Politycy danej partii która aktualnie potrzebuje głosów wyborców trzymają z klerem w zamian za załatwienie furtek a to do budowy kolejnej mega-świątyni albo po prostu w zamian za "nie wpieprzanie" się w ich sprawy. W zamian w niedziele każda dusza dostaje posłannictwo gdzie stawiać krzyżyki - i niech mi nikt nie mówi że tak nie je0st bo to się dzisiaj dzieje na porządku dziennym i oficjalnie.
W mikroskali czyli lokalnie jest tak samo. Od czasów szlachty każdą wsią, każdymi miasteczkiem, każdymi miastem trzęsie trójca święta:
1. POLITYK: sołtys, wójt, burmistrz, wojewoda, itd...
2. KSIĄDZ: w zależności od skali proboszcz, biskup, itp.
3. BOGATY: czyli najbogatszy człek w regionie który za kasę może wszystko (jak i reszta

I dopóki tak będzie to wyglądać nic się nie zmieni.
Biznesmen rzuci monetą na nowe posadzki do kościoła i politykowi da pod stołem za prawo kupna gruntu.
Ksiądz w zamian wszystkie obrządki pierdyknie bez zająknięcia nawet jeśli córka biznesmena z brzuchem chodzi od podstawówki a polityk będzie miał swoje kazanie w kościele - żeby nikt nie zapomniał na kogo głosować i komu dziękować.
I tak w kółko ...
I powiem wam że jakoś nie widzę w Polsce żeby jedno bez drugiego miało prawo bytu.
Oto czym jest Kościół Katolicki w Polsce - nikt mnie tam już nie zaciągnie...