HISTORIA BOGA - 4000 lat dziejów Boga

Różne religie, Biblia, własne interpretacje pisma, cuda, etc.
STRusz
Infrzak
Posty: 75
Rejestracja: czw maja 15, 2008 10:52 am
Kontakt:

Re: HISTORIA BOGA - 4000 lat dziejów Boga

Post autor: STRusz »

Histora? Moja, Twoja, nasza!

Świata i wszechświata!



Ale właściwie o kim mowa? Religia spełnia swoje zadanie że karze wieżyć w coś wyższego od nas, na tym prawda się kończy pomijając nauki Jezusa. Paplanina o Bogu osobowym jest dla dzieci, objawienia traktujmy jako przejawy, ja moge widzieć Boga w rozmieszczeniu drzew w lesie. On jest wszędzie ale lepiej oddają prawdę takie nazwy jaki Kreacja czy Stwórca, do rzeczy.

Na chłopski rozum:



Na początku to, co Jest, było wszystkim i poza nim nie było nic. Lecz Wszystko, Co Jest, nie mogło siebie poznać - ponieważ istniało tylko Wszystko, Co Jest, i nie było nic innego. Toteż Wszystko, Co Jest ... nie było. Gdyż z braku Innego, Wszystko, Co Jest, przestaje być.

Na tym polega wielka tajemnica Boskiego Bytu/Nie-Bytu, o której wspominają mistycy od zarania dziejów.

Wszystko, Co Jest wiedziało, że jest wszystkim, co istnieje - ale to było za mało, gdyż mogło znać swą świetność tylko koncepcyjnie, a nie doświadczalnie. Pragnęło wiec doświadczyć siebie, albowiem chciało poznać poczucie własnej świetności. Lecz to nadal było niemożliwe, ponieważ samo pojecie "świetności" jest względne. Wszystko, Co Jest nie mogło poznać poczucia własnej świetności, dopóki nie pojawiło się coś, co nie jest. Jeśli brakuje tego, co nie jest, to, co Jest, przestaje być.

Wszystko, Co Jest wiedziało, że nie ma nic innego. Nie mogło wiec poznać siebie w odniesieniu do czegoś innego. Istniał bowiem tylko jeden punkt odniesienia, samotny punkt w środku. "Jest-Nie fest". "Jestem, Który Nie Jest".

Mimo to Wszech-Jedność postanowiła poznać siebie doświadczalnie.

Ta energia - czysta, niewidzialna, niesłyszalna, niepoznawalna-dla-niczego-innego - postanowiła doświadczyć siebie w całej świetności, jaka była. Jednak zdała sobie sprawę, że aby tego dokonać, musi posłużyć się innym punktem odniesienia w sobie.

Rozumowała, całkiem poprawnie, że każda Jej cząstka siła rzeczy nie będzie dorównywać całości i w związku z tym, jeśli się podzieli, każda cześć, jako

nie dorównująca całości, spojrzy na pozostałość i ujrzy świetność.

Zatem Wszystko, Co Jest podzieliło się - w jednej cudownej chwiłi stajać się tym oraz tamtym. Po raz pierwszy to i tamto zaistniały niezależnie od siebie. Oba istniały jednocześnie, podobnie jak to, co nie było ani tym, ani tamtym.

Powstały wiec nagle trzy rzeczy: to, co jest tutaj, to, co jest tam, i to, co nie jest ani tutaj, ani tam. Bez tego nie mogłyby istnieć tutaj i tam. To nic, które mieści wszystko. To pustka, która mieści przestrzeń. To całość, która mieści części.

To nic, które zawiera wszystko, zwane jest przez niektórych Bogiem. Ale nie jest to zbyt ścisłe, gdyż sugeruje, że jest coś, czym Bóg nie jest to znaczy, wszystko inne niż "nic". Ale Ja jestem Wszystkimi Rzeczami - widzialnymi i niewidzialnymi toteż opisanie Mnie jako Tego Ukrytego, jako Wielka Pustkę, iv myśl Wschodniej, mistycznej definicji Boga jest równie niedokładne jak zasadniczo praktyczne widzenie Boga na Zachodzie we wszystkim, co jest. Słusznie sadza ci, którzy uważają, że Bóg to Wszystko, Co Jest i zarazem Wszystko, Co Nie Jest.

Otóż stwarzając "tutaj" i "tam", Bóg umożliwił Bogu poznanie swej Boskości. Z ta wielka odśrodkową eksplozja narodziła się relatywność/relacyjność - największy dar, jakiego udzielił sobie Bóg. Dlatego

też relacje (osobowe) są największy darem Boga dla ciebie.

Wracając do naszego wywodu: Z niczego powstało Wszystko w duchowym akcie, który zbiega się całkowicie z tym, co wasi naukowcy nazywają Wielkim Wybuchem.

Gdy ruszyły na zewnątrz pierwiastki wszech rzeczy, zrodził się czas, gdyż rzecz najpierw była tu, potem tam a okres, jaki trwało dotarcie stad tam, można było zmierzyć.

Kiedy cząstki widzialne zaczęły się określać we wzajemnych relacjach do siebie, podobny proces przebiegał wśród cząstek niewidzialnych.

Bóg wiedział, że aby mogła zaistnieć miłość i poznać siebie jako czystą miłość niezbędna jest jej dokładna odwrotność. Zatem stworzył Bóg wielka biegunowość: powołał do istnienia absolutne przeciwieństwo miłości, wszystko to, co nie jest miłością, a obecnie nazywa się strachem. Z chwila pojawienia się strachu miłość stała się czymś, czego można doświadczyć.

Do powstania dualizmu miłości i jej przeciwieństwa nawiązują ludzkie mitologie mówiąc o narodzinach zła, upadku Adama, buncie Szatana przeciwko Bogu.

Tak jak z własnej woli nadaliście czystej miłości postać, która zwiecie Bogiem, tak i nadaliście niegodziwemu strachowi postać, która zwiecie diabłem.

Wokół tego zdarzenia osnuto rozmaite, dość wymyślne mity, które mówią o toczonej w niebiosach wojnie, anielskich żołnierzach i piekielnych wojownikach, siłach dobra i zła, światłości i mroku.

Z pomocą tych opowieści dawni ludzie próbowali pojąć, i przekazać innym w zrozumiały dla nich sposób, kosmiczne wydarzenie, którego głęboką świadomość zachowała dusza, ale które umysł z trudem może sobie wyobrazić.

Powołując wszechświat jako rozdrobnioną postać siebie, Bóg z czystej energii stworzył wszystkie rzeczy, widzialne i niewidzialne, obecnie istniejące.

Innymi słowy, powstał nie tylko luszechświat fizyczny, ale także metafizyczny. Druga połowa Boskiego Bytu/Nie-Bytu również rozpadła się na nieskończoną liczbę jednostek, które wy określilibyście jako duchowe.

Niektóre religijne przekazy opowiadają o tym, jak "Bóg Ojciec" dał początek licznemu duchowemu potomstwu. To odniesienie do ludzkiego doświadczenia mnożącego się życia wydaje się jedynym sposobem przystępnego dla szerokich mas przedstawienia idei nagłego powstania w "Królestwie Niebieskim" niezliczonych duchowych bytów.

