
ZAKRĘTY ŚMIERCI - CZARNY PUNKT
Re: ZAKRĘTY ŚMIERCI - CZARNY PUNKT
Kurczę.. a już myślałem, że może jednak coś prawdziwego 
			
			
													
					Ostatnio zmieniony czw gru 11, 2008 4:09 pm przez Zit, łącznie zmieniany 1 raz.
									
			
						
							[ external image ]
,, Veni Vidi Vici" - przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem
Timeo Danaos Et Dona Ferentes
**********Sol Omnibus Lucet!!!**********
			
						,, Veni Vidi Vici" - przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem
Timeo Danaos Et Dona Ferentes

**********Sol Omnibus Lucet!!!**********
Re: ZAKRĘTY ŚMIERCI - CZARNY PUNKT
Zit.
Nie przejmuj się, ja poświęciłem pół nocy by to wszystko przeczytać, z rozmowami na forum włącznie, strasznie mnie to interesowało, żeby się dowiedzieć że to wszystko lipa, grrrrrrr
			
			
									
						
							Nie przejmuj się, ja poświęciłem pół nocy by to wszystko przeczytać, z rozmowami na forum włącznie, strasznie mnie to interesowało, żeby się dowiedzieć że to wszystko lipa, grrrrrrr
"Jestem fanem nauki ale nie jej ślepym wyznawcą"
 
<a href="https://www.facebook.com/arek.czaja">ht ... k.czaja</a>
			
						<a href="https://www.facebook.com/arek.czaja">ht ... k.czaja</a>
Re: ZAKRĘTY ŚMIERCI - CZARNY PUNKT
Jako to mój pierwszy post.. witam wszystkich. 
To bardzo ciekawy temat i tylko pogratulować twórcy tej historii.
"Kurczę.. a już myślałem, że może jednak coś prawdziwego "
"
To chyba dobrze, że nie jest to prawda a jeszcze lepiej, że gościu sie przyznał. Pewnie reakcje i wypowiedzi ludzi były mu bardzo pomocne. Ja mam tylko nadzieję, że więcej takich bujd się nie powtórzy, i że studenci/uczniowie będą zdobywać materiały do swoich "zadań domowych" w inny, bardziej "uczciwy sposób".
pozdr.
			
			
									
						
										
						To bardzo ciekawy temat i tylko pogratulować twórcy tej historii.
"Kurczę.. a już myślałem, że może jednak coś prawdziwego
 "
"To chyba dobrze, że nie jest to prawda a jeszcze lepiej, że gościu sie przyznał. Pewnie reakcje i wypowiedzi ludzi były mu bardzo pomocne. Ja mam tylko nadzieję, że więcej takich bujd się nie powtórzy, i że studenci/uczniowie będą zdobywać materiały do swoich "zadań domowych" w inny, bardziej "uczciwy sposób".
pozdr.
Re: ZAKRĘTY ŚMIERCI - CZARNY PUNKT
A co w tym nieuczciwego? Facet mial super pomysl na zbadanie reakcji ludzi na podobne zjawisko. Moja znajoma kiedys dla zartu szla po ulicy z budzikiem na sznurku udajac ze to pies, bo chciala sprawdzic jak ludzie zareaguja  Poki nikt przez to nie ucierpial to nie wiem jak mozna nazwac taki eksperyment nieuczciwym.
 Poki nikt przez to nie ucierpial to nie wiem jak mozna nazwac taki eksperyment nieuczciwym.
			
			
									
						
										
						 Poki nikt przez to nie ucierpial to nie wiem jak mozna nazwac taki eksperyment nieuczciwym.
 Poki nikt przez to nie ucierpial to nie wiem jak mozna nazwac taki eksperyment nieuczciwym.Re: ZAKRĘTY ŚMIERCI - CZARNY PUNKT
Nie napisałem, że to nie uczciwe; napisałem: bardziej "uczciwy sposób". Pisząc taka historie stosuje kłamstwo, co nie jest do końca zgodne z uczciwością względem czytelników i osób wypowiadających się. Ale jak napisałaś, Twoja znajoma użyła budzika jako swego pupila, nie oszukała nikogo, czego nie można powiedzieć o tej całej historii z tym lasem.
			
