
Poznałam go dopiero kiedy umarł
Re: Poznałam go dopiero kiedy umarł
Jasny punkcie - ciągle na tych forach spotykam ludzi, którzy wrzeszczą o etapach i osiągnięciu zrozumienia, wiele takich osób- czyżby uznających się za Oświeconych?..Jeśli tak to chciałabym dowiedziec się, wreszcie co jest według Was tym zrozumieniem i oświeceniem, bo jak na razie , podobnie jak od Soudaka, tez pomimo tak długich rozmów nie dowiedziałam się- czego ja nie rozumiem, a on rozumie. Tak samo nie mam pojęcia na jakim etapie ustawiłaś mnie a na jakim siebie w tej układance..?
Prawdy muszą byc żywe, prawdy trzeba dotknąc, zrozumiec, przełożyc na fakty, na postępowanie, na czyny, na odnalezienie się w życiu, na sprostanie zadaniom, na utrzymanie twarzy i człowieczeństwa, a wiara musi stac się pewnością..Głoszenie zaś prawd ostatecznych nie jest, przecież przynależne, nam ludziom, ponieważ to co zachodzi wymaga na nas to, ze sami ciągle musimy wybierac co jest tą prawdą, co iluzją, co fałszem, mało z tego nie możemy oceniac innych, nie możemy stawiac się ponad nimi, bo w końcu ma okazac się i tak, ze to ci pierwsi, właśnie będą ostatnimi.."Dużo będzie powołanych, ale mało wybranych"- i ważne jest to, że to nie my będziemy ich ani się wybierac..Dlatego uczenie innych jest zwykle pustą gadką, dobrze jest świecic przykładem, aby wszystko co mówisz że zrozumiałeś miało poparcie w czynach i faktach, ale sama pisałaś o pewnym księdzu czego nauczał, a co pokazywał swoja postawą, a tu ciągle słyszę, tylko o samym "trzeba uświadamiac innych"..Dobrze jest opowiedziec jak to się dzieje i kiedy zachodzi, dobrze zwrócic uwagę na pewne rzeczy które są i dzieją się a nie wszyscy je dostrzegają, tak bardzo zajęci doczesnością, ale samo tłumaczenie musi przyjśc z ich własnej duszy i świadomości, bo nikt nikomu do niej nie zajrzy, bo nawet nie może i nie powinien..i nikt nikogo nie uświadomi..Cóż zaś można więcej zrozumiec przez ogół i dla ogółu z takich doświadczeń niż to, ze nasze życie nie toczy się tylko tu i teraz i nie kończy wraz z śmiercią ??Tylko, że to można wiedziec też przez samą wiarę bez zrozumienia..A rozpatrzenie doświadczeń jest właśnie osobiste bo dotyczy naszych powiązań, naszych uczuc i naszych spraw z tym związanych, aby to "co rozwiążecie na ziemi, było i rozwiązane w Niebie"..

Ostatnio zmieniony pt mar 04, 2011 11:35 pm przez danut, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Infrańczyk
- Posty: 165
- Rejestracja: pt lis 19, 2010 8:58 pm
- Kontakt:
Re: Poznałam go dopiero kiedy umarł
[quote name='danut' post='81966' date='05 marzec 2011 - 01:19']Jasny punkcie - ciągle na tych forach spotykam ludzi, którzy wrzeszczą o etapach i osiągnięciu zrozumienia, wiele takich osób- czyżby uznających się za Oświeconych?..Jeśli tak to chciałabym dowiedziec się, wreszcie co jest według Was tym zrozumieniem i oświeceniem, bo jak na razie , podobnie jak od Soudaka, tez pomimo tak długich rozmów nie dowiedziałam się- czego ja nie rozumiem, a on rozumie. Tak samo nie mam pojęcia na jakim etapie ustawiłaś mnie a na jakim siebie w tej układance..?
