Taka sobie historia: Zgubiony bilet

Listy forumowiczów i czytelników. Podziel się swoim niezwykłym przeżyciem!
Josh211
Początkujący
Posty: 7
Rejestracja: sob paź 30, 2010 9:00 pm
Kontakt:

Taka sobie historia: Zgubiony bilet

Post autor: Josh211 »

Witam wszystkich, Forum Infra czytuję już od dobrych kilkunastu miesięcy jednak nigdy tu nie pisałem, ani nie rejestrowałem się(uczyniłem to w dniu dzisiejszym). Od lat interesuję się tematem zjawisk paranormalnych i im więcej na ten temat wiem tym bardziej jestem sceptyczny, bo 99% z tego wszystkiego to zwykła ściema... ale.. wracając do tego o czym chciałbym tu napisać... Chciałbym opisać coś co przytrafiło mi się parę lat temu. Uprzedzam iż jest to rzecz kompletnie błaha, z której zapewne niejeden z Was się zaśmieje, nieistotna, prozaiczna - żadne tam obserwacje UFO, wychodzenie z ciała itp, bardziej to przeżycia związane z codziennością, mimo wszystko jednak dla mnie dość niezwykłe i jest to coś czego wyjaśnić nie potrafię. I jakkolwiek głupio to co teraz napiszę nie zabrzmi, chciałbym się jednak z Wami tym podzielić, proszę zatem o wyrozumiałość i nie mieszanie mnie z błotem;).



Kilka lat temu studiowałem na płatnej uczelni, gdzie co miesiąc trzeba było uiszczać wpłaty. Po wpłacie oczywiście dostawało się jej dowód, który można było sobie zachować. Pewnego dnia o ok. 8.00 poszedłem na uczelnię, zapłaciłem, odebrałem dowód wpłaty a potem wprost na zajęcia, do ok. 16.00(zaznaczam że w tym czasie przebywałem bez przerwy na terenie uczelni, nie wracając do domu). W międzyczasie(gdzieś ok.10.00) zorientowałem się, że gdzieś zgubiłem dowód wpłaty uiszczonej wcześniej, zacząłem przeszukiwać plecak, wszystkie kserówki itp, ale nic nie udało mi się znaleźć. Główkowałem gdzież to mogłem zgubić ten papierek, ale że próby poszukiwania spełzły na niczym, a nie była to rzecz jakaś bardzo istotna, dałem sobie spokój.



Wracając do domu jednak znowu zacząłem się nad tym zastanawiać, a to co zobaczyłem po powrocie do domu bardzo mnie zaskoczyło(zaznaczam że nikt w tym czasie u mnie w mieszkaniu nie przebywał ani nikt nie miał do niego dostępu) - ów papierek leżał sobie na samym środku pokoju na dywanie. Wiem, że brzmi to głupio, aż niezręcznie o tym pisać bo od fantazjowania jestem jak najdalszy, ale tak właśnie było. Oczywiście z dalszym wyjaśnianiem sprawy dałem sobie spokój bo pewnie uznanoby mnie za jakiegoś bujającego w obłokach fantastę. Mimo wszystko wciąż mnie to nurtuje, bo wiem że nie zmyślam, że nic mi się nie wydało, tylko tak po prostu było. Myślę że nie popełnię wielkiego faux-pas pisząc o tym zdarzeniu w serwisie, który zajmuje się zjawiskami trudnymi do wyjaśnienia, mimo iż samo napisanie o tym wszystkim przyszło mi z wielkimi oporami:)



Pozdrawiam i życzę Wam jak najdłuższej i jak najbardziej owocnej działalności:)

Josh
Ostatnio zmieniony pn lis 01, 2010 4:09 pm przez Josh211, łącznie zmieniany 1 raz.
Josh211
Początkujący
Posty: 7
Rejestracja: sob paź 30, 2010 9:00 pm
Kontakt:

Re: Taka sobie historia: Zgubiony bilet

Post autor: Josh211 »

Moim jedynym wyjaśnieniem jest to że na tyle intensywnie myślałem o tym aby tego nie zgubić, że w jakiś sposób to 'przeniosłem' do swojego mieszkania. I chociaż mnie samemu takie tłumaczenie wydaje się cholernie głupie to innego pomysłu nie mam. Niczego przecież nie wymyślę, nie będę w to mieszał jakichś sił wyższych - tak po prostu było - a z jakiego powodu? Nie wiem, podobnie jak i Pan, może ukaże się tu ktoś mądrzejszy od nas i wysnuje jakąś sensowną teorię?;)
Awatar użytkownika
danut
Homo Infranius Alfa
Posty: 2660
Rejestracja: ndz lut 07, 2010 9:45 pm
Kontakt:

Re: Taka sobie historia: Zgubiony bilet

Post autor: danut »