			
									
						
										
						Re: ZAKRĘTY ŚMIERCI - CZARNY PUNKT
Jedni tłumaczą ją halucynacjami, nadmiarem alkoholu, czy wręcz ciemnotą i zabobonami. Dla innych namacalna interwencja z zaświatów to fakt oczywisty.
Rewelacje o duchach, które rzekomo ukazują się przy drodze w Przyłęku, zaczęto brać poważnie od momentu, kiedy zajęła się nimi Fundacja Nautilus, profesjonalna ekipa badająca zjawiska paranormalne. Okazuje się, że to nie jedyne interwencje z zaświatów w miejscowościach powiatu kolbuszowskiego. Zdaniem świadków, duchy ukazują się w Przyłęku, przy ruchliwej drodze Mielec - Kolbuszowa. Dokładniej, chodzi o miejsce, gdzie trzy lata temu w wypadku zginęło trzech mężczyzn, a dziś na pamiątkę tragedii stoją trzy metalowe krzyże.
Zakrwawiona dziewczynka i postać żołnierza
Widmo małej dziewczynki ukazuje się kierowcom w różnej postaci - zakrwawione i proszące o pomoc, a innym razem z różańcem w ręku. Dziecko prosi o pomoc, ale kiedy zaniepokojeni kierowcy zatrzymują się, zjawa nagle znika. Niektórzy widzą również rozmazaną i ciemną postać żołnierza, który ukazuje się obok tamtejszej kapliczki. Pojawia się hipoteza, że dziewczynka i żołnierz są ofiarami II wojny światowej, a ich zwłoki leżą w okolicznym lesie.
- To prawda, że mieliśmy zgłoszenia w tej sprawie - przyznaje asp. sztab. Wiesław Kluk z Komendy Powiatowej Policji w Mielcu. - Dzwonili do nas kierowcy, którzy rzekomo widzieli małą dziewczynkę w tym właśnie miejscu. Co prawda, do informacji o duchach podchodzimy dość sceptycznie, ale nie możemy ich ignorować. I to bez względu na to, czy są one prawdopodobne, czy też nie. A nóż chodzi o dziecko, które zaginęło w lesie - mówi.
- Policja potraktowała sprawę poważnie
- A może po prostu ktoś sobie robi żarty? - Nie wolno nam tego rozpatrywać w ten sposób, z naszej strony byłoby to wielce nieprofesjonalne - protestuje Kluk. - Tym bardziej że ton wypowiedzi kierowców świadczył o tym, że byli przejęci tym, co mówią. Dlatego przeprowadziliśmy stosowne czynności i sprawdziliśmy w ościennych powiatach - dębickim, kolbuszowskim i ropczyckim - czy przypadkiem nie zaginęło tam dziecko.
- Policyjna akcja zakończyła się fiaskiem. - No cóż, zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, ale mimo tego nie potwierdziły się relacje o błąkającej się dziewczynce w tamtejszych lasach - twierdzi Wiesław Kluk. - Niewykluczone, że postać dziecka była efektem zmęczenia "widzących ją" kierowców. Nie chcę jednak tego jednoznacznie przesądzać, bo o takich sprawach nie powinni wypowiadać się policjanci, ale psychologowie - uważa funkcjonariusz.
- Ci jednak nabierają wody w usta, tłumacząc, że komentowanie takich zjawisk nie należy do ich kompetencji.
- - Nie mam pojęcia, jak to wytłumaczyć - mówi nam Agnieszka Poczekało z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Kolbuszowej.
- - Takimi zjawiskami zajmuje się oddzielna nauka, jaką jest parapsychologia.
Silne pole magnetyczne
Specjaliści w dziedzinie, o której mówi pani psycholog - członkowie Fundacji Nautilus, badającej zjawiska paranormalne wraz z jasnowidzem - we wskazanym miejscu nie spotkali duchów, ale za to wykryli silne pole magnetyczne. Ich zdaniem, w połączeniu ze zmęczeniem kierowców mogło ono powodować różnego rodzaju halucynacje.
O opinię w tej sprawie poprosiliśmy również ks. prałata Kazimierza Czesaka, który jest proboszczem parafii pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Mielcu, kanonikiem gremialnym Kapituły Katedralnej w Tarnowie i dziekanem dekanatu Mielec Południe.