Prawdy muszą byc żywe, prawdy trzeba dotknąc, zrozumiec, przełożyc na fakty, na postępowanie, na czyny, na odnalezienie się w życiu, na sprostanie zadaniom, na utrzymanie twarzy i człowieczeństwa, a wiara musi stac się pewnością..Głoszenie zaś prawd ostatecznych nie jest, przecież przynależne, nam ludziom, ponieważ to co zachodzi wymaga na nas to, ze sami ciągle musimy wybierac co jest tą prawdą, co iluzją, co fałszem, mało z tego nie możemy oceniac innych, nie możemy stawiac się ponad nimi, bo w końcu ma okazac się i tak, ze to ci pierwsi, właśnie będą ostatnimi.."Dużo będzie powołanych, ale mało wybranych"- i ważne jest to, że to nie my będziemy ich ani się wybierac..Dlatego uczenie innych jest zwykle pustą gadką, dobrze jest świecic przykładem, aby wszystko co mówisz że zrozumiałeś miało poparcie w czynach i faktach, ale sama pisałaś o pewnym księdzu czego nauczał, a co pokazywał swoja postawą, a tu ciągle słyszę, tylko o samym "trzeba uświadamiac innych"..Dobrze jest opowiedziec jak to się dzieje i kiedy zachodzi, dobrze zwrócic uwagę na pewne rzeczy które są i dzieją się a nie wszyscy je dostrzegają, tak bardzo zajęci doczesnością, ale samo tłumaczenie musi przyjśc z ich własnej duszy i świadomości, bo nikt nikomu do niej nie zajrzy, bo nawet nie może i nie powinien..i nikt nikogo nie uświadomi..Cóż zaś można więcej zrozumiec przez ogół i dla ogółu z takich doświadczeń niż to, ze nasze życie nie toczy się tylko tu i teraz i nie kończy wraz z śmiercią ??Tylko, że to można wiedziec też przez samą wiarę bez zrozumienia..A rozpatrzenie doświadczeń jest właśnie osobiste bo dotyczy naszych powiązań, naszych uczuc i naszych spraw z tym związanych, aby to "co rozwiążecie na ziemi, było i rozwiązane w Niebie"..[/quote]
Kochana Danusiu,skoro jak piszesz wszyscy trabia o etapach,czyli dostrzegli te etapy.Ja nie moge porownywac na jakim etapie kto sie znajduje,bo akurat takie sprawy wylaniaja sie w trakcie zycia doczesnego.Nie uwazam ze ci,ktorzy jak to nazwalas wrzeszcza o etapach uwazaja sie za Oswieconych ale za poinformowanych.Ja nie umiejscawiam nikogo nigdzie,bo nie taka jest moja rola by sadzac kogos na wlasciwym miejscu,moja rola sprowadzila sie do tego by dostrezc,zrozumiec i przelozyc.
Jak sama zauwazylas,gloszenie prawd ostatecznych nie jest przynalezne nam,ludziom,ale naszym zadaniem jest odzielenie falszu i prawdy iluzji od rzeczywistosci,a tego mozna dokonac kiedy sie rozumie kim sie jest-takie jest moje zdanie.Pisalam o ksiedzu,ktory nauczal religii,wbijajac nam wiedze uderzajac biblia po glowie,pisalam o <wierzacych>,ktorzy mowia ze sa wierzacy ale nie praktykujacy,ktorzy chodza do kosciola i spowiedzi po to by po <odrobieniu panszczyzny>popelniac to samo co przed pojsciem,pisalam tez o sobie samej,ze przeklinalam Boga na glos,kiedy odebral mi dziecko...To wszystko jest przykladem na to kim jestesmy MY ze swoim malym JA na pewnych etapach dojrzewania duchowego.
Nie moge odpowiadac za kogos ale powiem ci na swoim przykladzie,jakie etapy ja przechodzilam i przechodze i przechodzic bede az do momentu zejscia...
