W niedzielę 8 września wracając z wycieczki nad hiszpańskie wybrzeże Morza Śródziemnego miałem okazję wraz z moją rodziną zaobserwować obiekt latający. Nie muszę chyba dodawać, że nie udało się go nam zidentyfikować

. Jechaliśmy w cztery osoby, na miejscu pasażera siedziała żona, na tylnym siedzeniu moje dwie córki, młodsza za fotelem kierowcy, ja prowadziłem. Pogoda była ładna, niebo zachmurzone w około 30% chmurami na wysokim pułapie typu cirrus, wiatr słaby, widoczność dobra. Chmury były zgrupowane w północnej i północno wschodniej części nieba. Obserwacja miała miejsce o godzinie 14:00, świeciło wiec pełne słońce, nie przesłonięte chmurami. Jechaliśmy na północny zachód drogą A-38, chmury widzieliśmy więc przed nami i po prawej stronie. Wjechaliśmy na tę drogę z drogi N-332 i po pokonaniu pierwszego prostego odcinka w kierunku zachodnim zaczęliśmy zmieniać kierunek jazdy na północno zachodni, po pokonaniu łuku drogi ujrzeliśmy przed sobą miasto Sueca. W tym momencie moją uwagę zwrócił bardzo silny błysk światła, wtedy jeszcze nie zlokalizowałem jego źródła. Obserwując drogę zarejestrowałem jedynie silny rozbłysk, a był jasny dzień, niczym nie przesłonięte promienie słoneczne padały prawie z zenitu! Sekundę po tym żona zapytała "co to jest" wskazując punkt mniej więcej na godzinie pierwszej, dokładnie w kierunku centrum miasta. Zobaczyłem obiekt unoszący się nad budynkami na wysokości około 100 m (jakieś cztery wysokości dziesięciopiętrowego budynku), który nieruchomo wisiał w jednym miejscu. Spojrzałem na zegarek na desce rozdzielczej, była na nim 14:01 (więc 14:00 bo zegar pokładowy o minutę się spieszy

). "Nie wiem co to jest" odpowiedziałem i zapytałem córki siedzące z tyłu czy też to widzą. Okazało się, że starsza córka ucięła sobie drzemkę, więc tylko młodsza potwierdziła, że i owszem. Po chwili obiekt błysnął ponownie. Można było zaobserwować, że ma kształt spodka z pionowymi ścianami bocznymi i małą kopułką w spodniej części. Jego wielkość można było porównać do trzypiętrowego, standardowego prostopadłościennego budynku. Wymiary oceniłem więc na jakieś 25 m szerokości i 12 m wysokości. Źródłem silnego błysku było zakończenie kopułki umieszczonej centralnie w spodniej części obiektu. Zaobserwowany błysk można było porównać do flesza bardzo silnej lampy błyskowej obserwowanego na wprost z odległości kilku metrów. Nie sadzę żeby obiekt błyskał wiązką światła dokładnie w naszym kierunku, więc myślę, że zaobserwowany błysk był dużo większej mocy niż można by oceniać na podstawie błysku skierowanego na obserwatora. Obiekt był koloru białego, o ton jaśniejszy niż chmury, na których tle mogliśmy go obserwować. Był matowy, nie widać było na nim żadnych refleksów światła słonecznego. Nie dostrzegliśmy też żadnych okien czy innych detali. Najciekawsze, że zdawał się jakby "zlewać z tłem". Jego kontury wyostrzały się po każdym błysku, by później stopniowo zanikać. Zwróciłem się do żony z prośbą żeby robiła zdjęcia. Okazało się, że aparat ma w torbie drzemiąca córka, która po przebudzeniu, jeszcze nieprzytomna zaczęła grzebać w jego poszukiwaniu. Jechaliśmy z prędkością 90 km/h, mniej więcej w kierunku obiektu. Kiedy zobaczyliśmy go po raz pierwszy był oddalony o około 2,8 km i w czasie obserwacji zbliżyliśmy się do niego mniej więcej na odległość 1,4 km. W czasie obserwacji trwającej około minuty obiekt błysnął w sumie trzy razy. Tuż po ostatnim błysku córka wręczyła żonie aparat fotograficzny, a droga weszła w łagodny łuk w lewo. Po tej zmianie kierunku powinniśmy widzieć obiekt przez prawe okna samochodu. Dodam, że starsza córka zajęta spaniem, a później poszukiwaniami aparatu nie widziała opisywanego obiektu, żona w momencie rozpoczęcia zakrętu na łuku drogi odwróciła się do tyłu żeby wziąć aparat, ja byłem zajęty prowadzeniem samochodu i musiałem czasem popatrzeć na drogę, a młodsza córka po prostu straciła obiekt z oczu. Prawdopodobnie żona wychylając się do tyłu żeby odebrać aparat zasłoniła jej widok. Jeszcze na łuku drogi żona otworzyła okno żeby można było swobodnie udokumentować obserwację i oznajmiła, że nie może zlokalizować obiektu. Spojrzałem i rzeczywiście nie byłem w stanie niczego wypatrzeć. W tym czasie starsza córka wypytywała już młodszą o co chodzi, ta jednak tez nie potrafiła już wskazać przyczyny całego zamieszania. Spojrzałem na zegarek, była 14:02 czasu pokładowego czyli obserwacja mogła trwać od kilku, a raczej biorąc pod uwagę nasze poczucie upływu czasu kilkudziesięciu sekund do 2 minut. Analizując fakt, że przebyliśmy odcinek około 1500 metrów pomiędzy łukami drogi i biorąc pod uwagę prędkość samochodu, doszedłem do wniosku, że obserwacja trwała około minuty, a obiekt błyskał mniej więcej co 20 sekund. Z perspektywy czasu żałuję, że nie poprosiłem żony żeby mimo wszystko robiła zdjęcia "w ciemno" w kierunku domniemanej pozycji obiektu. Teraz myślę też, że powinniśmy byli zjechać do miasta żeby zorientować się w sytuacji i rozejrzeć. Mogę powiedzieć tylko, że byłem podekscytowany zaistniałą sytuacją i przyszło mi to do głowy dopiero po jakimś czasie.