- Powiem szczerze, że byłbym bardzo zaskoczony, gdyby pogłoski o duchach w Przyłęku okazały się prawdą - twierdzi. - Trzeba być ostrożnym w komentowaniu takich historii. Myślę, że owe zjawy były efektem zmęczenia bądź jakichś skojarzeń kierowców. W każdym bądź razie nikt z nich nie zgłaszał się do poradni psychologicznej „Arka", którą prowadzi nasza parafia. I żaden nie rozmawiał o tym z naszymi kapłanami.
Kościół nie wyklucza interwencji z zaświatów
Ks. Czesak przyznaje, że Kościół przyjmuje istnienie bytu poza materią, swoistej interwencji Bożej. Ale ona winna czemuś służyć.
- Wierzymy w objawienia Matki Bożej i akceptujemy wizje niektórych świętych - mówi kapłan. - Dlatego takie zjawiska nie sprzeciwiają się nauce chrześcijańskiej, ale w przypadku, kiedy przyczyniają się pogłębieniu szlachetności życia. Tego jednak nie widać w przypadku zjaw w Przyłęku. Być może takie rewelacje są pochodną mody na magię, wróżby i zachwyt neopogaństwem? - zastanawia się.
W duchy wierzy za to Marian Piórek, emerytowany nauczyciel historii i wiceprezes Regionalnego Towarzystwa Kultury im. Juliana Macieja Goslara w Kolbuszowej.
- Uważam, że takie rzeczy się zdarzają - twierdzi regionalista. - Potwierdzają je nie tylko mieszkańcy, ale również niektórzy kapłani. Co prawda dzisiejszy świat odrzuca takie opowieści, ale one wciąż tkwią głęboko w świadomości ludzi. Zwłaszcza tych na wsi. Czy to efekt ciemnoty? Nie. Absolutnie tego bym tak nie nazywał.
Duch w starej plebanii w Dzikowcu
Miejscem, które - zdaniem Piórka - było nawiedzane przez duchy jest stara plebania w Dzikowcu. - W okresie międzywojennym wśród mieszkańców krążyła opowieść o księdzu, który nie wywiązał się ze zobowiązań wobec zmarłego i stąd ten budynek nawiedzał duch, który się tego domagał - twierdzi Marian Piórek. - Doświadczył tego m.in. ks. Stanisław Sudoł, nieżyjący już proboszcz tamtejszej parafii. - Wedle jego relacji, nieznana siła w nocy wyrywała mu spod głowy poduszki, które fruwały po całym pokoju - kontynuuje Piórek. - Trwało to parę tygodni. Okazało się, że w szafie znajdowały się stare dokumenty, a wśród nich mówiący o tym, że kilkadziesiąt lat wcześniej jeden z księży przerwał zamówioną mszę gregoriańską. Ks. Sudoł odnalazł nazwisko zmarłego i odprawił nabożeństwo do końca. Duch przestał się ukazywać.
Mniej więcej w tym czasie parafię w Dzikowcu wizytował ks. Franciszek Barda, biskup przemyski. Jednak w obawie przed duchem zrezygnował z noclegu w nawiedzonej plebanii i spał gdzie indziej. - Historię tę potwierdził mi Julian Błotnicki, ostatni dziedzic Dzikowca - zapewnia regionalista. - Pytał mnie, czy jeszcze straszy na tej plebanii.
Zjawa przepowiedziała rychłą śmierć
Zdaniem Piórka, duch ukazywał się również na terenie pałacu w Weryni. - Miało to miejsce w 1943 roku - precyzuje. - Hrabiemu Jerzemu Tyszkiewiczowi ukazał się duch księżnej Łucji Franciszki Lubomirskiej, która na początku XIX wieku padła ofiarą własnego żartu. Pragnąc przestraszyć syna, udawała - nomen omen - ducha. Przerażony „zjawą" młody hrabia zabił matkę, strzelając do niej z fuzji.
- I właśnie zjawa księżnej ponad sto lat później ukazała się na sali balowej pałacu w Weryni hr. Tyszkiewiczowi
twierdzi Piórek. - Przepowiedziano mu wtedy, że oznacza to jego rychłą śmierć. I tak się stało. Rok później hrabia został wywieziony przez NKWD do łagrów, gdzie zginął jako major AK i ostatni dziedzic włości w Weryni.
PaweŁ Galek
Super nowości.
			