To i tak lepiej niz pójśc na nieistniejącą tu pocztę wpłacic pieniadze, odcinek miec, a pieniądze nie dotarły, no i cos dziwny ten kwitek, data się nie zgadza i jeszcze nawet jej nie ma..:), albo ci sukienka zniknie i pojawia się nagle ale dopiero po roku na swoim miejscu w szafie...Teorie jutro dorobimy, idę spac, nareszcie...:)
Awatar użytkownika
danut
Homo Infranius Alfa
Posty: 2660
Rejestracja: ndz lut 07, 2010 9:45 pm
Kontakt:

Re: Taka sobie historia: Zgubiony bilet

Post autor: danut »

Dawno na to zwracam uwagę, że zdarza się wielu ludziom i wcale tego nie zauważają, nie przywiązują uwagi. Gdy mi się coś nie podobało, szybciutko starałam się oddalic od siebie takie myśli, a powód był jeden - nie potrafiłam tego zrozumiec i nie miałam czasu aby coś wymyślic, a teraz wymysliłam i super układa się w logiczną całość, ale tak jak piszę i pisałam- wcale nie od razu się o tym wie, dowiaduje natychmiast, bo to nawet potrafi nietypowo ogłupic człowieka. Jash211-to nie są czary- mary, to coś zachodzi, cos dzieje się z obrazem naszej rzeczywistości, jakby dostał drgawek, jakieś zagięcie czasoprzestrzeni lub coś, i tu ta sytuacja jest trochu inna niż samo przechodzenie w inny wymiar, bo wszystko rozgrywa się w tej naszej rzeczywistości, tylko, to tak jakby zagiąc kartke papieru i robi się w niej takie nałożenie, przez co osoba staje się podwójną, w dwóch swoich kopiach, w jednym czasie, o dwóch różnych czynnościach i przebiegu wydarzeń, z tym, że pamięć rejestruje albo jedne, albo drugie wydarzenia. I ja to doskonale zarejestrowałam, cały przebieg takiej sytuacji, opisywałam tu, dawno, bardzo dokładnie taką i właśnie chodziło w niej o tą sukienkę..Gdy przestaje drgac, wszystko powraca do jednej lini, dalej jestes jeden, ale właśnie wydarzy się coś takiego, jakas anomalia, której nie umiesz wyjaśnic...W tym co opisywałam, przypomnę króciutko, mam takie momenty przeskoku świadomości z jednej do drugiej, tzn. jestem w jednym miejscu nadal, ale albo w postaci snu, albo jakiegoś zaburzenia odbieram to co dzieje się w tym samym czasie u drugiej mnie,np. zaczynasz świadomie coś mówic na ten temat, ale to ci się nie składa, bo zaczniesz się pytac, ale kiedy? przecież tu jestem cały czas i teraz, gdy znajdzie się ktoś, jak u mnie, że rzeczywiście potwierdzi twój pobyt w innym miejscu niż byłeś w tym samym czasie, to z tych przeskoków docierającej do ciebie świadomości innego miejsca możesz wytłumaczyc sobie i ułożyc co zaszło..I ja widzę moment, że idę z mamą drogą w tej sukience i film się urywa, bo przecież cały czas siedze w domu w innym ubraniu, no ale przeciez byłam tu i jestem, to jak uwierzyc komus, że byłam gdzie indziej i nawet mu uciekam, znikam, o co ma do mnie pretensje..? Tak, jak piszę, masz szczęscie, że ten papierek odnalazł się za parę godzin, a co by było, gdyby odnalazł się za rok jak moja sukienka...?
kamkot
Infrzak
Posty: 57
Rejestracja: wt sty 05, 2010 12:32 pm
Kontakt:

Re: Taka sobie historia: Zgubiony bilet

Post autor: kamkot »