Najpierw byl bunt na wiare...bo mnie bili by ta wiare mi zaszczepic...wiara bolala,wiec jej nie chcialam,patrzac na swoich najblizszych widzialam ile w nich nienawisci i zla...efekt byl taki ze nie chcialam takiego Boga,ktorego oni mi pokazywali..
Odeszlam od rodziny,od klamstwa,zla i nienawisci..zaczelam szukac wiary na wlasna reke.
Znalazlam ja,kiedy stworzylam odwrotnosc tego w czym wyrastalam..moja wlasna rodzina jest rodzina solidna,otwarta i kochajaca sie,nie ma tu przemocy,klamstw i nienawisci...nie chodze do kosciola po to by pokazac innym ze jestem wierzaca.Kiedys napisalam ze moja wiara jest inna..wewnetrzna,nie na pokaz.
Co sie okazalo po latach,ja,ktora kazdy uwazal za ateistke-jestem bardziej religijna niz wszyscy,ktorzy o swojej wierze krzyczeli glosno.Jestem wierzaca a moja wiara przeklada sie na to co robie w stosunku do siebie i do innych.
Drugi etap to ten,gdzie dane mi bylo odczuwac rzeczy nieodczuwalne,na tym etapie zatrzymalam sie na 30 lat,nie chcialam zaakceptowac...
Trzeci etap..odkrycie innej milosci,takiej ktora jest ponad wszystko,milosci wychodzacej z glebi i choc bolala niosla ze soba wiele piekna i szczescia
Czwarty etap...otworzenie mojej duszy na doznania duchowe i obcowanie z tamta strona
i w tym etapie pojaiwly sie postrzeganie tego co jest w zyciu wazne.
Jestem w dalszym rozwoju..odbieram,rozumie i przekazuje..,,,kiedy odbywa sie to na poziomie duchowym i wie sie kim sie jest,co jest dla czlowieka wazne....nie ma mowy o tym by poddac sie falszowi ani manipulacji..tam gdzie w sercu sa czyste intencje i bezinteresownosc podparta miloscia do blizniego..nie ma mozliwosci na ugiecie sie.Napisalam w twoim temacie o 10 przkazaniach,grzechach glownych i cnotach boskich...te ostatnie brzmia..wiara..nadzieja..milosc....i to pamietajmy podpierajac sie kodeksem wiary w postaci przykazan i pamietajmy o grzechach jakich nie wolno nam popelniac...
Mam wrazenie ze wiekszosc ludzi,nie zdaje sobie sprawy jaka moc w sobie posiada,skoro stworzeni jestesmy na podobienstwo Boga,otrzymalismy wiele w darze z zyciem,zacznijmy odkrywac siebie zamiast koncentrowac sie na jakie sukcesy odnosi sasiad i zazdroscic mu tego....
Wiem ze dla niektorych brzmi to jak bzdury,ale jak nigdy nie prosilam o wiare w moje doswiadczenia,tak teraz was prosze uwierzcie w to ze czlowiek jest cudownym stworem wyposazoznym w moc i potencjal..

Kochana Danusiu,skoro jak piszesz wszyscy trabia o etapach,czyli dostrzegli te etapy.Ja nie moge porownywac na jakim etapie kto sie znajduje,bo akurat takie sprawy wylaniaja sie w trakcie zycia doczesnego.Nie uwazam ze ci,ktorzy jak to nazwalas wrzeszcza o etapach uwazaja sie za Oswieconych ale za poinformowanych.Ja nie umiejscawiam nikogo nigdzie,bo nie taka jest moja rola by sadzac kogos na wlasciwym miejscu,moja rola sprowadzila sie do tego by dostrezc,zrozumiec i przelozyc.
