
Ciekawi mnie ta tematyka już od długiego czasu lecz nigdy nie poddawałem jej glębszej refleksji. Umieramy i przestajemy istnieć, nie mamy żadnej świadomości, nie ma nic. Czy taki stan jest naprawdę możliwy? Sen być może jest temu stanowi najbliższy, chętnie poczytałbym coś na temat przeżyć ludzi po długo letniej śpiączce. Co wtedy czuli, czy wogóle byli czegoś świadomi.
Inną kwestią bliską nicości jest pustka, jednak nie ta, która została niedawno odkryta przez astronomów i występują w niej znikome ilości materii świecącej. Frapuje mnie pustka poza naszym zasięgiem. Naukowcy mówią iż wszechświat się nieustannie powiększa. Jeśli tak musi się on powiększać w czymś, coś musi być wokół niego. A jeśli tym czymś jest nicość to jakim cudem może się on powiększać w obszarze czegoś co nie istnieje. Czy "coś" może istnieć w nicości?