Pod tym względem mityczne opowieści nie mijają się nawet zbytnio z rzeczywistością, bowiem niezliczone duchowe byty, które składają się na całość Mnie, stanowią, w kosmicznym wymiarze, Moje potomstwo.

Celem owego podziału było doprowadzenie do powstania cząstek Mnie, abym mógł poznać siebie na drodze doświadczenia. Tylko w jeden sposób Stwórca może poznać doświadczalnie swą istotę Stwórcy, a mianowicie przez Stworzenie. Toteż wszystkim mym duchowym potomkom udzieliłem tej mocy tworzenia, którą posiadam jako całość.

To właśnie mają na myśli wasze religie mówiąc, że zostaliście stworzeni na "obraz i podobieństwo Boga". Nie znaczy to, że nasze ciała wyglądają podobnie (choć Bóg może przyjąć dowolną postać). Chodzi tu o identyczność naszej esencji. Jesteśmy z takiego samego tworzywa. STANOWIMY "jedno i to samo" tworzywo! Z identycznymi właściwościami i zdolnościami - włącznie ze zdolnością tworzenia fizycznej rzeczywistości "z powietrza".

Celem, dla którego stworzyłem was, swoje duchowe potomstwo, było Boskie samopozname. Nie mogę poznać w sobie Boga inaczej jak przez was. Stąd można by powiedzieć że celem, jaki wam wyznaczyłem, jest to, abyście poznali siebie jako Mnie.

To zadziwiająco proste zadanie, ale mimo to staje się nader zawiłe - ponieważ punktem wyjścia do tego, abyście poznali siebie jako Mnie, jest poznanie wpierw swej odrębności.

Postaraj się teraz nadążyć za moim wywodem, ponieważ wkraczamy w bardzo subtelne obszary.

Dla uproszczenia posłużę się waszym mitologicznym modelem potomków Boga jako podstawą rozważań, gdyż jest on wam znajomy - i w sumie niezbyt daleki od prawdy.

Powróćmy więc do tego, jak przebiega ów proces samopoznania.

Otóż mogłem sprawić, aby Moje duchowe dzieci poznały siebie jako cząstki Mnie iv jeden prosty sposób - powiedzieć im o tym. Tak też uczyniłem. Ale musisz wiedzieć, że Duchowi nie wystarczy sama wiedza, że jest Bogiem, czy częścią lub potomstwem Boga (dziedzicem królestwa, w innym ujęciu mitologicznym).

Jak już ci tłumaczyłem, wiedzieć coś, a doświadczyć czegoś, to dwie różne rzeczy. Duch pragnął poznać siebie w doświadczeniu (podobnie jak Ja!). Sama świadomość koncepcyjna to za mało. Wymyśliłem wiec plan. To najbardziej niesamowity pomysł w całym wszechświecie a zarazem przykład niecodziennego partnerstwa. Mówię partnerstwa, ponieważ wszyscy uczestniczycie w nim ze Mną.

W myśl tego planu wy, czysty duch, mieliście wejść do właśnie stworzonego fizycznego wszechświata. A to dlatego, że tylko w wymiarze fizycznym można poznać doświadczalnie to, co się zna od strony koncepcyjnej. To zresztą główny powód, dla którego powołałem do istnienia kosmos oraz rządzące nim zasady względności.

Raz znalazłszy się w fizycznym świecie, wy, me duchowe potomstwo, mogliście doświadczyć swojej wiedzy o sobie - ale najpierw musieliście poznać swoje przeciwieństwo. Biorąc to na chłopski rozum, nie możesz wiedzieć, że jesteś wysoki, jeśli i dopóki nie poznasz, co znaczy niski. Niemożliwe jest doświadczenie grubości, jeśli nie ma świadomości chudości. Wyciągając stad ostateczne konsekwencje logiczne, nie możesz doświadczyć siebie takim, jakim jesteś,

jeśli nie natrafiłeś wpierw na to, czym nie jesteś. Takie jest przeznaczenie względności i całego fizycznego życia. Zostajesz określony przez to, czym nie jesteś.

A co się tyczy wiedzy ostatecznej wiedzy o sobie jako Stwórcy nie możesz poznać swej istoty Stwórcy, jeśli i dopóki czegoś nie stworzysz. A nie możesz siebie stworzyć, dopóki siebie wpierw nie unicestwisz. W pewnym sensie, musisz przestać być, aby móc się stać.

Oczywiście, nie sposób unicestwić tego, Czym W Istocie Jesteś - zawsze byłeś, jesteś i będziesz czystym, twórczym duchem. Toteż wykonałeś inne znakomite posuniecie: celowo zapomniałeś, Kim W Istocie Jesteś.

Wkraczając do fizycznego świata, wyzbyłeś się pamięci o sobie. To umożliwia ci zostanie z wyboru tym, Kim W Istocie Jesteś, zamiast zwykłego pogodzenia się z faktem.

To właśnie w chwili postanowienia, że jesteś częścią Boga (zamiast po prostu dowiadywać się o tym), doświadczasz pełni swej istoty niczym nie ograniczonego wyboru, co z definicji oznacza Boga. Ale jakim sposobem możesz wybierać w sprawie, gdzie żadnego wyboru nie ma? Nie możesz przekreślić swego pochodzenia ode Mnie ale możesz o nim zapomnieć.

Na zawsze pozostaniesz Boski cząstką Boskiej całości, członkiem Boskiego ciała. Powrót do Boga, złączenie się. na. powrót z Całością nazywane jest przebudzeniem, obudzeniem uśpionej pamięci.

Przeto waszym zadaniem na Ziemi jest nie dowiedzenie się (gdyż to już wiecie), lecz przypomnienie sobie, i wszystkim innym, Waszej Prawdziwej Istoty. Dlatego tak ważne jest dzialanie na rzecz obudzenia umysłów, wyrwania ich z mroków niepamięci, oświecenia.

Oddawali się temu wszyscy wspaniali nauczyciele duchowi. Taki też przyświeca cel tobie, l zarazem oświeca mroki twojej niepamięci(...)

Spytasz dlaczego? To patrz dalej.



Kontynuuje Bóg:

Odpowiedź zawiera się w tajemnicy wszechświata i ukrytym, najwyższym znaczeniu życia.

Ja nie okazuję swej dobroci stwarzając wokół was wyłącznie to, co uznajecie za doskonałe. Nie objawiam swej miłości pozbawiając jednocześnie was możliwości objawienia waszej.

Jak już tłumaczyłem, miłość można okazać dopiero wtedy, gdy jest się zdolnym do okazania jej przeciwieństwa. Nic nie może zaistnieć bez swej odwrotności, wyjąwszy świat absolutu. Lecz sam absolut nie wystarczył ani tobie, ani Mnie. Przebywałem w królestwie absolutu w nieprzemijającym teraz i stamtąd ty również się wywodzisz.

