Nie będę się wysiłał nad nazwą

Listy forumowiczów i czytelników. Podziel się swoim niezwykłym przeżyciem!
xedos
Homo Infranius
Posty: 467
Rejestracja: sob wrz 13, 2008 1:26 pm
Kontakt:

Re: Nie będę się wysiłał nad nazwą

Post autor: xedos »

[quote name='kamkot' post='77388' date='09 grudzień 2010 - 10:30']Ostatnimi czasy miałem jakieś 2 tygodnie względnego spokoju, ale tydzień przed tymi dwoma tygodniami był dosyć gorący. Jakieś 5 albo sześć nocy z rzędu miałem sny , wszystkie w tym samym miejscu z tego co z nich pamiętam, mianowicie w domu bądż na placu u mojej babci. Każde dotyczyło jakichś dziwnych zjaw czy duchów, dokładnie ze szczegółami pamietam tylko jeden z nich, co ciekawe treść tych snów zapisałem gdzieś na kartce i położyłem u mnie w pokoju, ale nie mogę jej znależc, ale to pewnie przypadek. A więc ten jeden sen, spoglądam przez okno na podwórko, wszystko tak jak jest w rzeczywistości, studnia, garaż i takie tam, jestem w domu z jakimis domownikami, babcia coś do mnie mówi, ale jestem zamyślony, cały czas patrzę na plac, jakbym oczekiwał, że się tam coś pojawi, no i wyczekałem :rolleyes: Zjawa kobiety, łudząco podobna do podobnej postaci z innego snu, przesuwa się po podwórku i zbliża do okna, w pewnym momencie tracę ją z oczu, zbliżam do okna i normalnie chyba bym zawału dostał, pojawia się w oknie tuż przede mną, normalnie bym zawału dostał, ale w tym śnie nie, jestem aż dziwnie spokojny, ja po jednej stronie okna, ona po drugiej. trwa to chwilę, po czym na jej twarzy pojawia się ... uśmiech, chyba, tak to odczytałem, ale za chwilę staje się jakiś taki złowieszczy, nieco dziwny. Dalej nie wiem co było, czarno wszedzie, budze się i tu dziwniejsza rzecz, podnoszę się z łożka , mama stoi i coś do mnie mówi, zrozumiałem tylko " To będzie twój najgorszy dzień", jakimś dziwnym nienaturalnym głosem, nawet pozniej się z tego śmialem i pytałem mamy czy coś do mnie mówiła, oczywiście nie. Ale byłem jeszcze nie wybudzony, więc zapewne to po prostu dalsza część tego dziwnego snu czy sen na jawie, coś pewnie w tych granicach oscylującego.

Dzień nie był taki zły wcale, raczej normalny jak każdy inny, zdarzyło mi się jedynie potrzaskać lusterko, ale to zapewne efekt działania podświadomości, ponieważ gdy je niosłem(chciałem przenieśc ze stołu chyba do łazienki), przypomniał mi się ten sen i jakoś odruchowo mi wypadło z ręki.

a poza tym wszystko w porządku :)[/quote]



Dobry materiał na powieść:):):) Gratuluję pomysłu:)
kamkot
Infrzak
Posty: 57
Rejestracja: wt sty 05, 2010 12:32 pm
Kontakt:

Re: Nie będę się wysiłał nad nazwą

Post autor: kamkot »

Zawsze miałem talent do pisania powieści, ale najlepsze opowiadania pisze życie :)
kamkot
Infrzak
Posty: 57
Rejestracja: wt sty 05, 2010 12:32 pm
Kontakt:

Re: Nie będę się wysiłał nad nazwą

Post autor: kamkot »

