem południowoamerykańskim" - pisze Däniken w książce "Złoto bogów". Jego zdaniem, "korytarze" pod Ekwadorem łączą się z biegnącymi pod Peru, tworząc rozległą podziemną sieć. Tunel, do którego udało się Dänikenowi dostać, miał gładkie, szlifowane ściany i płaski sufit pokryty warstwą wykończeniową. "Oczywiste jest, że przejścia te nie zostały utworzone przez siły naturalne" - twierdzi Däniken.
Przypuszcza on także, że to nie Inkowie zbudowali podziemny labirynt. Ci wykorzystali go jedynie, by ukryć w nim skarb przed hiszpańskimi najeźdźcami. "Najsłynniejszym z tych tuneli jest Droga Inków, która podobno rozciąga się przez setki kilometrów na południe od stolicy Peru - Limy, a dalej przechodzi przez Cuzco, Tiahuanaco i biegnie ku pustyni Atacama. Inne odgałęzienia tego tunelu z terenu Peru biegną pod Andami aż do Chile" - pisze wspomniany już Raymond Bernard. O podobnych korytarzach mówią legendy Siuksów zamieszkujących amerykański stan Oregon. Opisał je Eric Norman w książce "Dziurawa Ziemia".
Jedynym człowiekiem, któremu na własne oczy udało się zobaczyć "podziemną tajemnicę", był ponoć stary poszukiwacz złota, Frank White. Wędrując po górach i pustyniach Kalifornii natknął się na szczelinę w skale, która, wedle jego relacji, zaprowadziła go do tunelu wysokiego na dwa i pół metra, z gładkimi ścianami. W głębi Frank ujrzał dziwne zielonkawe światełko. Poszedł w jego kierunku i dotarł do olbrzymiej, wypełnionej fluoryzującym światłem komnaty. Stały w niej kamienne posągi, z twarzami przypominającymi starożytne bóstwa Inków. Przerażony Frank uciekł, nie znalazłszy źródła tajemniczego blasku.
Jego relację przytoczyło później kilka lokalnych gazet z okolic San Diego. Niestety, nie można było jej potwierdzić, ponieważ Frank nie potrafił wskazać miejsca swego odkrycia. Nic dziwnego - na olbrzymim obszarze pustynnych gór Kalifornii odnalezienie powrotnej drogi do jakiegokolwiek miejsca graniczy z cudem.
Tajemnice Himalajów
Swoją "podziemną tajemnicę" ma także kontynent azjatycki. Legendy tybetańskich lamów mówią o królestwie Agharti, ukrytym pod Himalajami, połączonym z innymi kontynentami siecią tuneli. Na ślady tych legend trafił polski geolog Ferdynand Ossendowski, uciekając przed bolszewicką rewolucją z Syberii do Mongolii. Poznał tam Tuszengun Lamę, przyjaciela rządzącego Tybetem Dalajlamy. Ossendowski - w książce "Przez kraj zwierząt, ludzi i bogów" - pisze, że zdradził mu on tajemnicę krainy Agharti, rządzonej przez Króla Świata. Tuszengun Lama przyznał się również, że jako jedyny człowiek był w podziemnym królestwie. Podczas swej wędrówki polski geolog odnajdywał kolejne elementy "podziemnej układanki".
Nad rzeką Amil usłyszał od tubylców legendę o mongolskim szczepie, który uciekł przed Dżyngis Chanem do świata podziemi. Nad jeziorem Nogal Kul poznał zaś historię człowieka, który odnalazł wejście do Agharti, a lamowie polecili obciąć mu język, by nie zdradził tajemnicy. O podziemnym świecie opowiedzieli też naszemu rodakowi książę Chaltun Bejli i jego kapłan, Gelong Lama. Ten buddyjski mnich wspomniał, że: "60 tysięcy lat temu pewien święty wraz z całym plemieniem ludzi zniknął pod ziemią, aby nigdy więcej nie pojawić się na jej powierzchni". Prawdziwa niespodzianka czekała jednak na Ossendowskiego w mieście Urga, gdzie dostał się na audiencję do wysoko postawionego tybetańskiego kapłana.
