Kiedyś śniło mi się coś takiego.
miałam dwuczęściowy sen, w jednym byłam w sklepie, coś jak żabka, na pólkach było samo sztuczne jedzenie albo popsute, częściowo otwarte, ceny wyższe niż zwykle i pełno ludzi którzy kupowali na potęgę, ja wzięłam jedną rzecz jakąś torbę, stałam w kolejce i ludzie robili sobie zdjęcia, w końcu sprzedawca powiedział żeby się wszyscy uspokoili, w drugim śnie, byłam z rodziną jakby w wojskowym schronie, w pomieszczenie gdzie na jednej ścianie wisiały same tv i pokazywały różne miejsca na ziemi, wojnę tylko, a w tym schronie, byli żołnierze, poustawiane łózka polowe, ale byłam tam tylko ja moja rodzina i Ci żołnierze i jakiś generałek z wąsem, nagle pojawił się jeden człowiek bardzo dziwnie się zachowywał jak zombie, tylko że szybko się poruszał, żołnierze strzelali do niego, w końcu go zabijając, schron miał dwie komory jedna była cała osmalona, a w drugiej siedzieliśmy my, ojciec w schronie pytał się mnie czy ja wypuściłam tych ludzi, nie wiem o co chodziło, ale mówiłam że tak, potem już z rodziną znalazłam się w domu, mieliśmy pozabijanie deskami okna, mój tato dziwnie się zachowywał miał jakieś podejrzane symptomy, mnie napuchły usta, miałam pęcherze z ropą i krwią, u rodziców w pokoju był włączony tv na wiadomościach, na łóżko leżał wielki piękny chuski z niebieskimi oczyma, balkonu nie mieliśmy tylko zabitego, z balkonu do domu wszedł mój brat i jeszcze jakaś dziewczyna ale jej nie poznałam, moja mama była w piżamie tak jak ojciec, wtedy usłyszałam z tv że jakimś wirusem można się zarazić tylko drogą płciową(?). Potem znalazłam się koło jakiś opuszczonych budynków, byli tam żołnierze którzy złapali jednego zombie, któremu po przemianie strasznie zdeformowała się głowa, była też kobieta w czerwonym futrze, mnie kazano być przy testach tego człowieka, zaczęliśmy biec, ta kobieta była bezwzględna, biegłam koło tego człowieka i w pewnym momencie zrobiło mi się żal, wtedy on spojrzał na mnie jakby wiedział co czuje, miał całe czarne oczy.
Opis może być trochę chaotyczny, także przepraszam