Jak sama zauwazylas,gloszenie prawd ostatecznych nie jest przynalezne nam,ludziom,ale naszym zadaniem jest odzielenie falszu i prawdy iluzji od rzeczywistosci,a tego mozna dokonac kiedy sie rozumie kim sie jest-takie jest moje zdanie.Pisalam o ksiedzu,ktory nauczal religii,wbijajac nam wiedze uderzajac biblia po glowie,pisalam o <wierzacych>,ktorzy mowia ze sa wierzacy ale nie praktykujacy,ktorzy chodza do kosciola i spowiedzi po to by po <odrobieniu panszczyzny>popelniac to samo co przed pojsciem,pisalam tez o sobie samej,ze przeklinalam Boga na glos,kiedy odebral mi dziecko...To wszystko jest przykladem na to kim jestesmy MY ze swoim malym JA na pewnych etapach dojrzewania duchowego.
Nie moge odpowiadac za kogos ale powiem ci na swoim przykladzie,jakie etapy ja przechodzilam i przechodze i przechodzic bede az do momentu zejscia...
Najpierw byl bunt na wiare...bo mnie bili by ta wiare mi zaszczepic...wiara bolala,wiec jej nie chcialam,patrzac na swoich najblizszych widzialam ile w nich nienawisci i zla...efekt byl taki ze nie chcialam takiego Boga,ktorego oni mi pokazywali..
Odeszlam od rodziny,od klamstwa,zla i nienawisci..zaczelam szukac wiary na wlasna reke.
Znalazlam ja,kiedy stworzylam odwrotnosc tego w czym wyrastalam..moja wlasna rodzina jest rodzina solidna,otwarta i kochajaca sie,nie ma tu przemocy,klamstw i nienawisci...nie chodze do kosciola po to by pokazac innym ze jestem wierzaca.Kiedys napisalam ze moja wiara jest inna..wewnetrzna,nie na pokaz.
Co sie okazalo po latach,ja,ktora kazdy uwazal za ateistke-jestem bardziej religijna niz wszyscy,ktorzy o swojej wierze krzyczeli glosno.Jestem wierzaca a moja wiara przeklada sie na to co robie w stosunku do siebie i do innych.
Drugi etap to ten,gdzie dane mi bylo odczuwac rzeczy nieodczuwalne,na tym etapie zatrzymalam sie na 30 lat,nie chcialam zaakceptowac...
Trzeci etap..odkrycie innej milosci,takiej ktora jest ponad wszystko,milosci wychodzacej z glebi i choc bolala niosla ze soba wiele piekna i szczescia
Czwarty etap...otworzenie mojej duszy na doznania duchowe i obcowanie z tamta strona
i w tym etapie pojaiwly sie postrzeganie tego co jest w zyciu wazne.
Jestem w dalszym rozwoju..odbieram,rozumie i przekazuje..,,,kiedy odbywa sie to na poziomie duchowym i wie sie kim sie jest,co jest dla czlowieka wazne....nie ma mowy o tym by poddac sie falszowi ani manipulacji..tam gdzie w sercu sa czyste intencje i bezinteresownosc podparta miloscia do blizniego..nie ma mozliwosci na ugiecie sie.Napisalam w twoim temacie o 10 przkazaniach,grzechach glownych i cnotach boskich...te ostatnie brzmia..wiara..nadzieja..milosc....i to pamietajmy podpierajac sie kodeksem wiary w postaci przykazan i pamietajmy o grzechach jakich nie wolno nam popelniac...
Mam wrazenie ze wiekszosc ludzi,nie zdaje sobie sprawy jaka moc w sobie posiada,skoro stworzeni jestesmy na podobienstwo Boga,otrzymalismy wiele w darze z zyciem,zacznijmy odkrywac siebie zamiast koncentrowac sie na jakie sukcesy odnosi sasiad i zazdroscic mu tego....
Wiem ze dla niektorych brzmi to jak bzdury,ale jak nigdy nie prosilam o wiare w moje doswiadczenia,tak teraz was prosze uwierzcie w to ze czlowiek jest cudownym stworem wyposazoznym w moc i potencjal..
