
Pozdrawiam serdecznie i...cześć:)
Mariusz R. Fryckowski - Arystoteles[/quote]
Kolejny objaw przykrej próby manipulacji przez DWULICOWE podejście.Przykre prawda kole w oczy jak już kiedyś napisałem?No cóż zamiast działać wspólnie starsi Panowie wolą działać na własna modłę ommmm.Niestety tzw Klub Kiszonej Kapust to nic innego jak kąśliwe komentarze i teksty zerżnięte z internetu które mają podobno przysłużyć się , a no właśnie???Ufologii ??? Błazenadzie??? Wojence ???Wypełnić luki na emeryturze??? Przykrym jest stwierdzać , że PRAWDZIWYM zamiarem jest pisanie wszystkiego pod buta mentora.Przecież to INFRA apelowała wcześniej o wspólne działanie czyż nie?To była próba odświeżenia tematu i zaprezentowania szerokiej publice jak się mają sprawy obserwacji na terenie naszego kraju.Wygląda jednak , że podziałało to na niektórych jak ,,muchozol" na mole gdzie starą kapotą jest właśnie nestorska ufologia.Równie trafionym stwierdzeniem jest to , że ufologia w Polsce to jedna wielka stagnacja gdzie prawdziwe perełki jak ta z Krakowa trafiają się raz na X lat.Ktoś kto bez rozmowy ze świadkami stwierdza tzw braki w raporcie zasługuje na miano filozofa greckiego z dysonansem poznawczym który nigdy nie dojdzie do konsensusu.Pojawiły się tu też próby zarzucenia Piotrowi handlu niepotwierdzonymi informacjami.Tak się składa, że to nie jest żaden handel tylko niedoinformowany imbecyl by tak napisał.W tej działalności chodzi o przedstawienie spektrum sprawy o zainteresowanie publiki w sposób rzetelny.Taki był prawdziwy cel tej działalności żeby nie zostawiać w rękach pismaków tematów które tylko z pozoru dla niektórych są śmieszne.I najlepsze na koniec.Jak do pierona jasnego można nazywać KLUB z imienia i nazwiska ufologa mając temat owy w pupie?Nie ma jak zaczynać działalność w tak nieudolny sposób.Z resztą jak wynika z tego wszystkiego fan klub powstał dla ludzi którzy nie zaprezentują nam nic nowego poza kąśliwym komentarzem.(Akcja sensacja- tak się ten temat nazywał)?Również chciałbym pozdrowić tzw. twórców KKK.
Mam wrażenie , że twórca i mentor wziął się za coś za co nie powinien.