Dawno na to zwracam uwagę, że zdarza się wielu ludziom i wcale tego nie zauważają, nie przywiązują uwagi. Gdy mi się coś nie podobało, szybciutko starałam się oddalic od siebie takie myśli, a powód był jeden - nie potrafiłam tego zrozumiec i nie miałam czasu aby coś wymyślic, a teraz wymysliłam i super układa się w logiczną całość, ale tak jak piszę i pisałam- wcale nie od razu się o tym wie, dowiaduje natychmiast, bo to nawet potrafi nietypowo ogłupic człowieka. Jash211-to nie są czary- mary, to coś zachodzi, cos dzieje się z obrazem naszej rzeczywistości, jakby dostał drgawek, jakieś zagięcie czasoprzestrzeni lub coś, i tu ta sytuacja jest trochu inna niż samo przechodzenie w inny wymiar, bo wszystko rozgrywa się w tej naszej rzeczywistości, tylko, to tak jakby zagiąc kartke papieru i robi się w niej takie nałożenie, przez co osoba staje się podwójną, w dwóch swoich kopiach, w jednym czasie, o dwóch różnych czynnościach i przebiegu wydarzeń, z tym, że pamięć rejestruje albo jedne, albo drugie wydarzenia. I ja to doskonale zarejestrowałam, cały przebieg takiej sytuacji, opisywałam tu, dawno, bardzo dokładnie taką i właśnie chodziło w niej o tą sukienkę..Gdy przestaje drgac, wszystko powraca do jednej lini, dalej jestes jeden, ale właśnie wydarzy się coś takiego, jakas anomalia, której nie umiesz wyjaśnic...W tym co opisywałam, przypomnę króciutko, mam takie momenty przeskoku świadomości z jednej do drugiej, tzn. jestem w jednym miejscu nadal, ale albo w postaci snu, albo jakiegoś zaburzenia odbieram to co dzieje się w tym samym czasie u drugiej mnie,np. zaczynasz świadomie coś mówic na ten temat, ale to ci się nie składa, bo zaczniesz się pytac, ale kiedy? przecież tu jestem cały czas i teraz, gdy znajdzie się ktoś, jak u mnie, że rzeczywiście potwierdzi twój pobyt w innym miejscu niż byłeś w tym samym czasie, to z tych przeskoków docierającej do ciebie świadomości innego miejsca możesz wytłumaczyc sobie i ułożyc co zaszło..I ja widzę moment, że idę z mamą drogą w tej sukience i film się urywa, bo przecież cały czas siedze w domu w innym ubraniu, no ale przeciez byłam tu i jestem, to jak uwierzyc komus, że byłam gdzie indziej i nawet mu uciekam, znikam, o co ma do mnie pretensje..? Tak, jak piszę, masz szczęscie, że ten papierek odnalazł się za parę godzin, a co by było, gdyby odnalazł się za rok jak moja sukienka...?



trochę takie pomieszanie z poplątaniem Ci wyszło :P
Awatar użytkownika
danut
Homo Infranius Alfa
Posty: 2660
Rejestracja: ndz lut 07, 2010 9:45 pm
Kontakt:

Re: Taka sobie historia: Zgubiony bilet

Post autor: danut »

kamkot- obsolutnie nie..:), długo jeszcze będziesz się zastanawiał co tam pisze, aż wymyślisz, ale ja tu nie jestem od przekonywania kogoś, a tylko przedstawiam fakty...:)..Dziwne są te nasze rozmowy na forum, nikt nie zadaje pytań, a każdy chce gotowce i kusi się tylko o oceny..i jak tu mozna znaleźć stałe punkty w wielu opowieściach tych, którymi ludzie się dzielą, aby cos rozważyć?? Ale ...nie wiecie o co pytac i to dlatego, temu zwrócę się do Josha211 i zadam parę pytań od siebie...Co wydarzyło się tego dnia na uczelni, lub nawet np.dzień wcześniej , ( u mnie nawet trzy dni), byc może jakis silny stres, coś.. taka bomba, która potrafi, aż do tego stanu człowieka wyprowadzic??...staraj się przypomniec każdy najmniejszy szczegół, nie odpowiadaj zbyt pochopnie..Drugie- jak czułeś się tego dnia, czy nie było jakis dziwnych stanów otępienia, jakichś myśli lub takiej świadomości i ucieczki jej do domu, właśnie, jakiegos przebłysku, takiego o jakim ja pisze wyżej...? I jakie były reakcje innych osób i nie na opowiadanie, tylko tych, którzy mogliby widziec ciebie w domu, w jego pobliżu, w tym czasie, chociaż wiem, że byłeś gdzie indziej, bo wierzę w to co piszesz...? Jak nic nie skojarzysz, to na pocieszenie powiem ci, że zupełnie nie wiem w jaki sposób ta sukienka sama wróciła do domu,..a wróciła i uchwyciłam nagle ten moment, tzn. wiem, w którym dniu..
Awatar użytkownika
Sandra
Homo Infranius
Posty: 429
Rejestracja: pt lut 12, 2010 2:05 pm
Kontakt:

Re: Taka sobie historia: Zgubiony bilet

Post autor: Sandra »

Tylko sobie wiadomym sposobem teleportowałeś ważny dla siebie dokument w bezpieczne miejsce, to tak z grubsza można to wytłumaczyć.

Zresztą, też tak uważasz.