Dzisiaj w nocy miałem bardzo specyficzny sen, tzn uczucie z tego snu było bardzo realistyczne. Ale juz wcześniej miałem ciekawy sen, jakis rok temu, patrzę na wszystko z boku, obraz jakby ze starych nagrań amerykańskich lotów kosmicznych, ludzi zebrani na dużym placu, obserwują start dużej rakiety, wszędzie telebimy, wylot tej rakiety ma jakiś cel, zniszczenie czegoś co zagraża Ziemi, tzn mam takie przeświadczenie w tym snie ale nie wiem skąd to wiem, po starcie coś poszło nie tak, rakieta spada po osiągnieciu pewnej wysokości i widzę tylko wielką falę uderzeniową. A sen z dzisiaj, jestem w mieszkaniu w bloku, nagle za oknami widzę kształt dużego pojazdu przemykającego przez niebo na niedużej wysokości, kształt podłuzny zblizony do rakiety, kieruje sie ruchem o wektorze południowo-zachodnim, jeśli za południe przyjąć powierzchnie naszej planety. Dochodzi do kontaktu z powierzchnią, błysk, stoję nagle na jakimś dużym tarasie i widzę zbliżającą się falę niszczącą wszystko na swojej drodze, na początku odczuwam straszny niepokój i zarazem smutek, mówię sobie, a więc tak to się skończy, jestem zupełnie sam na tym tarasie i tylko czekam. Po chwili czuję zupełna obojętność, myślę o chwili gdy mnie to przeniknie i po prostu wyparuję, ale po pewnym czasie powraca jakaś nadzieja, mówię sobie może nie dojdzie i zatrzymuje się przed moim blokiem :) Po czym jakby druga scena, nie wiem jak to nazwać, jakiś przeskok. Wszędzie służby ratownicze wszelkiej maści, na ulicach porozrywane ciała, ogień trawiący budynki i nagle taka myśl, że chyba byłoby lepiej gdyby to wszystko skończyło sięw jednym momencie, zupełny spokój, oczyszczenie.
Awatar użytkownika
PASTOR
Infranin
Posty: 207
Rejestracja: wt lut 01, 2011 8:08 am
Kontakt:

Re: Nie będę się wysiłał nad nazwą

Post autor: PASTOR »

No właśnie tak przeczytałem pierwszy post kamkot :) i tak się zaczytałem, że myślałem ze fora pomyliłem. Dusza artysty, idź w tym kierunku, świetne powieści mogłbys pisać. Nie to, że Ci nie wierze, ale napisałeś to genialnie. Slowa uznania! Założ osobny temat i pisz nam, naprawdę z chęcią poczytam. RYCHU! może konkurs INFRA? na powieści? :)
[left][indent] [/indent][/left]
kamkot
Infrzak
Posty: 57
Rejestracja: wt sty 05, 2010 12:32 pm
Kontakt:

Re: Nie będę się wysiłał nad nazwą

Post autor: kamkot »

Witam ponownie, dosyć długo nic nie pisałem, ale ostatnie wydarzenia sprawiły, że postanowiłem jednak coś skrobnąć. Przez ostatnie pół roku śledziłem wiele tematów na tym forum. Wiele z nich wydaje się być bardziej pokręcona od tego co tu napiszę, dlatego się zdecydowałem :) (to tylko taki żart). Od początku roku miewałem dziwne sny, większości z nich niestety zapomniałem, ale kilka utkwiło mi w pamięci. Ten sen miał miejsce już jakis czas temu. Bez owijania w bawełnę napiszę to prostym językiem, co bym nie był posądzony o baśniopisarstwo (to dziwne słówko ostatnio mi się spodobało).

Przedstawia mi się kobieta i prosi o pomoc, mówi, że umarła i muszę jej pomóc, pozniej pokazują się obrazy mojej rodziny i nie mam pojęcia dlaczego ale zrozumiałem, że jeśli jej nie pomogę to skrzywdzi moją rodzinę. Ten sen powtarza się bodaj dwa razy i potem długo, długo nic. Upłynęło kilka miesięcy pod znakiem względnego spokoju



Teraz wydarzenia z ostatnich dwóch tygodni

Rzecz pierwsza, chyba trochę zabawna ale nie do końca. Poszedłem spać w moich niebieskich spodenkach w kratkę (kolor chyba nie ma znaczenia), normalne spodenki krótkie do kolan. Obudziłem się rano około godziny szóstej ( coś mi się śniło, ale zupełnie nie pamiętam co). Jako, że zazwyczaj śpię na brzuchu (ten niepozorny fakt ma znaczenie), poczułem drapania i jakieś kłucie na udzie. Wstałem i oświeciłem światło i zobaczyłem, że w spodenkach są wypalone trzy dziurki od największej do najmniejszej na jednej z nogawek, poza tym w kilku miejscach nieco poprzepalane, ale bez dziur. Od razu zaznaczam, że nie byłem w stanie wskazującym dnia poprzedniego, nie palę papierosów i nie miałem żadnych śladów na ciele, ucierpiały tylko spodenki.



I jeszcze dwa wydarzenia do opisania: to wydarzyło się kilka dni póżniej: jako, że od miesiąca znów zacząłem uprawiać jogging po blisko trzymiesięcznej przerwie, biegałem tego dnia w porze wieczornej w pobliskim lesie, nie było jeszcze ciemno, tylko taka potocznie mówiąc szarówka. Było po godzinie osiemnastej. Wybiegając z zakrętu w tym lesie, usłyszałem za sobą jakby jakieś kroki w moim kierunku dochodzące z lasu. Jako, że z tym lasem miałem już kilka ciekawych przygód, trochę się wystraszyłem i stanąłem wpatrując się w kierunku usłyszanego hałasu. Szelest nie ustawał, wręcz miałem wrażenie jakby coś się do mnie zbliżało, ale nic nie widziałem. Po chwili coś małego zeskoczyło z drzewa (okazało się wiewiórką). Zaśmiałem się z siebie, odwróciłem i ruszyłem do dalszego biegu i w tym momencie całe moje ciało się zjeżyło, poczułem się tak jakby coś przeze mnie przeszło lub się otarło, szczególnie o prawy bok i udo, na którym poczułem uderzenie gorąca.