Re: Poznałam go dopiero kiedy umarł
W sumie w wielu mioch wypowiedziach i teraz i dawnych mozna odnaleźc podobne, ale nie takie same i nie o tym samym, napiszę ci z czym się zgadzam, a z czym nie.. Poinformowanie jak nazwywasz nie miało wpływu na mój rozwój duchowy ale na pomoc w oddzieleniu prawdy od fałszu w tej rzeczywistości... Nie ma nic wspólnego ogłaszanie się "świetym" i wiara na pokaz wraz z klepaniem wpojonych regułek i prawd nam przez innych ludzi z prawdziwa wiarą i dotarciem do jej sedna, które jest wtedy, gdy czuje się i widzi całym soba zgodnośc w rozumowaniu, w zachowaniu, w tym jak postepujesz i postepowałaś, w czynach i obrazie siebie wewnetrznym z tym co głosil Jezus, gdy zrozumie się o czym tak naprawdę mówił, a nie przekłada się jego słów na pobiezne lekkie, podciągniete, przekręcone rozumowanie, bo jego słowa zawierają głębie do której potrzeba dotrzec..a tą droga jest właśnie zycie i to jak w nim postępujesz i jak stopniowo odkrywasz tą głębie i te prawdy.. U mnie nie było takich etapów, o których piszesz, nie walczyłam sama ze sobą, bo od samego początku wybierałam i starałam się iśc drogą prawdy, ten świat mnie nie zmanipulował w tym sensie żebym miała się w nim zagubic, bic jemu pokłony, wspierac kłamstwo, itp.. Było za to uderzanie z ogromna siłą w to co dla mnie świete w uczucia i miłośc i z tym musiałam sie zmierzyc i nie pozwolic się pokonac. Nie działo się po to aby mnie czegokolwiek nauczyc lecz zniszczyc..aże odbijało sie to echem i dotykało najwyższych sfer aż odezwało się "Niebo" to nie uważam że było to moje otwarcie się na druga stronę lecz łaska i przyjście z pomocą..której to nie powinno sie nadwyrężac i wzywac samemu, gdy nie ma takiej potrzeby..
-
- Homo Infranius Plus
- Posty: 702
- Rejestracja: ndz sty 31, 2010 4:19 pm
- Kontakt:
Re: Poznałam go dopiero kiedy umarł
Jasny Punkcie sam bym tego lepiej nie ujął
To twój utracony cel danut. do którego sama musisz dojść. Jak to nastąpi, wtedy dalej ci pomogę, jeżeli zechcesz.
To bardzo ważne stwierdzenie. Jeszcze raz dziękuję Jasny punkcie.

Czwarty etap...otworzenie mojej duszy na doznania duchowe i obcowanie z tamta strona
i w tym etapie pojaiwly sie postrzeganie tego co jest w zyciu wazne.
To twój utracony cel danut. do którego sama musisz dojść. Jak to nastąpi, wtedy dalej ci pomogę, jeżeli zechcesz.
Jestem w dalszym rozwoju..odbieram,rozumie i przekazuje..,,,kiedy odbywa sie to na poziomie duchowym i wie sie kim sie jest,co jest dla czlowieka wazne....nie ma mowy o tym by poddac sie falszowi ani manipulacji..tam gdzie w sercu sa czyste intencje i bezinteresownosc podparta miloscia do blizniego..nie ma mozliwosci na ugiecie sie.
To bardzo ważne stwierdzenie. Jeszcze raz dziękuję Jasny punkcie.

Re: Poznałam go dopiero kiedy umarł
[quote name='soudak' post='81977' date='05 marzec 2011 - 13:09']Jasny Punkcie sam bym tego lepiej nie ujął
To twój utracony cel danut. do którego sama musisz dojść. Jak to nastąpi, wtedy dalej ci pomogę, jeżeli zechcesz.
To bardzo ważne stwierdzenie. Jeszcze raz dziękuję Jasny punkcie.
[/quote]
Napisane 3 marca o godz. 15, 28 w moim temacie przeze mnie, fragment , choc polecam odczytanie całości moich wypowiedzi, jesli zechcesz.."..Myślę, ze ta wiedza daje nam własnie- rozpoznanie, pozwala nam je osiągnąc, a to jest największą trudnością, bo gdy wiesz z czym masz do czynienia to nie ma mowy o poddaniu cie manipulacji.. "..