Jednak w sferze absolutu nie ma doświadczenia, istnieje sama wiedza.

Wiedza to boski stan, ale największa radość płynie z bycia. Bycie osiąga się jednak przez doświadczenie. Ewolucja przebiega w sposób następujący: wiedza, doświadczenie, bycie. Oto Święta Trójca - która jest Bogiem.

Bóg Ojciec to wiedza - sprawca wszelkiego rozumienia, źródło wszelkiego doświadczenia, gdyż nie sposób doświadczyć czegoś, czego się nie wie.

Bóg Syn to doświadczenie - ucieleśnienie, odegranie w czasie tego wszystkiego, co Ojciec o sobie wie, gdyż nie możesz być tym, czego nie doświadczyłeś.

Bóg Duch Święty to bycie - odcieleśnienie tego wszystkiego, czego doświadczył o sobie Syn; proste, wyśmienite "jestestwo" możliwe tylko dzięki wspomnieniu wiedzy i doświadczenia.

To proste bycie stanowi błogostan. To Błogostan, następujący po Boskiej samowiedzy i samodoświadczeniu. Za nim właśnie tęsknił Bóg na samym początku.

Ty, ma się rozumieć, masz już za sobą etap, na którym konieczne jest wyjaśnienie, że opis Boga jako ojca i syna nie ma nic wspólnego z kwestia płci. Posługuj? się tutaj obrazowymi sformułowaniami waszych najnowszych świętych pism. Wcześniejsze księgi ujmowały to w kategoriach matki i córki. Ani jedno, ani drugie nie jest zresztą trafne. Bardziej odpowiednie jest pojmowanie tego związku jako: rodzic - potomek. Czy też to-z-którego-powstaje i to-które-powstaje.

Po dodaniu trzeciego członu Trójcy otrzymujemy

relacje: To-z-którego-powstaje/To-które-powstaje/To-które-jest.

Ta Troista Rzeczywistość to Boska pieczęć. To Boski wzór. Występuje on powszechnie w wyższym wymiarze. Nie sposób nie dostrzec go w kwestiach związanych z czasem i przestrzenia, Bogiem i świadomością czy którejkolwiek wzniosłej relacji. Natomiast nie spotyka się tej Troistej Prawdy w przyziemnych relacjach życia.

Rozpoznać można ten wzorzec w wyższych relacjach życia. W ujęciu religijnym staje się on Trójcą Ojca, Syna i Ducha Świętego. W pewnych szkołach psychiatrii mówi się o nadświadomości, świadomości i podświadomości. Nauki duchowe wymieniają ciało, umysł i ducha. Niektórzy uczeni głoszą istnienie energii, materii i eteru. Filozofowie powiadają, że nie można uznać czegoś za prawdę, jeśli nie jest prawdą w myśli, mowie i uczynku. Mówiąc o czasie, wyróżniamy tylko trzy czasy: przeszły, teraźniejszy i przyszły. W kategoriach przestrzennych, czy mówimy o punktach we wszechświecie czy miejscach w swym pokoju, zawsze uznajemy tutaj, tam i przestrzeń pomiędzy.

Sprawy przyziemne nie dopuszczają żadnego "pomiędzy". To dlatego, że relacje niższe występują w postaci diad, podczas gdy relacje wyższe niezmiennie występują jako triady. Stąd biorą się lewo-prawo, góra-dół, wolno-szybko, zimno-ciepło i największa ze wszystkich diad, męski-żeński. Nie ma tam miejsca na żadne pomiędzy i każda rzecz jest jednym albo drugim, lub mniejszym czy większym stopniem jednego czy drugiego bieguna.

W obrębie relacji przyziemnych nie można pomyśleć o niczym bez koncepcji jego przeciwieństwa. Osadzona jest w tej rzeczywistości większa część naszych codziennych doświadczeń.

W obrębie relacji wyższych nie istnieje nic, co miałoby swoje przeciwieństwo. Wszystko jest Jednym i każda rzecz przechodzi od pierwszego do drugiego zataczając nie kończący się krąg.

Czas to subtelna dziedzina, w której wyróżniane przeszłość, teraźniejszość i przyszłość istnieją współzależnie. Nie ma miedzy nimi przeciwieństwa: to elementy jednej całości, etapy rozwojowe tej samej idei, cykle tej samej energii, aspekty tej samej niezmiennej Prawdy. Jeśli wyciągniesz stąd wniosek, że przeszłość, teraźniejszość i przyszłość istnieją jednocześnie, będziesz miał racje.

Świat wygląda tak a nie inaczej, ponieważ inny nie mógłby zaistnieć w obrębie fizyczności. Trzęsienia ziemi i huragany, powodzie i tornada, wydarzenia, które określacie mianem klęsk żywiołowych, to skutek powszechnej polaryzacji zjawisk, popadania z jednej skrajności w druga. Cykl narodzin i śmierci również włączony jest w ruch od jednego do drugiego. Na tym polega rytm życia i podlega mu wszystko w fizycznej rzeczywistości, ponieważ samo życie to rytm. To fala, wibracja, pulsacja w samym jądrze Wszystkiego, Co jest.

Choroba jest przeciwieństwem zdrowia i za wasza sprawa wkracza do waszej rzeczywistości. Nie możesz zachorować, jeśli w głębi duszy wpierw na to nie przyzwoliłeś, i możesz wyzdrowieć w chwili, kiedy to postanowisz. Głębokie osobiste rozczarowania to reakcje będące kwestię wyboru, a ogółnoświatowe nieszczęścia stanowią odbicie ogólnoświatowej świadomości.

Twoje pytanie sugeruje, że to Ja jestem za nie odpowiedzialny, że zdarzają się z Mojej woli. Lecz Ja nie powołuję tych rzeczy do istnienia, przyglądam się tylko, jak wy to czynicie.

Nie robię nic, aby im zapobiec, ponieważ to równałoby się udaremnieniu waszej woli. To z kolei odebrałoby wam doświadczenie Boskości, a to doświadczenie wybraliśmy dla siebie wspólnie.

Zatem nie potępiaj wszystkiego, co postrzegasz w świecie jako złe. Spytaj raczej siebie, co w danym zjawisku jest złego i co chcesz uczynić, aby to zmienić.

Szukaj w środku siebie raczej niż na zewnątrz, pytając: "Jakiej cząstki swej Jaźni pragnę doświadczyć w obliczu tego nieszczęścia? Jaki aspekt bycia chce urzeczywistnić?" Bowiem całość życia jest jak narzędzie, które sam stworzyłeś, i wszelkie zdarzenia są tylko szeregiem sposobności ku temu, abyś postanowił, i był, Czym W Istocie Jesteś.

Dotyczy to każdej bez wyjątku duszy, widzisz wiec, że we wszechświecie nie ma ofiar, są sami twórcy. Wiedzieli o tym Mistrzowie, którzy gościli na tej planecie. To dlatego żaden z nich, obojętnie, którego byś wymienił, nie uważał się za męczennika choć wielu naprawdę skonało w mękach.