Kolejny opis dotyczy nieco zabawnego ale zarazem dziwnego snu. Miał miejsce parę dni temu. Obudziłem się i zobaczyłem siedzącego przy komputerze małego Roma (dziecko romskie), wiedziałem w podświadomości, że to dziecko romskie, co do tego akurat mam wytłumaczenie. Dwa dni wcześniej babcia mi opowiadała,że jakieś 20 lat temu, może więcej śniła o jakiejś cygance i następnego dnia podobna do tej ze snu cyganka zjawiła się u niej w domu i chciała jej cos sprzedać. No więc wracając do mojego snu wstałem, na początku nieco zdziwiony, ale pózniej wkurzony, widząc, że ten chłopiec coś wziął z biurka i próbował uciec, złapałem go i chciałem wyprowadzić za drzwi. Gdy je otworzyłem było tam trzech innych cygańskich chłopców, wszyscy zaczęli uciekać. Zdziwiony zobaczyłem jeszcze rudą, nieco grubszą kobietę ubraną na kolorowo jak cyganka, ale nie przypominającej cyganki wyglądem. Zaczęła coś do mnie wołać, jakby krzyczeć i wtedy się obudziłem :) ( to na końcu fajnie zabrzmiało)



A przepraszam nie wspomniałem o najważniejszym, gdy wróciłem do pokoju na komputerze wyświetliła się godzina 6:30, zaczęła się powiększać i potem widziałem już tylko tą godzinę. Gdy wstałem spojrzałem jakoś od razu na zegarek, ale nie była całkiem 6:30, tylko jakoś 6:28, chociaż nie wiem czy to ma jakiś związek.

A jeszcze mogę dodać, że przed tym snem cygańskim śniła mi się jeszcze jedna dziwna rzecz. Mianowicie nie pamiętam żadnych postaci z tego snu, chociaż bardzo starałem sobie przypomnieć, ale wiem że byłem wśród osób które znałem, bo czułem się bezpiecznie, swobodnie. Była jakby impreza czy jakieś przyjęcie, ale raczej takie kameralne, tych osób chyba nie było zbyt dużo, myślę że nie więcej niż dziesięc. W pewnym momencie wszedł ktoś, na kogo tak jakby czekałem, bo wyszedłem się z tą osobą przywitać. Ale ona nie mówiąć ani słowa podeszła do osoby przy mnie stojącej, wyjęła nóż i poderżnęła gardło. Póżniej pamiętam tylko krew, policję, karetkę i to jak siedziałem jakby w oddali , spoglądając na to jakby dziwnie spokojny.
Awatar użytkownika
esco_bar
Infrańczyk
Posty: 171
Rejestracja: pn sie 08, 2011 11:49 am
Kontakt:

Re: Nie będę się wysiłał nad nazwą

Post autor: esco_bar »

ja rzadko śnię ale jak już mi się coś przyśni to jest zawsze taki hicior jak Indiana Jones, walczę, uciekam, spotykam ludzi których normalnie bym nawet sobie nie przypomniał... budzę się najczęściej zmęczony jakby to była prawda ;)
zenit
Początkujący
Posty: 3
Rejestracja: sob paź 01, 2011 7:35 pm
Kontakt:

Re: Nie będę się wysiłał nad nazwą

Post autor: zenit »

Nie rozumiem, przecież nic w tym dziwnego nie ma. Normalne sytuacje ktorych po prostu nie rozumiales.
kamkot
Infrzak
Posty: 57
Rejestracja: wt sty 05, 2010 12:32 pm
Kontakt:

Re: Nie będę się wysiłał nad nazwą

Post autor: kamkot »

