Masowe samobójstwa, czyli histeria na koniec świata Fala masowych samobójstw może się zdarzyć w Europie w najbliższych   miesiącach  ostrzega francuska agencja rządowa MIVILUDES, zajmująca się   monitorowaniem nowych ruchów religijnych i niebezpiecznych sekt.  Wszystko z powodu nadciągającego... końca świata, który wedle wielu  samozwańczych proroków nastąpić ma 21 grudnia 2012 roku.
 	Do małego francuskiego miasteczka Bugarach, leżącego w Pirenejach,  zaczynają zjeżdżać turyści z całego świata. Bugarach  zgodnie z  krążącymi w internecie przepowiedniami  
jest jednym z niewielu miejsc na Ziemi, które mają szansę ocaleć z zagłady. Georges  Fenech, szef MIVILUDES, przestrzega, że w Bugarach mogą się powtórzyć  najbardziej krwawe apokaliptyczne scenariusze  jak zbiorowe samobójstwo  członków sekty Davida Koresha w 1993 roku w Waco w stanie Teksas albo  członków Zakonu Świątyni Słońca Jima Jonesa w 1978 roku w Gujanie.
   
Także amerykańskie władze obawiają się wzrostu liczby samobójstw. Prof.  David Morrison, astrofizyk z NASA, ogłosił, że otrzymuje dziennie  kilkadziesiąt listów od ludzi  zwłaszcza nastolatków  którzy twierdzą,  że rozważają popełnienie samobójstwa, a wiele przypadków samobójstw w  ostatnich miesiącach motywowanych jest właśnie lękiem przed nadciągającą  apokalipsą.
Ci mniej zdesperowani  których na to stać   podróżują do Bugarach, gdzie mają nadzieję przetrwać katastrofę, albo  decydują się na inne, jeszcze bardziej kosztowne rozwiązania.  Amerykański biznesmen Robert Vicino założył na przykład firmę, która 
zajmuje się budową luksusowych schronów podziemnych. Twierdzi, że w całej Europie wybudował już kilkadziesiąt, a miejsca wykupiło blisko 5 tys. Amerykanów.
Patrick Geryl, belgijski prorok końca świata, autor wielu bestsellerów opisujących rzekomą zagładę,
 buduje zaś obóz przetrwania gdzieś w Hiszpanii. Żeby dostać się do grupy wybrańców Geryla, trzeba zapłacić od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy euro.
Naukowcy natomiast załamują ręce.  Powtarzam nieustannie  mówi prof. David Morrison  że
 opowieści o końcu świata w 2012 roku to najzwyklejszy stek bzdur. Nie  będzie żadnego końca świata. Nic nam się nie stanie. Jesteśmy  całkowicie bezpieczni.O ile  rzecz jasna  nie popadniemy wcześniej w  zbiorowy obłęd.
Źródło:
newsweek
PS.Warto dodać , że różne tzw. projekty jak i fundacje zajmujące się tematyką paranormalną w Polsce od samego początku podsycały BREDNIE o 2012 gdzie wypisywano niestworzone rzeczy.Niestety prawdą jest , że  to żerowanie na taniej sensacji a wartość i meritum sprawy jest taki , że zachwycone mogą być co najwyżej 13 latki.Jak to świadczy o stanie umysłowym i intelektualnym ludzi którzy bawią się ludzką niewiedzą i naiwnością.I jeszcze jedno im bliżej do końca roku tym bardziej będzie można zauważyć próbę w której to dwulicowo napisze się tak: wiedzieliśmy, że to ściema.A kto lansuje ściemę od ściemy zginie. 
 
  ![]:-> ]:->](./images/smilies/muahaha.gif)