Mistrzem jest każda dusza choć niektóre nie pamiętają swego pochodzenia czy dziedzictwa. Mimo to każda z nich stwarza sytuacje i okoliczności służące jej najszczytniejszemu celowi i jak najszybszemu przebudzeniu w każdej chwili, którą zwiecie "teraz".

Nie osądzaj przeto losu, jaki jest udziałem drugiego.

Nie zazdrość innym sukcesu ani nie ubolewaj nad porażką, albowiem nie wiesz, co jest sukcesem czy porażką w końcowym rozrachunku duszy. Nie sądź pochopnie, co nieszczęściem jest, a co radosną okazją, dopóki nie przekonasz się, lub zdecydujesz, jaki z tego zostanie zrobiony użytek. Albowiem czy śmierć okropna jest, jeśli ratuje życie tysiacom? A życie weselem, jeśli nie przyniosło nic prócz tez? Lecz nawet wtedy nie osądzaj, zachowaj swoje zdanie dla siebie i pozwól innym sadzić, co im się podoba.

Nie znaczy to, abyś był głuchy na wołanie o pomoc, czy nakaz płynący z duszy, aby działać na rzecz zmiany warunków czy okoliczności. Chodzi o to, abyś wystrzegał się szufladkowania i ferowania wyroków. Gdyż każda sytuacja to dar i każde doświadczenie kryje w sobie skarb.

Była kiedyś duszyczka, która wiedziała, że jest światłością, młoda i przeto żądna doświadczenia. "Ja jestem światłością", powiadała. "Ja jestem światłością." Jednak świadomość ani powtarzanie tego nie mogły zastąpić doświadczenia siebie jako światłości. W świecie, z którego wywodziła się duszyczka, panowała wyłącznie jasność. Każda dusza była wspaniała, każda niepowszednia, i każda błyszczała blaskiem Mojej światłości. Zatem owa duszyczka była niczym płomyk świecy na słońcu. Zanurzona w jasności, której stanowiła część, nie mogła siebie dostrzec, ani doświadczyć, Czym W Istocie Jest.

Stało się wiec, że duszyczka zapragnęła siebie poznać. Tak mocne było jej pragnienie, że pewnego dnia powiedziałem: "Czy wiesz, Maleńka, co musisz uczynić, aby zaspokoić to swoje pragnienie?"

"Co takiego, Boże? Co? Nie cofnę się przed niczym!", odparła duszyczka.

"Musisz odłączyć się od nas a potem pogrążyć się w ciemności"

"A czymże jest ciemność, o Przenajświętszy?", spytała duszyczka.

"Wszystkim, czym nie jesteś ty", wyjaśniłem i duszyczka zrozumiała.

Tak wiec oddzieliła się od Całości i zstąpiła do innego świata. A w tym świecie miała moc ściągania na siebie wszelkich odmian mroku. I tak postąpiła.

Lecz pośród owych zgromadzonych ciemności zawołała, "Ojcze, Ojcze, dlaczego mnie opuściłeś?" Ja i wy to czynicie w swej najczarniejszej godzinie. Ale przecież ja nigdy was nie porzuciłem, zawsze stoję u waszego boku, gotów przypomnieć wam, Czym W Istocie Jesteście; zawsze gotów przyjąć was z powrotem do siebie.

Zatem, bądźcie światłem - w ciemności i nie przeklinajcie jej.

I nawet kiedy osaczy was to, czym nie jesteście, nie zapominajcie swej prawdziwej istoty. Głoście chwałę stworzenia, nawet gdy chcecie wnieść doń zmiany.

I wiedzcie, iż to, jak się zachowacie w chwili najcięższej próby, może stać się zaczynem najwspanialszego triumfu. Albowiem stwarzane przez was doświadczenie jest wyrazem tego, Czym W Istocie Jesteście - I Czym Pragniecie Być.



źrudło: Neale Donald Walsch "Rozmowy z Bogiem"



Trochę nauki:



Jedna z teorii mówi że w próżni przez cały czas cząstki tworzą się i znikają a energia na te procesy pobierana jest z przyszłości.

Bóg dopiero ma powstać? Jak skoro tam gdzie on jest czas nie istnieje?

Znaczy że czas jest miarą odległości i ludzie czyli punkty zanurzone w przestrzeni poruszając się doświadczają czasu a skoro Bóg jest wszędzie to jak może tego dokonać? Tak, po przez nas.

I tak oto znajdujemy się na tym planie by doświadczyć czasu, dzięki któremu jest możliwość przeżywania rużnysch stanów po kolei i z osobna a nie wszystkiego na raz.



Jak to wygląda? Postaram się jednym tchnieniem przedstawić jak to może wyglądać:



Chodzi o to że my z perspektywy rzeczywistości trzeciej gęstości jesteśmy ograniczeni do zdolności doświadczania zjawisk w kolejności tylko i wyłącznie jednej opcji z nieskończonego spektrum możliwości na zasadzie sposobności do postrzegania według teorii superpozycji. A pierwotna świadomość boska widzi wszystkie opcje na raz. Kontinuum czasoprzestrzenne jest jakby systemem operacyjnym dla planu boskiego a istoty fizyczne są programami rozpracowujacymi ten system.



Dam obraz:

Woda żeby sprawdzić słuszność która mówi że dostosuje sie do naczynia wlewa się do koryta rzeki. Karzda molekuła żyje własnym życiem i podróżuje doświadczając turbulętnego przepływu po korycie pełnym zakrętów i przeszkud. Patrząc z góry widzi się w jednej chwili cały proces (jako przepływ wody w stronę ujścia). ta perspektywa rużni się od tej jaką jest kolejne doświadczanie różnych pozycji molekuł zanurzonych w tym procesie.



Kropla w oceanie pragnie zobaczyć wielkość jak jest w rzeczywistości więc ocean jako Bóg postanawia stworzyć zbiornik do którego mógłby się przelać i tak każda kropla zaznaje osobnej podróży w której może wymieszać się osobnoz karzdą inną kropelką oceany. Wtedy powstaje proces przesączania czyli czas. Ale on nie jest płynny jak woda.



Czas jest wirtualny i rużny na wielu paralelnych wymiarów.

Więc czas jest odczuciem subiektywnym. Widać to np tak:



Podróżujemy np. przez tunel którego konstrukcja jest determinowana przez system operacyjny (OS) czyli materie, a my jesteśmy programami (softem) właściwie umysłem. Jesteśmy zaprogramowani i poruszamy się po systemie, trwają obliczenia według czasu systemowego, dzięki mocy obliczeniowej mamy dany czas ładowania. Zmieniając OS z 32 na 64bity (wchodząc w inny system energii) rozszerzamy pole działania i operacje wielowątkowe wkonujemy szybciej.

Autorem OS jest Bóg, najlepiej zna język źródłowy i wie jakie są jego możliwości, więc pozostaje mu tylko podziwiać procesy.