"Gdy w rozmowie z nim wspomniałem o Królu Świata, dostojnik gwałtownie zwrócił głowę w moją stronę. Mimowolnie zamilkłem. Milczenie trwało długo. Potem lama poprowadził rozmowę w taki sposób, jakby nie życzył sobie poruszać tego tematu. Na twarzach pozostałych obecnych zauważyłem przestrach i zdumienie wywołane moimi słowami" - pisze w swej książce Ferdynand Ossendowski. Po audiencji udało mu się porozmawiać na ten temat z lamą opiekującym się klasztorną biblioteką. "Sam fakt istnienia tego błogosłowionego królestwa i tej wielkiej świątyni świętej nauki jest tak wielką pociechą dla naszych grzesznych serc, że skrywanie tego przed ludzkością jest grzechem" - powiedział lama. Dodał też, że wielu lamów było w podziemnym królestwie, jednak "wszyscy trzymają w tajemnicy to, co tam ujrzeli". Tajemnicę Agharti chciał też rozwikłać rosyjski naukowiec Konstanty Roerich. Zorganizował on trwającą pięć lat ekspedycję do Kaszmiru, Ałtaju i Tybetu.
Swoje notatki z niej opublikował w książce "Ałtaj - Himalaje: Dziennik podróży". "Wiele źródeł wspomina o podziemnych siedzibach w rejonie Lhasy i Kokonoru. Mówi się też, że Potala, pałac Dalajlamy, ma ukryte przejścia z bardzo dawnych czasów" - pisze Roerich. Udało mu się w Lhasie poznać lamę Tsa-Rinpoche, który zdradził, że stolicą Agharti jest miasto Szambala. Podał też wiele ciekawych szczegółów, które Roerich wykorzystał, pisząc książkę "Szambala".
Wiara wodza
W XIX wieku ekscentryczny angielski lord Bulwer Lytton, opierając się na starożytnych legendach, napisał powieść "The Coming Race", o podziemnym świecie zamieszkanym przez aryjskie plemię nadludzi. Książką tą zainteresował się profesor Karl Haushofer, który będąc w Indiach słyszał o krainie Agharti. Ten były pruski generał połączył tybetańskie legendy z książkową fikcją angielskiego lorda i zaczął głosić na łamach wydawanego przez siebie "Przeglądu Geopolitycznego" teorię, że królestwo Agharti zamieszkuje aryjskie plemię nadludzi. Zafascynował się nią zastępca Adolfa Hitlera, Rudolf Hess. Jak pisze Jacek Fishman w książce "Siedmiu ludzi ze Spandal", skontaktował on profesora Haushofera z wodzem III Rzeszy. Według niego, teorie byłego pruskiego generała miały wielki wpływ na ostateczny kształt napisanej przez Hitlera książki "Mein Kampf". Hitler tak bardzo wierzył w istnienie Agharti, że po dojściu do władzy wysłał nawet kilka ekspedycji naukowych na jej poszukiwanie.
Ciągle nie znamy odpowiedzi
Podziemne labirynty wciąż stanowią wielką zagadkę. Jak dotąd, nie udało się jednoznacznie określić kto i kiedy je zbudował. Erich von Däniken, po zbadaniu podziemnego systemu tuneli w Ekwadorze, wysnuł hipotezę, że wydrążono je wiertłem termicznym, które zamieniało skały w parę. Według niego, są one dziełem przybyszy z obcych planet, którzy przeznaczyli je na swe bazy. - Zadziwiają zwłaszcza idealnie gładkie ściany i tajemnicze zielonkawe światło. W starożytności taką technologią mogli dysponować tylko przybysze spoza Ziemi. Z pewnością to właśnie oni zbudowali te tunele. Potem do własnych celów zaczęli je wykorzystywać okoliczni mieszkańcy - uważa warszawski ufolog Michał Zawadzki. Być może właśnie ta niezwykła hipoteza jest najbardziej logicznym wyjaśnieniem legend o tajemniczym podziemnym świecie. Już dawno utopia stała się rzeczywistością!