			
									
						
							Rewelacje o duchach, które rzekomo ukazują się przy drodze w Przyłęku, zaczęto brać poważnie od momentu, kiedy zajęła się nimi Fundacja Nautilus, profesjonalna ekipa badająca zjawiska paranormalne. Okazuje się, że to nie jedyne interwencje z zaświatów w miejscowościach powiatu kolbuszowskiego. Zdaniem świadków, duchy ukazują się w Przyłęku, przy ruchliwej drodze Mielec - Kolbuszowa. Dokładniej, chodzi o miejsce, gdzie trzy lata temu w wypadku zginęło trzech mężczyzn, a dziś na pamiątkę tragedii stoją trzy metalowe krzyże.
Zakrwawiona dziewczynka i postać żołnierza
Widmo małej dziewczynki ukazuje się kierowcom w różnej postaci - zakrwawione i proszące o pomoc, a innym razem z różańcem w ręku. Dziecko prosi o pomoc, ale kiedy zaniepokojeni kierowcy zatrzymują się, zjawa nagle znika. Niektórzy widzą również rozmazaną i ciemną postać żołnierza, który ukazuje się obok tamtejszej kapliczki. Pojawia się hipoteza, że dziewczynka i żołnierz są ofiarami II wojny światowej, a ich zwłoki leżą w okolicznym lesie.
- To prawda, że mieliśmy zgłoszenia w tej sprawie - przyznaje asp. sztab. Wiesław Kluk z Komendy Powiatowej Policji w Mielcu. - Dzwonili do nas kierowcy, którzy rzekomo widzieli małą dziewczynkę w tym właśnie miejscu. Co prawda, do informacji o duchach podchodzimy dość sceptycznie, ale nie możemy ich ignorować. I to bez względu na to, czy są one prawdopodobne, czy też nie. A nóż chodzi o dziecko, które zaginęło w lesie - mówi.
- Policja potraktowała sprawę poważnie
- A może po prostu ktoś sobie robi żarty? - Nie wolno nam tego rozpatrywać w ten sposób, z naszej strony byłoby to wielce nieprofesjonalne - protestuje Kluk. - Tym bardziej że ton wypowiedzi kierowców świadczył o tym, że byli przejęci tym, co mówią. Dlatego przeprowadziliśmy stosowne czynności i sprawdziliśmy w ościennych powiatach - dębickim, kolbuszowskim i ropczyckim - czy przypadkiem nie zaginęło tam dziecko.
- Policyjna akcja zakończyła się fiaskiem. - No cóż, zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, ale mimo tego nie potwierdziły się relacje o błąkającej się dziewczynce w tamtejszych lasach - twierdzi Wiesław Kluk. - Niewykluczone, że postać dziecka była efektem zmęczenia "widzących ją" kierowców. Nie chcę jednak tego jednoznacznie przesądzać, bo o takich sprawach nie powinni wypowiadać się policjanci, ale psychologowie - uważa funkcjonariusz.
- Ci jednak nabierają wody w usta, tłumacząc, że komentowanie takich zjawisk nie należy do ich kompetencji.
- - Nie mam pojęcia, jak to wytłumaczyć - mówi nam Agnieszka Poczekało z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Kolbuszowej.
- - Takimi zjawiskami zajmuje się oddzielna nauka, jaką jest parapsychologia.
Silne pole magnetyczne
Specjaliści w dziedzinie, o której mówi pani psycholog - członkowie Fundacji Nautilus, badającej zjawiska paranormalne wraz z jasnowidzem - we wskazanym miejscu nie spotkali duchów, ale za to wykryli silne pole magnetyczne. Ich zdaniem, w połączeniu ze zmęczeniem kierowców mogło ono powodować różnego rodzaju halucynacje.
O opinię w tej sprawie poprosiliśmy również ks. prałata Kazimierza Czesaka, który jest proboszczem parafii pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Mielcu, kanonikiem gremialnym Kapituły Katedralnej w Tarnowie i dziekanem dekanatu Mielec Południe.