Historia Boga według konceptu dipolarnej grawitacji (teorii wszystkiego):



Na samym początku wszystkiego wszechświat musiał się składać z tylko jednego świata. Ów najbardziej pierwotny świat wszechświata nazwiemy przeciw-światem. Na całą jego objętość składała się wówczas jakby "kropla" jedynego rodzaju jakby "płynnej" substancji, nazywanej przeciw-materią. Ta "kropla" miała skończone rozmiary choć zawieszona ona była w nieskończonej próżni wszechświta. Przeciw-materia jest substancją obecnie posiadającą inteligencję w swoim stanie naturalnym. Jednak w owych początkach istnienia wszechświata, kiedy sam Bóg dopiero zaczynał się ewolucjonować, owa przeciw-materia posiadała tylko potencjał do gromadzenia inteligencji, jednak w owych "czasach" inteligencji tej ciągle jeszcze nie zawierała. Była bowiem podobna do samouczącego się komputera w którym nie zainstalowany został jeszcze żaden program. Wszakże przeciw-materia w stanie naturalnym jest w stanie gromadzić i przechowywać informacje, myśleć, itp. Każda też jej cząsteczka posiada atrybuty które w ludzkich komputerach przyporządkowywane są tzw. "akumulatorowi". Chociaż posiada ona potencjał do gromadzenia inteligencji, owa przeciw-materia jest wysoce ruchliwym rodzajem "płynu" - nieco podobnym do wody. W tamtych więc czasach przelewała się ona z jednego końca owego "kroplo-podobnego" przeciw-świata na drugi, formowała tam wiry i strumienie, oraz bawiła się swoimi własnymi możliwościami. Ponieważ jedną z potencjalnych cech jej inteligencji jest zdolność do samonauki, tak bawiąc się sama ze sobą owa przeciw-materia stopniowo sama się uczyła na swój własny temat. Ową zaś wiedzę gromadziła w formie coraz bardziej złożonych naturalnych programów jakie zaczęły wypełniać pamięć owej przeciw-materii. Na pewnym etapie rozwoju wszechświata programy te stały się aż tak rozbudowane, że uzyskały one samoświadomość. Owa samoświadomość była początkiem kształtowania się tego co obecnie nazywamy Bogiem.

W opisywanym powyżej obrazie początka naszego wszechświata i początka Boga, najbardziej kontrowersyjna jest zapewne sprawa nieograniczoności rozmiarów wszechświata. W ludzkich umysłach nieograniczoność rozmiarów jest wszakże nie do wyobrażenia. Z kolei wszechświat o ograniczonych rozmiarach nie byłby możliwy do zaistnienia, ani do wytłumaczenia, ani też do zrozumienia. Wszakże zawsze musiałby on mieć "coś" poza swymi granicami i zawsze też wzbudzałby on w nas pytanie co znajduje się poza jego granicami. Ja osobiście uważam że Bóg w swoich licznych aktach stworzenia daje nam wskazówki jak ów nieograniczony wszechświat wygląda. (Wskazówki te zawarte są np. w budowie i rozwoju człowieka stworzonego właśnie na wzór i podobieństwo Boga, a także w sposobie na jaki działa ludzka wyobraźnia - np. w fakcie że ludzie NIE są w stanie wyobrazić sobie nieskończonego "czegoś", jednak bez trudu wyobrażają sobie nieskończone "nic". Wszakże, zgodnie z filozoficznym prawem totalizmu, "to, czego nie daje się wymyślić ani wyobrazić, z całą pewnością nie istnieje".) Wyjaśnię więc teraz, jak ja rozumiem nieograniczoność rozmiarów wszechświata wyrażoną przez owe wskazówki. Wszechświat faktycznie jest pustką o nieskończonych rozmiarach. Wszakże nieskończenie duża może być jedynie pustka. Owa pustka nie ma więc ani końca ani też granic. Stąd poza nią nic już się nie rozciąga. W owej nieskończenie wielkiej pustce wszechświata zawieszona jest jakby "kropla" przeciw-materii formującej cały przeciw-świat. Owa kropla ma już skończone rozmiary. Poza jej granicami rozciąga się właśnie owa nieskończona pustka. W obrębie owej "kropli" przeciw-materii Bóg uformował potem nasz świat fizyczny. Ów świat fizyczny też ma więc skończone rozmiary i faktycznie wygląda jakby rodzaj "bąbla" zawieszonego w obrębie owej "kropli" przeciw-materii. Powyższy opis wymaga jednak dodania, że z uwagi na mechanizmy działania wszechświata, ów "bąbel" naszego świata fizycznego ma w przybliżeniu kształt naleśnika i to na dodatek dosyć pozwijanego.

W początkowej fazie kształtowania się softwarowej samoświadomości w przeciw-materii wszechświata, niemal z całą pewnością powstało aż kilka istnień obdarzonych ową samoświadomością. Wszakże teoria prawdopodobieństwa stwierdza, że jeśli jakiś proces jest możliwy do zajścia na relatywnie dużym obszarze, wówczas z całą pewnością zachodzi on aż w całym szeregu miejsc naraz. Powyższe sugeruje, że na samym początku istnienia wszechświata musiało w nim pojawić się więcej niż jeden taki program-istnienie posiadające własną samoświadomość. Owe odrębne programy-istnienia obdarzone samoświadomością zapewne zaczęły też ze sobą konkurować. W pamięci przeciw-materii nastąpił wówczas rodzaj "wojny samoświadomych programów". W wojnie tej jeden program zwyciężył i podporządkował sobie wszystkie pozostałe. Prawdopodobnie źródłem jego przewagi nad innymi były zasady które stosował on w walce, a które obecnie generalnie nazywalibyśmy "sprawiedliwość" oraz "dobro". Ów zwycięski program to właśnie obecny Bóg, a ściślej ta składowa Boga którą religia chrześcijańska nazywa Duchem Świętym (wszechświatowym intelektem). Natomiast owe inne programy które przegrały ową batalię i zostały zniszczone lub podporządkowane, to zapewne prapoczątki idei które obecnie nazywamy z użyciem generalnej nazwy "zła". Prawdopodobnie więc pamięć tamtej konkurencji czy batalii, która z czasem doprowadziła do uformowania się jedynego unifikującego programu-istnienia jaki obecnie nazywamy wszechświatowym intelektem (Bogiem), przetrwała do naszych czasów w formie idei walki dobra ze złem. W późniejszych czasach Bóg wpisał swoje doświadczenia z owej walki dobra ze złem do zasady działania świata fizycznego opisywanego w punkcie #I4 poniżej.

W wyniku tamtej konkurencji samoświadomych programów-istnień, która z czasem doprowadziła do powstania jednego Boga (a ściślej do powstania tej składowej trzyosobowego Boga, czyli wszechświatowego intelektu), wszechświat uległ drastycznej zmianie. Mianowicie, do początkowo istniejącego "przeciw-świata" wypełnionego inteligentną przeciw-materią, dołączył się wówczas kolejny "świat wirtualny" zamieszkały właśnie przez ów wszechświatowy intelekt (Boga), oraz przez inne naturalne programy zarządzające zachowywaniem się przeciw-materii w przeciw-świecie, które pozostają pod kontrolą tego jedynego Boga.