Muszę też napisać, że sprawdziłem dostępne informacje na temat miasta Sueca. Okazało się, że w niedzielę kontynuowano obchody święta z okazji dnia patronki miasta. W Hiszpanii takie święto jest okazją do wielkiej fiesty połączonej często z rożnymi atrakcjami, takimi jak koncerty i spektakle czy też pokazy sztucznych ogni. Z drugiej strony była to niedziela, wczesne popołudnie. Koncert odbywał się w sobotę wieczorem, a niedziela przeznaczona była na obrzędy kościelne. Mimo wszystko wahałem się ze zgłoszeniem powyższej relacji, bo zawsze istnieje domniemanie, że widzieliśmy coś związanego z obchodami, co by nie napisać, największego święta miasta. Sprawdziłem na stronach miasta czy nie pochwalili się może jakąś specjalną atrakcją typu ogromny sterowiec (w kształcie spodka o ściętych ściankach z kopułka od spodu) czy pokaz techniki holograficznej (w biały dzień, bezpośrednio nad miastem, a nie na chmurach) lub czymkolwiek co mogłoby mnie naprowadzić na pochodzenie zaobserwowanego niezidentyfikowanego obiektu. Żadnej wzmianki o czymkolwiek co mogłoby być odpowiedzialne za naszą obserwację nie znalazłem. Niemniej pomyślałem, że skoro np. sterowce istnieją, o czym można się łatwo przekonać, a istnienie wielkich obiektów latających budzi wątpliwości, to wszystko wskazywałoby na to, że wdzieliśmy właśnie dziwny olbrzymi sterowiec. Tak przynajmniej każdy sobie pomyśli. I miałby do tego prawo, my jednak jesteśmy przekonani, że sterowiec to raczej nie był, ale nie mamy na to dowodów.
Zmieniłem zdanie na temat podzielenia się dokonana obserwacja po przeczytaniu relacji o obserwacji świecącego obiektu podczas pokazu sztucznych ogni w wydanej ostatnio książce Arka Miazgi "UFO nad Podkarpaciem". Autor opisał, że wtedy nawet ktoś puścił flarę marynarska, a jednak obserwatorzy obiektu uznali, że prawdopodobnie widzieli coś innego. Moja żona i córka, wielkie sceptyczki w sprawie możliwości zaobserwowania niezidentyfikowanych obiektów sztucznego pochodzenia uznały zgodnie, że zmienił im się punkt widzenia. Także ja jestem przekonany, że obiekt nie był podobny do znanych mi konstrukcji, a silne błyski światła i jego niespodziewane zniknięcie tylko potwierdzają moja opinie, że nie było to nic co miało uświetnić fiestę w Sueca. Dodam jeszcze na zakończenie, że kilka lat temu też miałem okazję obserwować inny niezidentyfikowany obiekt latający. Wtedy obserwowałem obiekt samotnie, z balkonu hotelowego w czasie delegacji, więc nie było innych świadków. Poszedłem do pokoju po telefon wyposażony w aparat fotograficzny, jednak kiedy wróciłem nie miałem za bardzo co rejestrować. Wtedy niedowierzała mi nawet żona, więc nie mając żadnej dokumentacji i osoby mogącej potwierdzić prawdziwość mojej opowieści nie zdecydowałem się na zgłoszenie obserwacji. Teraz, kiedy już małżonka sama się przekonała, że takie zdarzenie jest możliwe, trochę inaczej podchodzi do tego tematu

Myślę, że i ja dojrzałem do opisu tamtej obserwacji i wkrótce się nią z wami podzielę.
[font="arial, helvetica, sans-serif;"]Załączam mapkę, na której zaznaczyłem na czerwono drogę przebytą przez nasz samochód w czasie obserwacji oraz punkt początkowy i koniec obserwacji z podaniem odległości do obiektu.[/font]
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Lepszy okropny koniec niż okropność bez końca.
Murphy