Nie napisałem, że to jest ogólnie dziwne, a przynajmniej tak tego nie odbierałem. Tzn rozumiesz, chcę powiedzieć to, że to co dla kogoś może być dziwne, dla innej osoby staje się normalnością. Miałem w życiu wiele sytuacji, których ja nie potrafię (zaznaczam ja) wytłumaczyć w racjonalny sposób, w języku nauki. Niejednokrotnie można powiedzieć, że znałem przyszłość, ale raczej tylko dotyczącą mnie, ewentualnie moich najbliższych. Po prostu wiedziałem, że coś się potoczy tak, a nie inaczej, choć nie miałem ku temu racjonalnych przesłanek. I nie dziwiło mnie to, wydawało się rzeczą naturalną do momentu, w którym się nad tym wszystkim zastanowiłem. Wydaje mi się, że zaplanowałem sobie życie już dawno temu, do tej pory wszystko się sprawdzało, tzn toczyło się tak jak to przewidywałem, tak jakbym miał kontrolę nad własnym życiem. To zdanie śmiesznie brzmi, wydaje się oczywiste, ale niezupełnie. Do tej pory nie spotykałem nieplanowanych przeszkód, a przynajmniej nie były to takie przeszkody, z którymi nie byłbym w stanie sobie poradzić, ale ostatni rok, może dwa to wielkie dla mnie zmiany, przede wszystkim w najbliższej rodzinie. Straciłem przez motywację i chęć do działania, ostatnie dwa miesiące były dla mnie zupełnie nijakie. Nie mogłem się pozbierać do kupy, nie robiłem praktycznie nic, wpadłem w jakis dziwny rodzaj depresji, takiego zobojętnienia na wszystko. Jak narazie jestem na etapie próby zrozumienia tego wszystkiego, tego czy moje sny to jakiś rodzaj wskazówki, czy to po prostu odbicie stanu, w którym się znajduję. Powiem szczerze, że nawet teraz jak to piszę moja wiara w to nie jest do końca pełna. Zawsze raczej wierzyłem w naukę, przeczytałem wiele książek mądrych ludzi, z których aż kipi od racjonalności. Wydaje mi się, że jestem na takim etapie, w którym poszukuję czegoś co nada sens, sens temu wszystkiemu. Odwróciłem się od Boga, choć jeszcze jakieś pięć lat temu wydawało mi się, że moja wiara w Niego będzie niezachwiana. Być może poszukuję teraz jakiegoś środka zastępczego, no bo jeśli naszym jedynym celem jest prokreacja i przedłużenie gatunku, to ja się wypisuję.
kropka
Infranin
Posty: 252
Rejestracja: ndz wrz 05, 2010 5:24 pm
Kontakt:

Re: Nie będę się wysiłał nad nazwą

Post autor: kropka »

Tak.... niektórym Bóg oczy fizyczne leczy a oni zamiast dziękować.... robią się głusi na jego łaskę. Pozdrawiam :Cool:
Gerdek
Początkujący
Posty: 23
Rejestracja: ndz wrz 19, 2010 7:26 pm
Kontakt:

Re: Nie będę się wysiłał nad nazwą

Post autor: Gerdek »

do autora: bardzo ciekawe opowieści jednak nie łączyłbym tego z zjawiskami paranormalnymi z tego co piszesz i jak piszesz widać że masz duszę artysty, wrażliwszą i zapewne rozkminiasz albo twoja wyobrażnia ubarwia rzeczywistość:) nie masz żadnych neurologicznych problemów?( z całym szacunkiem). Osoby którym się zdarzyło ,,naprawdę coś dziwnego" są spotykane dosyć rzadko, co nie zmienia faktu że to jest prawda i na świecie są zjawiska których ludzie długo nie pojmą ale w Twoim przypadku stawiałbym na osobowość.... btw ja też jak byłem mały widziałem 2 ,, postacie" szare ktore nie mialy rysow byly cieniami,( nazywalem je Pankami jak to mówi moja mama miałem wtedy z 5 lat) na dole u mojej babci w salonie jedna siedziala na kanapie druga stala przy oknie. Kiedy je widzialem one zaczynaly do mnie iść, ja uciekałem do kuchni gdzie siedziała moja matka z babką i czekałem aż wyjdą zza progu, ale one nigdy nie wychodziły, więc ja jako dziecko wiadomo ciekawe znowu zaglądałem do salonu do którego prowadził długi korytarz i one znowu tam były i znowu do mnie szły :) Uciekalem do kuchni chowalem sie za swoja mame i czekalem az one wyjda zza zakretu i nigdy nie wyszly . Pamietam jak mi wlosy beda stanely jak uciekajac odwrocilem glowe i zobaczylem ze one wyszly drzwiami i szly korytarzem:):):)

Dzieci widzą dużo więcej i lepiej odbierają rzeczywistość są wrażliwsze ale u Ciebie problem występuje nadal więc mysle ze po prostu mozesz miec jakies problemy neurologiczne z całym szacunkiem:)
Ostatnio zmieniony śr lis 16, 2011 4:06 pm przez Gerdek, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ

Wróć do „RELACJE I HISTORIE CZYTELNIKÓW”