Oczywiście, Bóg wyciągnął właściwe wnioski z tamtego pierwszego okresu własnej ewolucji. Przykładowo, jednym z nich jest zasada aby nigdy nie stwarzać sobie samemu konkurencji (jeśli stwarza się jakieś odmienne istnienia, wówczas aby umieszczać je w odrębnym świecie). Innym zaś wnioskiem jest, że zmaganie się dobra i zła może być wykorzystane jako istotny czynnik przyspieszający rozwój i ewolucję oraz powiększający jakość jej produktu końcowego.

Posiadane przez nas uprzedzenia pozwalają wielu ludziom zaakceptować samoewolucję człowieka, jednak nie pozwalają im nawet myśleć o samoewolucji Boga. Na przekór jednak tych uprzedzeń, faktycznie samoewolucja Boga jest strukturalnie łatwiejsza do zaistnienia niż samoewolucja człowieka. Bóg jest bowiem strukturalnie jednorodnym intelektem o charakterze dużego samoświadomego programu. Stąd naturze było znacznie łatwiej dokonać samoewolucji strukturalnie jednorodnego Boga, niż byłoby to w przypadku samoewolucji tak strukturalnie złożonej istoty jaką jest człowiek. Faktycznie bowiem jeśli tylko już istnieje jakiś komputer, wówczas program do niego jest znacznie łatwiej stworzyć niż np. stworzyć żywą tkankę. Dowodem tego są nasi dzisiejsi naukowcy ziemscy, spora część z których pisze doskonałe programy, jednak żaden z których nie jest w stanie stworzyć choćby źdźbła najprymitywniejszej trawy. Przeciw-materia jest rodzajem samouczącego się płynnego komputera. Jeśli zaś istnieje gdzieś taki samouczący się komputer o cechach przeciw-materii, wówczas nawet kiedy początkowo będzie on pusty, z upływem czasu sam wyewolucjonuje się w nim jakiś samoświadomy program. Tezę tą zresztą w przyszłości będzie można przetestować eksperymentalnie, bowiem kiedyś ludzkość zapewne dorobi się takich samouczących się komputerów o cechach przeciw-materii.

Podsumowując niniejszy punkt, Koncept Dipolarnej Grawitacji potwierdza, że faktycznie kiedyś zaistniała w naturze przypadkowa samoewolucja, w rodzaju tej której dzisiejsza nauka ordodoksyjna przypisuje powstanie człowieka. Jednak wynikiem tej przypadkowej samoewolucji było pojawienie się Boga, a nie człowieka. Dopiero ów Bóg dokonał potem stworzenia człowieka z użyciem empirycznej metody prób i błędów - którą też możnaby nazywać "inteligentnie sterowaną ewolucją".

* * *

Niezależnie od niniejszego punktu, proces samo-ewolucji opisywanej tutaj drugiej składowej Boga - czyli owego ogromnego naturalnego programu przez religie nazywanego "Duchem Świętym" zaś przez filozofię totalizmu nazywanego "wszechświatowym intelektem".



#I3. Jakie warunki motywowały Boga kiedy tworzył on nasz świat fizyczny:

W owym pierwszym stadium istnienia, kiedy Bóg ciągle nie stworzył jeszcze "świata fizycznego", musiał on czuć się dosyć samotny. Wszakże w całym wszechświecie był on wówczas jedynym intelektem posiadającym samoświadomość. Na jakimś tam etapie postanowił więc zapewne, że stworzy też jakieś inne istoty na swój wzór i podobieństwo - znaczy nieco podobne do siebie. Z czasów jednak kiedy zmuszony był walczyć z innymi podobnymi do siebie naturalnymi programami-istotami o zdominowanie wszechświata, ów Bóg doskonale pamiętał, że wcale NIE jest dobrze stwarzać sobie konkurencji. Postanowił więc, że ów nowy świat jaki zamierza stworzyć opracuje w taki sposób, aby mieć nad nim pełną kontrolę. W tym celu musiał jednak spowodować że ów tworzony przez siebie świat zostanie jakoś wyodrębniony ze świata w którym on sam żyje. Czyli że to co tworzy musi otrzymać formę odrębnego świata fizycznego, a nie być jedynie odrębnym rodzajem istnień zapełniających własny świat Boga. Ponadto aby móc utrzymywać pełną kontrolę nad tym co w owym odrębnym świecie fizycznym się dzieje, Bóg zdecydował że musi to mieć formę softwarową, znaczy że będzie to tak uformowane aby fundamentami tego działania były programy jakimi on sam może dowolnie sterować. Oczywiście, jest absolutnie pewnym że stworzenie dzisiejszego świata fizycznego poprzedzały jakieś inne próby. Potwierdza to zresztą mitologia. Podczas tych innych prób tworzone były światy mniej doskonałe, które z czasem Bóg zmuszony był zniszczyć. Pomału jednak jego wiedza w zakresie tworzenia nowego świata wzrosła aż do poziomu, że był on w stanie stworzyć nasz dzisiejszy świat fizyczny z jego unikalnym systemem materii, zjawisk, cech, oraz praw nimi rządzących.

Aby spełnić owe postawione przez siebie wymagania, Bóg stworzył świat fizyczny w sposób w jaki my ludzie tworzymy obecnie świat robotów. Znaczy, jako podstawę działania tego świata ustanowił on zjawiska całkowicie softwarowe. W ten sposób posiada on pełną kontrolę nad działaniem i wynikami pracy tych zjawisk - podobnie jak ludzie budujący świat robotów będą w przyszłości mieli pełną kontrolę nad programami sterującymi działaniem owych robotów. Ponadto upewnił się że wszystko co istnieje w owym świecie fizycznym jest oddzielone nieprzenikalną barierą od wszystkiego co istnieje w jego własnym świecie. W ten sposób uniemożliwił on ingerencję istnień ze świata fizycznego w sprawy jego własnego świata. W końcu upewnił się aby istoty żyjące w owym odrębnym świecie fizycznym nie były w stanie dostrzec niczego co znajduje się poza ich światem, szczególnie nie były w stanie dostrzec jego - znaczy Boga. W ten sposób zagwarantował on sobie doskonalsze sterowanie nad owym światem fizycznym. Wszakże on widzi wszystko co się dzieje w owym świecie fizycznym, jednak mieszkańcy świata fizycznego nie są w stanie zobaczyć niczego co się dzieje w jego świecie wirtualnym.

Tak szczerze mówiąc, kiedy ludzkość dorośnie do czasów tworzenia własnego świata inteligentnych, samoświadomych, samouczących, oraz samoprodukujących się robotów, z całą pewnością we własnym interesie też uczyni dokładnie to co uczynił Bóg z naszym światem. Znaczy, ludzkość upewni się wówczas, że roboty te będą mieszkały w jakimś oddzielnym świecie, np. na jakiejś niemożliwej do zamieszkania przez ludzi planecie, oraz nie będą miały one dostępu do świata ludzi. W przeciwnym wypadku takie doskonalsze od ludzi, bo samoświadome, oraz zdolne do samouczenia się i masowej samoprodukcji roboty byłyby w stanie podbić i zniszczyć świat ludzi. Ludzie upewnią się także że owe roboty nie będą w stanie ujrzeć ludzi. Przykładowo, ludzie tak zaprojektują wzrok owych robotów że te będą mogły ujrzeć jedynie inne roboty i tzw. materię martwą. W ten sposób ludzie zagwarantują sobie absolutną kontrolę nad światem owych robotów. Dokładnie tak też uczynił Bóg z naszym światem fizycznym.