- Powiem szczerze, że byłbym bardzo zaskoczony, gdyby pogłoski o duchach w Przyłęku okazały się prawdą - twierdzi. - Trzeba być ostrożnym w komentowaniu takich historii. Myślę, że owe zjawy były efektem zmęczenia bądź jakichś skojarzeń kierowców. W każdym bądź razie nikt z nich nie zgłaszał się do poradni psychologicznej „Arka", którą prowadzi nasza parafia. I żaden nie rozmawiał o tym z naszymi kapłanami.
Kościół nie wyklucza interwencji z zaświatów
Ks. Czesak przyznaje, że Kościół przyjmuje istnienie bytu poza materią, swoistej interwencji Bożej. Ale ona winna czemuś służyć.
- Wierzymy w objawienia Matki Bożej i akceptujemy wizje niektórych świętych - mówi kapłan. - Dlatego takie zjawiska nie sprzeciwiają się nauce chrześcijańskiej, ale w przypadku, kiedy przyczyniają się pogłębieniu szlachetności życia. Tego jednak nie widać w przypadku zjaw w Przyłęku. Być może takie rewelacje są pochodną mody na magię, wróżby i zachwyt neopogaństwem? - zastanawia się.
W duchy wierzy za to Marian Piórek, emerytowany nauczyciel historii i wiceprezes Regionalnego Towarzystwa Kultury im. Juliana Macieja Goslara w Kolbuszowej.
- Uważam, że takie rzeczy się zdarzają - twierdzi regionalista. - Potwierdzają je nie tylko mieszkańcy, ale również niektórzy kapłani. Co prawda dzisiejszy świat odrzuca takie opowieści, ale one wciąż tkwią głęboko w świadomości ludzi. Zwłaszcza tych na wsi. Czy to efekt ciemnoty? Nie. Absolutnie tego bym tak nie nazywał.
Duch w starej plebanii w Dzikowcu
Miejscem, które - zdaniem Piórka - było nawiedzane przez duchy jest stara plebania w Dzikowcu. - W okresie międzywojennym wśród mieszkańców krążyła opowieść o księdzu, który nie wywiązał się ze zobowiązań wobec zmarłego i stąd ten budynek nawiedzał duch, który się tego domagał - twierdzi Marian Piórek. - Doświadczył tego m.in. ks. Stanisław Sudoł, nieżyjący już proboszcz tamtejszej parafii. - Wedle jego relacji, nieznana siła w nocy wyrywała mu spod głowy poduszki, które fruwały po całym pokoju - kontynuuje Piórek. - Trwało to parę tygodni. Okazało się, że w szafie znajdowały się stare dokumenty, a wśród nich mówiący o tym, że kilkadziesiąt lat wcześniej jeden z księży przerwał zamówioną mszę gregoriańską. Ks. Sudoł odnalazł nazwisko zmarłego i odprawił nabożeństwo do końca. Duch przestał się ukazywać.
Mniej więcej w tym czasie parafię w Dzikowcu wizytował ks. Franciszek Barda, biskup przemyski. Jednak w obawie przed duchem zrezygnował z noclegu w nawiedzonej plebanii i spał gdzie indziej. - Historię tę potwierdził mi Julian Błotnicki, ostatni dziedzic Dzikowca - zapewnia regionalista. - Pytał mnie, czy jeszcze straszy na tej plebanii.
Zjawa przepowiedziała rychłą śmierć
Zdaniem Piórka, duch ukazywał się również na terenie pałacu w Weryni. - Miało to miejsce w 1943 roku - precyzuje. - Hrabiemu Jerzemu Tyszkiewiczowi ukazał się duch księżnej Łucji Franciszki Lubomirskiej, która na początku XIX wieku padła ofiarą własnego żartu. Pragnąc przestraszyć syna, udawała - nomen omen - ducha. Przerażony „zjawą" młody hrabia zabił matkę, strzelając do niej z fuzji.
- I właśnie zjawa księżnej ponad sto lat później ukazała się na sali balowej pałacu w Weryni hr. Tyszkiewiczowi
twierdzi Piórek. - Przepowiedziano mu wtedy, że oznacza to jego rychłą śmierć. I tak się stało. Rok później hrabia został wywieziony przez NKWD do łagrów, gdzie zginął jako major AK i ostatni dziedzic włości w Weryni.
PaweŁ Galek
Super nowości.
Prawda jest pochodnią olbrzymią zbliżamy się do niej tylko na chwilę w obawie, by nie spłonąć.
Nie wystarczy zdobywać mądrości, trzeba jeszcze z niej korzystać
Należy się bać istotki czerpiącego wiedzę z jednej książki
  