To twój utracony cel danut. do którego sama musisz dojść. Jak to nastąpi, wtedy dalej ci pomogę, jeżeli zechcesz.
To bardzo ważne stwierdzenie. Jeszcze raz dziękuję Jasny punkcie.

Napisane 3 marca o godz. 15, 28 w moim temacie przeze mnie, fragment , choc polecam odczytanie całości moich wypowiedzi, jesli zechcesz.."..Myślę, ze ta wiedza daje nam własnie- rozpoznanie, pozwala nam je osiągnąc, a to jest największą trudnością, bo gdy wiesz z czym masz do czynienia to nie ma mowy o poddaniu cie manipulacji.. "..

-
- Homo Infranius Plus
- Posty: 702
- Rejestracja: ndz sty 31, 2010 4:19 pm
- Kontakt:
Re: Poznałam go dopiero kiedy umarł
.Myślę, ze ta wiedza daje nam własnie- rozpoznanie, pozwala nam je osiągnąc, a to jest największą trudnością,
Nie ma żadnej trudności, gdy zaczniesz patrzeć sercem. Gdy zrozumiesz, że ktoś ci chce np. pomóc bezinteresownie w imię przyjaźni, której nie rozpoznajesz teraz, ale rozpoznasz ją albo wtedy, gdy otworzysz swoją duszę na doznania duchowe, albo zaraz po śmierci, gdy stracisz w naturalny sposób swój ,,ogranicznik'', którym jest twoje ciało, które ogranicza cię do odczuwania tylko tej rzeczywistości.
Re: Poznałam go dopiero kiedy umarł
Starasz się oceniac kto patrzy sercem a kto nie, a skąd możesz wiedziec czym ja patrzę..?? Pisałam też, że nie byłam poddana manipulacji w sensie ugięcia się złym wpływom, bo na to nie było odnośnie i słów Jasnego punktu szans "możliwości na ugięcie się"..po za tym w tym ciele nie odczuwam tylko tej rzeczywistości.. a sens rozpoznania manipulacji jest zobaczenie jej i dostrzenie w czym ona tkwi i gdzie się ukrywa.. ważne, aby "miec oczy i uszy" ale widziec i słyszec..
-
- Homo Infranius Plus
- Posty: 702
- Rejestracja: ndz sty 31, 2010 4:19 pm
- Kontakt:
Re: Poznałam go dopiero kiedy umarł
Starasz się oceniac kto patrzy sercem a kto nie, a skąd możesz wiedziec czym ja patrzę..??
Widzę to po twoich wypowiedziach i po tym co odrzucasz.
Re: Poznałam go dopiero kiedy umarł
Szkoda tylko, ze uważasz, ze to widzenie jest takie proste.. Wielu już krzyczało głośno o tym jak osiągnęli tą wiedze i zrozumienie, a potem było zawiedzionych i oszukanych..
-
- Homo Infranius Plus
- Posty: 702
- Rejestracja: ndz sty 31, 2010 4:19 pm
- Kontakt:
Re: Poznałam go dopiero kiedy umarł
Szkoda tylko, ze uważasz, ze to widzenie jest takie proste.. Wielu już krzyczało głośno o tym jak osiągnęli tą wiedze i zrozumienie, a potem było zawiedzionych i oszukanych..
Wcale tego nie twierdzę. Wiem to po sobie, że nie jest to takie proste. Gdyby było, to zobacz o ile ten świat stałby się światem lepszym . Wielu ludzi łatwo by tak zaczęło patrzeć.
Wszystko można poznać po ,,owocach''. Jeżeli ktoś chce dla ciebie źle, to jego czyny będą też złe w stosunku do innych osób. Bezinteresowna pomoc jest takim owocem, który wypływa prosto z serca.