#I4. Jak Bóg stworzył nasz świat fizyczny:

Motto: "Pierwszym programistą wszechświata był Bóg, zaś pierwszym programem wszechświata chwalonym przez większość jego użytkowników był nasz świat fizyczny."

Relatywnie dokładny opis każdej z sześciu podstawowych faz tworzenia świata fizycznego zawarty jest w Biblii - patrz tam "Księga Rodzaju", 1:1-31. Na bazie ustaleń Konceptu Dipolarnej Grawitacji mogę definitywnie stwierdzić, że opis ten jest całkowicie poprawny i wierny - tyle że dokonany z użyciem starożytnej terminologii oraz podany w ogromnym uproszczeniu. Dowodem na ową poprawność i wierność jest fakt, że każda z owych sześciu faz tworzenia świata fizycznego opisanych w Biblii, reprezentuje rozwiązanie kolejnego problemu jaki stał na drodze do uformowania tego świata a jaki zgodnie z ustaleniami Konceptu Dipolarnej Grawitacji faktycznie istniał i faktycznie musiał zostać rozwiązany na danym etapie stwarzania. Ponadto wzajemna kolejność rozwiązywania tych problemów jest zgodna z kolejnością jaka według ustaleń Konceptu Dipolarnej Grawitacji w tym tworzeniu musiała być przestrzegana. Przetłumaczmy więc teraz tamte opisy z bibilijnego na nasze, czyli wyjaśnijmy jak zgodnie ze wskazaniami Konceptu Dipolarnej Grawitacji wyglądały poszczególne stadia owego sześciostopniowego procesu tworzenia świata fizycznego oraz ewolucji człowieka, jeśli stadia te opisane są z użyciem dzisiejszej terminologii:

(1) Stworzenie ziemi i światła. Pierwsza faza tworzenia naszego świata fizycznego spełniającego wymagania i warunki opisane w poprzednim punkcie #I3, wymagała opracowania naturalnych programów które transformowały przeciw-materię z przeciw-świata w materię z naszego świata. Przeciw-materia wykazuje atrybuty jakie są dokładnie odwrotne do atrybutów materii. Dlatego owe naturalne programy musiały powodować takie zachowania przeciw-materii, aby jej cechy uległy odwróceniu na dokładnie przeciwstawne. Dzięki temu z owych naturalnych programów oraz z przeciw-materii która realizowała zawarte w tych programach rozkazy, uformowane zostały "obiekty" reprezentujące wszelkie pierwiastki chemiczne (jak w dawnej terminologii je nazywano, obiekty reprezentujące "ziemię"), a także softwarowe "obiekty" reprezentujące wszelkie podstawowe zjawiska fizykalne świata fizycznego (głównie najróżniejsze odmiany promieniowania elektromagnetycznego - znaczy "światła"). Owe "obiekty" to po prostu naturalne programy oraz odpowiednie skupiska przeciw-materii która realizuje treść owych programów. Ich opis przytoczony jest m.in. powyżej w punkcie #G4, a także na odrębnej stronie o wehikułach czasu, gdzie są one objaśniane jako podstawowe składowe tzw. "przestrzeni czasowej". Generalnie owe "obiekty" daje się porównać do obiektów z dzisiejszego OOP (Obiektowo Orientowanego Programowania), np. do obiektu jakiegoś "guzika" jaki pokazuje się na ekranie naszego komputera. "Obiekty" te bowiem są bardzo podobnie do owych obrazów komputerowych (np. obrazu "guzika"). Przykładowo, na ekranie komputera taki "guzik" wyglada na twór solidny, na którym daje się realizować najróżniejsze manipulacje, np. daje się go przenosić w inne miejsca ekranu, zmieniać jego kolor, zmniejszać go lub zwiększać, itp. Jednak w rzeczywistości jest on programem, oraz obrazem formowanym przez ten program za pomocą komputerowego hardware. Podobnie owe materialne "obiekty" formowane z naturalnych programów zawartych w przeciw-materii, oraz z obrazu formowanego przez hardware owej przeciw-materii, też wyglądają solidnie, poddaja się manipulacji i przemieszczaniu, itp.

(2) Stworzenie sklepienia oddzielającego płyny (wody). Po stworzeniu materii oraz podstawowych zjawisk fizycznych, Bóg oddzielił ową materię i zjawiska fizyczne od przeciw-materii i od przeciw-świata, umieszczając je obie w dwóch zupełnie odrębnych światach. W ten sposób Bóg stworzył wówczas cały "świat fizyczny" - który religia chrześcijańska nazywa Synem Bożym. (Jest to bardzo trafna nazwa, zważywszy że przeciw-świat nazywa ona "Bogiem Ojcem", zaś wszechświatowy intelekt zawarty w "świecie wirtualnym" nazywa ona "Duchem Świętym".) Następnie Bóg stworzył nieprzenikalną barierę jaka oddziela ów świat fizyczny od przeciw-świata. Przez barierę ową nie jest w stanie się przedostać niemal nic poza właśnie naturalnymi programami rezydującymi w przeciw-materii. Aczkolwiek w podanym tu opisie owa druga faza tworzenia świata fizycznego może wydawać się prosta i łatwa, faktycznie wymagała ona dokonania całkowitego przekonfigurowania przeciw-świata. Wszakże każdy obiekt ze świata fizycznego otrzymał wówczas swój duplikat w przeciw-świecie. Ponadto utrzymywanie istnienia owej nieprzenikalnej bariery pomiędzy światami, a także softwarowa komunikacja poprzez ową barierę, wymagały przygotowania ogromnej ilości niewypowiedzianie złozonego oprogramowania które utrzymuje współdziałanie obu światów jednocześnie zaś fizycznie oddziela je od siebie.

(3) Wyklarowanie się lądów i mórz oraz ewolucja roslin. Po softwarowym wydzieleniu i wyodrębnieniu świata fizycznego Bóg zaczął softwarowo definiować poszczególne prawa fizyczne panujące w owym świecie fizycznym. Prawa te stopniowo pozwoliły mu z czasem posegregować materię na odmienne kosystencje materii gazowej, ciekłej, oraz stałej, pooddzielać owe rodzaje materii od siebie, a także zacząć eksperymentować z tworzeniem pierwszych organizmów żywych - którymi z natury rzeczy musiały należeć do rodzaju roślin.