Pozdrawiam[/quote]
Kiedyś w przypływie dobrego humoru spłodziłem ten tekst. Dzisiaj powiem tylko jedno, jest idiotyczny, wręcz niedorzeczny. Jedynym wartościowym elementem jest ilustracja atomowej wiertnicy Amerykanów, której ten, który to zamieścił, zapomniał wkleić.
-
- Początkujący
- Posty: 11
- Rejestracja: wt lis 23, 2010 1:28 pm
- Kontakt:
Re: Agharta / Szambala

Re: Agharta / Szambala
[quote name='hm0' post='75922' date='10 listopad 2010 - 14:25']LOL 
Czyżby to echa 1 kwietnia? Dzięki za poprawienie humoru - dopiszę kilka linijek do mojego raport o stanie głupoty.
[/quote]
Tak , tak ...... dopisz kilka linijek w swoim raporcie o stanie głupoty ...... ale czyjej !!! ,
nie urażając ... nie napiszę .
http://ngm.nationalgeographic.com/2011/01/...ter-photography
http://news.yahoo.com/s/yblog_thelookout/2...aves-in-vietnam
Ten rysuneczek , należy traktować z lekkim ''przymrużeniem'' .
http://img814.imageshack.us/i/hollowearth.jpg/

Czyżby to echa 1 kwietnia? Dzięki za poprawienie humoru - dopiszę kilka linijek do mojego raport o stanie głupoty.

Tak , tak ...... dopisz kilka linijek w swoim raporcie o stanie głupoty ...... ale czyjej !!! ,
nie urażając ... nie napiszę .
http://ngm.nationalgeographic.com/2011/01/...ter-photography
http://news.yahoo.com/s/yblog_thelookout/2...aves-in-vietnam
Ten rysuneczek , należy traktować z lekkim ''przymrużeniem'' .

http://img814.imageshack.us/i/hollowearth.jpg/
Re: Agharta / Szambala
"Wiem, że nic nie wiem." Nie pamiętam kto to powiedział ale głupi nie był.
Przypomniałem sobie Sokrates, brazylijski piłkarz.
Ziemia pusta w środku? A dlaczego nie? Bo tak cię nauczyli w szkole?
Niektóre wczorajsze prawdy się zużyły i można odesłac je na smietnik historii.
Podam przykład.
Ciało lwa głowa człowieka 10 lat temu nie dopuszczalne były gdybania o podziemiach pod tym posągiem.
5 lat temu nie tylko wariaci i fani spiskowych teorii gdybali o salach i tunelach.
Dziś tylko dyletanci nie wiedzą że puste przestrzenie to fakt.
Dr Hawass nawet coś o tym słyszał.
Dino_24 pokazał takie puste przestrzenie. Wiec są
Ktoś powie przecież to jaskinie. To że mają nazwę nie zmienia faktu że są.
Ktoś powie małe by pomieścic całą cywilizację jeszcze z NOL-ami.
Są gigantyczne ale na potrzeby obcej cywilizacji i jeszcze ich pojazdów, fakt małe.
Widzę to tak. Są jaskinie małe np. Raj Pod Kielcami.
Są te co pokazał Dino_24 średnie.
Są i ogromne te pod nami jeszcze nie odkryte.
Dlaczego nie?
Pamiętacie dziurę a raczej dziury w Gwatemali.
Nr. 1
http://www.reuters.com/article/idUSN2333586020070223
Nr. 2
http://wyborcza.pl/duzy_kadr/1,97904,79593...ra_w_ziemi.html
Ale poco błądzi po necie wszystko jest tu.
http://www.paranormalne.eu/forum/index.php?showtopic=6173
Oficjalne wytłumaczenie to osuwisko!!!
Osuwiska zawsze mi się kojarzyły z przemieszczeniem gruntu nie ze znikaniem ziemi.
Oczywiście istnieją polskie przykłady gdzie ziemia znika.
Ale nikt nie ma wątpliwości gdzie ziemia się przemieszcza w puste przestrzenie w ziemi .
U nas w Polsce w takich przypadkach mówimy o szkodach górniczych.
http://fakty.interia.pl/fakty_dnia/news/gi...laskich,1340857
Puste przestrzenie w ziemi to fakt.
Sprawa do gdybania to taka jak wielkie są to przestrzenie.
