[quote name='xedos' post='64712' date='sob, 26 gru 2009 - 18:49']
Fotografie dla naiwnych
To przerażające, w jakim tempie rośnie ilość fotografii przedstawiających niezidentyfikowane obiekty latające, owo przerażenie połączone jest niewidzialnym łańcuchem z widownią, która w podobne bzdury wierzy.
Jak to jest w rzeczywistości?
Bez wątpienia przygodni obserwatorzy są świadkami przelotów przedmiotów, których pochodzenie jest trudne do wyjaśnienia. Jednak ostatnim możliwym scenariuszem jest nalot „ufoludków” na Naszą Kochaną, acz zapapraną planetkę. Pomimo tego, że na całym świecie entuzjaści obcych cywilizacji, na których wyobraźnię wyraźnie oddziałują megaprodukcje rodem z Hollywood zarzekają się o prawdziwości zjawiska, ja twierdzę, że są w większości pospolitymi oszustami.
To wszystko przez Xedosa!
Wszystko zaczęło się od kamery obscura i Arystotelesa, który z lubością oglądał częściowe zaćmienia Słońca, zaobserwował obraz tworzony na ziemi przez promienie przechodzące między liśćmi drzewa, a potem było już tylko gorzej.
Idea kamery otworkowej nie upadła, dokonano istnej rewolucji, doprowadzając techniki fotografowania i filmowania do granic absurdu, które w efekcie zaowocowały dołożeniem do nich miniaturowego komputera. Postęp techniczny dokonał prawdziwej rewolucji w dziedzinie fotografii, dając uczonym, badaczom, amatorom i wariatom gigantyczne narzędzie, którym można dokonywać rejestracji dosłownie wszystkiego, zawsze i wszędzie. Bez różnicy, czy rejestrujemy obraz statyczny, czy dynamiczny, na obecne czasy mamy perfekcyjnie działające „cudowne pudełko”, przed którym nic się nie ukryje.
Czy aby na pewno?
Miniaturyzacja sprzętu, to zupełnie naturalny proces rozwoju dowolnych urządzeń technicznych, sprzęt rejestrujący jest specyficznym i właśnie w tej dziedzinie bez wątpienia jest najbardziej pożądaną. Efekt? - „małpy”, czyli popularnie nazywane przez użytkowników mikroskopijne aparaciki fotograficzne działające na zasadzie „idioten kamery” z cyklu wyceluj, nie myśl, naciśnij. I naciskają, mierząc obiektywami we wszystkie strony świata. Użytkownicy nawet nie spostrzegli, że aparaty fotograficzne weszły do powszechnego użytku z taką mocą jak woda żłobiąca korytarze kopalń, są wszędzie, od długopisów począwszy poprzez telefony komórkowe (dzieło samego Lucyfera) na teleskopie Hubbla kończąc.
Proste układy optyczne montowane w typowych „małpkach” są wyjątkowo złej jakości, równej pracy nakładczej niewolników z Chin i nie dziwota, że właśnie przy ich pomocy rejestrować można nawet ducha korzystającego z publicznej toalety. Marnej jakości matryce aktywne, prymitywna optyka, powszechnie wciskający się brud powoduje, ze na odbitkach wychodzą cuda absolutne, które w rękach spryciarzy stają się „argumentem nie do podważenia”! ten wykrzyknik na końcu poprzedniego zdania, chociaż wygląda dziwnie, odzwierciedla moc słów ludzi, którzy żerują na naiwnych odbiorcach „cudownych rejestracji”.
Gorzej jednak jest wtedy, gdy do rąk podobnych spryciarzy trafia sprzęt półprofesjonalny lub, co najgorsze - profesjonalny. Zawodowi fotograficy potrafią zdziałać cuda z każdym sprzętem, jednak profesjonalny, współczesny, cyfrowy, aparat fotograficzny, nie daj Bóg lustrzanka to narzędzie równe karabinowi maszynowemu z nałożonym granatnikiem.
Prócz sprawdzonych metod wykorzystywania gry światła i cienia, do głosu dochodzą najnowsze techniki przetwarzania cyfrowego obrazu. W efekcie od „zrobienia” zdjęcia do pokazania gotowego dzieła upływa dobra chwila z użyciem współczesnych programów graficznych przetwarzających na pozór gotowy już wydawałoby się obraz. Współcześni fałszerze zwykli posługiwać się trzema programami graficznymi, które są ogólnie dostępne w postaci zapisów pirackich, to oczywiście legendarny już Aldus FreeHand, Photoshop oraz Adobe Analizer. Niestety, ciągle bazując na naiwności ludzkiej zapominają (lub są tak leniwi, że im się nie chce) usunąć ślady ingerencji podobnych programów. Użycie dowolnego narzędzia z wymienionych wcześniej produktów pozostawia trwały ślad, który przy pomocy specjalistycznych „antyprogramów” z trudem, ale jednak można wykryć. To oczywiście „gonitwa na oślep”, dlatego uznałem, że zarówno fotografia jak i film stają się we współczesności li tylko dowodem pośrednim w orzekaniu o autentyczności zatrzymanego kadru. Każda odmienna opinia w tej kwestii jest wyłącznie celowym oszukiwaniem widza.
Kto by się przejmował takimi drobiazgami?
Dla przeciętnego czytelnika lub widza widok zmanipulowanej fotografii, na której widoczne jest to „coś” jest wyłącznie atrakcją, którą traktuje z przymrużeniem oka i…słusznie. Jednak dla tych, którzy nie mają ochoty być oszukiwanymi z premedytacją pozostaje wyłącznie zachowanie rezerwy, i to wyjątkowo głębokiej. Na nic doświadczenie „zawodowców”, którzy pamiętając czasy „analogów”, mają pojęcie o współczesnych możliwościach komputera równe wspomnianemu wcześniej Arystotelesowi, któremu oczywiście hipotetycznie nakazano raptem wykonać manewr wyminięcia okrętem podwodnym pędzącej ku niemu torpedy. Zwyczajnie, nie da się przeskoczyć w takim tempie iluś generacji sprzętu, nie poznając dogłębnie zasady działania poszczególnych modeli urządzeń, które odrobinę, ale jednak, różnią się i właśnie to stanowi o sukcesie najlepszych i najdroższych marek świata.
Kamera nie zastąpi oka
Istnieje wiele sposobów rejestracji obrazu w zależności od warunków, w których pracować ma współczesna kamera. To, co było do niedawna fantazją, dzisiaj jest rzeczywistością, praktycznie rejestracji obrazu dokonać można w każdych warunkach z iście zegarmistrzowską precyzją. Współczesny satelita geostacjonarny wykona zbliżenie obiektu w takim stopniu, że można policzyć np. piegi na nosie delikwentki opalającej się na plaży w Juracie. Wykonanie zdjęć w całkowitej ciemności wykorzystując podczerwień jest dziecinną igraszką. Bez trudu rejestracji dokonać można w skrajnych warunkach, np. w ciele człowieka dokonując tzw. wziernikowania – cudowne narzędzie wymarzone przez lekarzy. Kamery stały się również bronią, to dzięki nim dokonać można kompletnej identyfikacji, a następnie likwidacji dowolnego celu, samemu będąc niewidocznym. Czegóż chcieć więcej?
Jednak w oceanie nowinek technicznych oko pozostaje ciągle niedoścignionym wzorem, który zapewne przez kilkanaście najbliższych lat nie będzie miało swojego technicznego odpowiednika, a może się mylę?
Kto wie?
xedos[/quote]
xedos pozostań lepiej przy swoich obrazkach widać tonący brzytwy się chwyta