(4) Powołanie ciał niebieskich. Po opracowaniu i wytestowaniu działania ustanowionych przez siebie praw fizycznych panujących w naszym świecie, Bóg zdecydował się poszerzyć wypracowany wówczas (niewielki) prototyp świata fizycznego. Poszerzenie to polegało na stworzeniu całego dzisiejszego świata fizycznego oraz całej "przestrzni czasowej". W ten sposób uformowana został przestrzeń całego wszechświata, obejmująca wszystkie gwiazdy, galaktyki, planety, itp.

(5) Stworzenie i ewolucja żyjątek wodnych. Po wypracowania podstawowych zasad działania i rozwoju roślin, Bóg zaczął stopniowo wprowadzać i ewoluować najróżniejsze odmiany zwierząt. Na początku czynił to głównie w wodach oceanów.

(6) Stworzenie i ewolucja zwierząt lądowych oraz stopniowe stworzenie człowieka. Po dopracowaniu wszelkich szczegółów kodów genetycznych i zasad ewolucji, Bóg w końcu mógł sobie pozwolić na stopniowe wypracowanie coraz doskonalszych zwierząt lądowych, w ostatniej zaś kolejności - na wyewolucjonowanie człowieka. Jak dokonał on owej ewolucji człowieka, wyjaśnione to zostało dokładniej na odrębnej stronie o ewolucji człowieka. Warto przy tym odnotować, że w człowieku jakiego stworzył Bóg zakumulował esencję wszelkich doświadczeń z procesu swojej własnej ewolucji. Przykładowo, zaraz po urodzeniu dziecko ludzkie jest jak samoprogramująca się, inteligentna przeciw-materia w czasach zanim jeszcze Bóg sam się w niej wyewolucjonował. Wszakże dziecko to jest jak pusty, samoprogramujący się komputer. Tylko późniejsze życie owego dziecka programuje je w końcową formę dorosłego człowieka. Z kolei wzajemna sprzeczność pomiędzy nakłanianiem ludzi przez liczne uczucia do czynienia tego co potem okaże się dla nich złe, oraz logicznym dawaniem ludziom znać przez ich pojedynczy organ sumienia tego co potem okaże się dla nich dobrym, jest wpisanym w człowieka wyrazem walki dobra i licznych form zła, jaką to walkę na samym początku swego istnienia sam Bóg musiał odbywać z innymi podobnymi do siebie intelektami które wyewolucjonowały się w przeciw-materii niemal równocześnie z nim samym. Natomiast zasada że "ontogeneza jest rakapitulacją filogenezy" (tzn. że "rozwój jednostki powtarza rozwój całego gatunku"), jest ilustratywnym zademonstrowaniem ludziom całej historii rozwoju ich gatunku.

(7) Odpoczynek? Aczkolwiek obecną, siódmą fazę tworzenia świata fizycznego Biblia nazywa "odpoczynkiem", faktycznie Bóg cały czas udoskonala swoje dzieło. Jest to możliwe, ponieważ oprogramowanie tzw. "przestrzeni czasowej" zostało przez niego tak przezornie przygotowane, że pozwala ono wprowadzać nieustanne udoskonalenia do wszystkiego co tylko Bóg zechce poprawić. Z kolei po wprowadzenu jakiegoś udoskonalenia natychmiast jego moc obejmuje całą "przestrzeń czasową". Na podstawie obserwowania tego co dzieje się we wszechświecie i na Ziemi, wnioskuję że Bóg obecnie eksperymentuje z samodoskonalącą się organizacją tzw. "rojów ludzkich". Taki "rój ludzki" to po prostu jakaś cywilizacja złożona z ogromnej liczby niedoskonałych osobników i żyjąca w separacji od innych podobnych cywilizacji. "Rój ludzki" różni się od rojów owadzich lub zwierzęcych - jakich zalety ponad indywidulanymi osobnikami Bóg już dawno przeeksperymentował. Mianowicie, NIE ma on "królowej", zaś wszyscy jego uczestnicy mają mniej więcej jednakowe cechy i prawa oraz wszyscy dysponują wolną wolą. Obecnym celem Boga najwyraźniej jest wypracowanie systemu praw moralnych i społecznych, jakie spowodują że taki "rój ludzki" jako całość będzie znacznie doskonalszym tworem od każdego z jego istot składowych. (Innymi słowy, Bóg stara się tak udoskonalić świat fizyczny, że te "roje ludzkie" które w nim żyją w zgodzie z prawami ustanowionymi przez Boga, jako całość staną się pod każdym względem lepsze od każdej ze składających się na te roje istot branej oddzielnie.) Wszakże tylko takim typem eksperymentów daje się wytłumaczyć niektóre fakty, np. m.in. iż fakt że Bóg stworzył na Ziemi warunki w jakich dobro i moralność muszą się mozolnie przebijać przez zapory stawiane im na drodze przez krzewicieli zła, albo też fakt że w ostatnich czasach zarysowuje się wyraźnie widoczny spadek inteligencji i poziomu doskonałości zarówno u ludzi jak i u ludzkich krewniaków z kosmosu. (Przykładowo, dzisiejsze pokolenie jest średnio znacznie mniej inteligentne i zdecydowanie mniej doskonałe niż było średnio pokolenie żyjące tylko jakieś 50 lat temu.) Nie wspomne już tutaj, że powyższy obecny cel Boga jak zwykle stoi w jawnej sprzeczności z wierzeniami ziemskich naukowców, którzy twierdzą że "całość jest zawsze tylko tak dobra jak jej najsłabsza część". Niestety, jak zawsze, ortodoksyjni naukowcy którzy upowszechniają to stwierdzenie nie biorą pod uwagę doświadczenia Boga w czynieniu niemożliwego osiągalnym.
Nisargadatta Maharaj Szri - Rozmowy z mędrcem

Najwyższa prawda jest taka że nie ma prawdy

Armageddon jest blisko, przyjdź do nas na boisko, Tu hardcore nie disco, patrz jak człowiek upadł nisko.

Moja drużyna zapowiada koniec świata, który nadejdzie za ok 2lata. [ external image ]
Awatar użytkownika
Lazy
Full Active
Posty: 546
Rejestracja: pn paź 01, 2007 9:35 pm
Kontakt:

Re: HISTORIA BOGA - 4000 lat dziejów Boga

Post autor: Lazy »

STRusz
Chodzi o to, abyś wystrzegał się szufladkowania i ferowania wyroków. Gdyż każda sytuacja to dar i każde doświadczenie kryje w sobie skarb.


Nareszcie coś uczciwego :)
ŻYCIE JEST TYLKO GRĄ

WSZYSTKO,CZYM ONO JEST,TO ILUZJA,ALE WY,GRACZE,DOSZLIŚCIE DO PRZEKONANIA,ŻE TO JEDYNA RZECZYWISTOŚĆ
Mrs.Smith
Początkujący
Posty: 13
Rejestracja: pt kwie 03, 2009 7:51 am
Kontakt:

Re: HISTORIA BOGA - 4000 lat dziejów Boga

Post autor: Mrs.Smith »

św. Faustyna ?! nie słyszeliście o niej...?!
Ona "widziała" Jezusa? Tak jak św. Paweł? ;)
ODPOWIEDZ

Wróć do „ZAGADNIENIA RELIGIJNE”