  
 
			
						Nie wystarczy zdobywać mądrości, trzeba jeszcze z niej korzystać
Należy się bać istotki czerpiącego wiedzę z jednej książki
 
  
 
Re: ZAKRĘTY ŚMIERCI - CZARNY PUNKT
Słyszałem wiele podobnych historii z mojego regionu,od babci, wujka,i od mamy, chcąc  dowiedzieć się czy mówią prawdę,przeprowadzałem mały wywiad środowiskowy wśród sąsiadów , opowiadania prawie niczym się nie różniły,co świadczy o tym że mogły być prawdopodobne. Niestety teraz nic w tych miejscach się nie dzieje, choć przechodząc zawsze jeży mi się włos i dostaje gęsiej skórki.Może dlatego że podchodzę do tych opowiadań zbyt emocjonalnie.Po prostu wieże w duchy.
			
			
									
						
										
						Re: ZAKRĘTY ŚMIERCI - CZARNY PUNKT
Ja nie wierzę w duchy ,ja  wiem że są bo sama z nimi miałam i do tej pory mam kontakt 
			
			
									
						
							
Życie to tylko sen...
			
						Re: ZAKRĘTY ŚMIERCI - CZARNY PUNKT
Ja sama ma do czynienie z duchami często przychodzi do mnie zmarła rodzinka. Zawsze do mnie przychodzili Babcia, wujek, ciocia, tato ale teraz  to tej nocy przyszedł do mnie Śnił mi się Ojciec mojego Krzyśka, ( który zmarł 4 lata temu na  raka) była z krzyśkiem w autobusie, który stał na pętli. Nagle pojawia się Ojciec Krzyśka dał mi wino. Powiedział ze czuje się lepiej, choć jest trochę ślepy, źle widzi. Gdy znikł w tej samej sekundzie widziałam jak autobus potrąca moja mamę. Gdy wysiadłam z autobusu zobaczyłam chłopaka na rowerze zapytałam czy mama żyje odp. Ze nie wiem, gdy doszłam to tylko widziałam jak wkładali mamę do karetki i w tym momencie obudziłam się. Nawet nie wiem jak mam rozumieć ten sen?
Ta historia z dziewczynką ..... to znam od mojego kolegi który akurat mieszka w tej miejscowości gdzie ta dziewczynka się pokazuje. Podał mi ta stronę co wyżej jest na pisane i zapytał się jaka może być przyczyna. Dopiero od nie dawna zaczął się interesować duchami magią itp. Z przyczyn osobistych
			
			
									
						
							Ta historia z dziewczynką ..... to znam od mojego kolegi który akurat mieszka w tej miejscowości gdzie ta dziewczynka się pokazuje. Podał mi ta stronę co wyżej jest na pisane i zapytał się jaka może być przyczyna. Dopiero od nie dawna zaczął się interesować duchami magią itp. Z przyczyn osobistych
Prawda jest pochodnią olbrzymią zbliżamy się do niej tylko na chwilę w obawie, by nie spłonąć.
Nie wystarczy zdobywać mądrości, trzeba jeszcze z niej korzystać
Należy się bać istotki czerpiącego wiedzę z jednej książki
  
  
 
			
						Nie wystarczy zdobywać mądrości, trzeba jeszcze z niej korzystać
Należy się bać istotki czerpiącego wiedzę z jednej książki
 
  
 