Naukowo, to jeszcze musi upłynąć trochę czasu, żeby to wyjaśnić i zrozumieć. :rolleyes:
Ostatnio zmieniony ndz paź 31, 2010 10:40 am przez Sandra, łącznie zmieniany 1 raz.
kamkot
Infrzak
Posty: 57
Rejestracja: wt sty 05, 2010 12:32 pm
Kontakt:

Re: Taka sobie historia: Zgubiony bilet

Post autor: kamkot »

[quote name='danut' post='75368' date='31 październik 2010 - 12:35']kamkot- obsolutnie nie.. :) , długo jeszcze będziesz się zastanawiał co tam pisze, aż wymyślisz, ale ja tu nie jestem od przekonywania kogoś, a tylko przedstawiam fakty... :) ..Dziwne są te nasze rozmowy na forum, nikt nie zadaje pytań, a każdy chce gotowce i kusi się tylko o oceny..i jak tu mozna znaleźć stałe punkty w wielu opowieściach tych, którymi ludzie się dzielą, aby cos rozważyć?? Ale ...nie wiecie o co pytac i to dlatego, temu zwrócę się do Josha211 i zadam parę pytań od siebie...Co wydarzyło się tego dnia na uczelni, lub nawet np.dzień wcześniej , ( u mnie nawet trzy dni), byc może jakis silny stres, coś.. taka bomba, która potrafi, aż do tego stanu człowieka wyprowadzic??...staraj się przypomniec każdy najmniejszy szczegół, nie odpowiadaj zbyt pochopnie..Drugie- jak czułeś się tego dnia, czy nie było jakis dziwnych stanów otępienia, jakichś myśli lub takiej świadomości i ucieczki jej do domu, właśnie, jakiegos przebłysku, takiego o jakim ja pisze wyżej...? I jakie były reakcje innych osób i nie na opowiadanie, tylko tych, którzy mogliby widziec ciebie w domu, w jego pobliżu, w tym czasie, chociaż wiem, że byłeś gdzie indziej, bo wierzę w to co piszesz...? Jak nic nie skojarzysz, to na pocieszenie powiem ci, że zupełnie nie wiem w jaki sposób ta sukienka sama wróciła do domu,..a wróciła i uchwyciłam nagle ten moment, tzn. wiem, w którym dniu..[/quote]



Ale nie mówiłem, że Ci nie wierzę, swoją drogą nie mówię też, że wierzę :P. Oceniłem bardziej styl, którym to napisałaś. A mówienie, że wiele czasu zajmie mi zrozumienie tego to wada ludzi, którzy coś tam wiedzą, myślą, że są wyjątkowi, bo coś im się zdarzyło przeżyć, a są tylko pionkami, jak zresztą i ja i większość. Jedyną osobą,którą znam, która zna się na tej materii i naprawdę posiada pewne umiejętności jest moja koleżanka, która jednak nie rozpowiada tego na prawo i lewo i nie chwali się tym. Nie rozmienia się na drobne, tylko drogą medytacji samotnie stara się wszystko poukładać, inaczej się nie da :)
Ostatnio zmieniony ndz paź 31, 2010 4:24 pm przez kamkot, łącznie zmieniany 1 raz.
Josh211
Początkujący
Posty: 7
Rejestracja: sob paź 30, 2010 9:00 pm
Kontakt:

Re: Taka sobie historia: Zgubiony bilet

Post autor: Josh211 »

Do danut: nie, nie było żadnych 'wyjątkowych stanów'. Jedyne co mi przychodzi do głowy to to właśnie że nie chciałem zgubić tego papierka... A Ci którym odważyłem się to powiedzieć - owszem - z niedowierzaniem kręcili głowami - ale chyba i tak nie za bardzo w to wierzyli, myśląc pewnie że coś mi się 'pomerdało'... owszem, nikt tego mi nie powiedział wprost bo Ci którzy mnie znają wiedzą, iż od fantazjowania jestem jak najdalszy, jednak nie sądzę żeby ktoś potraktował to co mówiłem w stu procentach poważnie:)
kamkot
Infrzak
Posty: 57
Rejestracja: wt sty 05, 2010 12:32 pm
Kontakt:

Re: Taka sobie historia: Zgubiony bilet

Post autor: kamkot »

[quote name='Pantanal' post='75379' date='31 październik 2010 - 19:24']Pewnych kwestii tu nie rozumiem. Np. tej, w jakiej grze ci ludzie są pionkami. Brzmi to jak dość bardziej zorganizowany schemat, który postanowiłeś z jakichś powodów przed nami ukryć. Po drugie co takiego posiada ta koleżanka, że jest tak wyjątkowa i czemu nie idzie z tym do Randiego - byłaby i wyjątkowa i bogatsza o milionek.[/quote]



Drogi Pantanal, życie jest ta grą, każdy na początku dostaje pewne określone karty, po drodze zdobywa kolejne punkty, ale cel jest nieznany, więc ta gra jakaś zdezelowana, no bo skoro jedynym celem jest zapewnienie przetrwania gatunku, przekazanie genów i w proch się obrócenie, to ja odpadam :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „RELACJE I HISTORIE CZYTELNIKÓW”