Brama /szczelin-wejście/ na biegunie pożyjemy zobaczymy.
Powodzenia w patrzeniu na świat.
Przypomniałem sobie Sokrates, brazylijski piłkarz.
Ziemia pusta w środku? A dlaczego nie? Bo tak cię nauczyli w szkole?
Niektóre wczorajsze prawdy się zużyły i można odesłac je na smietnik historii.
Podam przykład.
Ciało lwa głowa człowieka 10 lat temu nie dopuszczalne były gdybania o podziemiach pod tym posągiem.
5 lat temu nie tylko wariaci i fani spiskowych teorii gdybali o salach i tunelach.
Dziś tylko dyletanci nie wiedzą że puste przestrzenie to fakt.
Dr Hawass nawet coś o tym słyszał.
Dino_24 pokazał takie puste przestrzenie. Wiec są
Ktoś powie przecież to jaskinie. To że mają nazwę nie zmienia faktu że są.
Ktoś powie małe by pomieścic całą cywilizację jeszcze z NOL-ami.
Są gigantyczne ale na potrzeby obcej cywilizacji i jeszcze ich pojazdów, fakt małe.
Widzę to tak. Są jaskinie małe np. Raj Pod Kielcami.
Są te co pokazał Dino_24 średnie.
Są i ogromne te pod nami jeszcze nie odkryte.
Dlaczego nie?
Pamiętacie dziurę a raczej dziury w Gwatemali.
Nr. 1
http://www.reuters.com/article/idUSN2333586020070223
Nr. 2
http://wyborcza.pl/duzy_kadr/1,97904,79593...ra_w_ziemi.html
Ale poco błądzi po necie wszystko jest tu.
http://www.paranormalne.eu/forum/index.php?showtopic=6173
Oficjalne wytłumaczenie to osuwisko!!!
Osuwiska zawsze mi się kojarzyły z przemieszczeniem gruntu nie ze znikaniem ziemi.
Oczywiście istnieją polskie przykłady gdzie ziemia znika.
Ale nikt nie ma wątpliwości gdzie ziemia się przemieszcza w puste przestrzenie w ziemi .
U nas w Polsce w takich przypadkach mówimy o szkodach górniczych.
http://fakty.interia.pl/fakty_dnia/news/gi...laskich,1340857
Puste przestrzenie w ziemi to fakt.
Sprawa do gdybania to taka jak wielkie są to przestrzenie.
Brama /szczelin-wejście/ na biegunie pożyjemy zobaczymy.
Powodzenia w patrzeniu na świat.
Re: Agharta / Szambala
To dlaczego Tomku jeszcze sie nie zapadliśmy do pustej w środku Ziemi ?
I kto, oraz dla czego chciałby ukryć istnienie tej owej pustki ?
A tak po za tymi pytaniami, to wiesz dlaczego nie wywiercono około 15 000 m odwiertu na Półwyspie Kolskim ?
I kto, oraz dla czego chciałby ukryć istnienie tej owej pustki ?
A tak po za tymi pytaniami, to wiesz dlaczego nie wywiercono około 15 000 m odwiertu na Półwyspie Kolskim ?
Ostatnio zmieniony śr sty 12, 2011 7:39 pm przez ADAX, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Agharta / Szambala
Nie wiem.
Mam natomiast gąbkę na wanie jest prawie pusta w środku
nie zapada się pod własnym ciężarem. Nawet wtedy gdy na niej położę mydło.
Prawdziwy dziw.
Podoba mi się hipoteza o "puchnięciu" ziemi.
Mam natomiast gąbkę na wanie jest prawie pusta w środku
nie zapada się pod własnym ciężarem. Nawet wtedy gdy na niej położę mydło.
Prawdziwy dziw.
Podoba mi się hipoteza o "puchnięciu" ziemi.
Ostatnio zmieniony śr sty 12, 2011 7:44 pm przez tomek1618, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Agharta / Szambala
Porównujesz Ziemię do zwykłej gąbki ? To naprawdę dobre porównanie...
Ostatnio zmieniony śr sty 12, 2011 7:49 pm przez ADAX, łącznie zmieniany 1 raz.